Fragmenty biografii
ks. Adam Boniecki Kalendarium życia Karola Wojtyły |
W październiku 1942 rozpoczyna studia na tajnych kompletach Wydziału Teologicznego UJ — jako kleryk zakonspirowanego Seminarium Archidiecezji Krakowskiej. Mieszka i pracuje jak poprzednio.
Uzyskuje zwolnienie z zaprzysiężenia w „Unii”:
1) St. Bukowski zaprzysięgał, a potem zwalniał z przysięgi Jana Pawła II. Teatr Rapsodyczny był tworem „Unii” i kierował nim Tadeusz Kudliński, Prusa 15 m 9, Kraków. Pisałem o tym zaraz po wyborze (Jana Pawła II — dop. mój C.D.), a więc 18 czy 19 października w „Osservatore Romano”
(—) Konrad Sieniewicz
1—12—83
2) Mój kolega i przyjaciel z „Unii”, Stanisław Bukowski poinformował mnie przy okazji jednej z rozmów ze mną na kilka lat przed swoją śmiercią, że jako przewodniczący krakowskiego Oddziału „Unii” zaprzysięgał, albo też — obecnie dodaję — był świadkiem tego faktu — Karola Wojtyłę, obecnego papieża — jako członka „Unii”, oraz że zwolnił go od tej przysięgi w związku ze wstąpieniem Karola Wojtyły do Seminarium Duchownego.
Warszawa, 17 października, 1983 r.
(—) Studentowicz
3) Zaświadczam, że w latach 1960—62 w mieszkaniu Jerzego Brauna w Warszawie, słyszałam z ust Stanisława Bukowskiego, że zwalniał Karola Wojtyłę z przysięgi złożonej przez niego przy wstępowaniu do konspiracyjnej organizacji „Unia” w związku z wstąpieniem przez niego do seminarium duchownego w Krakowie.
(—) Halina Adamowicz
(Dokumenty przekazane przez p. Czesława Domaradzkiego)
Nauka na Wydziale Teologicznym UJ podczas okupacji niemieckiej:
...Okupanci (...) pozwalając początkowo na nauczanie w seminariach, starali się nad nimi mieć kontrolę sprawowaną przez gestapo, któremu trzeba było przedkładać spisy wykładowców i przedmiotów wykładanych. Podkreślano przy tym, że nie mogą w nich się mieścić siły uniwersyteckie, a wykładać wolno „na poziomie szkoły zawodowej” tylko przedmioty praktyczne, nieodzowne dla wprawienia się w pełnienie obowiązków duszpasterskich, z wykluczeniem przedmiotów ściśle naukowych. Do nakazów i zakazów tych nie stosowano się, gdyż stale wykładały siły uniwersyteckie, jak księża: bp Godlewski, doc. Król, zastępca prof. Marian Michalski, Florkowski, Mazerski, asystent Kurowski (...) Po wyjściu zakazu przyjmowania do seminariów duchownych umieszczano alumnów przeważnie po okolicznych plebaniach w charakterze „sekretarzy parafialnych”, skąd dojeżdżali do Krakowa. Nierzadko bywały w seminariach wizyty gestapo. (...) nieraz skutki tych wizyt bywały tragiczne, jak w seminarium krakowskim, w którym aresztowano pięciu studentów teologii. Wszyscy zostali albo rozstrzelani, albo zamęczeni w Oświęcimiu (...) W tych trudnych warunkach kierowali profesorowie teologii studiami corocznie stu studentów (pod koniec mniej). (Opracowanie dziekana Wydziału Teologicznego ks. Tadeusza Glemmy). (Archiwum UJ: Sygnatura KHUW5)
Relacje kolegów:
Miałem to szczęście, które było łaską bożą, być blisko alumna Karola Wojtyły w Książęco-Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Krakowie od pierwszego roku studium teologicznego.
Były to czasy nad wyraz ciężkie, bowiem okres naszego przygotowania do kapłaństwa, przynajmniej w pierwszych latach, w latach 1942, 1943 pokrywał się, jak dobrze wiemy, z okresem drugiej wojny światowej, okresem okupacji. Nasze dążenie do kapłaństwa rozpoczęło się w konspiracji. Cała Polska była wówczas pozbawiona seminariów duchownych. Istniało wprawdzie Seminarium Duchowne w Krakowie, przy niezapomnianym arcypasterzu księciu metropolicie, późniejszym kardynale Adamie Stefanie Sapieże, ale to seminarium było na wymarciu, gdyż okupant nie pozwalał przyjmować nowych kandydatów. Tak z roku na rok wykruszały się szeregi alumnów, kandydatów do kapłaństwa. W tej sytuacji książę metropolita Adam Stefan Sapieha, w trosce o dobro Kościoła w swej archidiecezji krakowskiej, podjął odważną decyzję zorganizowania tajnego nauczania alumnów. Na pierwszy rok studiów zostało przyjętych 10 kandydatów. W tej dziesiątce był alumn Karol Wojtyła.
Po tygodniowych rekolekcjach otrzymaliśmy zadania wynikające z naszego powołania, przekazano nam książki i skrypty do studium. W określonych terminach zgłaszaliśmy się do egzaminów u profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. W czasie wakacji odbywaliśmy rekolekcje w najgłębszym ukryciu. Nie mogliśmy chodzić w stroju duchownym. Koledzy mieszkali u rodziców albo przy parafiach albo zajmowali się w tym okresie pracą i to zwykle pracą fizyczną. W ten sposób łączyliśmy w naszym przygotowaniu do kapłaństwa jakby zawód świecki — przypadkowy zresztą — pracę fizyczną i ten nasz nowy zawód, wynikający z powołania, które było dla nas wszystkich wielką łaską bożą.
W takich to okolicznościach przygotowywaliśmy się do kapłaństwa, stale niepewni, czy dożyjemy już nie następnego roku, ale następnego dnia. Byli wśród nas koledzy, którzy już tego następnego dnia nie dożyli. Mieliśmy w swoim gronie kolegę alumna, który po rewizji w domu rodziców i znalezieniu książek i notatek z pierwszego roku studium teologii został ujęty, aresztowany i później w Krakowie rozstrzelany. W dniu egzekucji, nie wiedząc nic o aresztowaniu, przyjechałem do Krakowa, by zdać pierwszy egzamin z Pisma Świętego. Najkrótszą drogą przez Planty zdążałem do mieszkania księdza profesora i tuż przed sobą zauważyłem szeroko rozlany strumień ludzkiej krwi. Obok Plant — świeżo usypana zbiorowa mogiła i nazwiska rozstrzelanych. Wyczytałem imię i nazwisko naszego kolegi alumna. Egzamin zakończył się modlitwą w intencji kolegi, który oddał życie za Kościół. Były to te akty terroru, które stosowali Niemcy, aby trzymać w zastraszeniu całe polskie społeczeństwo. (Ks. Andrzej Baziński)
Autor relacji opracował swój tekst opierając się m.in. na wspomnieniach ks. Kardynała Wojtyły, nagranych przez siebie na taśmie magnetofonowej. Wydaje się, że wspomnienie dotyczy egzekucji, w której w rzeczywistości nie został zabity żaden kleryk, choć wśród ludzi krążyła pogłoska, że tak właśnie się stało. Jedynym — według starannie zgromadzonej przez ks. Ryszarda Wilczyńskiego, proboszcza parafii Św. Krzyża w Krakowie, dokumentacji — alumnem, który zginął, był Szczęsny Zachuta. Urodzony ok. 1920 roku gimnazjalny kolega ks. Witolda Kacza pracował w okresie okupacji w małej hucie szkła, należał do tajnej organizacji, gdzie występował pod nazwiskiem Feliks Mszański. Nazwisko przybrane było nazwiskiem jego babki. Zachuta rozpoczął tajne studia teologiczne w 1942/43 roku. Stale zajmował się pomocą Żydom, przygotowywał ich do chrztu. Został aresztowany 13 IV 1944 i zginął w maju 1944. Relacja ta pochodzi od brata zamordowanego, ks. Andrzeja Zachuty (diec. kielecka), ks. K. Wojtyły, ks. W. Kacza i ks. M. Malińskiego. Ten ostatni i ks. Wojtyła znali Zachutę dobrze, gdyż należał on do grupy Jana Tyranowskiego. Wraz z Karolem Wojtyłą chodził służyć do mszy św. Księciu Metropolicie.
Od ks. Wojtyły dzielił mnie tylko Rynek Dębnicki. A łączyła nas wspólna parafia. W parafii dębnickiej mieliśmy okazję należeć do Kółka Biblijnego, które prowadził ks. prof. Mazerski i do Żywego Różańca, którego animatorem był pan Tyranowski. Widziałem nieraz Karola przechadzającego się z nim po bulwarach nad Wisłą wzdłuż ul. Tynieckiej. Wiem z własnego doświadczenia, co te spacery oznaczały. To były rozmowy najserdeczniejsze świeckiego ojca duchownego z adeptami życia duchownego. Z tym tylko zastrzeżeniem, że obcowanie Karola było na pewno nie tylko braniem ze strony przyszłego kleryka, ale trudno dowiedzieć się, ile korzystał sam Mistrz Jan z tego, co mógł już wtedy dawać jego „pupilek”. Zdaje się, że były to rozmowy dwóch charyzmatyków. Ten okres spotykań z panem Janem był z całą pewnością krystalizowaniem się powołania do kapłaństwa, a właściwie do życia bardziej doskonałego w życiu klasztornym (konkretnie u karmelitów bosych). Z ks. Karolem spotykaliśmy się więc w ramach życia parafialnego u xx. Salezjanów oraz w przygodnych spotkaniach koleżeńskich, na spacerach. Rozmowy dotyczyły spraw teologicznych. Stawiał zagadnienia, prowadził rozmowy na tematy biblijne, teologiczne. Nie zapomnę rozważań, które wspólnie prowadziliśmy na temat obecności Pana Jezusa w Eucharystii i wielu innych zagadnień o nastawieniu bardziej apologetycznym. Był to okres, kiedy nie byliśmy jeszcze klerykami.
Później mimo bliskiego sąsiedztwa, częstych kontaktów, spotkań, nie wiedzieliśmy o sobie tego, że jesteśmy alumnami Krakowskiego Seminarium Duchownego (ścisła konspiracja). Ja zostałem przyjęty do Krakowskiego Seminarium Duchownego z przynależnością do diecezji katowickiej. Dopiero „odkryłem” Wojtyłę jako kleryka w 1942 roku. Ks. Piwowarczyk, eks-rektor, któremu służyłem do mszy św. w kościele Mariackim, zapytał mnie, czy nie chciałbym służyć codziennie do mszy św. Księciu Metropolicie w jego domowej kaplicy. Na drugi dzień zgłaszam się na godz. 6.30 do bramy pałacu. Wpuszczają mnie do wnętrza i zaprowadzają do kaplicy, gdzie ku mojemu zdziwieniu znajduje się Karol Wojtyła.
— Co ty tu robisz? — pada pytanie z jednej i drugiej strony.
Okazało się, że Karol jest już etatowym ministrantem-kościelnym. Mnie przypadła w udziale godność ministranta pomocniczego. Służyliśmy tak codziennie we dwóch, aż do 10 sierpnia 1944 roku. Od tego dnia, po słynnej łapance na Krzemionkach (niedziela 8 sierpnia, w godzinach popołudniowych), ks. Metropolita zatrzymał nas wszystkich u siebie. Bractwo poprzyjeżdżało z różnych stron, nie znając się wcale.
Wracając jeszcze do okresu naszego ministrantowania, trzeba wspomnieć o ważnym dla nas obu momencie. Po mszy św. otrzymywaliśmy śniadanie, które przygotowywały nam przedobre siostry sercanki. Tak do pracy szliśmy posileni. (Ks. Franciszek Konieczny)
1 XI 1942 — w rocznicę prapremiery wznowienie Króla Ducha w mieszkaniu p. H. Ligockiej. Znowu obecny Osterwa.
Ogółem Król Duch grany był 4 razy.
Październik—listopad — praca nad Panem Tadeuszem. Próby w mieszkaniu Karola Wojtyły, ul. Tyniecka 10. (Danuta Michałowska)
21—23 XI 1942 (Kraków) Bierze udział w obchodach czterechsetnej rocznicy urodzin św. Jana od Krzyża. Wtedy też „zaprosił się” na duchową rozmowę z ówczesnym wychowawcą naszych kleryków, ojcem Pawłem Gutem i ze studenckiej biblioteki wypożyczył dzieła św. Jana od Krzyża. W szczególny sposób zainteresował się poezją Doktora Mistycznego. Wtedy też zaprzyjaźnił się z o wiele starszym od siebie o. Józefem Prusem, ówczesnym prowincjałem karmelitów bosych. I jemu to w wielkim sekrecie zdradził się z pragnieniem wstąpienia do naszego zakonu. (...) Był to rok 1942, wojna osiągnęła swe apogeum, nowicjat w Czernej był zamknięty. W rachubę nie mogło również wchodzić zwolnienie z zakładu pracy człowieka młodego i zdrowego. I z tej to przede wszystkim przyczyny obłóczyny postulanta Wojtyły zostały odłożone na czas powojenny.
