Czym jest Muzeum Ziemi Świętej? Co możemy w nim zobaczyć i jaki jest jego główne zadanie?
Spotykam się z o. Eugenio Alliatą we franciszkańskim sanktuarium Ubiczowania w Jerozolimie. Kiedy przychodzę, ten słynny archeolog i profesor uniwersytetu, blisko 70-letni, oprowadza parę pielgrzymów zwiedzających Muzeum Ziemi Świętej, którego jest dyrektorem. Pokazuje im właśnie wyrafinowane detale kilku sarkofagów: mówi z prostotą i swobodą kogoś, kto opowiada o rodzinnych pamiątkach, bez żadnej profesorskiej wyższości. Jego uśmiech promieniuje głęboką miłością do tej ziemi i do skarbów, których ona strzeże.
Ojcze Eugenio, czym jest Muzeum Ziemi Świętej? Od kiedy istnieje? Jaki ma cel?
Muzeum powstało ponad sto lat temu jako muzeum jerozolimskich franciszkanów przy klasztorze Zbawiciela. Jego założenie okazało się, że tak powiem, konieczne po znalezieniu kilku istotnych zabytków. Pierwsze odkrycie miało miejsce w Betlejem: kilka dzwonów, świeczniki oraz pastorał z XII w., zdobiony barwnymi emaliami, przypuszczalnie pochodzący z Limoges. Należało je poddać konserwacji i możliwie wyeksponować, zatem przewieziono je do klasztoru. Potem w Nazarecie znaleziono pięć wspaniałych kapiteli kolumn, wyrzeźbionych przez anonimowego mistrza XII w. — tym razem postanowiono zostawić je w Nazarecie, a więc były już dwie siedziby muzeum. W pierwszej chwili — był to początek ubiegłego wieku — o. Prosper Viaud jako jedyny kierował obu muzeami. Był archeologiem wielkiego autorytetu, wzorowym franciszkaninem, utrzymywał stosunki z wieloma uczonymi, m.in. z Charles'em Clermont-Gannereau, słynnym orientalistą i znawcą epigrafiki semickiej. Tym sposobem muzeum wzbogaciło się z czasem o liczne inskrypcje, czasami znajdowane przypadkowo przez ludzi, którzy przynosili je potem mnichom, gdyż instynktownie czuli, że są ważne, a bracia dawali im w zamian drobną zapłatę. I tak zbiory rosły. Wśród najbardziej znanych trzeba wymienić inskrypcję poświęconą Hadrianowi, cesarzowi, który odwiedził Jerozolimę podczas swojej podróży na wschodnie terytoria cesarstwa w r. 128. Ku jego czci wzniesiono pomnik — łuk albo kolumnę — z kilkoma inskrypcjami, dwa duże fragmenty odnaleziono w pierwszych latach XX w. Ostatnio izraelscy archeolodzy znaleźli brakującą ich część, a po połączeniu fragmentów wystawiono je w Muzeum Izraela. Również inni mnisi współpracowali w tworzeniu muzeum, jak np. Amerykanin Cleophas Steinhausen. Był kustoszem cmentarza katolickiego w Kairze i z zamiłowaniem zbierał materiały egipskie, których większą część zapisał naszemu muzeum, a resztę siostrze, w związku z czym niektóre materiały znajdują się teraz w Waszyngtonie. Jak już wspomniałem, muzeum posiadało także dzieła sztuki, lecz kiedy założone zostało Franciszkańskie Studium Biblijne i zaczęto prowadzić systematyczne archeologiczne prace wykopaliskowe, muzeum skoncentrowało się na znaleziskach archeologicznych, znajdując siedzibę w tymże Studium Biblijnym, czyli przy klasztorze Ubiczowania. Teraz chcemy zająć się na nowo także waloryzacją działu dóbr historyczno-artystycznych, który chcemy przywrócić w sanktuarium Zbawiciela. Ale ten projekt jest dopiero w stadium początkowym.
Porównując to muzeum do innych w Jerozolimie — na przykład do wielkiego Muzeum Izraela albo do Muzeum Rockefellera — nasze jest stosunkowo nieduże. Co je wyróżnia i co sprawia, że jest ono mimo wszystko potrzebne?
Inne muzea jerozolimskie są «instytucjonalne», a zatem muszą obejmować wszystkie epoki, od prehistorii po teraźniejszość, ich eksponaty są zbierane głównie podczas kampanii wykopaliskowych, promowanych przez Israel Antiquities Authority, i koncentrują się przede wszystkim na zabytkach żydowskich. Nasze muzeum skupia się na chrześcijańskiej historii Jerozolimy, choć niewyłącznie. Nie brak bowiem u nas eksponatów żydowskich i muzułmańskich, czy też należących do innych, wymarłych już ludów; jednak naszą specyfikę stanowią pamiątki chrześcijańskie, gdyż większość franciszkańskich prac wykopaliskowych prowadzono w kościołach lub miejscach świętych. Niektóre z nich mają ogromną wartość, gdyż są wyłącznie nasze: na przykład mamy fragmenty graffiti pozostawionego przez pielgrzymów w domu św. Piotra w Kafarnaum. Są to eksponaty obecnie niedostępne dla publiczności, czekają na otwarcie nowych pomieszczeń.
