Miłość Chrystusa w sercu Piusa XII

Fragmenty książki "Byłem rabinem Rzymu. Historia wielkiego nawrócenia"

Miłość Chrystusa w sercu Piusa XII

Eugenio Zolli

Byłem rabinem Rzymu

Historia wielkiego nawrócenia

ISBN: 978-83-60703-24-3

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007



Miłość Chrystusa w sercu Piusa XII

„Czy pan się nawrócił w duchu wdzięczności dla papieża, który tyle uczynił dla Żydów prześladowanych przez nazistów?”6. To pytanie zadają mi do dziś dziennikarze, którzy chcą wiedzieć wszystko; próbują mi pomóc w odpowiedzi na to stereotypowe pytanie. Przypuszczam, że zadowolę Czytelników, dając im odpowiedź jasną, szczegółową i zgodną z prawdą, odpowiedź wolną od czczej emocji. W rzeczywistości moja odpowiedź była zawsze przecząca. Nie musi to wcale oznaczać braku wdzięczności dla papieża i dlatego czuję obowiązek wyrażenia swoich myśli na temat działalności Piusa XII, człowieka wielkiej pobożności.

Sprawiedliwość i miłość są dwiema cnotami i dwoma czynnikami o charakterze wybitnie religijnym. Obydwie są nierozerwalnie złączone z religią. Jak więc można określić pojęcie religii — matki tak subtelnej potęgi?

Religia, sprawiedliwość i miłość to trzy przeplatające się idee. Stanowią trzy podstawowe elementy, które określają dany system religijny. Gdy zmienia się poziom któregoś z nich, cały system ulega zmianie. Wiedząc o tym, łatwiej można zrozumieć, jak wielkie znaczenie ma głębokie i obszerne studium nad pojęciami sprawiedliwości i miłości w nauczaniu biskupów rzymskich.

Wikariusz Chrystusa, Pius XII, to dusza wielka i wyjątkowa. Głowa chrześcijaństwa rozumie w swojej miłości całą ludzkość. Wielkość Piusa XII objawia się w encyklice Summi Pontifi catus, w której odnosząc się do wielkiego święta Chrystusa Króla7, wyraża życzenie: „Niech będzie to dzień dziękczynienia dla wiernych, w którym ogień, jaki Pan przyszedł przynieść na ziemię, przerodzi się w płomienie czyste i coraz bardziej jaśniejące. Niech będzie to dzień łaski dla letnich, dla umęczonych, dla znudzonych; niech w ich małodusznych sercach dojrzewają nowe owoce ducha i wewnętrznego ożywienia. Niech to będzie dzień łaski także dla tych, którzy nie znają Chrystusa lub Go zagubili (...)”8. Jak z serca Chrystusowego na krzyżu, tak z katedry św. Piotra, od zarania duchowego królowania Piusa XII biegną świetliste promienie, które wszystkim bez różnicy chcą przynieść światło, dobro i uzdrowienie. Można by powiedzieć, że Pius XII jest natchniony słowem Izajasza: Pokój — który jest harmonią, jest zbawieniem pax et bonum [Dobro i pokój — motto franciszkańskie] — bliskim i dalekim, chcę ich uleczyć9.