W tym mniej więcej czasie zostało otwarte konspiracyjne seminarium duchowne w Krakowie i ks. Jan Piwowarczyk przyjął Karola na tajny komplet... (O. Bogusław Woźnicki OCD)
28 XI 1942 — premiera Pana Tadeusza w mieszkaniu pp. Goreckich (pl. Kleparski 5). Karol Wojtyła wykonuje partię ks. Robaka. W czasie „spowiedzi Jacka Soplicy” pod oknem z głośnika ulicznego nadają komunikat wojenny Wehrmachtu. Karol nie przerywa, ale prawie Go nie słychać. Obecny na spektaklu Osterwa stwierdził potem, że należało przeczekać i kontynuować w ciszy. Pan Tadeusz grany był 3 razy. (Danuta Michałowska)
...w dniu 28 listopada (1942) — Mickiewiczowski Pan Tadeusz. Wspominam jeszcze dzisiaj chwilę, jaką przeżyłem na jednym z tajnych przedstawień Teatru Rapsodycznego. Był to wieczór poświęcony Panu Tadeuszowi. Jeden z wykonawców [Karol Wojtyła] recytował powoli, w skupieniu fragmenty ze spowiedzi księdza Robaka. Naraz w ciszy, jaka panowała, odezwał się głośnik niemieckiego radia, zainstalowany naprzeciw kamienicy, w której odbywało się przedstawienie. „Główna kwatera naczelnego wodza podaje do wiadomości...” I padły słowa o zwycięstwach, jakie odnosił oręż niemiecki nad Europą. Recytator nie przerwał, nie zmienił tonu. Mówił cicho, spokojnie, jakby nie słyszał tubalnego tonu spikera. Mickiewicz nie podjął krzykliwej walki. Kiedy szczekaczka kończyła pochwałę niemieckich zbrodni, Mickiewicz głosił pojednanie Soplicy z Klucznikiem. Wtedy właśnie, gdy stanęła wojna w cesarskim gabinecie. Spojrzałem po twarzach zebranych gości. Ta sama myśl ożywiła nasze oczy. Czuliśmy się wszyscy synami narodu, który, choć niejednokrotnie oszukany na przestrzeni wieków, nie ulegnie przemocy. Chwila była naprawdę osobliwa. (Tadeusz Kwiatkowski, Krakowski teatr konspiracyjny, „Pamiętnik Teatralny” 1963, numer poświęcony teatrowi polskiemu podczas wojny)
Dalsze relacje towarzyszy pracy z Solvayu (z albumu Gniazdo, z którego wyszedłem):
Przyznał mi się, że studiuje teologię i mówił, że z obranej drogi nie zawróci. (Alojzy Słup)
Zadaniem Karola Wojtyły (...) na początku zmiany było przynieść około czterech wiader wapna, w zależności od analizy wody, jaka była jej alkaliczność. Jak była woda twarda, trzeba było dodać wapna. Wapno wsypywało się do zbiornika, zalewało wodą, do wygaszenia na mleko. Ten roztwór spuszczany był do leja. Następnie musiał Karol Wojtyła przynieść dwa wiadra sody lub kaustyku. W osobnym zbiorniku był rozpuszczony kaustyk lub soda, zgodnie z poleceniem laboratorium. Zawartość tego zbiornika miała wystarczyć na cztery godziny. Rozczyn ten następnie schodził przez sączek do dekantera. Dekanter był to zbiornik okrągły, tam schodziła woda i domieszki z wapna, kaustyku lub sody i tam oddzielały się wszystkie zanieczyszczenia wody, usuwała twardość (...) Co dwie godziny wypuszczano szlam do kanału. Trzeba było pilnować odpowiedniej temperatury wody. Z dekantera szła woda do następnego zbiornika, tak zwanego „harko”. Z tego zbiornika szła na filter, przechodziła przez niego do następnego zbiornika, z którego pompa ciągnęła wodę do zasilania kotłów. Widziałem nieraz, że Karol Wojtyła (...) modlił się. Nie wiedziałem tego, czy był księdzem, czy będzie. Mało rozmawialiśmy. Jak odrobił swoje, w kąciku zawsze klęczał i modlił się. Chodził w drewniakach i w drelichach. Był zawsze grzeczny i uprzejmy (...) Widziałem jak po południu lub na zmianie nocnej rozmawiał z Pokutą, badaczem Pisma św. (Leon Hojda, palacz na kotłowni)
Zetknąłem się z ks. Arcybiskupem w czasie, gdy jako robotnik przeszedł z kamieniołomu na oczyszczalnię. Pracowałem wtedy w kotłowni jako palacz. Ks. Arcybiskup najdłużej pracował w oczyszczalni. Biednie chodził ubrany, w drelichach i drewniakach. Pracował na trzy zmiany, nosił we wiadrach sodę lub kaustyk.
Pewnego razu, podczas pracy na zmianie nocnej, poszedł na górę, był to najwyższy szczyt, gdzie się rozkładało rozczyn sody i wapienny, kontrolowało się (...) Nie było go długo. Może się zdrzemnął — pomyślałem. Wychodzę na górę i patrzę: klęczy i modli się (...) Upłynęło parę dni. Przychodzi do mnie: „Panie Wilk, ja bym chciał na nabożeństwo skoczyć, żeby mnie pan zwolnił” (...) Na drugi dzień usiadł koło mnie i zwierzył mi się, że uczy się na księdza, że mu jest ciężko i że nie ma z czego żyć. Prosił, żeby to była tajemnica, nie chciał, żeby wszyscy wiedzieli. Mówił mi, że boi się na miasto iść, jeszcze mówił, że ma ubranie do sprzedania. Koło dwu lat żyliśmy ze sobą poufale i po koleżeńsku. Nie krępował się, modlił się na ławeczce, nie chował się. Do kościoła zawsze leciał tak, jak był ubrany, w drelichach i drewniakach.
Przypominam sobie — prezes Kułakowski wziął studentów ukrywających się w Solvayu pod swoją opiekę. Był to prezes spółki akcyjnej. (Jan Wilk)
1943
Styczeń—marzec Praca nad Samuelem Zborowskim Słowackiego. Próby odbywają się początkowo na Tynieckiej, potem w mieszkaniu p. Władysławy Markiewiczówny, ul. Sobieskiego 6, która jest pianistką i kompozytorką, autorką muzyki do spektaklu.
Pierwsza połowa marca 1943 Premiera Samuela Zborowskiego. Obsada: Samuel — Karol Wojtyła, Kanclerz — Tadeusz Kwiatkowski, Lucyfer — Mieczysław Kotlarczyk. Chór: Krystyna Dębowska, Halina Królikiewiczówna, Danuta Micha-
łowska. Samuel Zborowski miał największą liczbę przedstawień (6). Na jednym ze spektakli obecni byli członkowie Delegatury Rządu na Kraj.
Wiedzieliśmy, że Karol Wojtyła zdecydował się zostać księdzem i studiuje teologię, jednak uczestniczył nadal systematycznie w naszych pracach, aby nie rozbijać zespołu. Samuel Zborowski był ostatnią pozycją z Jego udziałem, czyli że zajmował się teatrem gdzieś do połowy r. 1943 (nie umiem podać dokładnych dat dalszych spektakli Samuela). Dalsza współpraca Karola Wojtyły z zespołem Teatru Rapsodycznego była okazjonalna i miała inny charakter. W jesieni 1943 (a może w zimie 1944?) służył razem z Tadeuszem Kwiatkowskim do mszy św. w kościele oo. Misjonarzy na Czarnej Wsi, w czasie której odbył się ślub Krystyny Dębowskiej z Tadeuszem Ostaszewskim. (Danuta Michałowska)
(Również publikował artykuły o Teatrze Rapsodycznym. Ukazały się one w „Tygodniku Powszechnym”: O teatrze słowa 16 III 1952 (nr 11) pod pseudonimem Piotr Jasień; Dramat słowa i gestu 7 IV 1957 (nr 14) pod pseudonimem Andrzej Jawień; Rapsody Tysiąclecia 19 I 1958 (nr 3) — Andrzej Jawień; Dziady i dwudziestolecie 1 X 1961 (nr 40) — A.J.).
1944
Jest studentem II roku tajnego Seminarium — Wydziału Teologicznego, pracuje w Solvayu.
29 II Wracając z Solvayu po podwójnej zmianie, dziennej i nocnej (ze względu na odległość fabryki od miasta robotnicy zamieniali się zmianami, żeby uniknąć długiej drogi i pracowali przez dwie kolejne zmiany, mając później więcej czasu wolnego), został potrącony przez ciężarowy samochód niemiecki. Było to niedaleko pętli tramwajowej „trójki”. Idącego przy krawężniku potrącił, prawdopodobnie błotnikiem, wielki ciężarowy samochód.
Według relacji naocznego świadka, pani Józefy Florek, około godz. 15 na ulicy pomiędzy Borkiem Fałęckim a Matecznym wydało jej się, że coś spadło z przejeżdżającej ciężarówki. Wysiadła z tramwaju i kiedy podeszła bliżej, zobaczyła leżącego na jezdni nieprzytomnego mężczyznę w roboczym ubraniu i drewniakach. Myślała, że nie żyje. Wydawało jej się, że wyleciał z ciężarówki. Stała bezradna, zasłaniając leżącego przed nadjeżdżającymi autami. Po jakimś czasie zatrzymał się osobowy samochód i niemiecki oficer, który wyszedł z auta, polecił jej przynieść z przydrożnego rowu wody. Woda była pomieszana z błotem. Oficer stwierdziwszy, że ranny żyje, zatrzymał ciężarówkę wiozącą drągi i kazał przewieźć rannego do szpitala na ul. Kopernika. Tam w księdze przyjęć Kliniki Chirurgicznej zanotowano: „Wojtyła Karol ur. 1920 zamieszkały w Krakowie ul. Tyniecka 40. [błąd w notatce w księdze przyjęć]. Vulnera lacer capitis. Commotio cerebri”. Ze szpitala został wypisany 12 III 1944. Rekonwalescencję przechodził w domu zaprzyjaźnionej rodziny Szkockich. Józefa Florek zachowała listy, w których zwraca się do niej, jako do tej, której zawdzięcza życie.
Według relacji p. Poźniakowej z d. Szkockiej, nie był to upadek z jadącego samochodu, lecz potrącenie przez samochód. Potwierdza to późniejsza relacja towarzysza z pracy z Solvayu:
Spełniałem te same funkcje w Solvayu co ks. Arcybiskup, tylko na innej zmianie. Często zastępowaliśmy się nawzajem i kilka dniówek robił jeden, a potem odrabiał drugi. Ja (...) w międzyczasie pomagałem pracując w domu, a on potrzebował ten czas na naukę. W szpitalu byłem, odwiedziłem go, kiedy leżał na skutek wypadku. Z pracy szedł i koło Matecznego trąciło go auto. Po szpitalu wrócił do pracy. Jedzenie było mizerne, miał tylko zawinięte suche kromki chleba. Potem się nie krępował, z kuchni przynosił kawę i tym żył. Kotłownia w tym czasie podlegała majstrowi Czaji. Pamiętam do dziś, że jestem winien ks. Arcybiskupowi jedną dniówkę, którą on przepracował za mnie... (Franciszek Wójcik, Gniazdo, z którego wyszedłem)
Po wypadku, wiosną 1944 przeszedłem na tzw. „seski karbonat”... (Ks. abp K. Wojtyła, Gniazdo, z którego wyszedłem)
Dalsze relacje towarzyszy pracy:
...Praca była ciężka i żmudna. Widziałem, jak nosił w rękach w wiadrach mleko wapienne do oczyszczania wody. Musiał wychodzić z tymi ciężkimi wiadrami po schodach na zbiorniki... (Stanisław Czaja)
Byłem palaczem na kotłowni (...) Karol Wojtyła, jako pracownik na oczyszczalni sody. Był spokojny. Z rana modlił się. Był bardzo dobry. Żal mi go było, gdy go auto potrąciło. Wiedziałem, że się kształcił, widziałem, jak czytał książki, ale nie zaglądałem, co tam czyta. Razu jednego był na przyjęciu, przyniósł ciastka i wszystkie porozdawał (...) Uczył się w kąciku przy stole, gdzie robiło się próby wody. Pilnowaliśmy, żeby nie było awarii (...) W kotłowni były schody do zbiorników; był tam słupek i rurociąg, dobre miejsce do modlitwy. Było to miejsce w kącie pod zbiornikiem. Nikt mu nie przeszkadzał... (Tadeusz Sapek)
...Byłem palaczem na kotłowni (...) Pracę miał nielekką, wykonywał ją sumiennie (...) Był zawsze grzeczny, usłużny, miałem dla niego wielki szacunek. Wiedziałem, że się uczy i że z tego, na co się uczy, jest zadowolony. Gdy znalazła się wolna chwila, przychodził na dół, do kotłowni. Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Na pamiątkę naszych pogadanek ofiarował mi książeczkę zatytułowaną Ewangelie i Dzieje Apostolskie... (Franciszek Leśniak)
Często widywałem ks. Arcybiskupa w kantorku (...), widziałem go klęczącego i coś czytającego. Gdy wypychałem wózki z sodą, zrywał się i również mi pomagał. W momencie rzucał książki i udawał, że coś robi. Uspokajałem go, że tu złych ludzi nie ma, żeby spokojnie mógł czytać. Był zawsze zamyślony i chętny do pomocy (...) Przy tej sodzie seskiej nosił w wiadrach ług, tzw. bikarbonat, z oddziału kaustycznego na oddział sody seskiej puszystej. Chodził w drewniakach, miał spodnie krótkie, drelichowe i kurtkę gumowaną. W drewniakach miał gołe nogi. Często wychodziłem z nim na miasto po pracy. Był małomówny. Zawsze w tym kantorku, jak czytał książki, czytał klęcząc. (Józef Trela)
Karol Wojtyła chodził w drewniakach — o ile dobrze pamiętam — wkładanych na gołe stopy bez skarpetek. Ubrany był w przydziałowy „ferszalung” — robocze ubranie drelichowe. Nosząc nosidła z dwoma wiadrami wypełnionymi wapnem miał spoconą twarz, był zabiedzony i nie wyglądał zdrowo. (Andrzej Łempicki)
...Bardzo go poważałem i ceniłem. Mój szacunek (...) jeszcze bardziej wzrósł, gdy pewnego razu na nocnej zmianie przyszedł do laboratorium z zapytaniem, czy mógłby się pomodlić w pokoju kierownika, gdyż na oczyszczalni szum maszyn przeszkadza. Z przyjemnością wtedy otwarłem pokój. Po wyzwoleniu każdy z nas, ukrywających się, poszedł swoją drogą (...) Moją największą radością było spotkanie po kilkunastu latach w mojej parafii w Mogilanach, gdzie jako biskup był na wizytacji (...) Znajomość nasza odżyła do obecnej chwili, ku mojemu największemu szczęściu (...) (Leon Niedbała)
Przychodził do nas najczęściej po południu lub w nocy, wtedy dyskutowaliśmy na tematy poważne i religijne. Nie zawsze zgadzaliśmy się w poglądach na pewne zagadnienia, wtedy dyskusja się zaostrzała, ale zwycięsko zawsze wychodził Lolek (...) W lecie roku 1944 zniknął nam z oczu i nie wiedzieliśmy, co się z nim stało... (Józef Krasuski, laborant)
Zapamiętany przeze mnie mały obrazek. Spotkałem kiedyś Karola Wojtyłę siedzącego na ławce na oczyszczalni wody z książką na kolanach. Zaczął mi wyjaśniać dowody na istnienie Boga z nieskończoności wszechświata. Mówił tak, jakby chciał przepowiedzieć sobie to zagadnienie np. przed egzaminem. Prawdopodobnie było to w związku z jego ówczesnymi studiami. (Andrzej Łempicki)
Lato Wakacje w parafii Raciborowice. Kleryk Karol Wojtyła mieszka na plebanii zaproszony przez wikariusza tamtejszej parafii, ks. Adama Bielę, pochodzącego z Wadowic.
