Rozmowa z ks. Bronisławem Czaplickim, autorem "Martyrologium", dokumentującego męczeństwo katolików na terenie byłego ZSRR
— Co skłoniło Księdza do podjęcia pracy nad „Martyrologium”?
Ojciec Święty Jan Paweł II w związku z Wielkim Jubileuszem Chrześcijaństwa apelował, aby Kościoły lokalne dokumentowały męczeństwo swoich wiernych, którzy cierpieli prześladowania i oddali życie za wiarę. „Martyrologium” jest odpowiedzią na ten apel Papieża.
— Liczące prawie tysiąc stron opracowanie zawiera nazwiska i życiorysy katolików, którzy byli represjonowani za wiarę w czasach sowieckich. Kim byli ci ludzie?
W książce znalazły się biogramy około 800 księży i zakonników oraz blisko 1000 osób świeckich, co do których istnieje moralna pewność, że byli represjonowani za wiarę, a nie ze względów politycznych czy narodowościowych. Przygotowane zostały encyklopedyczne notatki, uwzględniające przede wszystkim prześladowania, które spotkały umieszczone w książce osoby. Czasami jest zdjęcie, jeśli udało się je zdobyć, i wykaz źródeł, z których korzystałem opracowując każdą notatkę. Niektóre są bardzo obszerne, szczegółowe, inne krótkie, ponieważ nie udało się zdobyć więcej informacji. Będą też zdjęcia, mapy z zaznaczonymi miejscami zesłań i straceń, skorowidz nazwisk. Część właściwą poprzedzają: fragment listu apostolskiego Tertio millennio adveniente, wstęp napisany przez abp. Tadeusza Kondrusiewicza, słowo autora na temat opracowania i historia prześladowań Kościoła katolickiego w ZSRR. Biogramy represjonowanych zostały pogrupowane według następującego porządku: kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz osoby świeckie. Jestem świadom, że „Martyrologium” nie będzie zawierało nazwisk wszystkich represjonowanych za wiarę, że nie jest możliwe dotarcie do wszystkich, ale jakaś część tych męczenników zostanie ocalona od zapomnienia.
— Książka została opracowana na podstawie dokumentów i źródeł archiwalnych. W jaki sposób zbierał Ksiądz materiały?
Nawiązałem kontakt z pracownikami rosyjskiego „Memoriału” i korzystałem z zebranych przez nich materiałów. Szukałem też jeszcze żyjących świadków prześladowań Kościoła katolickiego w Związku Radzieckim, zamieszczając ogłoszenia w gazetach. Prosiłem o informacje o osobach prześladowanych, o wspomnienia z tego okresu. Śledziłem publikacje na temat represji, ukazujące się w różnych krajach, np. w Polsce, na Litwie, Białorusi... Czasami musiałem pojechać do archiwum, gdzie mogły być jakieś świadectwa męczeństwa katolików albo spotkać się z osobami, które coś pamiętają lub były świadkami prześladowań księży przez władze komunistyczne. Wielu chętnie opowiadało, ale niewielu chciało spisać swoje wspomnienia. Czasami nagrywałem te opowieści. Wśród źródeł są również: „Martyrologium” ks. prof. Romana Dzwonkowskiego, które ukazało się w Polsce, opracowania niemieckie, prace pani Iriny Osipowej z moskiewskiego Naukowo-Informacyjnego Centrum „Memoriał” i różne źródła archiwalne lub ustne wspomnienia żyjących świadków męczeństwa.
— Czy pracownicy państwowych archiwów chętnie pomagali?
Nie zawsze. Zdarzało się, że z różnych archiwów państwowych przychodziły negatywne odpowiedzi na prośbę o sprawdzenie konkretnych faktów, o których słyszałem, ale nie byłem pewien, czy rzeczywiście miały miejsce. Czasami odpowiedzi wcale nie nadchodziły. W archiwum ministerstwa sprawiedliwości, gdzie obecnie znajdują się zbiory gromadzone przez KGB i NKWD o łagrach, można obejrzeć teczkę osobistą własną lub osoby bliskiej, ale nie może tego zrobić osoba niespokrewniona. Tam gdzie „Memoriał” działał aktywniej, nawiązano kontakty z osobami uprawnionymi do skorzystania z tego prawa i przy pomocy rodzin represjonowanych udało się dotrzeć do wielu takich teczek. Zdarza się jednak, że ludzie nie chcą zgłaszać się do archiwów po dokumenty dotyczące ich rodzin, chociaż mają do tego prawo. Bywa, że świadkowie represji sprzed lat nie chcą mówić o swoich przeżyciach, ponieważ się boją. Kiedyś spotkałem osobę znającą księdza, który mnie bardzo interesował, a został rozstrzelany. Opowiadała mi o nim, ale nie miałem dyktafonu, żeby nagrać te wspomnienia. Więc przed wyjazdem poprosiłem, aby spisała swoją opowieść i podpisała się pod nią. Odmówiła. Bała się, że kiedyś zostanie ukarana za to świadectwo. Innym razem, w Syktywkarze, spotkałem emerytowaną nauczycielkę, która przeżyła prześladowania za wiarę; przestraszyła się, kiedy chciałem zrobić jej zdjęcie. Najwięcej fachowej pomocy otrzymałem od pracowników „Memoriału” i jestem im za to bardzo wdzięczny, zwłaszcza pani Irinie Osipowej, która bardzo aktywnie współpracowała ze mną przy redagowaniu „Martyrologium”.
