Stosunek papieża Klemensa XIII i Stolicy Apostolskiej do sprawy innowierców i Konfederacji Barskiej
W dniu 29 lutego 1768 r. w Barze na Podolu garść szlachty zawiązała konfederację w obronie wiary i suwerenności Rzeczypospolitej, skierowaną przeciwko królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i Rosji. Rozpoczęto w ten sposób trwającą niespełna cztery lata wojnę z Rosją, będącą jednocześnie wojną domową, gdyż przeciw konfederatom wystąpiły wojska królewskie. Konflikt rozpoczął się dwa lata wcześniej — w 1766 r., kiedy to caryca Katarzyna II zaniepokojona reformatorskimi zapędami króla i „Familii” Czartoryskich oraz próbą ich uwolnienia się od kurateli rosyjskiej postanowiła umocnić swoje wpływy w Rzeczypospolitej wysuwając sprawę innowierców, a ściślej mówiąc hasło ich równouprawnienia.
Katarzyna II liczyła na to, że w ten sposób wzmocni swój obóz polityczny w Polsce, zyska uznanie samych Rosjan, a w tym szczególnie cerkwi prawosławnej, jak również aplauz Oświeconej Europy, gdzie wielu jej przedstawicieli, w tym szczególnie Wolter tworzyli jej opinię szermierza postępu i tolerancji religijnej (!). Aczkolwiek sytuacja innowierców w Polsce w porównaniu z innymi państwami europejskimi przedstawiała się dobrze, polscy dysydenci, zachęceni przez przedstawicieli państw innowierczych zażądali nie tylko tolerancji religijnej, lecz także równouprawnienia, co byłoby ewenementem w skali europejskiej. W sytuacji obowiązywania w polskim parlamencie zasady „liberum veto” katolicka szlachta łatwo mogła być uzależniona od zgody dysydentów i ich zagranicznych protektorów, w tym głównie Rosji.
Stąd też ze względów nie tylko religijnych, lecz przede wszystkim politycznych — oporu, jaki ten projekt wzbudzi w kraju, wynikł sprzeciw zarówno króla, jak i stronników „Familii” przeciwko tak brutalnej ingerencji carycy w wewnętrzne sprawy polskie. Podobnie hasło równouprawnienia innowierców widziały szerokie rzesze szlachty coraz bardziej niechętne królowi widząc w nim narzędzie carycy oraz upatrując w haśle równouprawnienia innowierców przykład dyktatu Rosji. W 1767 r. pod egidą dyplomatów Katarzyny II doszło do zawiązania trzech konfederacji: dysydenckiej (protestanckiej) w Toruniu, dyzunickiej (prawosławnej) w Słucku oraz katolickiej w Radomiu. Konfederacja radomska skupiła ludzi nie rozumiejących gry Rosji, a wrogich królowi i dążących do jego obalenia. Kiedy jednak ambasador carycy Repnin zamiast poprzeć ich żądania detronizacji Stanisława Augusta Poniatowskiego, zażądał od nich utworzenia konfederacji przy królu, uznania praw innowierców i jako gwarantki ich przestrzegania Rosji, wywołało to na sejmie 1767 r. sprzeciw posłów.
Aby ich zastraszyć Repnin zdecydował się na porwanie pięciu senatorów, w tym biskupów Sołtyka i Załuskiego i wywiezienie ich do Rosji, gdzie na wygnaniu przebywali 5 lat. W odpowiedzi na tak bezwzględną ingerencję ambasadora rosyjskiego oburzona szlachta zawiązała konfederację, rozpoczynając w ten sposób pierwsze powstanie w obronie suwerenności Rzeczypospolitej. W ciągu kilku lat Rosja nie była w stanie wygrać tej partyzanckiej wojny i opanować sytuacji w kraju. Z tego też powodu skłoniła się do namów Prus i przystała na pierwszy rozbiór Polski.