Jak jest zorganizowane muzeum? Jaka logika decyduje o kolejności sal?
Mamy sale eksponatów związanych z życiem codziennym, na przykład przybory kuchenne, monety, ciężarki i miary, gdzie nie brak przedmiotów typowo żydowskich, jak kamienne naczynia używane do rytuałów oczyszczenia, albo ossuaria, także z kamienia, gdzie normalnie umieszczano kości jednej tylko osoby. Używanie na te cele kamienia wiąże się z przepisami rytualnej czystości, bardziej rygorystycznie przestrzeganymi w epoce Jezusa niż w innych czasach. Znaleźć naczynie z kamienia znaczy zbliżyć się do epoki Chrystusa albo, jak mówią izraelscy uczeni, do epoki drugiej świątyni. Już są udostępnione odwiedzającym niektóre sale specjalne, jak sala, w której znajdują się przedmioty życia codziennego z czasów Jezusa. Jest też osobny dział eksponujący znaleziska z najdawniejszych klasztorów, zwłaszcza z regionu Betlejem. Nie brak materiałów z góry Nebo — tak zwanego Memoriału Mojżesza — ostatnio odwiedził go również prezydent Włoch Sergio Mattarella. Lecz nasz projekt przewiduje powiększenie muzeum dzięki kolejnym materiałom pochodzącym z miejsc świętych, w których my, franciszkanie, prowadziliśmy wykopaliska: Kafarnaum, Góra Oliwna, Betania, bazylika Grobu Pańskiego. Kolejny sektor będzie poświęcony poszczególnym kolekcjom: numizmatycznej, epigraficznej, egipskiej, wotywnym przedmiotom chrześcijańskim. Historyczno-artystyczna część muzeum przewiduje natomiast sekcję wprowadzającą, poświęconą obecności franciszkanów w Ziemi Świętej, a następnie zbiór darów dla naszych sanktuariów od europejskich rodzin królewskich, zwłaszcza panujących we Francji i w Hiszpanii, oraz przez republiki włoskie. Niektóre z nich są wręcz bezcenne, jak na przykład dary dla Grobu Pańskiego, dla Betlejem i dla sanktuarium Jana Chrzciciela w Ain Karin. Niektóre są nadal wykorzystywane do szczególnych liturgii czy w specjalnych okolicznościach. Projekt przewiduje wystawianie ich normalnie w muzeum, ale i wypożyczanie ich do miejsc, z których pochodzą, na specjalne okazje, aby mogły być nadal używane: to powiększy znaczenie muzeum, gdyż pokaże, że są to przedmioty żywe, a nie martwe. Kiedy ma się wystarczające gwarancje bezpieczeństwa, dobrze jest pozostawić zabytki in loco; przenosi się je do głównej siedziby tylko wtedy, gdy jest ryzyko, że mogłyby ulec zniszczeniu.
Który zbiór uważa ojciec za szczególnie cenny? I do którego jest najbardziej przywiązany?
Do najcenniejszych z pewnością należy zaliczyć zabytki pochodzące z miejsc świętych. Każdy fragment pomaga nam lepiej zrozumieć historię danego sanktuarium. Są też znaleziska ważne same w sobie, gdyż są niepowtarzalne, jak kapitele z Nazaretu. Ja zajmuję się przede wszystkim archeologią chrześcijańską. Dlatego jestem bardzo przywiązany do zbioru przedmiotów wotywnych, o które troszczę się najwięcej. Na przykład mamy formę do odlewania ampułek z olejkiem, które wracający pielgrzymi zabierali do domu. Znaleziona w Jerozolimie, przedstawia scenę ofiarowania Izaaka, którą pielgrzymi wspominali idąc do Grobu Pańskiego, ze względu na symbolikę «Izaak — Chrystus». Chrystusa symbolizuje baranek złożony w ofierze zamiast Izaaka, zaś Izaakiem jest ludzkość. Druga część formy przedstawia proroka Daniela w lwiej jamie: symbol niosący pociechę wiernym w chwili prześladowania. Bóg interweniuje i ratuje wiernych, którzy w Niego wierzą, jak postąpił wobec Daniela, i nawet gdyby ich nie uwolnił materialnie, z pewnością uwolni ich od śmierci na wieki. Ta forma będzie wystawiona w części muzeum, która będzie gotowa najpóźniej za dwa lata. Została podarowana muzeum przez amerykańskiego darczyńcę żydowskiego pochodzenia. Studiowaliśmy już kiedyś tę formę; on wszedł w jej posiadanie i podarował ją nam. Doprawdy szlachetny to i wielkoduszny gest.
Jakie kolejne przedsięwzięcia planujecie w muzeum?