Sierpień
Opuściłem pracę z początkiem sierpnia 1944, podejmując studium III roku Seminarium Metropolitalnego (zrazu konspiracyjne — do wyzwolenia, styczeń 1945), a równocześnie na tymże roku Wydział Teologiczny UJ.
Dwa pierwsze lata Seminarium i Wydziału odbyłem konspiracyjnie, pracując w fabryce. Opuszczenie pracy wywołało poszukiwanie i zagrożenie ze strony władz okupacyjnych, ale dzięki Bogu nie udało im się wpaść na trop.
W Krakowie mieszkałem na Dębnikach, przy ul. Tynieckiej 10, w domu śp. Roberta Kaczorowskiego, mego wuja. (Ks. abp K. Wojtyła, Gniazdo, z którego wyszedłem)
W pałacu Księcia Metropolity Adama Sapiehy zamieszkał dopiero w roku 1944. A było to tak. Wybuchło właśnie powstanie warszawskie, Książę Metropolita, mniemając że to już będzie koniec wojny na obszarach Polski i że to już jest właściwie początek wolności kraju, nakazał alumnom przywdzianie sukienek duchownych i ściągnął ich do swej rezydencji. Wśród nich także Karola Wojtyłę. Z tym jednak, że w wypadku tego właśnie alumna powstały pewne komplikacje. Otóż przerwał on pracę w fabryce. O absentującego się robotnika zaczął się upominać tzw. „Urząd Pracy”. Do domu nadchodziły monity o wymowie listów gończych. Młody alumn znalazł się w sytuacji zagrożenia. I wtedy pewnego dnia Książę Metropolita Sapieha polecił mi w Kurii: „Sprawę Wojtyły trzeba tak załatwić, by jego nazwisko znikło z listy przesyłanej do Arbeitsamtu. Pojedzie więc ksiądz do Solvayu i porozmawia z dyrektorem Kułakowskim”. Polecenie spełniłem, do Solvayu poszedłem na piechotę. Dyrektor Kułakowski oświadczył mi jednak: „Dla Księcia Metropolity pójdę nawet w ogień, ale ja tu już nie jestem dyrektorem od początku wojny, tylko Niemiec. Sprawa może się okazać trudna”. Od załatwienia prośby nie uchylił się przecież, a że ją pozytywnie załatwił, świadczyło ustanie monitów. (Ks. Kazimierz Figlewicz, „TP” 44/1978)
Mogę potwierdzić, że zatuszowanie porzucenia pracy u Solvaya przez Karola Wojtyłę nie było łatwe. W rozmowie jego ówczesnego przełożonego Ernesta Pischingera dyrektor-Niemiec Föhl wyraził podejrzenie, że Wojtyła uciekł do partyzantki. (Relacja Andrzeja Łempickiego, także zatrudnionego w owym czasie w Solvayu. E. Pischinger był teściem autora)
4 IX?Prosi o?dopuszczenie do tonsury i?ni?szych ?wi?ce?:
Prosi o dopuszczenie do tonsury i niższych święceń:
Do Najprzewielebniejszego Rektoratu Książęco-Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie.
Niżej podpisany alumn Książęco-Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie prosi o dopuszczenie do tonsury i święceń niższych. Prośbę tę wnosi z całą świadomością zadań i obowiązków, jakie przez to na siebie dobrowolnie przyjmuje.
Kraków 4 IX 1944
Karol Wojtyła
(Archiwum Kurii Krakowskiej)
9 XI Otrzymuje z rąk Księcia Metropolity tonsurę. Wymagana przez kanoniczne przepisy opinia proboszcza:
Kleryka Karola Wojtyłę znam jako młodzieńca wybitnie zdolnego, zamiłowanego w nauce i wiedzy świętej. Sprawy Boże są mu bardzo drogie, a do kapłaństwa zdąża szczerze. Pod względem moralnym nie tylko pewny, ale głęboko urobiony. Zaświadczenie niniejsze wydaje się na podstawie spostrzeżeń własnych i referencji. Ks. Matlak Józef administrator parafii
Urząd Parafialny św. Stanisław Kostki
Kraków Dębniki
Kraków, dn. 14 XI 1945
(Archiwum Kurii Krakowskiej)
8 XII Uroczystość Matki Bożej Niepokalanie Poczętej.
Seminarium Krakowskie urządziło akademię Maryjną, w której wystąpił alumn Karol Wojtyła. Jego ukazanie się na małej scenie seminaryjnej było dla nas wyjątkowym przeżyciem. Recytował Litanię do Matki Boskiej K. C. Norwida. W auli seminaryjnej zapanowała idealna cisza, wyciszyły się oddechy. Przekazywał nam nie tylko piękno polskiej literatury i poezji sztuką wypowiadanego słowa, ale nade wszystko wypowiadał swą miłość dla Niepokalanej. Na drugi dzień po akademii Maryjnej dowiedzieliśmy się od księży profesorów, że nasz kolega Karol Wojtyła był uczniem Juliusza Osterwy, o Jego zamiłowaniu do poezji i czynnym udziale w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym w Krakowie w czasie okupacji niemieckiej. (Ks. Andrzej Baziński)
Po łapance 8 sierpnia 1944 roku [w rzeczywistości było to 6 sierpnia, tzw. „czarna niedziela”] (byłem już na II roku teologii, a Karol Wojtyła na III) Książę Metropolita zadecydował, że alumni zamieszkają konspiracyjnie przy ul. Franciszkańskiej. Początkowo zajmowaliśmy pomieszczenie w oficynie pałacu, a po niedługim czasie zwolniliśmy te pomieszczenia, do których sprowadzili się powstańcy warszawscy oo. pallotyni. Książę Metropolita odstąpił dla Seminarium dwa salony na pierwszym piętrze. Zamieszkałem wraz z innymi kolegami i Karolem Wojtyłą.
Inauguracja pobytu w Seminarium (konspiracyjnego) odbyła się w kaplicy biskupiej. Wprawdzie obowiązki rektora pełnił ks. prof. K. Kłósak, ale na pierwszym spotkaniu Książę Metropolita oświadczył: „Nie będziemy już dłużej czekać na zezwolenie władz niemieckich na otwarcie Seminarium. Odtąd jestem waszym rektorem. Zaufamy Opatrzności Bożej. Nic nam się nie stanie”. W ten sposób podniósł nas na duchu i salwował przed władzami okupacyjnymi ks. Kłósaka. Pierwsze rekolekcje przeprowadził ks. prefekt Turowicz (niezapomniane) i tak rozpoczęliśmy już normalne wykłady w kompletach kursowych. Roczniki były jednak łączone. Warunki mieszkaniowe były nader skromne. Nie mieliśmy poza łóżkiem i wspólnym stołem żadnych innych mebli. Cały nasz majątek osobisty mieścił się w małych walizeczkach pochowanych pod łóżkami. Ale co za duch prawdziwej wspólnoty i braterstwa. Świadomość, że za drzwiami naszego mieszkania znajduje się sam Książę Metropolita, była czynnikiem mobilizującym i porządkującym. Obowiązywała z potrzeby wewnętrznej cisza, skupienie. Uczestniczyliśmy w codziennej mszy św. celebrowanej przez Księcia Metropolitę. Kleryk Karol Wojtyła wyróżniał się w całym zespole alumnów. To nie była postać, która by podpadła w sposób narzucający się. To był dla nas wszystkich zawsze Ktoś. Trudno mi określić na czym polegała ta wyjątkowość. Postaram się to w miarę możliwości ukazać:
Postawa na modlitwie. Potrafił długimi godzinami tkwić na klęczkach. Potrafił się wyłączyć z zajęć, aby modlić się. A zdaje mi się, że to, co robił na klęczkach, było modlitwą i studium zarazem. Np. wchodzę do kościoła Św. Józefa, przy ul. chyba Poselskiej (wieczna adoracja), zastaję tam na klęczkach kleryka Wojtyłę. Głowa wsparta o kratę. Przed sobą trzyma w rękach książkę. — Co to może być? Na pewno podręcznik ascetyczny. Nic podobnego — to był podręcznik historii Kościoła. Nawet historię Kościoła studiował na klęczkach coram Sanctissimo. Nic dziwnego, że On dziś tworzy tę historię. Nie łamał nigdy obowiązującej ciszy. Choć sam się nie obruszał, gdy inni, może nie w takim stopniu, jak należało, zachowywali milczenie.
Odnośnie wiedzy. Przerastał wszystkich wiedzą i zdolnościami. Umiał zawsze dać właściwą odpowiedź. Nie miał wiedzy na pokaz. Zawsze skupiony, uważny na wykładach, ratował sytuację, kiedy profesor chciał zagiąć słuchaczy na jakimś trudniejszym zagadnieniu. Nawet u wymagającego ks. prof. Ignacego Różyckiego nie było sytuacji, żeby nie odpowiedział. Raz tylko się przytrafiło, że po zapytaniu (miał wtedy być już ostatnią deską ratunku) kleryk Wojtyła, będąc na IV roku, przeprosił ks. Różyckiego: „Proszę mnie dzisiaj nie pytać, jestem niedysponowany. Dziś nie spałem. Byłem na posiedzeniu Zarządu Bratniaka, które przeciągnęło się do rana.” Trzeba zaznaczyć, iż z woli Księcia Metropolity ks. Wojtyła był wiceprezesem Bratniaka z ramienia Wydz. Teologii UJ.
Zawsze skromny w ubiorze. Tutaj mógłbym nawet powiedzieć, że niedostatecznie ubrany. Zwłaszcza w zimie. Nieraz dygotał z zimna. Mało zwracał uwagi na wygląd zewnętrzny (na rekolekcje przyszedł w drewniakach, drelichowych spodniach i koszuli. Wszyscy otrzymali natychmiast sutanny).
Praktykował uczynki miłosierdzia. Nauczył się tego od wielkiego Księcia Metropolity, który wyprzedał wszystkie swoje majętności, by nieść pomoc „Pani Biedzie”, jak to mawiał Brat Albert. Patrzyliśmy codziennie na kolejki biedaków gromadzących się przed poczekalnią u pana Franciszka, a chcących uzyskać zezwolenie na „posłuchanie” u Księcia Metropolity. Po jakimś czasie zaczęła się też gromadzić „bieda krakowska” pod drzwiami naszego mieszkania — konkretnie domagano się przywołania ks. Wojtyły. Pamiętam, jak zapukał do naszego pokoju mężczyzna i poprosił o przywołanie ks. Karola. Podszedł do proszącego, rozmawiając z nim na korytarzu. Wraca do siebie. Schyla się i z walizeczki, znajdującej się pod łóżkiem, zabiera sweter, kryjąc go pod sutanną. Wychodzi i zaraz wraca, już bez widocznego poprzednio „uwypuklenia”. Oddał biedakowi swój nowiutki sweter, który dopiero wczoraj otrzymał od p. Kotlarczyka. Sam marzł i dygotał z zimna. Nie wiem, skąd brał i czym obdzielał. Ale często przychodzili ludzie i pytali o niego. Dzielił się z biedakami, czym mógł.
Był bardzo koleżeński i takim pozostał. Nawet wtedy, kiedy został Arcybiskupem. Będąc w Krakowie, postanowiłem odwiedzić Arcybiskupa. W poczekalni na parterze tłum interesantów. Przy samych już drzwiach czeka też ks. prof. K. Kłósak. Podszedłem do niego i zająłem miejsce obok niego. Po jakimś czasie wychodzi z pokoju ks. Metropolita, rozgląda się po obecnych. Zauważył mnie, w przelocie uderzył mnie w prawe ramię, siłę tego ucisku pamiętam jeszcze dziś, i powiedział: Cześć Franek. Zaczekaj, aż załatwię wszystkich, potem swobodnie porozmawiamy. To był arcymiły gest. Ks. prof. Kłósak powiedział: „Jakie to miłe, że tak prosto a serdecznie przywitał na oczach wszystkich swojego kolegę.” Potem była rozmowa długa, serdeczna. Na końcu odprowadziłem ks. Metropolitę na ul. Kanoniczą. Nie miałem już czasu, aby się u Niego zatrzymać. (Relacja kolegi seminaryjnego ks. Franciszka Koniecznego)
Alumni — studenci III i IV roku studiów na UJ to: Andrzej Baziński, Kazimierz Borowy, Władysław Majda, Kazimierz Suder, Jan Sidełko, Karol Targosz, Karol Wojtyła.