Już od pierwszego wejrzenia wyczuwa się w nim człowieka subtelnego, mentalność niezależną, pasterza, który objawia: nihil humani a me alienum puto [nic, co ludzkie nie jest mi obce]. Z wielkoduszności serca Piusa XII bije światło, by oświecać bliskich, dalekich i najdalszych, wszystkich. Kościół katolicki kocha wszystkich, cierpi za wszystkich i z wszystkimi. Oczekuje na progu św. Piotra swoich dzieci, a dziećmi tymi jest cała ludzkość. Mądrość w przysłowiu Salomona zaprasza wszystkich do swego stołu10. Kościół poprzez swoją widzialną Głowę, ofi aruje wszystkim swoją miłość i prawdę, a wraz z nimi także wolność. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Jezus Chrystus określa się jako brama11, innym razem mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę” (Ap 3, 20). Wikariusz Chrystusa chce włączyć wszystkich w sferę oddziaływania miłości ludzkiej i boskiej. Zwłaszcza w godzinie, w której rozpoczęła się celebracja okropnego rytu krwi, zniszczeń i masowych mordów w imię rasy, narodu, państwa. I właśnie wtedy wielki papież, jedyny spokojny i mądry pośród tego szaleństwa, woła: „Sprawiedliwa i legalna miłość do własnej ojczyzny nie może pozwalać zamykać oczu na powszechność miłości chrześcijańskiej, która każe patrzyć na drugich i na ich pomyślność poprzez pryzmat pokoju i miłości”12.

Nuta ludzkiego współczucia rozbrzmiewa także, jak tyle razy wcześniej, w przesłaniu na Boże Narodzenie 1942 roku: „Źródłem życia społecznego, a zarazem jego istotnym celem jest zachowanie, rozwój i doskonalenie życia ludzkiego, w czym pomagają normy i wartości życia religijnego i kultury, określone przez Stwórcę, a przeznaczone zarówno dla pojedynczego człowieka, jak i dla całej ludzkości” 13. Pierwszym obowiązkiem państwa jest troska o człowieka. „Troska o niezbywalne prawa osoby ludzkiej i uczynienie ich realizacji jednym z istotnych zadań niech będzie głównym obowiązkiem każdej władzy publicznej”14. A w przesłaniu na uroczystość Zesłania Ducha Świętego15 i w apelu bożonarodzeniowym: „Kto chce, by zaświeciła gwiazda pokoju i zatrzymała się nad ludzką społecznością, (...) niech usiłuje zaangażować państwo poprzez jego władzę w służbę społeczności (Pius XII głosi swoje idee w momencie, gdy państwa totalitarne zepchnęły społeczeństwo i jego wartości w służbę państwu), w całkowitym poszanowaniu osoby ludzkiej i jej operatywności w osiągnięciu celów wiecznych (...), niech przyczynia się do rozpoznania i szerzenia prawdy, która także w dziedzinie doczesnej za swój głęboki i uniwersalny sens uznaje, że rządzić znaczy służyć16.

Państwo — to myśl Ojca Świętego — rządzi, kiedy służy, a nie kiedy podporządkowuje władzy.

Zmagania społeczne w skali wewnętrznej, a także te międzynarodowe, prowadzone w imię podziału dóbr materialnych, nie mogą skutkować użyciem siły, ponieważ także tu spór nie ma charakteru czysto fi zycznego i mechanicznego i dlatego nie w rewolucji, lecz w zgodnej ewolucji tkwią sprawiedliwość i zbawienie. Siła nie uczyniła nic dobrego, obalając, zamiast wznosić, zagrzewając emocje, zamiast je gasić, szerząc nienawiść i zniszczenie, zamiast utrwalać braterstwo. Przemoc zgotowała ludzkości i partiom politycznym bolesną konieczność powolnego odbudowywania porządku i ładu po ruinach niezgody. Podżegający do wojny pozostają głusi na te argumenty, przekonani, że wojna i zwycięstwo w niej umożliwią dążenie do osiągnięcia równego podziału dóbr w zaspokajaniu podstawowych i wielu innych potrzeb, że wojna i zwycięstwo ustalą sprawiedliwe granice zapewniające pokój mesjański wśród ludzi. Raz jeszcze wszyscy się łudzą, ponieważ są ślepi. Tylko jedna osoba ma jasny pogląd na te sprawy: Pius XII. Ani wojna, ani zwycięstwo nie przyniosą oczekiwanego dobra. „Moment zwycięstwa — mówi wielki papież z nadzwyczajną intuicją — jest momentem zewnętrznego tryumfu dla tych, którzy je osiągnęli. Równocześnie jest czasem pokusy, w którym anioł sprawiedliwości walczy z demonem przemocy.

