Fragmenty "Czarnej księgi prześladowań chrześcijan w świecie"
„Zwolennicy katolickiego wyzwolenia drogo zapłacili za swoje zaangażowanie — zarówno partyzanci i politycy, jak i pokojowi działacze społeczni: ludzie świeccy, księża, zakonnicy i zakonnice. Przyczynili się jednak do wycofania się dyktatorskich reżimów i do powrotu politycznej demokracji. Dlatego aby zrozumieć ruch neozapatystowski powstały w 1994 roku w meksykańskim stanie Chiapas, trzeba sięgnąć do teologii wyzwolenia i multikulturalizmu czy też „inkulturacji” praktykowanej przez arcybiskupa Samuela Ruiza Garcíę, który marzył o „Kościele indiańskim” i wyświęcał żonatych na diakonów, wierząc, że pewnego dnia będą mogli zostać księżmi. Arcybiskupowi wielokrotnie grożono śmiercią, a rząd meksykański, przy wsparciu ówczesnego nuncjusza (nazwisko lepiej zapomnieć), na próżno zabiegał w Rzymie o jego odwołanie. Działo się to na kilka miesięcy przed powstaniem w styczniu 1994 roku. Arcybiskupa oskarżono następnie o to, że był faktycznym inspiratorem i tajnym przywódcą tego powstania... Dziś w Ameryce Łacińskiej nie ma już dyktatur wojskowych, choć demokracja polityczna nadal nie wygląda najlepiej, a rozmaici przywódcy polityczni dokonują zmian w konstytucji, by utrzymać się u władzy. Niemniej jednak zaangażowani chrześcijanie nadal płacą słoną cenę za swoją „opcję preferencyjną na rzecz ubogich”: uprowadzenia, bezprawne przetrzymywania, tortury i zabójstwa rzadko kiedy trafiają na pierwsze strony gazet, stad trudno sporządzić wiarygodną statystykę w skali kraju, a tym bardziej w skali kontynentu”.
opr. ab/ab