1945
Noc z 17 na 18 stycznia Wyzwolenie Krakowa. Potem prace przywracające do stanu używalności sale Collegium Maius. Szklenie okien w pałacu arcybiskupim. Porządkowanie gmachu seminarium zajmowanego przez SS. (Wg relacji ks. Mieczysława Malińskiego, Droga do Watykanu, Rzym—Londyn 1979)
Kiedy zakończyła się straszliwa wojna i okupacja, rozpoczęliśmy w dalszym ciągu już mniej więcej normalne życie seminaryjne. Najpierw w rezydencji Arcybiskupa Krakowskiego, a później już w odzyskanym i częściowo przynajmniej odnowionym Seminarium Duchownym na Podzamczu pod Wawelem. (Ks. Andrzej Baziński)
Kleryk Karol Wojtyła pełnił funkcję „gospodarza”. (Ks. Kazimierz Suder)
Nie zapomnę nigdy, jakie wrażenie zrobiła na mnie rozmowa z żołnierzem radzieckim w roku 1945. Było to wkrótce po zakończeniu działań frontowych na Zachodzie. Żołnierz zapukał do furty seminarium duchownego w Krakowie, które wtedy pozostawało na poły w ruinie. Zapytałem, o co mu chodzi, a kiedy zapytał, czy mógłby wstąpić do seminarium, podjąłem z nim rozmowę, która trwała kilka godzin. Wprawdzie do seminarium nie wstąpił (miał zresztą bardzo dziwne pojęcia na temat tego, czego można się nauczyć w seminarium), ale podczas tej długiej rozmowy dowiedziałem się ogromnie wiele o tym, jak Bóg wpisuje się w ludzki umysł w warunkach systematycznej negacji — jako prawda, której nie można wymazać. Mój rozmówca nigdy w życiu nie był w cerkwi (choć wspomniał, że jeszcze jako małe dziecko chodził tam z matką, potem już nie), ale słyszał w szkole i w pracy, że Boga nie ma: „A ja i tak — powtarzał wielokrotnie — wiedziałem zawsze, że Bóg jest. I teraz chciałbym się jeszcze więcej o Nim dowiedzieć...” (Z rekolekcji watykańskich ks. kard. Wojtyły. W wydaniu polskim uzupełnienie napisane na maszynie i dołączone do drukowanego egzemplarza na s. 19. W wyd. Éditions du Dialogue, Paris 1980, s. 26—27)
Studia:
Karta wpisowa dla Dziekanatu [Wydziału Teologicznego]
Rok szkolny 1944/45 [w praktyce skrócony 1945]
Rok studiów 3. WOJTYŁA Karol Józef jest studentem zwyczajnym
Zamieszkały ul. Franciszkańska. L. Domu 3. Stosunek do służby wojskowej kleryk zarejestrowany (nr zaświadczenia 654)
Wykaz wykładów, na które student zamierza uczęszczać:
(Archiwum UJ: WT II 193)
...Karol Wojtyła nie opuszczał sali wykładowej i każdą przerwę wykorzystywał na studium języka hiszpańskiego. W oryginalnym języku chciał odczytać św. Jana od Krzyża. Język ten opanował dość szybko, gdyż w niedługim czasie asystent lektoratu języka hiszpańskiego prosił Go o współpracę w wiernym przetłumaczeniu tekstu hiszpańskiego, który miał być komunikatem dla dziennika w polskim radiu za kilka godzin.
Wspólne zdawanie egzaminów razem z naszym kolegą Karolem Wojtyłą nie było łatwe. Na roku było nas tylko siedmiu i często razem proszeni byliśmy na salę egzaminacyjną. Odpowiadałem pierwszy zgodnie z alfabetem nazwisk. Był to egzamin z teologii moralnej i przy trzecim pytaniu zwątpiłem w swoje możliwości. Wykorzystałem moment, że Profesor wyszedł na chwilę do Dziekanatu i zwróciłem się do siedzącego obok kolegi Karola, by zechciał mi podpowiedzieć trzeci temat. Usłyszałem odpowiedź: Skoncentruj swoją uwagę, bądź spokojny, wiem, że odpowiesz — i ani słowa podpowiedzi. Egzamin zdałem nawet dość dobrze. (Ks. Andrzej Baziński)
Na seminarium u ks. prof. Ignacego Różyckiego — pisze pracę Wiara u św. Jana od Krzyża. Języka hiszpańskiego uczył się ze słownika hiszpańsko-niemieckiego. (Ks. Kazimierz Suder)
Z odpowiedziami na egzaminie Karola Wojtyły było nieco inaczej. Zapytany, często wypowiadał treści, których nie było ani na wykładzie, ani w skrypcie profesora czy w zalecanej literaturze. Egzaminujący profesor dobrotliwie się uśmiechał, my słuchaliśmy pełni podziwu, ale i trochę niespokojni, co będzie z naszymi stopniami. Wyjaśniał nam, że ten temat wyjątkowo Go interesował i znalazł trochę poszerzone opracowanie. Tylko że tych tematów, które Go wyjątkowo interesowały, i tych dobrych opracowań miał znacznie, znacznie więcej. (Ks. Andrzej Baziński)
7 III Podczas akademii ku czci św. Tomasza z Akwinu wygłasza referat Osobowość Autora Czwartej Ewangelii na podstawie tekstu Ewangelii. (Ks. Mieczysław Turek, wówczas kleryk I roku)
1 IV Podejmuje obowiązki młodszego asystenta na Wydz. Teologicznym UJ.
L. 2057/46 — Do Pana Karola Wojtyło [błędna pisownia w dokumencie] w Krakowie
Rektorat Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdza, iż w czasie od 1 kwietnia do 31 sierpnia 1945 r. pełnił Pan przy Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego obowiązki młodszego asystenta w rozumieniu art. 91 i 116 rozporządzenia Prezydenta Rzplitej z dnia 24 II 1928 o stosunku służbowym profesorów państwowych szkół akademickich i pomocniczych sił naukowych tych szkół (...) Uposażenie służbowe Pana za wspomniany okres wypłacane było według grupy IX (dziewiątej).
Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego
(Archiwum UJ)
9 IV Zostaje wybrany wiceprezesem Bratniej Pomocy UJ. Kuratorem Koła jest wówczas prof. dr Stanisław Pigoń, prezesem Józef Trojanowski, a później kolejno Andrzej Wachulski i Jan Deszcz, wiceprezesi. Wiceprezeską jest również Halina Messalska. Przewodniczącym Komisji Prawnej był ks. Andrzej Deskur. Funkcję wiceprezesa Karol Wojtyła pełni do 1946 roku. Od zebrania 28 V 1946 nie uczestniczy w zebraniach Bratniej Pomocy. Biuro BP mieściło się w Rotundzie na parterze, pod stołówką. Drugie półrocze 1945/46 było okresem szczególnie żywej działalności Bratniej Pomocy. (Z Archiwum UJ: BP 138 oraz z relacji dra Jana Deszcza)
Przedstawicielem Wydziału Teologicznego w Bratniaku [Bratnia Pomoc Studentów] był w roku akademickim 1945/46 Karol Wojtyła i W. Marian Traczyński CR. Należeliśmy do Zarządu Bratniaka, a kard. Wojtyła był wiceprezesem. Od samego początku miał duży autorytet w Zarządzie. W czasie obrad Zarządu bardzo często zabierał głos i wnosił wiele inicjatywy. Jego głos liczył się w programowaniu pracy, w rozdziale paczek amerykańskich, w przydziale mieszkań itp. (Ks. Marian Traczyński CR)
26 V Ks. rektor seminarium składa władzom UJ „wykaz not egzaminacyjnych w tajnym nauczaniu w latach 1941—1945”.
Tajne nauczanie teologii (wg „protokołów zbiorczych” przedstawionych przez ks. Kozłowskiego, rektora Seminarium Książęco-Metropolitalnego, 26 maja 1945 roku władzom UJ):
Pierwszy rok studiów 1942/43: studenci: Baziński Andrzej, Borowy Kazimierz, Majda Władysław, Sidełko Jan, Suder Kazimierz, Targosz Karol, Wojtyła Karol, Konieczny Franciszek, Kościelny Stanisław, Wilczyński Ryszard, Starowieyski Stanisław.
Oceny Karola Wojtyły: metafizyka, apologetyka cz. I, język grecki, hermeneutyka i druga część wstępu do Pisma św. (natchnienie) — eminenter; logika, teoria poznania, kosmologia, historia Kościoła cz. I, pierwsza część wstępu do Pisma św. — valde bene.
Drugi rok studiów 1943/44, ci sami studenci, z wyjątkiem Stanisława Starowieyskiego. Oceny Karola Wojtyły: teologia moralna, de principiis, II cz. historii Kościoła, II cz. apologetyki — eminenter; historia filozofii — valde bene i psychologia — bene.
Trzeci rok studiów 1944/45. Oceny Karola Wojtyły: wstęp do Starego Testamentu, de Sacramentis, de Eucharistia, liturgika, teologia moralna, wstęp szczegółowy do Ewangelii synoptycznych — eminenter; katechetyka — valde bene. (Z Archiwum UJ: KHUW5)
Rok 1945 — czwarty rok studiów. Razem zdążaliśmy z Seminarium do Collegium Novum, głównego gmachu UJ, w którym mieścił się również Wydział Teologiczny. Zatrzymuje nas ubogo ubrana niewiasta, pyta: „Który z was jest ksiądz Wojtyła?” i wyjaśnia przyczynę zatrzymania. „Ksiądz pracował razem z moim mężem w fabryce krakowskiej w latach okupacji. W tym czasie urodziłam dziecko. Mąż pracował na nocnej zmianie. Kiedy Ksiądz dowiedział się o naszej rodzinnej radości, po przepracowanym dniu podjął pracę nocną palacza za mojego męża, by mógł być przy mnie i dziecku. Te noce zastępcze powtórzył Ksiądz w fabryce aż do czasu, kiedy powróciłam do sił. Ksiądz mnie zupełnie nie znał, a tyle serca okazał mnie i mojemu dziecku. Do końca swojego życia będziemy Księdzu wdzięczni i tę wdzięczność przekażemy naszemu dziecku. Proszę przyjąć od nas skromny upominek wdzięczności — nowe buciki”. Mówiła te słowa mając łzy w oczach. Pamiętam, że w milczeniu doszliśmy do Collegium, byłem tak wzruszony. Prezent — nowe buciki — był tylko kilka dni w szafce seminaryjnej. W tajemnicy przed kolegami przekazał je potrzebującemu robotnikowi w Krakowie i dalej chodzłi w swoim mocno przyniszczonym obuwiu.
Nie pamiętam, żeby alumn Karol Wojtyła włożył nową sutannę czy płaszcz. Nie mógł tego uczynić, bo w licznym gronie znajomych i przyjaciół miał również rodziny niezamożne, ludzi chorych, potrzebujących pomocy. (Ks. Andrzej Baziński)
Już w lecie 1944 kleryk Karol Wojtyła spędził wakacje w Raciborowicach (zob. s. 76).
Kiedy po wojnie przeniesiono ks. Adama Bielę do innej parafii, Karol Wojtyła, student teologii, nadal bywał podczas wakacji w Raciborowicach, zapraszany przez ówczesnego proboszcza ks. Jamroza. Tam się zaczęła nasza znajomość. Spotkał mnie któregoś słonecznego dnia, jak w cieniu drzew męczyłem się nad łaciną. Szło mi trudno. Spotkanie zaczęło się od pozdrowienia „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, pytał o naukę, o trudności i w końcu obiecał pomóc mi w łacinie. Spotykaliśmy się odtąd niemal codziennie w godzinach popołudniowych. Jako młody człowiek miałem wiele wątpliwości i trudnych pytań, a ksiądz Karol na wszystkie umiał i chciał odpowiedzieć. Nie zapomnę wspólnych pieszych wędrówek po okolicy, do Mogiły czy Krakowa. Po wakacjach Karol odwiedzał mnie w szkole przy ulicy Krupniczej, gdzie uczyłem się w klasach dla dorosłych. Zazwyczaj przynosił coś do jedzenia. Zawsze też powiedział coś miłego i zachęcał do nauki. Obiecywałem, że przyjdę w odwiedziny do seminarium, o co prosił, ale brakło mi odwagi. Kiedy się tam wreszcie wybrałem, powiedziano mi, że właśnie odprawia rekolekcje przed kapłaństwem. Niebawem odszukał mnie. Umówiliśmy się, że następnego dnia rano posłużę mu do mszy św. w kościele św. Andrzeja. Udzielił mi błogosławieństwa prymicyjnego, siostry błogosławił przy kracie klauzury. Podczas wspólnego śniadania dowiedziałem się, że podczas wojny kościół św. Andrzeja był jego ulubionym miejscem modlitwy. (O. Romuald, cysters z klasztoru w Szczyrzycu)
Wakacje w Raciborowicach. „Opinia ludzka sądzi jak najlepiej o jego powołaniu do stanu duchowego (...) oznacza się szczególniejszą cnotą pobożności.” (Świadectwo ks. Józefa Jamroza, proboszcza z Raciborowic o alumnie Karolu Wojtyło [!] dot. ferii wielkanocnych i ferii letnich wystawione 4 XII 1945). (Archiwum Kurii Krakowskiej)
Zapisuje się na IV rok studiów 1945/46. Na karcie wpisowej dla dziekanatu Karol Wojtyła, student IV roku studiów na Wydz. Teologicznym, wpisuje następujące wykłady i ćwiczenia: De Deo Creante et Elevante, de Verbo Incarnato, mariologia, de gratia, seminarium dogmatyki szczegółowej, kazania apostolskie, kazania Ojców Kościoła, homilia polska XVI w., przygotowanie kaznodziejskie, teologia pasterska, budowa i układ kazania, praca duszpasterska nad parafianami ze względu na ich wiek, rozmaite rodzaje kazań, duszpasterz i sakrament chrztu, Codex Juris Can.: Lib. III, De matrimonio, de processibus, de delictis. Męka Chrystusa, św. Pawła życie i działalność. Dzieje Apostolskie, historia Objawienia, egzegeza psalmów, katechetyka szczegółowa, prawo do życia (wykład z zakresu teologii moralnej). (Archiwum UJ: WT II 194)
Klerycy tajnego seminarium otrzymali polecenie złożenia teraz zaległych dokumentów, m.in. własnoręcznie złożonego życiorysu:
Wojtyła Karol Józef (2 im.) urodził się w Wadowicach (woj. Kraków), ochrzczony w parafialnym kościele tegoż miasta, pierwociny łaski Bożej wchłonął. W oparciu o tę samą łaskę później szkoły ukończył, najpierw powszechną, później zaś gimnazjum typu neoklasycznego im. Marcina Wadowity w tychże Wadowicach. Złożywszy egzamin dojrzałości w maju 1938, we wrześniu tegoż roku zaciągnięty został w poczet studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego na wydziale filozoficznym jako słuchacz filologii polskiej. Studia te w roku 1939 przerwała wojna, która też zmusiła go do przyjęcia stanowiska pracownika fizycznego w zakładach „Solvay”. W tym też czasie stracił ojca, ostatniego członka najbliższej rodziny; matkę bowiem już w dzieciństwie, a jedynego brata, lekarza w Bielsku, który zmarł zarażony, w parę lat po matce. W tym też czasie wzmagająca się działalność łaski Bożej dała mu jasno poznać jego powołanie. Ulegając mu rozpoczął w 1942 r. studia teologiczne, najpierw jako alumn potajemny, a potem od 1945 jako student UJ. (Archiwum Kurii Krakowskiej)
Tegoż dnia jest datowane pismo Rektora UJ zatwierdzające powołanie na stanowisko młodszego asystenta.