Serce zwycięzcy zbyt szybko twardnieje; umiarkowanie i dalekosiężna mądrość okazują się słabością. W entuzjazmie uniesienia wywołanego także w rezultacie poniesionych ofi ar i cierpienia przymyka się często oko na odpowiedzialnych i pozwala się im na lekceważenie upominającego głosu sprawiedliwości, słyszalnego lub cichnącego w jednogłośnym nieludzkim wołaniu: Biada zwyciężonym. Rezolucje i decyzje powstałe w takich okolicznościach łatwo mogą się stać niesprawiedliwością pod płaszczem sprawiedliwości”17.

Słowa te, cudownie natchnione, stanowią naprawdę grudy ziemi przesycone krwią niewinnych, które mogą zaowocować białą lilią pokoju. Z ziemi tak głęboko przesiąkniętej krwią bratnią — czyż wszyscy ludzie nie są braćmi w Bogu? — wznosi się krzyk, którego trzeba umieć słuchać, krzyk, który odbija się echem w wieczności, który Pismo Święte przyoblekło raz w delikatne, a raz w przerażające słowa: „Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi” (Rdz 4, 10). Z ziemi przeoranej rzekami krwi i okaleczonej falami zniszczeń nie wzniesie się już ku niebu serafi cki hymn pokoju, lecz popłynie jęk głęboki jak morze, krzyk bólu, od którego drży całe ciało; wstrząsające: Oskarżam! Pokój jest owocem słuszności i sprawiedliwości, które oświecają umysł, i miłości, która przenika serce. Zwycięstwo jest pokazem siły. „Dziełem sprawiedliwości będzie pokój” (Iz 32, 17). Pokój nie może powstać inaczej niż tylko ze sprawiedliwości pojmowanej w sposób pokojowy, a nie z rzekomego dzieła sprawiedliwości, które nastaje po każdej wojnie, czyli w rezultacie represji. Pokój powinien być realizacją spokojnej sprawiedliwości. Nie może wyrzekać się weryfi - kacji Bożego prawa miłości, gdyż miłość nie rodzi się z krwi, lecz z tej miłości, dla której Chrystus przyjął postać człowieka, dla której cierpiał i umarł na krzyżu, by powstać z martwych i zasiąść po prawicy Ojca. Do takiego prawdziwego pokoju prowadzi droga dłuższa i bardziej stroma, wiodąca poprzez reedukację duchową i religijną, która „wspierając się na Chrystusie jako na fundamencie”18, usiłuje przekształcić i wydźwignąć całą ludzkość.

Trwa jeszcze zażarta wojna, a Ojciec Święty — jak od początku wojny — jest już zatroskany o pokój. Ta ciągła troska znajduje swój wyraz w przesłaniu bożonarodzeniowym w 1944 roku, w którym papież nawołuje do położenia kresu odruchowi zemsty, wyrażając życzenie, by: „Organizacja pokoju, (...) nie uświęcała ostatecznie żadnej niesprawiedliwości, nie zawierała pogwałcenia praw ze szkodą dla żadnego narodu (należącego do grupy zwycięzców, zwyciężonych, czy neutralnych), nie utrwalała na zawsze obowiązków wynikających z ciężarów powinności, które mogą być dopuszczalne tylko tymczasowo jako odszkodowania wojenne”19. Papież zapytywał, „czy osądzanie i karanie zbiorowo całej społeczności, a nie poszczególnych jednostek”, nie oznacza „pogwałcenia normy, która występuje w każdym ludzkim trybunale?”20.