Sytuacja, jak zaistniała w Polsce w drugiej połowie lat 60-tych XVIII w. wzbudziła ogromny niepokój w Rzymie. Zarówno papież Klemens XIII (Carlo Rezzonico, 1758-1769) jak i jego sekretarz stanu, kardynał Luigi Maria Torrigiani orientowali się zarówno w religijnych, jak i politycznych implikacjach posunięć carycy Katarzyny II, która przeciwko Rzeczypospolitej zmobilizowała europejskie państwa innowiercze: Anglię, Danię, Holandię oraz oczywiście Prusy chętnie ingerujące w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej. W piśmie wystosowanym 12 X 1767 r. do nuncjusza w Madrycie kardynał sekretarz stanu podkreślał, że sprawa ta stanowi zagrożenie dla wolności narodu polskiego. Dlatego też mając na uwadze zagrożenie wiary katolickiej w Polsce i pragnąc powstrzymać tę ofensywę Rosji i Prus Stolica Apostolska przystąpiła do kontrdziałania. Od czasów pokoju westfalskiego kończącego wojnę trzydziestoletnią (1648 r.) papiestwo nie stanowiło w Europie siły politycznej zdolnej wpływać na bieg dziejów na kontynencie tak jak inne pierwszorzędne potęgi europejskie. Dlatego też papież rozwinął energiczną akcję wśród chrześcijańskich potęg europejskich zachęcając je do działania w obronie zagrożonej w Polsce wiary.
W 1767 r. w korespondencji z nuncjuszami w najważniejszych państwach kardynał Torrigiani informował ich o przebiegu wydarzeń w Polsce, szczególnie o zawiązaniu pod egidą Rosji innowierczych konfederacji w Słucku i Toruniu. Jesienią 1767 r. (od września do listopada) nasiliła się działalność dyplomacji papieskiej, która do władców Austrii (cesarzowej Marii Teresy i Józefa) skierowała dwa breve papieskie w tej sprawie. Również później, w styczniu 1768 r. Stolica Apostolska usiłowała zachęcić Austrię do wsparcia papieskich wysiłków. Podobnie rzecz się miała z Francją oraz Hiszpanią gdzie kuria rzymska już w lecie wystosowała papieskie breve z prośbą o interwencję w sprawy polskie, aby przeciwdziałać dyktatowi Rosji. Poza Hiszpanią oddźwięk był jednak zbyt słaby, aby Katarzyna II miała się z nim liczyć, a dyplomatyczna interwencja władcy Hiszpanii niewiele mogła zdziałać. Ważniejsze w tej kwestii mogłoby być stanowisko Austrii, należącej wówczas do wrogiego Rosji „koncertu” państw południowych, lecz Wiedeń nie podjął zdecydowanej interwencji.
Wobec niebezpiecznego obrotu spraw w Polsce papież Klemens XIII w wigilię świąt Bożego Narodzenia 1767 zwołał w Rzymie nadzwyczajny konsystorz kardynałów, gdzie referował im sytuację w Rzeczypospolitej, wskazując na uwięzienie na polecenie ambasadora carycy Repnina dwóch biskupów, postępowanie wojsk rosyjskich w Polsce oraz coraz bardziej nasilający się terror w kraju, połączony z bezkarnym postępowaniem Rosjan. W zaistniałej sytuacji pod koniec grudnia tego roku w bazylice Św. Piotra odbyły się uroczystości religijne, podczas których modlono się w intencji Polski i polskich katolików. Zaostrzająca się jednak sytuacja doprowadziła 29 lutego 1768 r. do zawiązania w Barze konfederacji skierowanej przeciwko królowi i Rosji w obronie praw katolicyzmu i suwerenności Rzeczypospolitej.