L. 3906/45 Kraków, dnia 4 października 1945 r.
Do
Dziekanatu Wydziału Teologicznego
Uniwersytetu Jagiellońskiego
do L. 339/45
Zatwierdzam powołanie Karola Wojtyły w charakterze kontraktowanego młodszego asystenta przy Seminariach Wydziału Teologicznego na czas od 1 listopada 1945 do 31 sierpnia 1946 w wymiarze po 15 godzin tygodniowo i przyznaję wynagrodzenie przewidziane odnośnymi rozporządzeniami.
Zawiadamiając o powyższym proszę o zawarcie umowy z wymienionym i nadesłanie jej Rektoratowi, celem asygnowania przypadającego wynagrodzenia. Również proszę o nadesłanie brakującego kwestionariusza.
[podpis ze strony Wydz. T.:] Ks. Jan Krzemieniecki
Rektor Uniwersytetu Jagiel. (m.p.) Lehr-Spławiński
(Archiwum UJ: S III 246 K. Wojtyła)
Seminarium teologii dogmatycznej:
24 X Pierwsze seminaryjne zebranie w roku szkolnym 1945/46. Lista uczestników: Dewera Augustyn (sem. krak.), o. Kosiak Paweł (OP), Majda Władysław (sem. krak.), Sidło Jan (sem. krak.), Tyrała Władysław (sem. krak.), Wojtyła Karol (sem. krak.). Ks. doc. dr Różycki podaje ogólny plan pracy na bieżący rok szk. Dotyczy on zasadniczo zagadnienia pochodzenia Ducha Św. wg Aleksandra z Hales — wg św. Bonawentury — wg Jana Dunsa Scota — wg Ockhama — wg Gabriela Biela — wg Wilhelma z Auxerre — wg św. Tomasza z Akwinu — wg Capreolusa — wg Herveusa z Nedellec — wg Kajetana.
Na razie przystąpiono do odczytania pracy kol. Majdy Władysława Nauka św. Hilarego z Poitiers o grzechu pierworodnym. (Z przechowanej w Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego (Z. 280) Kroniki Seminarium Teologii Dogmatycznej od roku 1945 — [do roku 1945]).
Do końca roku akademickiego 1945/46 sekretarzem seminarium jest — według dopisku ks. prof. I. Różyckiego — „Wojtyła Karol, sem. krak.”
Pismem Karola Wojtyły zapisane są kolejne protokoły z posiedzeń seminarium odbywającego się w każdy czwartek. Na pierwszej stronie protokołów sekretarz wpisał tytuł: „Rok szkolny 1945/46. Seminarium pod kierunkiem ks. doc. dr. Różyckiego Ignacego”. Podane w dalszym ciągu informacje z przebiegu seminariów opierają się na tych protokołach.
Seminarium teologii dogmatycznej:
8 XI W dalszym ciągu lektura rozpoczętej pracy. Przedmiotem zbiorowej analizy staje się tekst: Comment. in Matth. (Migne P.L. tom IX col. 976 nr 719) [tu następuje przytoczenie analizowanego tekstu].
15 XI W dalszym ciągu praca nad powyższym tekstem w celu wykrycia racji i stopnia jego przydatności do pracy o grzechu pierworodnym wg pism św. Hilarego z Poitiers.
22 XI Po dokładnym zbadaniu okazuje się, że tekst wyżej zacytowany nie mówi zasadniczo o grzechu pierworodnym w znaczeniu peccatum originale originatum (...)
29 XI Przedmiotem zbiorowej analizy staje się tekst Comment. in Matth. (Migne P.L. tom IX, col. 1020 nr 758)... [następuje cytat analizowanego tekstu].
3 XII Zdaje egzamin z teologii dogmatycznej (u ks. prof. I. Różyckiego) — eminenter.
Seminarium teologii dogmatycznej:
6 XII Zbiorowa analiza tekstu Tract. super Psalmos (Migne P.L. tom IX col. 385 nr 155).
7 XII Zdaje egzamin z teologii dogmatycznej (u ks. prof. I. Różyckiego) — eminenter.
12 XII Posiedzenie zwyczajne Rady Wydziału Teologicznego UJ. Na wniosek ks. Dziekana Jana Krzemienieckiego uchwalono jednomyślnie przywrócić Jurczykowi Józefowi i Wojtyle Karolowi pełne asystentury młodsze.
Pieczęć:
DZIEKANAT WYDZIAŁU TEOLOGICZNEGO
Uniwersytetu Jagiellońskiego
w Krakowie
UMOWA
o pracę, zawarta w Krakowie dnia 14 grudnia 1945 r. między Dziekanem Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego działającym w imieniu Skarbu Państwa, jako pracodawcą, a Panem Karolem WOJTYŁĄ jako pracownikiem.
1. Pan Karol WOJTYŁA zwany w dalszej treści niniejszej umowy pracownikiem, przyjmuje na siebie od dnia 1 grudnia 1945 do dnia 31 sierpnia 1946 r. obowiązki młodszego asystenta przy Semin. dogmatyki szczegółowej i Semin. patrologii i hist. dogmatów Uniw. Jagiell. w wymiarze 30 godzin tygodniowo. (...)
(podpis pracodawcy — ks. dr Jan Krzemieniecki — dziekan,
podpis pracownika — Karol Wojtyła)
Uposażenie w 1945: zasadnicze — 210 zł, dodatek wojenny — 370 zł: wyrównanie za kwiecień, maj, czerwiec 1945 — 945 uposażenia i 1665 dodatku wojennego. Asystenci na tej liście asystentów: ks. dr Piotr Bober, mgr O. Gliński, Józef Jurczyk, Zygmunt Siódmak, Karol Wojtyła. (Z Archiwum UJ)
13 XII Seminarium teologii dogmatycznej: zbiorowa analiza dalszych tekstów.
Kiedy przyjaciel [Karola Wojtyły] o. Leonard Kowalówka został w 1945 mianowany mistrzem nowicjatu [ojców Karmelitów Bosych], kleryk Wojtyła zgłasza się, tym razem do Czernej. Na przejście z seminarium duchownego do zakonu potrzebne było zezwolenie ordynariusza. Książę Adam Sapieha nie udzielił swego „placet”, [mówiąc alumnowi Wojtyle, że należy skończyć to, co się zaczęło], i kleryk Wojtyła pozostał w krakowskim seminarium. Nadal był częstym gościem ojca Józefa (Prusa)... (Wg relacji o. Bogusława Woźnickiego OCD)
1946
Seminarium teologii dogmatycznej:
17 I Na seminarium zakończono tymczasem omawianie pracy Nauka św. Hilarego o grzechu pierworodnym i rozpoczął czytanie swej pracy o. Paweł Kosiak OP: Pochodzenie Ducha Św. wg Aleksandra z Hales.
24 I Dalszy ciąg czytania pracy o pochodzeniu Ducha Św. wg Aleksandra z Hales.
31 I Protokół podaje skład uczestników „stale obecnie uczęszczających”: o. Paweł Kosiak OP, ks. Feliks Schreder (Zgromadzenie Zmartwychwstańców), Augustyn Dewera (sem. krak.), Władysław Madeja (sem. krak.), Karol Wojtyła (sem. krak.). Na seminarium dalszy ciąg czytania pracy o pochodzeniu Ducha Św. wg Aleksandra z Hales.
7 II Dalszy ciąg czytania pracy o pochodzeniu Ducha Św. wg Aleksandra z Hales...Dopełnił posiedzenia sem. ks. doc. dr Różycki, rozpoczynając wykład o metodzie pracy naukowej w dogmatyce.
14 II Zebranie sem. poświęcone w całości wykładowi o metodzie pracy naukowej w dziedzinie dogmatyki i w ogóle teologii. Ks. doc. dr Różycki mówił o sposobie czytania i gromadzenia bibliografii, robienia notatek, wreszcie opracowania zagadnienia naukowego.
Na akademii z okazji kardynalskiej nominacji Księcia Metropolity (18 II 1946) [Karol Wojtyła] recytuje Kazanie o miłości Ojczyzny księdza Kajsiewicza. Koledzy wspominają, jak podczas recytacji „zaciął się” — zapomniał dalszego ciągu tekstu. Po chwili dość długiej ciszy podjął recytację. (Ks. Kazimierz Suder)
W reaktywowanym po wojnie piśmie „Głos Karmelu” (nr 1—2 i 3) drukuje jako kleryk kantyk Pieśń o Bogu ukrytym. Tekst wydrukowany jest anonimowo. Redaktor pisma, o. Woźnicki, bez wiedzy autora podpisał utwór „kl. Karol Wojtyła”, nie wiedząc, że w owym czasie nie wolno było klerykom nigdzie publikować. Na prośbę Karola Wojtyły zostały usunięte pierwsze arkusze z wydrukowanym nazwiskiem i poemat wydrukowano (na innym papierze) anonimowo. Tytuł poematu zdobi obraz Giotta przedstawiający łódź św. Piotra. Jest to pierwszy drukowany tekst Karola Wojtyły. Gdy w roku 1973 karmelitanki bose z klasztoru przy ul. Kopernika w Krakowie deklamowały Mu urywek tego poematu o „wybrzeżach pełnych ciszy”, przerwał deklamację i powiedział: „tak, to mój utwór. Ale gdzież tam teraz te wybrzeża pełne ciszy?” (Wg relacji o. Bogusława Woźnickiego OCD)
Seminarium teologii dogmatycznej:
21 II Rozpoczyna czytanie swej pracy kol. Wojtyła Karol: Analiza wiary wg św. Jana od Krzyża. Wiara jako środek do zjednoczenia duszy z Bogiem. Odczytany został wstęp.
28 II Praca [Karola Wojtyły] zestawia określenia wiary jako środka do zjednoczenia duszy z Bogiem. Stanowi ona wg św. Jana od Krzyża medio proporcionado, proprio, proximo, legitimo y accomodado do zjednoczenia z Bogiem. Referent rozpoczyna analizy tych przydawek.
7 III Medio proporcionado (środek współmierny). Odnośne teksty znajdują się w Subida del monte Carmelo (ks. II cap. VIII str. 6 nn (...) t. II wyd. Librerio de Sta Teresa C. D. Burgos, 1929). Analiza przeprowadzona przez referenta wadliwie. Wobec tego teksty zostają zadane do analizy zbiorowej.
14 III Analiza zbiorowa powyżej wspomnianych tekstów. Zawierają one w sobie właściwie dwa odrębne problemy: 1. Co można na podstawie tekstów św. Jana od Krzyża ustalić odnośnie do medio proporcionado (co rozumie św. Jan od Krzyża przez medio proporcionado), oraz 2. Żadna rzecz stworzona nie może być środkiem współmiernym do zjednoczenia duszy z Bogiem. Albowiem między Bogiem a stworzeniem nie zachodzi żadne podobieństwo w istocie, owszem, między Bytem Boga a stworzeniem jest przepaść nieskończona (distinctio infinita). Zadanie domowe: przypomnieć, jak to zagadnienie wyjaśnia św. Tomasz.
21 III W dalszym ciągu referat analizuje określenie medio proprio, medio acomodado, medio proximo (środek właściwy, stosowny, najbliższy), ustalając znaczenie jakie przysługuje im w Subida. W związku z tym wyłania się zagadnienie similitudo formalis aequivoca (podobieństwo istotne jednorazowe), similitudo formalis analogica (podobieństwo istotowe różnorodzajowe). Zadaniem zbiorowym będzie ustalić na podstawie dotychczasowych tekstów, które z nich musi posiadać środek współmierny do zjednoczenia z Bogiem. Co do analizy określenia medio proximo, ks. doc. dr Różycki kwestionuje jej słuszność. Zagadnienie pozostaje do ponownego opracowania w drodze zbiorowej analizy tekstu i krytyki wywodu referenta.
28 III Środek współmierny do zjednoczenia z Bogiem musi posiadać podobieństwo istotowe różnorodzajowe. Podobieństwo takie do Boga wg powszechnej nauki teologów posiadają wszystkie byty stworzone. A jednak nie mogą one stanowić środka współmiernego do zjednoczenia z Bogiem, tzn. na podstawie samej swojej natury nie wystarczają do osiągnięcia zjednoczenia z Bogiem. A zatem musi zachodzić pomiędzy innymi stworzeniami a środkiem współmiernym różnica co do stopnia posiadanego podobieństwa istotowego różnorodzajowego. To zagadnienie pierwsze z poddanych zbiorowej analizie. Zagadnienie drugie: jaki stosunek zachodzi między medio proximo a proporcionado. Przyjęte zostaje rozwiązanie referenta: między medio proximo a proporcionado nie ma różnicy rzeczowej, zachodzi tylko differentia virtualis minor.
4 IV Po przeglądzie wypracowań domowych na temat: jak ujmuje św. Jana od Krzyża wiarę wg Subida II, 9, referent odczytuje w dalszym ciągu swą pracę. Wiara jako medio legitimo do zjednoczenia duszy z Bogiem. Do opracowania domowego wraca raz jeszcze poprzedni temat: wiara wg Subida II, 9.
11 IV Opracowanie nie daje jednak właściwej odpowiedzi. Chodzi bowiem o to, że wg Subida II, 9 Bóg bytuje przez wiarę w umyśle w sposób intencjonalny, podobnie, jak rzeczy materialne bytują w swoich obrazach umysłowych. W dalszym ciągu referent odczytuje dalszy ciąg swego opracowania. Zaczyna wyjaśniać, jak pojmuje św. Jan od Krzyża zjednoczenie duszy z Bogiem.
16 V Pierwsze zebranie seminaryjne po feriach wielkanocnych. Referent podaje reasumpcję dotychczasowych wyników. Wiara jako środek do zjednoczenia z Bogiem. W dalszym ciągu opracowania: jak pojmuje św. Jan od Krzyża zjednoczenie z Bogiem. Referent odstąpił od tekstu Subida I, 5, opiera się na tekście Subida II, 5. Do opracowania domowego: jakiego rodzaju podobieństwo zachodzi między Bogiem a wiarą.
28 V Wiara posiada wszystkie te same cechy co Istota Boża, tylko w porządku intencjonalnym. Do opracowania dla referenta: co stąd wynika dla jej roli jako środka współmiernego dla zjednoczenia z Bogiem.
6 VI Referent odpowiada: Ponieważ wiara w swej istocie jest to sama Istota Boża w porządku intencjonalnym, zatem jest środkiem współmiernym do zjednoczenia rozumu z Bogiem; z samej bowiem natury swojej łączy rozum z Istotą Bożą; dla zjednoczenia rozumu z Istotą Bożą wystarcza posiadać ją w porządku intencjonalnym.