My dzisiaj aż nadto dobrze wiemy, jak słuszne były przewidywania papieża. Zemsta zbiorowa w przypadku błędów, nawet ciężkich i bardzo ciężkich, pojedynczych osób, przypomina zawsze powrót do początków sądów przedchrześcijańskich, kiedy sprawiedliwość mieszała się z zemstą między plemieniem a plemieniem, między narodem a narodem. Odpowiedzialność zbiorowa jest niebezpieczna, bo zawsze obejmuje niewinnych, już i tak zatopionych w morzu nieszczęść. Jeżeli jakiś naród znajdzie się pod jarzmem tyranii, żadne sąsiednie państwo nie myśli o tym, by go wyzwolić, ponieważ — mówi się — chodzi tu o politykę wewnętrzną. Kiedy zaś ów reżim zagraża dobru i bezpieczeństwu innych narodów, odpowiedzialnym za to czyni się cały ciemiężony i krwawo doświadczony naród. To, co do niedawna nazywano polityką wewnętrzną, po wyjściu poza ramy jednego narodu, staje się zbrodnią, za którą odpowiada się zbiorowo na forum międzynarodowym.

Przewiduje się, o czym już uprzedzająco wspominał Pius XII, że pokój musi być „urzeczywistniony ze sprawiedliwości, a ukoronowany miłoscią”21. Ale czy ta droga — pytamy — nie jest zbyt trudna? Nawet gdyby była zbyt trudna, należy ją wybrać. „Kto żyje duchem Chrystusa, nie pozwoli się pokonać piętrzącym się przed nim trudnościom; wprost przeciwnie, czuje się zdolny do pracy ze wszystkich sił, pełen ufności w Boga; nie poddaje się biedzie i chwilowej nędzy, lecz zmaga się z trudnościami, chętny do pomocy z miłością, która nie ucieka od ofi ary, jest silniejsza od śmierci i nie pozwoli się zgasić spiętrzonym wodom udręczenia”22.

W tych ostatnich słowach czuje się powiew ducha z Pieśni nad pieśniami23. Jest to wzniosła pieśń o miłości do całej ludzkości, która płynie z wielkiego serca Piusa XII, papieża, który ma niezwyciężoną wiarę w siłę chrześcijańskiej miłości. Nie mieczem, nie sztuką wojowania, lecz duchem, mówi Pan, miłość zwycięża. Miłość zwycięży. Trzeba walczyć. Pius XII pokazuje światu, jak odnosić takie zwycięstwa i jak zdobyć królestwo Boże. Po tej walce i po tym zwycięstwie ustaną wszelkie wojny i nastanie pokój, trwały i pewny, pax Christi — pokój Chrystusa.

Adveniat regnum tuum”. „Przyjdź królestwo Twoje” [Mt 6, 10]. Nie jest to tylko subtelna modlitwa; jest to program dla wszystkich, nie wykluczając nikogo. Wszyscy powinni przyczyniać się do dzieła tej duchowej budowy: „aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi” [Ef 1, 10]. Kto potrafi powiedzieć, ile wojen pustoszyło ziemię? Pokój po wojnie? Nigdy nie nastąpił. Dlaczego? Ponieważ pokój jest tylko jeden, ten, o którym Chrystus powiedział: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam” [J 14, 27]. Cierpiący Izajasz wykrzykuje: „«Nie ma pokoju dla bezbożnych» mówi Pan” [Iz 48, 22]. Lecz jest pokój dla naśladowców Nazarejczyka: pokój Chrystusa. Tam gdzie niesprawiedliwość, ucisk, nienawiść i krew, nie ma miłości Jezusa. Tam, gdzie jest Jezus, tam mieszka pokój, prawdziwie wielki pokój.

