Fragmenty książki "Nie cały umieram..." pod redakcją Jadwigi Zięby
Praca zbiorowa pod redakcją Jadwigi Zięby NIE CAŁY UMIERAM... ISBN: 978-83-7505-739-3 |
|
Byłem codziennym świadkiem jego życia i pracy, cierpień i dokonań, radości, smutków i nadziei. W jakiś sposób w tym wszystkim brałem udział, bez żadnej mojej zasługi. Teraz, patrząc na zakończone dzieło 85 lat życia Karola Wojtyły, uderza nas znamienny rys jego świętości. Cieszę się, że w wielu wywiadach, jakich udzieliłem w ostatnich latach, powtarza się najważniejsze pytanie: o świętość Jana Pawła II. Również Redakcja Posłańca zadała mi to pytanie. Chętnie na nie odpowiadam, bo moim przywilejem i obowiązkiem jest dać świadectwo prawdzie w tym zakresie.
Odpowiem krótko. Świętość kardynała Karola Wojtyły, a następnie papieża Jana Pawła II była owocem jego całkowitego zjednoczenia z Bogiem, jego otwarcia się na działanie Ducha Świętego; i to nie tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, lecz w codziennych sprawach. To najbardziej uderzało w jego postawie. Bóg stanowił serce, korzeń jego egzystencji, najważniejszy punkt odniesienia. Z tego serca, z tego centrum wywodziło się wszystko. Przede wszystkim jego pobożność, ale nie w znaczeniu dewocyjnym, lecz jako łatwość znajdowania Boga we wszystkim — w modlitwie, w sprawowaniu Eucharystii, w czytaniu i głoszeniu słowa Bożego, w spotkaniach z drugim człowiekiem, w pracy, w cierpieniu, w codziennych sprawach, smutkach i radościach. Jan Paweł II żył zanurzony w rzeczywistości Bożej, bo przecież nie ma innej. Nasz Pan i Stwórca był dla niego obecny we wszystkim.
Możemy powiedzieć, że świętość Jana Pawła II była bardzo „zwyczajna”, wpisana w codzienność. Wyrażała się w jego postawie wobec drugiego człowieka. Była to postawa szacunku, akceptacji, miłości i służby. Jan Paweł II nigdy nikogo nie skrzywdził. Nikogo nie odtrącił. Jeżeli coraz częściej nazywamy go Wielkim, to musimy sobie uświadomić, że była to szczególna forma wielkości. Przy tego rodzaju wielkości inni ludzie nie czuli się onieśmieleni. Czuli się również wielcy. Uświadamiali sobie, że stać ich na więcej.
Wreszcie świętość Jana Pawła II wyrażała się w jego tytanicznej pracy dla Chrystusa. Jemu — swojemu Panu i Odkupicielowi — poświęcał wszystkie swoje siły. Do tej pracy wprzęgnął niepospolite dary swojego umysłu i woli. Co więcej, potrafił wciągnąć do tego dzieła wielu ludzi w Kościele, poczynając od najbliższych współpracowników. Na tym polegało jego „przywództwo” we wspólnocie Kościoła. Czekamy na wyniesienie do chwały ołtarzy Sługi Bożego Jana Pawła II. Będzie to tylko oficjalne potwierdzenie tego, o czym przeświadczone są miliony osób na całym świecie. Świętości nie da się ukryć: Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5, 14-16).
opr. ab/ab