Była to więc pierwsza część zagadnienia: wiara jako środek współmierny rozumu dla zjednoczenia z Bogiem. Dalsze zagadnienie: w jaki sposób wiara jest środkiem do zjednoczenia duszy ludzkiej z Bogiem. Na razie ma referent za zadanie poprzeć odpowiednimi tekstami ze Subida swoją tezę.
13 VI Ostatnie zebranie seminaryjne w bieżącym roku szkolnym. Referent odpowiadając postawionemu zadaniu podaje teksty poparcia swojej tezy. Są to [tu następuje długi wykaz odnośników do dzieła św. Jana od Krzyża]... Analiza tekstów jest niewystarczająca. Niektóre z nich ponadto absolutnie nie mogą posłużyć do wykazania prawdziwości postawionej tezy.
Od 18 czerwca zatrudniony jako asystent przy seminarium dogmatyki UJ.
Do
Rektoratu UJ
Rada Wydziału Teologicznego na posiedzeniu w dniu 7 czerwca 1946 postanowiła jednomyślnie przedłożyć wniosek o zamianowanie asystentem młodszym na rok akad. 1946/47 przy seminariach dogmatyki szczegółowej i historii dogmatów dotychczasowego asystenta młodszego przy tychże seminariach Karola Wojtyłę.
Umowę z nim zawartą dołączam... (etc.).
Dziekan — Jan Krzemieniecki
L. 316/46 UMOWA — zawarta dnia 18 czerwca 1946 — ... przyjmuje na siebie od dnia 1 września 1946 do 31 sierpnia 1947 obowiązki młodszego asystenta przy semin. dogmatyki szczegółowej i przy semin. patrologii i historii dogmatów.
L. 349/46
W Krakowie, dnia 25 czerwca 1946 r.
(Archiwum UJ)
22 VI Egzamin z Pisma Św. (u ks. prof. J. Kaczmarczyka) — valde bene ● 23 VI Egzamin z teologii dogmatycznej (u ks. prof. I. Różyckiego) — eminenter ● 25 VI Egzamin z teologii moralnej (u ks. prof. W. Wichra) — eminenter ● 28 VI Egzamin z prawa kanonicznego (u ks. prof. J. Krzemienieckiego) — eminenterq 1 VII Egzamin z Pisma Św. Starego Testamentu (u ks. prof. A. Klawka) — eminenter ● 3 VII Egzamin z katechetyki (u ks. prof. Rychlickiego) — eminenter.
Letnie wakacje spędza w Raciborowicach u ks. proboszcza Józefa Jamroza.
12 X Składa podanie o dopuszczenie do święceń subdiakonatu ● 13 X Podanie o dopuszczenie do diakonatu. Tegoż dnia Książę Metropolita udziela mu w kaplicy swej rezydencji święceń subdiakonatu ● 20 X W kaplicy pałacu arcybiskupiego otrzymuje z rąk Księcia Metropolity święcenie diakońskie. Tegoż dnia składa podanie o dopuszczenie do święceń kapłańskich:
20 X 1946
Do Rektoratu Książęco-Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie.
Proszę o dopuszczenie mnie do święceń Presbyteratu. Zdaję sobie w pełni sprawę z obowiązków, jakie one na mnie wkładają, stwierdzam pod przysięgą w załączonym dokumencie całkowitą świadomość i zupełną wolność woli w przystąpieniu do tego aktu. Karol Wojtyła diakon, alumn. (Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie)
28 X Uroczystość Chrystusa Króla.
Metropolitalne Seminarium urządziło akademię dla trzech seminariów i alumn Karol Wojtyła wygłosił referat już nie pamiętam na jaki temat. Uderzyło mnie to, że referat był opracowany w pięknej, klasycznej łacinie i był powiedziany na pamięć, bez zaglądania do skryptu. Powiedziałem sobie wtedy: to nieprzeciętny alumn. (Ks. Brunon Magott, ówczesny profesor Seminarium Częstochowskiego w Krakowie)
31 X Składa przepisaną prawem kanonicznym przysięgę.
1 XI Święcenia kapłańskie.
Ksiądz Kardynał Sapieha wyświęcił go w swej prywatnej kaplicy 1 listopada 1946 r., w dzień Wszystkich Świętych — osobno i wcześniej, ze względu na przewidziany wkrót-ce wyjazd ks. Wojtyły do Rzymu na dalsze studia. Tak więc msza prymicyjna przy-padła w Dzień Zaduszny. Ks. Wojtyła prosił mnie o objęcie roli „manuductora”, tak więc byłem świadkiem. Trzy msze — „ciche” — za dusze zmarłych rodziców i brata, odprawił młody celebrans w niezwykłym miejscu: na Wawelu w romańskiej krypcie św. Leonarda, wśród sarkofagów królów i bohaterów narodowych. Uroczysta msza prymicyjna odbyła się dopiero po kilku dniach w Wadowicach. (Ks. Kazimierz Figlewicz, „TP” 44/1978)
W tym mniej więcej czasie pisze do Mieczysława Kotlarczyka:
Byłem wczoraj na Królu-Duchu. Ale dziś chciałem bardzo przeprosić. Po prostu dlatego, że mnie kurują. Rano muszę być na Mszy św. na Dębnikach, a po południu znów owijać gardło, żebym jutro mógł w ogóle mówić na naszej Mszy św.
Jest w tym, może, palec Boży, że nie mogę przyjść na to jubileuszowe zebranie. Tak to rozumiem: Powinienem być w Twojej akcji — tak jak w ogóle kapłan, powinien być w życiu — ukrytym nieznanym motorem. Tak, wbrew wszelkim pozorom jest to główne zadanie kapłaństwa. Ukryte motory wszczynają (?) zwykle najsilniejsze transmisje. No tak, może więc ta moja myśl prymicyjna i jubileuszowa będzie mnie reprezentować. Bogu Was polecam
Karol
4 XI Msza św. prymicyjna na Wawelu, „Była nas spora grupa przyjaciół, w tym Teatr Rapsodyczny in gremio”. (Maria Bobrownicka)
U nas odbyło się małe przyjęcie prymicyjne. (Początkowo chciał je urządzić w mieszkaniu swojej matki chrzestnej, ciotki Wiadrowskiej na Floriańskiej, ale ona nie zgodziła się, krępowało ją, że wejście przez zaniedbane podwórze, że mieszkanie ciasne — tak wg relacji jej córki F. Wiadrowskiej). Na tym przyjęciu byli ks. M. Maliński, ks. Truszkowski i ks. M. Kuczkowski. Na odwrocie obrazków prymicyjnych, własnoręcznie, ponieważ nie było możliwości druku, Prymicjant napisał: „Fecit mihi magna... Kraków 1 XI 1946 r.” (Wg relacji Z. Poźniakowej, por. „TP” 44/1978)
Tego dnia również w swoim dzienniku Juliusz Osterwa zanotował: „Kraków 4 XI 46 — poniedziałek (już w mieszkaniu na Pijarskiej 5). List do Karola Wojtyły, od dziś księdza...” (Z dziennika J. Osterwy wynotowała M.O.)
8 XI Rezygnacja ze stanowiska młodszego asystenta. Posiedzenie zwyczajne Rady Wydz. Teologicznego UJ 8 XI 1946:
Wobec rezygnacji asystenta młodszego ks. Karola Wojtyły (udającego się na studia zagraniczne) z dniem 30 XI 1946 Rada Wydziału postanowiła jednomyślnie zamianować asystentem młodszym ks. mgra Stanisława Grzybka. (Archiwum UJ)
11 XI Po raz pierwszy udziela sakramentu chrztu św. — w domu chrzci Monikę Katarzynę, córkę swoich przyjaciół Tadeusza Kwiatkowskiego i Haliny z Królikiewiczów, urodzoną 20 października 1946. Rodzicami chrzestnymi są Zbigniew Wojciech Żurawski i Barbara Wanda Kudlińska. W Księdze Chrztów par. św. Anny w Krakowie, t. XIII, s. 20, poz. 107 wpisano, że ochrzcił „RD Carolus Wojtyła Neopresbyter”.
15 XI Wyjazd na studia do Rzymu.
Dnia 15 listopada 1946 r. wyjechaliśmy, Ks. Karol i ja, wysłani przez ks. Metropolitę Sapiehę, na studia do Rzymu. Z Krakowa przez Katowice, gdzie wsiedliśmy na międzynarodowy pociąg, pojechaliśmy do Paryża, a stamtąd, również pociągiem, do Rzymu.
Ks. Metropolita Sapieha życzył sobie, byśmy zamieszkali w Kolegium Belgijskim i prosił ks. kard. Hlonda, który wtedy przebywał w Rzymie, o załatwienie tej sprawy. Pertraktacje te trwały dość długo, więc musieliśmy zamieszkać u XX Pallotynów, na Vie Pettinari, gdzie ówczesny radny, ks. Turowski, serdecznie nas przyjął. W końcu, w grudniu, gdzieś przed Bożym Narodzeniem, zostaliśmy przyjęci do Kolegium Belgijskiego przy via del Quirinale 26. Przyjęcie było naprawdę serdeczne i przez cały czas naszego pobytu (do lata 1948) doznawaliśmy prawdziwej życzliwości ze strony przełożonych i kolegów belgijskich. (Ks. Stanisław Starowieyski)
W tym czasie — spotkanie z kardynałem Augustem Hlondem.
Miałem możność zetknięcia się z Kardynałem A. Hlondem tylko jeden raz w życiu. Było to w roku 1946 (jesienią), kiedy zostałem skierowany na studia do Rzymu przez Ks. Kard. Adama Sapiehę, który prosił Kardynała Prymasa o ułatwienie mi przyjęcia do Kolegium Belgijskiego w Rzymie. To, że mogłem być przyjęty do tego Kolegium i przebywać tam przez dwa lata, zawdzięczam właśnie ks. Kard. A. Hlondowi (...) To co mnie wtedy uderzyło, to wielka bezpośredniość i serdeczność w obcowaniu... (Z listu kardynała Wojtyły z 23 III 1968 do ks. abpa Antoniego Baraniaka).
Kolegium Belgijskie w Rzymie
mieściło się wówczas na via Quirinale n. 26, pół kilometra od Angelicum. Sąsiadowało z kościołem S. Andrea al Quirinale, dziełem Berniniego, w którym znajduje się grób św. Stanisława Kostki. Kolegium od kościoła oddzielał jedynie park Villa Pia i idąc do Angelicum trzeba było przechodzić obok tego kościoła. Dom — od strony ulicy trzypiętrowy, od ogrodu czteropiętrowy, stary, został przez Belgów sprzedany i kolegium od 1972 roku mieści się na via Gian Battista Pagano 35, w domu belgijskiego zgromadzenia Fratelli di Carità.
W 1946 Kolegium liczyło 16—17 studentów, w 1948—22. W Kolegium znajdowała się kaplica obsługiwana przez zakonnice belgijskie. (Inf. z listu Stanisława Klimaszewskiego)
Pobyt w Kolegium Belgijskim i studia:
Na życzenie ks. (już wtedy) Kardynała Sapiehy rozpoczęliśmy studia na Papieskim Uniwersytecie Dominikańskim — Angelicum. Ks. Karol zapisał się na kurs „biennium ad lauream” (w Krakowie już był skończył zwykły kurs teologii), ja zaś wstąpiłem na pierwszy rok teologii. Od pierwszych dni pobytu w Rzymie uczyliśmy się po włosku, no i mieliśmy doskonałą okazję do udoskonalenia języka francuskiego. Wprawdzie nasi belgijscy koledzy mówili między sobą także po flamandzku, ale do nas zwracali się tylko po francusku. Było nas w Kolegium ok. 20: większość kleryków, ale też kilku księży. W drugim roku naszego pobytu było też kilku Amerykanów. Rektorem był ks. Maksymilian de Fürstenberg (dziś kardynał). Większą część czasu poświęcaliśmy oczywiście na studium; mieliśmy też dość czasu na ćwiczenia duchowne, staranną liturgię, no i oczywiście na zwiedzanie Rzymu. Byliśmy wspólnie z Rektorem i kolegami na specjalnej audiencji u Ojca Św. Piusa XII. Sądzę, że dużo skorzystaliśmy z tego dwuletniego pobytu w zagranicznym Kolegium: opanowaliśmy dość dobrze język francuski.
Współżycie z kolegami o charakterze dość odmiennym od polskiego dużo nas nauczyło. Na ten temat często wymienialiśmy obserwacje z Ks. Karolem.
Z kolonią polską w Rzymie nie mieliśmy dużo styczności, ale też nie stroniliśmy od niej. Byliśmy więc zawsze w kontakcie z ówczesnym opiekunem emigracji polskiej ks. biskupem Gawliną. Odwiedzaliśmy czasem Instytut jak i Kolegium Polskie. Byliśmy w dobrych stosunkach z przełożonymi: ks. rektorem Marianem Strojnym i o. duchownym Franciszkiem Mączyńskim. Znaliśmy polskich księży jezuitów przebywających wówczas w Rzymie oraz żyliśmy blisko z XX Marianami, którzy, tak jak i my, uczęszczali na Angelicum. (Ks. Stanisław Starowieyski)
26 XI Składa podanie o przyjęcie na Papieski Uniwersytet Angelicum. Odpis z archiwum Angelicum, formularz wypełniony własnoręcznie przez ks. Karola Wojtyłę.
Elenchus Auditorum facultatis theologicae: Vojtyla Carolus, dioecesis Cracovien.; commoratio: Coll Belg,; natio: Polon. Ann.: B I Petitio inscriptionis [na formularzu]: habitat — Roma, via del Quirinale 26... petit inscribi ut alumnus ordinarius in Facultate S. Theologiae.
Prima ascriptio in Facultatem Theologicam... num matric. C 905 annus acad. 1946—1947.
26 Novembris
27 XI (formularz wypełniony ręką ks. Karola Wojtyły — archiwum Angelicum):
27 Novembris 1946
Disciplinae frequentandae — [przedmioty na które będzie uczęszczał]: disciplinae principales: 1. Theol. dogm.—: qq selectae ex Summa a) de Deo Uno (I qu 1 — 26) de Verbo Incarnato (III, 1 — 59) b) de Deo Trino (I qu 27 — 43), c) de Sacramentis (III qu 62 — 83); 2. Theol. mor.—:qq selectae ex Summa. Disciplinae auxiliares: 1) Theol. asc. myst. De perfectionae christiana sec. exigentias temporis nostris, 2) questiones theologiae Orientalium (I sem). Disciplinae specialis oblig.: 1) historia dogmatum. Exercitatio: De visionae beatifica. Disc. oblig.: Institutiones gen. JC (II sem), Institutiones spec. JC (I sem).
Simplex auditor: De natura Theologiae sec. s. Thomam, De charitate quest. spec.
subscriptio Decani: P.A. Ciappi OP
Angelicum w Rzymie przeżywało wtedy złoty okres: profesorowie o światowej sławie — Fr. Ceuppens, M. Vosté, E.M. Toccafondi, L.B. Gillon, M. Browne (późniejszy kardynał), P. Philippe (kardynał, prefekt Kongregacji do spraw Kościoła Wschodniego) i R. Garrigou-Lagrange. Dziekanem teologii był A. Ciappi — późniejszy teolog papieski za pontyfikatu Pawła VI i od 1977 kardynał. Wszyscy dominikanie.
1947
21 III List do p. Ireny Szkockiej w Krakowie:
...Mieszkamy w Coll. Belga. Studiujemy. Przemawiam stale w liczbie mnogiej, nie z racji pluralis maiestaticus, ale dlatego, że jest nas dwóch, którzy to wszystko popełniamy, o czym tu mowa. Co zatem popełniamy? Myślę, że o studiach tomistycznych byłoby wiele do mówienia z p. Zofią. Cały ten system to coś ogromnie pięknego, zachwycającego, a przy tym przemawia prostota. Okazuje się, że myśli i głębi nie potrzeba wielu słów. Może nawet im jest głębsza, tym mniej słów. Druga rzecz zasadnicza — zapuszczanie się w Rzym. To rozdział absolutnie nie do oświetlenia w kilku zdaniach. Jest w tym przedmiocie tyle poziomów, tyle aspektów. Człowiek z tym ciągle wiąże jakieś szczegóły i czuje, że odnajduje siebie wciąż bogatszym. Ale daleko mi jeszcze do jakiegoś systemu tych przeżyć. Deo gratias...
25 III (data pieczątki poczty watykańskiej) List do Mieczysława Kotlarczyka:
Kochany Mieciu!
Nie mam żadnych wiadomości od Ciebie, chociaż dzięki „Tygodnikowi Powszechnemu” (...) mam dość wyczerpujące wiadomości o Twoim teatrze (...) Zdaję sobie dobrze sprawę, z jakimi trudnościami musisz walczyć, aby utrzymać Rodzinę i Twoje dzieło.
Odwiedza S. Giovanni Rotondo, robi inne wycieczki:
Zaraz po Wielkiejnocy, chyba w roku 1947, pojechaliśmy, ks. Karol i ja, do S. Giovanni Rotondo, by się spotkać ze słynnym kapucynem o. Pio.
W czasie wakacji świątecznych czy też innych dni wolnych, urządzaliśmy wycieczki nawet kilkudniowe, z kolegami belgijskimi lub we dwójkę: w okolice Rzymu, do klasztorów, gdzie przebywał św. Franciszek, Monte Cassino, Neapol, Capri i okolice. (...)
Wybraliśmy się kiedyś we dwójkę do Subiaco, kolebki zakonu benedyktynów. Oglądaliśmy z podziwem różne „kondygnacje” klasztorów narosłych wokół słynnej groty, w której młody Benedykt rozpoczął swe życie dla Boga. Po południu, gdyśmy już odchodzili, zatrzymaliśmy się jeszcze by popatrzeć na to „skalne gniazdo”, uczepione na ostrym zboczu, wśród gór. Panowała cisza, gdzieś w dole szumiał potok. Wtedy ks. Karol powiedział tylko to zdanie: „Trzeba tak sobie życie urządzić, żeby wszystko Boga chwaliło, a mnisi to umieją”. (Ks. Stanisław Starowieyski)
18 V Księdza Karola Wojtyłę i ks. Stanisława Starowieyskiego odwiedził w Kolegium książę kardynał Adam Sapieha.
3 VII Egzamin licencjacki. Ks. Wojtyła przez pierwsze miesiące pobytu w Rzymie przygotowywał się do egzaminu licencjackiego, który zdał 3 lipca 1947 roku summa cum laude otrzymując 40 x 40, to jest wszystkie możliwe punkty u czterech egzaminatorów. Do licencjatu nie obowiązywała praca piśmienna.
Lipiec Z listu do p. Ireny Szkockiej:
...Ostatnie tygodnie roku szkolnego to był okres tak bardzo wytężonej pracy przed tak zwanym licencjatem, to jest egzaminem z całej teologii. Egzamin, Bogu dzięki, poszedł i teraz mam wolniejszą głowę. Piszę dla odmiany z Paryża, do którego już zdążyłem dojechać, zatrzymując się w Marsylii i w Lourdes. W ogóle mam z woli Księcia te wakacje poświęcić na zwiedzanie Francji, Belgii, może Holandii, podpatrywanie metod duszpasterskich. To ostatnie jest czymś bardzo niewymiernym. Co się osiągnie, zależy od Łaski Bożej i od własnej spostrzegawczości pod działaniem tejże. Chodzi tu zresztą nie tylko o metody duszpasterskie, ale także o te zabytki, które można tu zobaczyć. Taka północna Francja czy Flandria ze swoim gotykiem... Moje adresy obecne: do 5 VIII Paris rue des Irlandais, a potem do końca miesiąca Bruxelles Bd. Poincaré — Centre JOC. Przy końcu października znów Roma via del Quirinale.
Lato
W lecie 1947 udaliśmy się w podróż do Francji, Belgii i Holandii. Najpierw pojechaliśmy do Lourdes. W Paryżu spędziliśmy ze 2—3 tygodnie. Mieszkaliśmy w gościnnym Polskim Seminarium przy ul. Irlandais; na obiady chodziliśmy do zacnych ss. nazaretanek. Oczywiście prawie cały czas spędzaliśmy na zwiedzaniu tego przepięknego miasta.
Z Paryża pojechaliśmy do Belgii. Ponieważ mieliśmy wiele zaproszeń od naszych belgijskich przyjaciół, więc przejechaliśmy ten kraj wzdłuż i wszerz: poznaliśmy Flandrię z przepięknymi starymi miastami, jak Gandawa czy Brugge, a również malowniczą Walonię. W tym okresie poznaliśmy z bliska JOC (Jeunesse Ouvrière Chrétienne) i jej założyciela ks. Cardijn, który też kilkakrotnie odwiedzał Kolegium Belgijskie w Rzymie.
Z Belgii zrobiliśmy wypad do Holandii: przez tydzień objechaliśmy ten kraj wiatraków i tulipanów. Wjechaliśmy gdzieś koło Bredy, byliśmy w Rotterdamie, Hadze, w Amsterdamie spędziliśmy chyba ze dwa dni, oglądając tę „Wenecję Północy” oraz słynnych mistrzów malarstwa holenderskiego. Potem przejechaliśmy przez Hilversum, Maastricht z powrotem do Belgii. Pamiętam, że przez ten tydzień na noclegi i jedzenie nie wydaliśmy ani grosza. Tu, podobnie jak i w Belgii, znajomi i szeroka gościnność udostępniły nam tę wędrówkę.
W końcu lata rozdzieliliśmy się na parę tygodni: ks. Karol chciał spróbować duszpasterstwa wśród polskich górników, gdzieś w okolicach Charleroi; ja zaś jako że byłem dopiero klerykiem, spędziłem ten czas w jakimś domu rekolekcyjnym. Odwiedziłem ks. Karola przy końcu tego okresu: przez parę tygodni już się zżył ze swoimi „parafianami” i pamiętam, że był bardzo gorąco żegnany. Przed rozpoczęciem roku akademickiego wróciliśmy do Rzymu.
W różnych okresach naszego rzymskiego pobytu mieliśmy okazje odwiedzać słynne sanktuaria i najpiękniejsze miasta włoskie; poznaliśmy więc: Asyż, Sienę, Florencję, Mediolan, Wenecję i inne. Zwiedzaliśmy przede wszystkim kościoły, a także inne zabytki i muzea, te nieskończone galerie włoskich malarzy, od czasów średniowiecza (wczesnego) aż do renesansu.
Podczas naszego kilkutygodniowego pobytu w Paryżu używaliśmy często metra do przejazdów po tym ogromnym mieście. Najczęściej był ścisk, a zachowanie francuskiej publiczności nierzadko zostawiało dużo do życzenia. Po kilku dniach tych przejazdów ks. Karol mi mówi: wiesz, jak w tych naszych jazdach w metro można doskonale prowadzić życie wewnętrzne (rozmyślanie). — Muszę powiedzieć, że byłem dość zaskoczony obserwacją mojego kolegi... (Ks. Stanisław Starowieyski)
5 X List do Mieczysława Kotlarczyka (pisany z Belgii. Na kopercie pieczątka warszawska. Ze względu na wysokie koszta poczty do dziś praktykuje się przekazywanie listów osobom udającym się do Polski z prośbą o wysłanie, bądź wysyłanie w jednej kopercie kilku listów z prośbą o rozesłanie ich do odpowiednich adresatów już w kraju):
Mój Kochany Mieciu.
Jeszcze raz przyszedłem do przeświadczenia, że w sztuce, w teatrze masz do spełnienia pewną misję. Jaką: Nie wiem. Przyznam Ci się, że nawet wcale nie tą, jaką spełniasz dotąd. Tak myślę. To ciekawe: zawsze myślę o czymś — dalszym. Widzisz, codziennie czytam sobie Ewangelię po polsku. I często czytam na głos. A czasem gdy czytam, zwłaszcza św. Jana, zaczynam czytać w jakiś nowy sposób, jakby na muzykach franciszkańskich — coś znajdować i widzieć i słyszeć. Wtedy zdaje mi się, pragnę w obrębie Twoich przeznaczeń — źle powiedziałem, tego nikt z nas nie wie — a zatem: powołań.
4 XI Wpisuje się na zajęcia w nowym roku akademickim: Lectiones frequentandae: 1. De prudentia — P. Lumbreras; 2. De psychologia religionis (2 sem) — P. Metodius Hudeczek; 3. De usu opinionis probabilis (1 sem) — P. Browne; 4. De obligatione eleemosynae (2 sem); 5. De unione sacerdotis cum Christo sacerdote et victima — P. Garrigou-Lagrange; 6. De contemplationae et de unione mystica cum Deo — P. Philippe.
Simplex auditor: De fine ultimo, de actibus hum. habit. et virtutibus — P. de Vito. Exercito: Doctrina D. Thomae de Beatitudine — P. Gillon, metaphysica — P. D'Aurora.
U dołu kwestionariusza potwierdzenie, że ks. Karol Wojtyła posiada licencję własnego ordynariusza: podpisał rektor Collegium Belga: B. Fürstenberg.
(Z Archiwum Angelicum)
24 XII Wigilia Bożego Narodzenia.
...W zielonym salonie prefekt złożył tradycyjne życzenia księdzu Prałatowi. Ten odpowiedział w trzech językach, kończąc po polsku.
W holu odbył się międzynarodowy wieczór: śpiewy angielskie i wyjątek z Waar de ster bleff stille staan, po którym nastąpił jeden akt sztuki Przyszedł na ziemię święty Adama Bunscha. Wystawił go ks. Karol Wojtyła. Sztuka Bunscha — o Bracie Albercie. (Z kroniki Kolegium Belgijskiego i relacji uczestnika wieczoru ks. Stanisława Starowieyskiego)
1948
W Kolegium Belgijskim zachowały się dwa bruliony, w których studenci własnoręcznie wpisywali wypożyczane z biblioteki Kolegium książki. Podręczniki wolno było trzymać 15 dni, inne książki miesiąc. Stąd wiele pozycji wpisywanych jest po kilka lub nawet kilkanaście razy. Ks. Karol Wojtyła: podręczniki — Merkelbach Summa Theologiae Moralis — 13 wznowień, Noldin Summa Theologiae Moralis — 7 wznowień, kilkanaście razy wznawiane podręczniki następujących autorów: Vosté, Billot, Pesch, Summa Theologiae św. Tomasza. Inne lektury: Mercier — La Vie intérieure (kilka razy), S. François de Sales — Traité de l'amour de Dieu (kilka razy), S. Bernardus — Opera omnia (poszczególne tomy po kilka razy), S. Alphonsus Liguori — Opere spirituali (kilka razy), Origène — Homilie sur la Génèse, Grégoire de Nysse — Vie de Moïse; B. Grignion de Monfort — La vraie devotion à S. Vierge, Benson — L'amitié de Jesus Christ, tego samego autora — Le Christ dans l'Église i inne. Z czasopism — „La Vie Spirituelle”.
25 II List do p. Ireny Szkockiej:
...Proszę mi więc wierzyć, że czas mój mknie z ogromną szybkością. Nie wiem doprawdy, jakim sposobem skończyło się już nieomal półtora roku. Studia, spostrzeżenia, przemyślenia — to wszystko działa jak ostrogi na konia. Także dzień każdy wypełniony jest szczelnie. To także daje mi poczucie, że służę Bogu wedle moich możliwości i wedle Jego woli, którą mi wyznaczyli moi przełożeni. A zatem nie chodzi w tym wszystkim o to jedynie, żeby nie zmarnować niezwykłej sposobności osobistej (...) Łączność duchową z Ojczyzną zachowuję bez przerwy — myślą, modlitwą, czytaniem, chociaż bardzo niewiele wiem o moich bliskich. O niektórych nic...
14 VI Egzamin doktorski, tegoż dnia ocena pracy doktorskiej.
19 VI Obrona pracy doktorskiej. Pontificium Institutum Angelicum de Urbe. Sententia de examine scripti (retinenda): Infrascripti examinatores ab Adm. R. P. Regente designati attente perlegimus Dissertationem ad gradum Doctoratus in S. Theologia super materiam: Doctrina de Fide apud S. Joannem de Cruce et iudicamus eam approbandam esse cum nota 9/10 (...) Romae 14 mensis Junii anni 48. Examinatores fr R. Garrigou-Lagrange OP, fr P. Philippe.
Księga Angelicum z wpisami stopni naukowych:
Facultas theologiae — laurea, pn 59 Wojtyła Carolus cracovien., dies 14—6 examen praevium; vota: 50/50. Dissertatio vota 18/20; defensio 19 — 6 vota 50/50. Nota complexiva 283/300/300, prof. fidei 23 — 3.49.