W Jerozolimie liczymy na powiększenie działu archeologicznego i otwarcie dla publiczności części z eksponatami historyczno-artystycznymi. Chcielibyśmy odnowić muzeum w Nazarecie. Planujemy też otwarcie innych muzeów w nowych miejscach, posiadających materiały wystarczające do stworzenia samodzielnej placówki, na przykład na górze Tabor (w zawansowanej fazie przygotowań), w Kafarnaum, w Ain Karin, być może w Betlejem. Mamy nadzieję, że pielgrzymi poczują silniejsze emocje, jeżeli znaleziska będą eksponowane w miejscu ich odkrycia, oczywiście przy zachowaniu wszystkich gwarancji odpowiedniej konserwacji i bezpieczeństwa.
Jaką korzyść mogą wynieść pielgrzymi z odwiedzin w tym muzeum?
Przede wszystkim korzyść z punktu widzenia intelektu, wiedzy. Wiedzieć znaczy wyżej cenić. Potem jest inny aspekt, aspekt sfery «uczuć». Pielgrzym jest tu zaproszony do pokochania tych rzeczy nie dlatego, że są cenne, lecz dlatego, że są częścią jego historii indywidualnej i wspólnotowej. I wreszcie jest jeszcze jeden aspekt, oparty zarówno na intelekcie, jak i na miłości — to wiara, która nie jest zwykłą wiedzą, poznawaniem, lecz wzbogaca się o coś, co umysł i serce mogą posiąść, przyswoić. Wtedy pielgrzym osiągnie pełnię człowieczeństwa w różnych aspektach swojej osobowości. Chrześcijańskie muzeum nie powinno promować tylko wiedzy czy emocji, musi również rozwijać wiarę.
W Izraelu zwraca się wielką uwagę na badania archeologiczne również z powodów natury «politycznej», czyli celem odnajdywania świadectw żydowskiej obecności tutaj. Czy dokonano ostatnio jakichś szczególnie znaczących w tym sensie odkryć? I jakie są główne odkrycia dotyczące tylko obecności chrześcijańskiej?
Zainteresowanie Żydów historią żydowską i chrześcijan pamiątkami chrześcijańskimi nie jest rzeczą negatywną. Każdy kocha to, co do niego należy, i to jest dobre. Można potępić tylko niszczenie tego, co do nas nie należy. Konieczne jest zrozumienie i szacunek dla wszystkich, gdyż każdy człowiek istnieje w szerszym kontekście. My chrześcijanie mamy obowiązek kochać również to, co nie jest nasze, bo jest bliskie, to nasz «bliźni». Ta ziemia jest skomplikowana, zamieszkana przez wiele różnych wspólnot; tym bardziej ważne jest, żeby każdy umiał docenić wartości innego od siebie. Szacunek i wzajemne zainteresowanie są niezbędnym, istotnym elementem muzeów. Jesteśmy rozczarowani, kiedy znajduje się tylko materiały dotyczące historii twórcy muzeum — musimy kochać również to, co należy do innych. Dla nas, chrześcijan — powtarzam — to przykazanie Boże.
Ojciec poświęcił życie wykopaliskom, szukaniu pamiątek przeszłości. Jaki moment był najbardziej emocjonujący w karierze ojca jako archeologa? Dlaczego młodzi mieliby wybierać tę drogę?
Archeologia to przede wszystkim praca. Jeżeli wykonuje się ją zawodowo, na ogół są to głównie wysiłek i trudności, ale nie tak często trud i satysfakcja rozkładają się po równo. Pracowałem bardzo dużo, do tego całkowitego poświęcenia się pracy zostałem wyszkolony. Z tych, z którymi współpracowałem, pamiętam o. Bellarmino Bugattiego, ale najwięcej nauczył mnie o. Stanislao Loffreda. Najdłużej pracowałem z o. Michele Piccirillo, którego część obowiązków przejąłem, między innymi opiekę nad muzeum.
Czy Ziemia Święta potrzebuje chrześcijan zaangażowanych w duszpasterstwo, czy w badania kulturowe?
Tutaj we Franciszkańskim Studium Biblijnym staramy się pogodzić i połączyć te dwie sprawy. Każdy badacz zajmuje się też życiem duszpasterskim i potrzebami duchowymi innych. Wszyscy jesteśmy kapłanami lub zaangażowanymi chrześcijanami. Niektórzy poświęcili się przede wszystkim pielgrzymom, inni również sprawowaniu posługi dla lokalnych wspólnot chrześcijańskich. O. Piccirillo, który dobrze mówił po arabsku, dużo się napracował nad spotkaniem pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami. Organizował sympozja, w których uczestniczyli palestyńscy, żydowscy i jordańscy archeolodzy: już to jest błogosławieństwem. Chciałbym zaznaczyć, że nawet proste waloryzowanie pamiątek chrześcijańskich pomaga i wspiera wiarę dzisiejszych chrześcijan. Chrześcijanin odkrywa na nowo swoją historię i korzenie, i uczy się być dumnym z tej przeszłości, której świadectwo daje archeologia. Chrześcijaństwo w Ziemi Świętej to dzisiaj mniejszość, o której mało kto pamięta, toteż dobrze robi chrześcijanom przypominanie świetności naszej historii.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (11/2019) and Polish Bishops Conference