— Do kogo adresowane jest „Martyrologium”?
Mam świadomość, że jest ono przeznaczone przede wszystkim dla zainteresowanych tematem prześladowania Kościoła katolickiego w ZSRR i nie jest to lektura lekka. Ale jest to także świadectwo męczeństwa tego Kościoła. Dzięki finansowej pomocy stowarzyszenia katolików niemieckich Renovabis ukaże się jeszcze w Roku Jubileuszowym. Papież pragnął, żeby martyrologia były ekumeniczne, ale to bardzo trudne przedsięwzięcie. Próby opracowania takiego dzieła razem z Cerkwią prawosławną były podejmowane, np. w Petersburgu.
— Jakiego rodzaju represje wobec Kościoła stosowali komuniści w byłym Związku Radzieckim?
Lenin proponował następujący sposób rozprawienia się z religią: ponieważ religia jest nadbudową nad materialną bazą, więc z religią można skończyć pozbawiając ją materialnej bazy, własności. Nacjonalizowano kościelny majątek, zamknięto seminaria, odebrano świątynie. Spodziewano się, że dzięki temu Kościół umrze. Księża i świeccy, którzy bronili swoich kościołów byli osadzani w więzieniach, wywożeni na zesłanie. Odbierano naczynia liturgiczne jako kosztowności, ze sprzedaży których — jak twierdzono — można było uzyskać środki na zaradzenie klęsce głodu na Powołżu. Ale to był tylko pretekst. W walce z głodem na terenie Rosji pomagała np. specjalnie utworzona misja Kościoła katolickiego. Po latach osoby współpracujące z tą misją były oskarżane o szpiegostwo i rozstrzeliwane. Represjonowano wszystkich, którzy bronili dóbr kościelnych. W 1929 r. Pius XI ogłosił modlitewną krucjatę w intencji Kościoła w Rosji, a władze potraktowały to jako zapowiedź najazdu zbrojnego. Organizowano grupowe procesy przeciwko osobom uznanym za szpiegów Watykanu, a na czele każdej z takich grup zwykle stał ksiądz lub biskup. Wyroki wydawały nie sądy, ale tzw. trojki składające się z działaczy NKWD. Równolegle prowadzono szeroko zakrojoną akcję ateizacji. Powstał Związek Bezbożników, a potem Związek Walczących Bezbożników, który zajmował się walką z wszelkimi przejawami religijności. Na terenie Rosji w czasie II wojny światowej istniały dwie parafie katolickie — w Moskwie i w Leningradzie. Parafia w Prochładnym, w której pracowałem od 1991 r., była jedną z nielicznych, które powstały w Rosji w czasach komunistycznych, kiedy właściwie likwidowano struktury kościelne. Ci ludzie potrafili tak się zjednoczyć, że zdołali doprowadzić do oficjalnego zatwierdzenia katolickiej parafii. To była rzadkość. Prościej było tworzyć katolickie parafie np. w Kazachstanie czy na Syberii, bo tam byli ludzie wierzący, których łatwiej było zebrać. Tam też najczęściej powstawały wspólnoty katolickie w latach 80.
— Tysiąc osiemset osób wspomnianych w książce to tylko niewielka część wiernych Kościoła katolickiego, których dotknęły represje w czasach komunistycznego totalitaryzmu w krajach byłego Związku Radzieckiego...
Na opracowanie i udokumentowanie czekają miejsca męczeństwa katolików na terenie republiki Komi, np. w położonej za kołem podbiegunowym Workucie czy w Uchcie — miastach zbudowanych rękami zesłańców — oraz na Sołowkach, gdzie w historycznym prawosławnym monastyrze władza sowiecka urządziła łagier, w którym więziono m.in. 100 księży katolickich. Workuta i Sołowki to wielkie cmentarze, kryjące ciała tysięcy zesłańców, którzy nie wytrzymali trudnych warunków życia i niewolniczej pracy. Dzięki oddziałom „Memoriału” i różnym organizacjom międzynarodowym ustawiono pomniki, krzyże, żeby nie zapomniano o choćby przybliżonych miejscach pochówku i ludziach, którzy tu zginęli. Odwiedziłem i sfotografowałem niektóre z tych miejsc.
Chciałbym zebrać informacje na temat katolików zesłanych na Sołowki i opublikować je. To są świadectwa, że Kościół katolicki był obecny na terenie Rosji od dawna, że nie jest tu nowym wyznaniem, jak różne sekty, a zarzuty o prozelityzm na terenach tradycyjnie prawosławnych są bezpodstawne. Katolicy, podobnie jak prawosławni, przelewali swoją krew za wiarę i cierpieli represje ze strony komunistów.
— Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Wiesława Dąbrowska-Macura
opr. mg/mg