Pius XII, wskazując drogę do pokoju, nie zaniedbuje żadnej okazji, by wejść między walczące strony, by powstrzymać ich zmagania, jeżeli już nie dla pokoju Chrystusowego, to dla pokoju ziemskiego. Jest słuchany z szacunkiem, ale jego słów nikt nie wciela w życie. Tymczasem świat idzie do przodu, barwiąc się na czerwono, i z każdej strony zanosząc ku niebu coraz bardziej przeraźliwe wołania. Bestia ludzka zerwała się z łańcucha. Żadna broń nie jest dość wyrafi nowana. Ciągle doskonali się narzędzia śmierci, a jęki umierających wzbijają się do tronu Bożego na wysokościach z nizin, miast i lasów. Umierają pod gruzami, wśród płomieni, w specjalnie zbudowanych komorach gazowych, w głębinach morskich. Ofi ary zbierają także głód, pragnienie i ból, który rozdziera serce. I wówczas ranami i krwią plami się biała szata Piusa XII. Nie ma już prawie miejsca boleści, gdzie nie dotarłby duch miłości papieża. Grube tomy można by napisać o wielorakiej pomocy niesionej przez Piusa XII. Kapłaństwo katolickie całego świata, diecezjalne i zakonne, mężczyźni i kobiety, oraz laikat katolicki, na skinienie papieża, staje w gotowości. Czy ktoś będzie mógł kiedykolwiek powiedzieć, jak dużo zostało zrobione? Łamią się zasady reguł najbardziej surowych klauzur. Wszyscy i wszystko zostało postawione w stan posługi miłości. Im szerzej mnożą się cierpienia, tym liczniejsze promienie świetliste wychodzą z Serca Jezusowego i coraz bardziej rozpala się serce papieża i coraz bardziej czujni i gotowi na męczeństwo stają się jego duchowi synowie i córki. Młodzi lewici i siwiejący kapłani, zakonnicy na całym świecie, czyste i święte zakonnice idą, by czynić dobro w poświęceniu. Nie ma granic, nie ma różnic. Wszyscy cierpiący są dla Kościoła synami Boga w Chrystusie, z którymi i dla których się cierpi, z którym i dla których się umiera. Żaden z bohaterów w historii nigdy nie dowodził wojskiem tak walecznym i odważnym jak Pius XII w imię miłości chrześcijańskiej.

Oto stary kapłan nie może już zrobić nic innego jak tylko zgromadzić w kościele wokół siebie wiejskie kobiety i dzieci — mężczyźni zostali rozstrzelani poza wsią — by umrzeć razem z nimi przed obliczem Ukrzyżowanego. Jego ciało jest wystawione na ołtarzu, tam gdzie celebruje się Najświętszą Ofi arę, leży on, kapłan poświęcony. Inni kapłani pracują w miastach i odległych wioskach, by zaopatrywać prześladowanych w chleb i w inne środki przetrwania. Siostry zakonne wychodzą z zamkniętych klasztorów, by ofi arować uciekinierom gościnę. Gromadzą sieroty różnych ras i religii i opiekują się nimi. Nie szczędzi się funduszy dla tych, którzy chcą uciec za granicę, bo inni grożą im śmiercią. Pewien zakonnik, uczony egzegeta, pracuje bez wytchnienia, by ocalić Żydów, i umiera jako męczennik. Widzi się przełożone, które spotykają się nocą z patrolami obcych żołnierzy w poszukiwaniu prześladowanych, nawet za cenę życia. Sklepienie w jednym z kościołów w centrum Rzymu podzielone jest na sektory zgodnie z liczbą ołtarzy znajdujących się na dole. Grupy uciekinierów otrzymujących w dany dzień chleb noszą imiona świętych z poszczególnych ołtarzy. Czy dusza patrona nie cieszy się z tak pojmowanego kultu? Seminaria, kościelne biura administracyjne, kościoły, klasztory — wszyscy mają swoich gości.