W omawianym okresie czasu na Stolicy Piotrowej zasiadało dwóch papieży: jak wspomniano powyżej od 1758 do 1769 r. papieżem był Klemens XIII, zaś pontyfikat jego następcy, Klemensa XIV (Gian Vincenzo Ganganelli) przypadł na lata 1769-1774. Do swej śmierci w 1769 r. Klemens XIII bardzo żywo interesował się rozwojem sytuacji w Rzeczypospolitej, aczkolwiek konkretne posunięcia na arenie dyplomatycznej pomocne Polsce leżały poza zasięgiem papieża, gdyż państwo kościelne nie dysponowało wówczas taką siłą, jak w poprzednich epokach. Stąd też wynikał ogromny niepokój, z jakim w Rzymie obserwowano bardzo agresywne posunięcia na arenie międzynarodowej protestanckich Prus i prawosławnej Rosji, gdzie wielokrotnie działania ich władców były także niekorzystne dla katolików. Jak stwierdził znakomity znawca konfederacji barskiej Władysław Konopczyński, „... Klemens XIII i Klemens XIV nie dawali konfederatom słów bezpośredniej zachęty.” (W. Konopczynski, Konfederacja Barska, T. 2, s. 377/378). Opinia ta jest słuszna. Stolica Apostolska negatywnie oceniała działania Rosji i Prus wobec Rzeczypospolitej. Tam gdzie widziała zagrożenie dla wiary katolickiej, usiłowała w miarę swoich możliwości przeciwdziałać poczynaniom tych państw na arenie międzynarodowej.
Zarówno Klemens XIII, jak i Klemens XIV zdawali sobie jednak sprawę z wszelkich niuansów prowadzonej w Polsce gry dyplomatycznej, tzn. nie tylko z konfliktu narosłego wobec żądań równowierców, lecz także z politycznych uwarunkowań tej sytuacji, która groziła Polsce utratą niepodległości. Stąd też zdecydowanie występując w obronie wiary, bynajmniej nie zachęcali Polaków do takich działań, które byłyby bardzo ryzykowne politycznie, a gdzie nie byliby w stanie udzielić im realnej pomocy. Ryzyko walki o suwerenność Polacy musieli podjąć sami, gdyż nikt w tym nie mógł ich wyręczyć.
W czasie panowania następcy Klemensa XIII, Klemensa XIV w stosunku Stolicy Apostolskiej wobec Polski nie zaszły żadne zmiany. Przez cały czas panowania Klemensa XIV funkcję papieskiego sekretarza stanu pełnił kardynał Lazro Opizio Pallavicini. Był on wytrawnym dyplomatą, dobrze zorientowanym w zagadnieniach europejskich. Wcześniej, w latach 1754-1768 był on zresztą nuncjuszem w Neapolu, a następnie w Hiszpanii. Nuncjuszem w Warszawie był w tym czasie arcybiskup Angelo Maria Durini, który w Polsce przebywał od 1767 do 1772 r. Od razu zaangażował się on w konflikt w 1767 r. broniąc prerogatyw katolicyzmu, a później w okresie konfederacji barskiej zdecydowanie sprzyjał konfederatom, budząc tym niechęć do swojej osoby w otoczeniu króla Stanisłąwa Augusta Poniatowskiego oraz nienawiść Rosjan. Nuncjusz Durini został z Polski odwołany w 1772 r. na wyraźne żądanie króla i Katarzyny II, która w tej sprawie posuwała się nawet do gróźb wobec Stolicy Apostolskiej. Na bardzo ważnej placówce wiedeńskiej (uwzględniając rolę Austrii w tej części Europy oraz fakt że Generalność konfederacka długi czas przebywała na terytorium austriackim) nuncjuszem w latach 1767-1774 był arcybiskup Antonio Eugenio Visconti, który w latach 1760-1767 był nuncjuszem w Warszawie. Stąd też był bardzo dobrze obznajomiony z realiami polskimi i bardzo życzliwie nastawiony do Polski i Polaków. Z kolei we Francji, która wspierała konfederatów bronią, pieniędzmi i instruktorami wojskowymi oraz skłoniła Turcję w tym czasie do wypowiedzenia Rosji wojny nuncjuszem był w latach 1767-1773 arcybiskup Bernardo Giraud. Wszyscy oni posiadali dobre źródła informacji o przebiegu walk i rozwoju sytuacji politycznej w Polsce. Nuncjusz Durini korzystał zarówno z informacji dworu królewskiego, konfederatów, jak i Rosjan; dyplomaci na placówkach w Wiedniu i Paryżu czerpali wiadomości od posłów królewskich bądź konfederackich, dworów przy których byli akredytowani, czy też wreszcie od dyplomatów rosyjskich.
