Jan XXIII. Wypróbowany święty - fragmenty
Jacek Święcki JAN XXIII Wypróbowany święty
ISBN: 978-83-277-0089-6 |
Jan XXIII całe życie był zupełnie normalnym człowiekiem, pochodził z przeciętnej rodziny, prowadził zwykłe życie kapłana i biskupa, w którym jednak musiał czasem rozwiązywać trudne, choć skądinąd całkiem prozaiczne problemy. Nie spotkamy u niego mistycznych przeżyć, nie był cudotwórcą, nie spędzał długich godzin w konfesjonale i nie miał stygmatów, nie nawrócił w swym życiu setek tysięcy pogan, ateistów i innowierców, wreszcie nie zginął męczeńską śmiercią, lecz umarł we własnym łóżku.
A i teraz wielu z przekąsem zauważa, że cudami też się specjalnie nie popisał, skoro papież Franciszek zwolnił go z tego wymogu w trakcie procesu kanonizacji. A zatem po co nam taki święty? I skąd się nagle wzięło aż tylu ludzi żywiących do niego tak głęboką cześć, że Kościół zdecydował się obdarzyć go chwałą ołtarzy?... |
Tajemnicy świętości nie odkryjemy, gdy zatrzymamy się jedynie na podziwie wobec czyichś nadzwyczajnych cnót lub determinacji w składaniu świadectwa aż do przelania krwi. Odkryjemy ją w zupełnie inny sposób: obserwując, jak Bóg poddawał świętych „niebiańskiej obróbce” w tyglu rozmaitych prób, a także przyglądając się, jak oni je przeżywali i dokąd te doświadczenia doprowadziły ich na kolejnych etapach życia. Często przejścia te są właściwie wielkimi życiowymi katastrofami, z których — jak nam podpowiada zdrowy rozsądek — na ogół nie wychodzi się bez szwanku. Może niekoniecznie traci się rękę lub nogę, ale często coś znacznie ważniejszego: wiarę, zaufanie do Boga i bliźnich, optymizm, a nawet sens życia. Są to takie wydarzenia, w których człowiek konfrontuje się z własną niemocą, słabością i kruchością. Musi im stawić czoła bez możliwości uniku czy ucieczki. Czasem prowadzi to do tragedii. Nierzadko jednak zdarza się, że osoba, która, z ludzkiego punktu widzenia, utraciła niemal wszystko, co stanowiło dla niej wartość, katastrofę przeżywa i rozpoczyna życie jakby na zupełnie innych zasadach, wewnętrznie wzmocniona, zdolna do podjęcia nowej misji.
Jakże często lubimy spoglądać na wcinające się w morze strome klify, na spadające w przepaść wodospady czy też na poszarpane granie górskich szczytów. To niewątpliwe cuda przyrody, które, o czym nieraz zapominamy, powstały w wyniku jakichś naturalnych katastrof: obsunięć i trzęsień ziemi, potężnych zderzeń płyt tektonicznych czy też ruchów górotwórczych. Dzieje świętych także usiane są podobnymi wydarzeniami, tyle że w sferze duchowej. Gdy się je przeżywa, musi to być straszny czas, ale gdy już się je przeszło, to nagle powstaje jakiś nowy cud natury. Być może dlatego hagiografie pełne są zachwytów nad widowiskowymi wydarzeniami z życia świętych, jakby to były widoki lub pejzaże, które w przewodnikach zwykło się oceniać odpowiednią liczbą gwiazdek. „Święty Jacek podnoszący łany zboża po gradzie” *** — czyż nie tak? Owszem, są to niewątpliwie piękne i znaczące znaki Bożej mocy towarzyszące heroicznie wyznawanej wierze, niemniej ich wymowa nie powinna sprowadzać się jedynie do doznań emocjonalno-estetycznych. Powinny nam raczej uświadomić, jak wielkiej próbie musiał zostać przedtem poddany ten lub inny święty i jak bardzo musiała go ona zmienić od wewnątrz, aby potem stał się zdolny do „udźwignięcia” podobnego cudu.
Także w przypadku Angela Roncallego, przyszłego papieża Jana XXIII, mamy do czynienia z co najmniej kilkoma dramatycznymi wydarzeniami i zwrotami w życiu, które całkowicie go przemieniły. Bez dokładniejszego przyjrzenia się im nie sposób zrozumieć, skąd wziął się ów niezwykły papież, który zapoczątkował tak wielki przełom w Kościele.
opr. ab/ab