Obok tej dyskretnej miłości rozkwita całkiem inna. Tutaj rytm pracy jest wyjątkowo spieszny, a ważną rolę odgrywają bilanse... Ten rodzaj działania to coś na kształt przemysłu. Oto z Uniwersytetu Gregoriańskiego wychodzi kapłan o szpakowatych włosach, w okularach, z krzesłem w ręce. Do czego posłuży krzesło? — zapytacie. To proste. Posłuży zakonnicom, żeby mogły wejść do samochodu, który przeobraził się w rodzaj „czołgu” — po brzegi wypełniony makaronem, ryżem, oliwą i odzieżą. „Dziś udajemy się tam, gdzie kuchnia papieska nie funkcjonuje zbyt dobrze — słyszę od kapłana. — Zostawimy tam część zapasów. Siostry pozostaną kilka dni, żeby czuwać nad sprawnym rozdawaniem żywności. Ja zaś pojadę z kierowcą po resztę rzeczy. Wieczorem wrócę na rowerze”. Drzwi do dobroczynnego samochodu — „tanku” — się zamykają. Ksiądz siada obok kierowcy. — Ruszamy — brzmi suchy, wręcz wojskowy rozkaz księdza. Oto żołnierz godny wojska Piusa XII.

Papież postępuje i słucha wszystkich z miłością, która nie obawia się śmierci. Nikt o nic nie pyta drugiego, który idzie w ślady Chrystusa pod Piusem XII. Wszyscy czują się blisko Pana. Papież mówił od pierwszej godziny swego pontyfi katu: „Właśnie w tych czasach ten, kto pozostanie silny w wierze i twardy w sercu, wie, że Chrystus Król jest szczególnie bliski w godzinie doświadczeń, która jest także godziną wierności. Z sercem rozdartym przez cierpienia i męki tylu swoich synów, ale z odwagą i stanowczością, które są dziełem obietnic Pana, Oblubienica Chrystusa podąża w stronę grożących nawałnic. Wie, że prawda, którą głosi; miłość, której uczy i którą praktykuje, będą niezastąpionymi radami dla ludzi dobrej woli w dziele zbudowania nowego świata, według sprawiedliwości i miłości, po tym jak ludzkość zmęczona bieganiem po drogach błędów, zbierze gorzkie owoce nienawiści i przemocy”24. Na temat nieludzkiej wojny powstaną liczne książki, pojawią się pisma i wspomnienia pojedynczych osób, zostaną opracowane drobiazgowe statystyki. Archiwa zgromadzą ogromne ilości materiału dla przyszłych historyków. Któż jednak poza Bogiem w niebiosach zebrał w swym sercu wszystkie bóle i jęki cierpiących tu, na ziemi? Czujny strażnik w osobie anielskiego pasterza Piusa XII strzeże świętego dziedzictwa ludzkiego cierpienia. On widział otchłań nieszczęść, ku której biegła ludzkość. On zmierzył i oznajmił całą wielkość tragedii. On stał się piewcą spokojnej sprawiedliwości i obrońcą prawdziwego pokoju. On zgromadził w swym ojcowskim sercu boleść wszystkich nieszczęść. Pochylił się nad cierpieniami wszystkich, a dziś staje przed całym światem, aby powiedzieć: Droga, którą wybraliście, nie była właściwa. Prawdziwa droga to ta, która prowadzi od Ewangelii do Chrystusa. Dobra droga jest oznaczona słowem prostym i jasnym: od Ewangelii, z Chrystusem, do królestwa Bożego.

Na pytanie, czy nawróciłbym się na znak wdzięczności za niezliczone dzieła miłości Piusa XII, nie waham się dać odpowiedzi przeczącej, choć czuję obowiązek złożyć hołd prawdzie i potwierdzić, że w Ewangeliach była miłość — miłość, która często błyszczy w historii Kościoła i która tak pięknie jaśnieje w działaniu papieża. Ta miłość znalazła drogę do mego biednego, starego i zmęczonego, ale czuwającego i będącego zawsze w pogotowiu serca.