Stąd też w depeszach dyplomatycznych poprawnie odtworzyli oni przebieg walk mających miejsce na terenach Rzeczypospolitej w latach 1768-1772, jak również rozwój sytuacji politycznej, która w efekcie doprowadziła do pierwszego rozbioru Polski w 1772 r. Arcybiskup Durini, podobnie zresztą jak Visconti w swoich depeszach od 1769 r. eksponowali poczynania Kazimierza Pułaskiego, najdzielniejszego spośród konfederackich komendantów, którego determinacja i wola walki korzystnie odróżniała od innych przywódców barskich. Francuzów, szczególnie pod koniec konfederacji interesowały losy oficerów francuskich wspomagających Polaków w ich walce; szczególnie głośno było w 1772 r. o Klaudiuszu Choisy, który wpierw w początku roku zdobył Wawel, a później bronił go przed Rosjanami. Stąd też w depeszach arcybiskupa Giraud znalazła się większa ilość informacji na powyższy temat.
Nuncjusz Durini w dokładnych depeszach przesyłanych do Rzymu obszerniej pisał o losach twierdzy jasnogórskiej w okresie konfederacji, gdy m. in. dwór królewski oskarżał go o dopomożenie Kazimierzowi Pułaskiemu w zajęciu we wrześniu 1770 r. Jasnej Góry. Sporo miejsca w relacjach Duriniego zajmowała sprawa zamachu na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w listopadzie 1771 r., który to zamach odbił się szerokim echem na dworach europejskich, a bardzo negatywnie przyjęty został w Rzymie, gdzie z tego powodu nie przyszło do akredytowania konfederackiego przedstawiciela. Próba porwania króla pogrążyła sprawę konfederacką wśród polityków europejskich, zaś król oraz Rosjanie oskarżali znienawidzonego przez nich nuncjusza Duriniego o współudział w zamachu, którego celem, jak to całkowicie bezpodstawnie twierdzono, miało być zabicie króla.
Wraz z rozwojem sytuacji w Polsce, gdzie Rosja nie była w stanie wygrać w ciągu kilku lat z konfederatami wojny partyzanckiej, Katarzyna II coraz bardziej skłaniała się ku propozycji Prus dokonania rozbioru Rzeczypospolitej. Dyplomaci papiescy widzieli grożące Polsce niebezpieczeństwo, lecz przywódcy konfederacji bardzo długi czas lekceważyli je, nie biorąc pod uwagę takiej możliwości. Gdy jednak w 1772 r. dokonano podziału części ziem Rzeczypospolitej, w Europie nie protestowano, zaś Austria która przez kilka lat wspomagała konfederacką Generalność okazała się najbardziej łapczywym spośród zaborców.
Niewątpliwie do odosobnionych należał pogląd Stolicy Apostolskiej wyrażony przez papieskiego sekretarza stanu, który w sierpniu 1772 r. pisząc do nuncjusza papieskiego w Paryżu, szykujący się rozbiór Polski określił mianem skandalu. Stolica Apostolska dysponowała jednak zbyt ograniczonymi możliwościami, aby powstrzymać ekspansję Prus oraz Rosji. Wbrew obiegowym opiniom iż papiestwo zainteresowane unormowaniem stosunków z Rosją nie interesowało się problemami polskimi, Stolica Apostolska traktowała powyższe problemy z realizmem i usiłowała na miarę swoich możliwości przeciwdziałać ekspansji tych dwóch państw innowierczych, wielokrotnie niechętnych katolicyzmowi. Klęska katolickiej Polski oznaczała także nowe problemy dla Stolicy Apostolskiej a tryumfujące Prusy i Rosja skłonne były rozmawiać z Rzymem także z pozycji siły.