Exitus examinis. Examen praevium: vota 50 ex 50, defensio dissertationis: vota 50 ex 50. Subscriptio praesidis examinis — p. Thomas Carde [rektor Angelicum]. (Dokumenty — archiwum Angelicum).
Do fomalnego uznania doktoratu należało pracę ogłosić drukiem, na co jednak nie było stać ubogiego studenta z Polski.
Obecnie praca ukazała się w kilku językach: La fede secondo S. Giovanni nella Croce, Roma 1979 (Pontifica Universitas S. Thomaso — Herder); Prefazione del Card. Pierre-Paul Philippe OP. Traduzione e note del P. Raimondo M. Sorgia OP.
Le Fe segum San Juan de la Cruz, traduccion e introduccion de Alvaro Huerga, Madrid 1979, Libreria Editrice Vaticana, Biblioteca de Autores Cristianos.
La foi selon saint Jean de la Croix, préface de Pierre-Paul Philippe OP.
Praca duszpasterska w okresie studiów rzymskich. Wizytując 3 XII 1978 jako pierwszą po swoim wyborze parafię Garbatella, Papież wspomniał: „...prawie w każdą niedzielę przychodziłem tutaj pomagać w posłudze duszpasterskiej, kiedy bezpośrednio po wojnie studiowałem w Rzymie. Niektóre momenty z tamtego okresu są wciąż żywe w mojej pamięci...” Parafia została założona w 1930 roku i powierzona klerowi diecezjalnemu. W 1956 roku liczyła 2200 mieszkańców, obecnie 18 500. Znajduje się na południowym przedmieściu Rzymu w sąsiedztwie parafii Św. Pawła za Murami. Ludność w połowie robotnicza, w roku 1946 — bardzo uboga.
15 VI Powrót ze studiów do Polski.
8 VII Otrzymuje dekret nominacyjny tzw. „aplikatę” na wikarego w Niegowici k. Gdowa.
18 VII Odbył się w Wadowicach zjazd z okazji X-lecia matury. Spotkania koleżeńskie z tej okazji miały miejsce potem w latach: 1953, 1958, 1963, 1968, 1973. Ostatnie spotkanie, przesunięte z 1978 roku odbyło się we wrześniu 1979 roku... w Rzymie!
Pierwszy zjazd urządziliśmy wspólnie z absolwentkami równoległej klasy Gimnazjum Żeńskiego im. Michaliny Mościckiej. Rano, jak za dawnych lat udaliśmy się na mszę św., którą odprawił Karol Wojtyła w Kaplicy Domu Katolickiego przy kościele parafialnym. W czasie mszy św. ks. Karol Wojtyła wygłosił kazanie, w trakcie którego przypomniał, że miejsce, z którego przemawia jako ksiądz, było kiedyś miejscem jego gry jako aktora teatru amatorskiego (przed wojną była to sala Domu Katolickiego, używana na przedstawienia). Po mszy św., udaliśmy się do Gimnazjum i zajęliśmy te same ławy, co w roku maturalnym, w tej samej klasie. Ja siedziałem po lewej stronie Karola Wojtyły. Przedwojenny Dyrektor Gimnazjum J. Królikiewicz czytał kolejne nazwiska z ocalałego dziennika klasowego. Kto był obecny opowiadał swoje 10-letnie dzieje, zaś o nieobecnych, kto co wiedział, przekazywał zebranym. Około 13 kolegów zginęło lub zmarło od 1938 roku na ogólną liczbę czterdziestu kilku. (Relację nadesłał Antoni Bohdanowicz)
25 VII W niedzielę, 25 lipca 1948 r. ks. Karol Wojtyła przybył do klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach, by w nim odprawić krótkie rekolekcje. Nie zanotowano, kiedy opuścił klasztor. Mieszkał na trzecim piętrze, w narożnej celi, z której widać pasmo Bliźniaków i Leskowca. (Kronika klasztoru, t. 3, s. 433. Informację nadesłał o. Honorat Gil OCD)
28 VII Przybywa do Niegowici (Elenchus sacerdotum par. Niegowić). Proboszczem jest tam wówczas ks. Kazimierz Buzała, bardzo ceniony przez księcia metropolitę Sapiehę kapłan. Stąd przez Niegowić przeszli różni wybitni księża diecezji. Ks. Wojtyła mieszka na „wikarówce”. Współwikarym — ks. Kazimierz Ciuba. Ks. Wojtyła uczy w szkołach wiejskich w Wiatowicach, Pierzchowie, Cichawie, Nieznanowicach. Dowożony furmankami (w czasie drogi zawsze zagłębiony w lekturze). (Akta parafialne oraz informacje p. Marii Trzaska — kierowniczki szkoły w Niegowici)
NIEGOWIĆ — wieś, pow. wielicki, nad potokiem płynącym od Szczygłowa i uchodzącym do Raby, leży wzdłuż drogi z Marszowic do Krakuszowic. Ma okolicę falistą z glebą glinkową urodzajną. Na płn. krańcu wsi stał kościół drewniany i zabudowania plebana, na płd. końcu obszerny dwór z zabudowaniami gospodarczymi większej posiadłości. Mieszkańcy prócz kilku izraelitów są rzym.-kat. Obszar większej posiadłości wynosi 264 morgów roli, 30 morgów łąk i ogrodów i 3 morgów pastwisk, posiadłości mniejszej 172 morgów roli, 36 morgów łąk i 3 morgów pastwisk. W każdą czwartą środę odbywają się tu targi. Parafia rzym.-kat. należy do najdawniejszych, albowiem została utworzoną 1049 r. a pierwszy kościół zgorzał w 1761 roku i dopiero w dziesięć lat później zbudowano teraźniejszy, poświęcony 1788 r. przez biskupa Janowskiego. Metryki urodzin zachowały się od roku 1717. Według Lib. Ben. Długosza (I, 115 i II, 116) N. miała kościół par. pod wezw. Wniebowzięcia N.P. Dziedzicem wsi był Jan Niewiarowski h. Półkoza. We wsi były łany kmiece i folwark dając dziesięcinę dla prebendy Rzemięcicką zwanej przy katedrze krakowskiej, a właściwie na rzecz wikariusza tejże prebendy. Jest tu szkoła ludowa filialna i zakład dla ubogich. Parafia (diecezji tarnowskiej, dekanat Wielicki) obejmuje Krakuszowice, Nieznanowice, Niewiarów, Cichawę, Liplas, Wiatowice, Pierzchów, Pierzchowiec, Dąbrowicę z Wieńcem, Podegrodzie, Jaroszówkę i Wólkę z ogólną liczbą 5010 rzym.-kat. (Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1886, t. VII, 1886, s. 75)
Dojechałem autobusem z Krakowa do Gdowa, a stamtąd jakiś gospodarz podwiózł mnie szosą w stronę wsi Marszowice i potem poradził mi iść ścieżką wśród pól, gdyż tak miało być bliżej. W oddali było już widać kościół w Niegowici. A był to okres żniw. Szedłem wśród łanów częściowo już skoszonych, a częściowo czekających jeszcze na żniwa. Pamiętam, że w pewnym momencie, gdy przekraczałem granice parafii w Niegowici, uklęknąłem i ucałowałem ziemię. Nauczyłem się tego gestu chyba od św. Jana Marii Vianneya. (Jan Paweł II, Dar i Tajemnica, Kraków 1996, s. 60)
W Niegowici prowadzi wraz z ks. Ciubą Żywy Różaniec. Zakłada kółko dramatyczne, które pod jego kierunkiem przygotowuje i wystawia w sali Domu Katolickiego (dzisiejszy GS) sztukę Gość oczekiwany Kossak-Szczuckiej. Zapamiętany jako bardzo hojny w dzieleniu się z biednymi. Zaopiekował się trójką nieletnich dzieci byłej pracownicy dworskiej, która zmarła. Pobłogosławił 13 małżeństw, pierwsze Stanisława Substelnego z Zofią Strojną — 20 X 1948 z Marszowic. Ochrzcił 48 dzieci, pierwszy chrzest 5 IX 1948 — Eugeniusza Węgrzyna, syna Antoniego i Eleonory. W 1949 r. bierze udział w organizowaniu komitetu budowy nowego kościoła (stary został przeniesiony do Mętkowa — pozostała dzwonnica).
1 VIII Niedziela, odprawia w kościele parafialnym w Niegowici swą pierwszą sumę (por. wypowiedź abpa Wojtyły z 14 III 1968).
10 XI (data na pieczątce Dziekanatu) Podanie o dopuszczenie do egzaminu doktorskiego:
Do Dziekanatu Wydziału Teologicznego UJ w Krakowie. Podpisany załączając rozprawę pt. De fide apud S. Joannem a Cruce prosi o dopuszczenie do egzaminu doktorskiego. Rozprawa została wypracowana podczas studiów na rzymskim Uniwersytecie Papieskim „Angelicum”, owszem, była nawet tam broniona w letniej sesji egzaminów roku bieżącego. Niemniej zapoczątkowanie powyższej pracy miało miejsce już w czasie studiów na Wydziale Teologicznym UJ w Krakowie. Na tym też wydziale posiada stopień magisterski, którego dokument załącza, jak również dokumenta stwierdzające wyniki uzyskane w „Angelicum”. Ks. Karol Wojtyła (Niegowić k. Bochni).
Wyniki uzyskane w Angelicum (według notatki ks. Karola Wojtyły sporządzonej dla Dziekanatu Wydz. Teologicznego UJ i załączonej do podania o dopuszczenie do egzaminu doktorskiego):
pro examine praevio 50 pkt. na 50 możliwych,
pro defensionae dissertationis 50/50,
wynik ogólny 100/100 tj. summa cum laude.
Rezygnacja ze stanowiska asystenta:
L. 8434/46
Kraków 19 listopada 1948 r.
Do
Dziekanatu Wydziału Teologicznego UJ
W związku z pismem tamt. z dn. 11 bm. L. 594/46 zawiadamiam, iż wobec rezygnacji ks. Karola Wojtyły ze stanowiska kontr. asystenta młodszego tamt. Wydziału z dniem 30 listopada br. zarządzam wstrzymanie mu z tym dniem dalszej wypłaty uposażenia służbowego.
(—) Franciszek Walter
Rektor Uniw. Jagiellońskiego
24 XI Data wystawienia dyplomu magistra teologii UJ:
Dyplom magistra teologii. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie Wydział Teologiczny. L. 284/48,
[Karol Wojtyła] odbył przepisane studia filozoficzno-teologiczne (tajne) w Seminarium Duchownym w Krakowie w latach 1942—1945, które na podstawie uchwały Rady Wydziału Teologicznego UJ z dnia 16 lutego 1945 zaliczono do studiów uniwersyteckich, na Wydziale Teologicznym UJ w latach 1945—1945/46 oraz w Instytucie „Angelicum” w Rzymie w roku 1946/47 (...) Zdał następujące egzaminy: z filozofii chrześcijańskiej i historii filozofii z wynikiem bardzo dobrym, z nauk biblijnych Nowego Zakonu, Starego Zakonu, z historii Kościoła Katolickiego, z teologii fundamentalnej, z teologii dogmatycznej, teologii moralnej ogólnej i szczegółowej, z prawa kanonicznego, z teologii pastoralnej z liturgiką i homiletyką z wynikami celującymi, z pedagogiki, katechetyki, metodyki — z wynikami bardzo dobrymi oraz przedstawił z wynikiem bardzo dobrym pracę magisterską na temat: Pojęcie środka zjednoczenia duszy z Bogiem w nauce św. Jana od Krzyża. (Archiwum UJ: WT II 253)
Ocena pracy doktorskiej ks. magistra Karola Wojtyły. Ks. Władysław Wicher:
...praca ma dwie części: analityczną i syntetyczną. W analitycznej rozbiera autor cały szereg tekstów św. Jana od Krzyża rozsypanych po jego dziełach ascetyczno-mistycznych i zestawia je z nauką scholastyczną o wierze (...) Zdobyczą autora w tej pracy jest wykazanie psychologicznego przeżycia wiary i tych stanów, które oną zwłaszcza w kontemplacji w duszach wywołuje. Porównanie wizji przedmiotów naturalnie poznanych przez zmysły i oglądania Boga w wierze równocześnie w Jego istotnym podobieństwie i w ciemności jest czymś u św. Jana zupełnie nowym i oryginalnym. W obecnych czasach religia w przeżyciu osobistym jako akt psychiczny nabrała dużo siły zagadnienia bardzo aktualnego i to właśnie przeżycie jest przedmiotem dociekań autora na podstawie tekstów św. Jana od Krzyża.
Analiza wykazuje umysł wnikliwy i bardzo dokładny autora, tak dokładny, że czytelnik gubi się niejednokrotnie w lesie szczegółów (...) Język łaciński na ogół poprawny, terminologia przeważnie scholastyczna. W analizie jest autor zanadto dialektykiem, mało filologiem...
Sprawozdanie z pracy doktorskiej ks. Karola Wojtyły. Ks. Ignacy Różycki:
...W części analitycznej wydobywa [autor] na jaw poglądy św. Jana na wiarę od strony teologicznej, psychologicznej, a przede wszystkim zaś od strony ascetyczno-mistycznej. Wskazuje mianowicie na jej rolę w różnych stadiach życia mistycznego, jako środka do zjednoczenia z Bogiem (...) Rozprawa (...) stanowi pierwsze ujęcie całości zagadnienia wiary i jej roli w mistycznej nauce św. Jana... (Archiwum UJ: WT II 273)
2 XII Przyjęcie pracy doktorskiej ks. Karola Wojtyły: na posiedzeniu zwyczajnym Rada Wydziału Teologicznego postanowiła jednogłośnie przyjęcie prac doktorskich ks. Grzybka i ks. Wojtyły. (Archiwum UJ: WT II 19)
16 XII Posiedzenie zwyczajne Rady Wydziału Teologicznego UJ — „ks. Wicher wniósł, by ks. Wojtyle przyznać doktorat teologii i proponuje notę końcową bardzo dobrą. Uchwalono jednomyślnie”. (Z protokołu Rady)
16 XII Promocja doktorska. W zastępstwie Rektora ks. prof. dr Aleksy Klawek, promotor ks. prof. dr Władysław Wicher, tytuł pracy: Doctrina de fide apud S. Joannem de Cruce. (Archiwum UJ: WT II 273)
opr. aw/aw