6 Por. następujące artykuły: Ma'ariv, 9 czerwca 1950 (wywiad udzielony przez Zollego); W.P. Sillanpoa, R.G. Weisbord, The Baptized Rabbi of Rome: the Zolli Case, „Judaism”, 1989, s. 75—91. W.P. Silanpoa, R.G. Weisbord, The Zolli Conversion: Background and Motives, „Judaism”, 1989, s. 203—215; i następujące teksty: L. Newman, A „Chief Rabbi” of Rome becomes a catholic, „The Renascence Press”, New York 1945; R.G. Weisbord, W.P. Sillanpoa, The Chief Rabbi, the Pope and the Holocaust, Transaction Publ., New Brunswick, NY 1992.

7 Liturgiczne święto Chrystusa Króla zostało ustanowione przez Piusa XI w 1925 roku, na zakończenie Roku Świętego. Obecnie uroczystość Chrystusa Króla obchodzi się w ostatnią niedzielę roku liturgicznego.

8 Zob. pierwsza encyklika Piusa XII, Summi Pontifi catus (20 października 1939), [w:] „Acta Apostolicae Sedis, vol. XXXI, s. 456.

9 Iz 57, 18—19: „A drogi jego widziałem. Ale Ja go uleczę i pokieruję nim, i udzielę pociechy jemu samemu i pogrążonym z nim w smutku, przywołując na wargi ich dziękczynienie: Pokój! Pokój dalekim i bliskim! — mówi Pan — Ja go uleczę”.

10 Prz 9, 1—6: „Mądrość zbudowała sobie dom, wyciosała siedem kolumn, nabiła swych zwierząt, namieszała wina i zastawiła stół. Służące odesłała i woła na wyżynnych miejscach miasta: «Prostaczek niech tutaj przyjdzie!» Do tego, komu brak rozumu, mówiła: «Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie naiwność, a żyć będziecie, chodźcie prosto drogą rozsądku»”.

11 J 10, 7—9: „Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony — wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko »”.

12 Pius XII, Summi Pontifi catus, dz. cyt., s. 456.

13 Tenże, Nuntius Radiophonicus. A summo pontifi ce die XXIV mensis decembris A. MCMXLII, in previgilio nativitatis D.N. Iesu Christi, universo orbi datus, [w:] „Acta Apostolicae Sedis”, vol. XXXV, 26 Ianuarii 1943, s. 12.

14 Tenże, Nuntius Radiophonicus. A beatissimo patre, in festo pentecostes, die I mensis Iunii A. MXMXLI, per universum orbem emissus, quinquagesimo exeunte anno a litteris encyclicis „Rerum Novarum” a Leone Papa XIII F.R. datis, [w:] „Acta Apostolicae Sedis”, vol. XXXIII, 23 Iunii 1941, s. 200.

15 Przypada w pięćdziesiątym dniu po Zmartwychwstaniu Chrystusa. Odpowiednią uroczystość żydowską, Shavu'oth (Święto Tygodni), obchodzi się w siódmym tygodniu po święcie Paschy. Początkowo święto żniw przejęło także znaczenie historyczno-duchowe na pamiątkę ogłoszenia Tory na Synaju.

16 Pius XII, Nuntius Radiophonicus. A summo pontifi ce die XXIV mensis decembris A. MCMXLII, in previgilio nativitatis D.N. Iesu Christi, universo orbi datus., [w:] „Acta Apostolicae Sedis”, vol XXXV, 26 Ianuarii 1943, s. 22.

17 Tenże, Summi Pontifi catus, dz. cyt., s. 471.

18 Tamże, s. 472.

19 Pius XII, Nuntius Radiophonicus. A summo pontifi ce die XXIV mensis decembris A.MCMLXIV, in previgilio nativitatis D.N. Iesi Christi, universo orbi datus. [w:] „Acta Apostolicae Sedis”, vol. XXXVII, 28 stycznia 1945, s. 20.

20 Tamże, s. 21.

21 Pius XII, Summi Pontifi catus, dz. cyt., s. 472.

22 Tamże, s. 473.

23 Pnp 8, 7: „Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki”.

24 Pius XII, Summi Pontifi catus, dz. cyt., s. 478.

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama