Spis treści i wstęp
ISBN: 978-83-60703-24-3
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Spis treści | |
WPROWADZENIE | 5 |
SŁOWO REDAKTORA | 15 |
ZAMIAST PRZEDMOWY | 21 |
WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA | 23 |
Dlaczego Bóg stworzył świat? | 26 |
Hymn o miłości | 32 |
Kukurydza na śniegu | 36 |
Krótka refl eksja | 40 |
Czarna plama | 41 |
Refl eksja i wyznanie | 43 |
Co to jest „to coś”? | 46 |
Joel „dziekan” i syn wdowy | 48 |
Tajemnice serca | 54 |
„Peccata mundi”: grzechy świata | 57 |
Niektóre „dlaczego? ” | 62 |
Mały bibliotekarz | 63 |
PUKANIE DO DRZWI | 66 |
Pieśni Sługi Bożego | 68 |
Dlaczego łąki? | 69 |
Ja i On | 71 |
Bóg cierpi | 74 |
Hellenizm | 76 |
Smutek Pana | 77 |
O co chodzi? | 78 |
Poeci | 82 |
Ewangelia | 85 |
Prorok Eliasz i umierający patriarcha | 87 |
Pośrodku łąki | 90 |
Czysty holocaust | 92 |
FLORENCJA | 94 |
Być kochanym | 97 |
Pewna strona psychiki żydowskiej | 99 |
Dywagacje prawie polityczne | 102 |
Wartownik analfabeta | 103 |
Siedemdziesięciu | 104 |
Między czasopismami i książkami | 105 |
BEZ FRYZJERA | 108 |
Casus Bergsona | 109 |
Pod koniec 1917 roku | 110 |
Tchnienie Ducha Świętego | 112 |
1918—1938 | 113 |
Nie można żyć, nie szukając Boga | 114 |
Przed bramami Boga | 115 |
Religia, religijność, mistyka, nawrócenie | 116 |
Miłość wyższa | 119 |
Poznawać i kochać | 124 |
Prawo i prawo serca | 130 |
Droga powrotu | 132 |
NIM ŚWIT NASTANIE | 136 |
Święty Paweł i Żydzi | 141 |
Wiara i wierność | 144 |
Edyta Stein | 147 |
Z listu pani doktor Meirowsky | 151 |
Kto wierzy, ten widzi | 163 |
Oczekiwanie | 166 |
W czasie drogi | 168 |
NAGŁE NAWRÓCENIE | 170 |
Chrystus i Tomasz | 173 |
Niesprawiedliwe prawa | 175 |
Towarzystwo działania | 176 |
Psychologia św. Pawła | 179 |
Ubi Christus, ibi vita | 187 |
Nauka Dwunastu Apostoł i Eucharystia | 189 |
NA PROGU ŚMIERCI | 196 |
Nieporozumienie | 197 |
Ha, ha, ha | 198 |
Pałac Sprawiedliwości | 199 |
Noc | 201 |
Zrozumienie | 202 |
Nazajutrz po nocy | 204 |
Jeszcze jedna próba | 207 |
Drugi demarche . | 208 |
Przed teatrem opery | 210 |
ZŁOTO, ZŁOTO | 215 |
Materiał dokumentacyjny | 217 |
Doktor Riccardo Pacifi ci naczelnym rabinem | 226 |
PRZECHODZIMY DO CZEGOŚ INNEGO | 228 |
Rozmowa z pułkownikiem Polettim | 229 |
Odwiedziny pewnej eleganckiej damy | 230 |
Niespokojne dyskusje teologiczne | 231 |
Są we trójkę | 235 |
Kucie żelaza | 235 |
Reżim komisaryczny | 237 |
POWÓD WIELKIEGO WZRUSZENIA | 239 |
Dyrektor Kolegium Rabinicznego | 239 |
Miłość Chrystusa w sercu Piusa XII | 241 |
„A zatem, byli to jezuici?” Akta, fakty i łzy świętych | 252 |
Klejnoty Boga | 257 |
Płacz | 261 |
Mojżesz i Jezus | 263 |
Chrystus i Eucharystia | 264 |
POŻEGNANIE | 267 |
Koniec | 268 |
DODATEK | |
UWAGA AUTORA | 271 |
TRIUMF WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA | 273 |
POSŁOWIE | 281 |
Drogi Czytelniku,
Postawiono mi proste pytanie, na które nie umiałem znaleźć odpowiedzi: „Dlaczego twój dziadek rabin Zolli się ochrzcił?”. Usiłowałem dać równie prostą odpowiedź, ale gdy zaczęto o tym mówić głośno, poczułem się zakłopotany.
Rozmawiałem z wieloma ludźmi i jestem im wdzięczny za świadectwo i zróżnicowane i bogate opinie. Osobą, która pomagała mi wsłuchiwać się w słowa zapisane przez dziadka, była oczywiście moja matka Miriam. To wdzięczne zajęcie dzieliłem z moją siostrą Maurą i z jej pomocą rekonstruowałem to „trudne” rodzinne wydarzenie. Na to proste pytanie znalazłem zatem trzy odpowiedzi.
1) Z religijnego i naukowego punktu widzenia: Między judaizmem a chrześcijaństwem istnieje ciągłość, czego dowodem jest doświadczenie, że pierwszy reprezentant chrześcijaństwa, będący Żydem, nie wyrzekł się nigdy swej wiary.
Zolli w lekturze biblijnej stosuje metodę fi lologiczną i etymologiczną. W pierwszej książce opublikowanej po swoim chrzcie podaje źródłosłów słowa „żyd”. W Antisemitismo (A.V.E., Rzym 1945, s. 21 i nast.) pisze: „Wśród wielu opinii znakomitych uczonych co do słowa 'ibhri najbardziej przekonująca jest ta, która wywodzi je od czasownika 'abhor (przemijać). Biblia w najbardziej doniosłych momentach swoich relacji nie unika okazji, by przypomnieć, że przodkowie ludu wybranego przybyli me'ebher ha-Jarden (spoza Jordanu). «Jozue przemówił wtedy do całego narodu (...) Po drugiej stronie Rzeki mieszkali wasi przodkowie ab aeterno» (Joz 24, 2). Dlaczego zatem imię najbardziej znane i posiadające atrybuty geografi czne nie może służyć na określenie narodu biblijnego? [...] Trzeba podkreślić jeszcze raz, że imię 'ibhrim pojawia się w Biblii wtedy, gdy Hebrajczycy mówią o samych sobie jako o obcych, chcąc w ten sposób powiedzieć autochtonom: Dla was jesteśmy obcymi [...] przybyszami”. A zatem Hebrajczycy w swoich początkach są organizacją „cudzoziemców”, którzy wierzą w jednego Boga i słuchają słów Jego proroków.
W Guida all'Antico e Nuovo Testamento [Wstęp do Starego i Nowego Testamentu, Garzanti, Mediolan 1956, s. 35] Zolli pisze: „Profetyzm otwiera drzwi do uniwersalizmu: Nie tylko Izrael, ale wszystkie narody znajdują się pod opieką Boga. Dla dziejopisa egipskiego «przeklęci cudzoziemcy» są tylko środkiem przyczyniającym się do wzrostu potęgi faraona. Prorok biblijny natomiast widzi Izrael w służbie innych narodów; pragnie, aby był błogosławieństwem dla wszystkich ludów ziemi. Prorok narodu wybranego staje się prorokiem narodów, prorokiem całej ludzkości. Profetyzm zawiera w sobie nowe pojęcie historii świata: wszystko to, co jest przejawem władzy na ziemi, czy jednostki, czy państwa, będzie zniszczone. Ciemięzcy są narzędziem w silnym i sprawiedliwym ręku Boga, o czym despoci nie wiedzą. Wie jednak prorok, który to rozumie i głosi.
Bogactwo jest potęgą, lecz także ta potęga zostanie skruszona i starta na pył. Bóg miłuje ubogich o sercu złamanym”. Zolli kontynuuje (s. 46): „Jednak po okresie oświecenia prorockiego w Izraelu nastaje ciemność. W narodzie zatem żyje ustawiczne oczekiwanie na prawdziwego proroka lub na prawdziwego Mesjasza. Naród towarzyszy, patrzy, podziwia i uwielbia Jezusa w Jego życiu, w słowie, w odkupieńczym dziele, w mocy uzdrawiania, w duchu poświęcenia, mimo to Nauczyciel pyta uczniów, co ludzie z takiej czy innej grupy społecznej o Nim sądzą. Na to słyszy się odpowiedź: «Uważają, że jesteś jednym z proroków, który zmartwychwstał»”. Lud wyraża rzadko spotykane wyczucie: po wiekach, w których nie słyszało się w Izraelu głosu wielkich i prawdziwych proroków, naród szuka i znajduje w Jezusie powrót do starodawnych, chwalebnych i pełnych światła źródeł profetyzmu.
Jest rzeczą znamienną, że naśladowcy izraelskiego proroka są Żydami. Wielu ludzi zapomina o tym fakcie i zaczyna snuć absurdalne domysły typu posądzania o bogobójstwo ludu, który dał prorokowi pochodzenie i matkę.
Przyjęcie założenia, że Zolli ma żydowską wizję chrześcijaństwa bardzo zgodną ze świętymi księgami, wydaje się poprawne. Z drugiej strony jego zajęciem była egzegeza biblijna, do której podchodził z pełnym aparatem naukowym i z bardzo dobrą znajomością języków. Było to jego ogólne podejście do pogłębionych studiów biblijnych nad oryginałami hebrajskimi, by możliwe było ich sensowne tłumaczenie. W Guida all'Antico e Nuovo Testamento I (s. 60 i nast.) Zolli pisze: „Poprzez pierwsze tłumaczenie Biblii z hebrajskiego na łacinę św. Hieronim poprzez dyskusje z Żydami chciał dać w ręce chrześcijan tekst pewny i wierny oryginałowi, głównie ze względów apologetycznych. (...) W dalszych pracach św. Hieronim posługiwał się tekstem greckim, uciekając się czasem do porad uczonych rabinów.
Początek przedsięwzięcia był trudny, ale później tłumaczona wersja została poszerzona, na co wskazuje nazwa Wulgata. Kopiści pozwolili sobie, jak to się często zdarza, na różne wersje i dlatego na podstawie decyzji Soboru Trydenckiego w 1590 roku Sykstus V opublikował nową edycję Wulgaty, zwaną Sykstyną, którą później wycofał Klemens VIII, zastępując ją nowym wydaniem, zwanym Klementyną, uważanym za autentyczną Biblię Kościoła katolickiego. Nowe krytyczne wydanie Wulgaty zostało obecnie powierzone Instytutowi Świętego Hieronima w Rzymie”.
Zolli zdaje sobie sprawę z tego, że człowiekowi zostało dane tylko kontemplowanie prawdy, szukanie jej, a nie jej poznanie; widzi w tym pomost łączący dwie tradycje w jeden ciąg, tak jak w każdej religii monoteistycznej Bóg jest jeden. Zolli idzie tym śladem przekonany, że jest to jego droga osobista, z nadzieją, że w dniach trudnych będzie mógł pójść za światłem nowego poranka.
2) Z punktu widzenia naczelnego rabina gminy rzymskiej, którym Zolli był w latach 1939—1945: jemu dane było patrzeć, decydowali inni. Tragiczna była danina krwi Żydów w Rzymie przelanej z myślą, że może w ten sposób uniknie się najgorszego. Niedorzeczne okazały się sympatie polityczne naczelnych władz gminy dla faszyzmu i reżimu antysemickiego (bardziej poprawnie: antyżydowskiego) z tytułu samego prawa.
Fausto Coen notuje 16 października 1943 roku w La grande razzia gli ebrei di Roma [Wielki rabunek Żyd w Rzymie], Editrice La Giunta, Firenze 1993, s. 43 i nast.:
„W 1939 roku został wezwany [Zolli — red.] przez gminę w Rzymie do niecodziennych przygotowań. Jego skrytość, jego powściągliwy, czasami bardzo chłodny sposób bycia nie czyniły go kimś popularnym. Stosunki między nim a gminą nigdy nie należały do łatwych. Zolli przeżył tragiczne doświadczenia pogromów i poznał ekscesy antysemickie. Od lat trzydziestych miał sposób na przyjmowanie — za zgodą rządu włoskiego — wielu uciekinierów z Niemiec i Austrii, którzy przybywali do Italii. Nazizmu obawiał się od chwili jego powstania, kiedy jeszcze ogół Żydów włoskich miał o nim blade pojęcie. Zaraz po 8 września powiedział, że zrozumiał ogromne niebezpieczeństwo, które dotknęło «współwyznawców». Zaproponował Foŕ i Almansiemu (ówcześnie przewodniczącemu żydowskiej gminy rzymskiej i przewodniczącemu Związku Gmin Żydowskich we Włoszech) zamknięcie synagogi i urzędów gminy oraz zniszczenie listy podatników, a także rozdzielenie pomocy fi nansowej wśród potrzebujących. Odbył wiele burzliwych spotkań z dwoma decydentami, którzy w końcu odrzucili jego propozycje. [...] Nie ma wątpliwości, że Zolli miał wówczas lepszą orientację w sytuacji niż jego partnerzy, jednakże nie wpłynęło to na ich postępowanie. Po zakończeniu wojny został uznany przez radę gminy za niegodnego piastowania urzędu rabina z powodu opuszczenia miejsca pracy i swego ludu i pozbawiony pełnionej funkcji”.
Zolli sądził, że ma obowiązek ratowania Żydów, lecz mimo to nie miał wśród nich posłuchu. Ostrzeżony przez pewnego urzędnika z komendy policji, uważał, że bierne oczekiwanie nazistowskiej masakry jest nieetyczne, pragnął ocalić innych, w tym także siebie, czemu daje obszerne świadectwo w niniejszej książce. Jego córka Miriam w nieopublikowanym dziele Narciso e narcosi (Narcyzm i narkoza) pisze:
„Mój ojciec ze wszystkich sił protestował przeciwko zbiórce złota, która rzekomo miało gwarantować życie Żydów rzymskich w czasie okupacji nazistowskiej w 1943 roku, tłumacząc równocześnie, że każdy kontrakt wymaga, aby między dwoma kontrahentami było pewne medium określone przez prawo powszechne w granicach kontraktu i że w żadnym przypadku nie można zakładać ze strony nazistów ani dobrej woli, ani lojalności, ani też wierności jakiemukolwiek prawu. Jedynym rozwiązaniem, według mojego ojca, było wydanie trzystu zakładników na żądanie komanda niemieckiego jako alternatywa dla złota — nie z powodu heroizmu ani chęci samobójstwa, ale dla podkreślenia przynależności do realiów historycznych tego czasu: chodziło tu zwyczajnie o pewien szacunek liczbowy, być może trzystu zabitych uchroniłoby tysiące innych. Byłaby to też godna i ludzka odpowiedź: «Nie!», na gwałt i krzywdę nie tylko w imieniu niewielkiej grupy mniejszościowej, ale całego miasta. Dołączyłam osobiście do «emblematów faszystowskich» Ugo Foŕ list, w którym mój ojciec, moja matka i ja otwieraliśmy listę ewentualnych zakładników, ale cała rzecz została przyjęta jako szaleństwo. Niemcy znaleźli w biurach gminy gotowe kartoteki osób, które mój ojciec kilkakrotnie, a bezskutecznie zalecał schować, tak że nie mieli kłopotów z odszukaniem ofi ar. Był to rezultat braku umiejętności przewidywania, braku rozwagi. Czuję się zobowiązana wobec ojca i dwóch tysięcy innych deportowanych”.
Dlaczego Zolli nie miał uznania w gminie rzymskiej? On sam opowiada o tym na łamach niniejszej książki. Tu chcemy jedynie zaznaczyć, że rola rabina jest rolą nauczyciela, a Zolli pozostawał pod wpływem niemieckiego poczucia obowiązku, które skłaniało go do nieprzekraczania zwykłej uprzejmości, zatem raczej dodawał komuś otuchy, niż go pouczał.
Czy Zolli z powodu przyjęcia chrztu wyrzekł się judaizmu? To było po prostu niemożliwe. Jego konfl ikt z gminą rzymską dotyczył wewnętrznych spraw judaizmu. Przyjęcie do Kościoła nie było dla niego nawróceniem, po chrzcie nadal pozostał Żydem, Żydem i chrześcijaninem zarazem.
W Antisemitismo (s. 8) Zolli podkreśla: „Problem semityzmu jest problemem psychologicznym i politycznym występującym częściej wśród ludzi cywilizowanych niż w gronie Żydów jako takich. Ludzie stojący na czele państwa, którzy rozwiązują ważne problemy w sposób ostateczny lub częściowy nie tylko muszą być wolni od uprzedzeń, ale muszą także zrozumieć obecny stan ducha narodu żydowskiego, duszę rozdartą, zranioną i krwawiącą”. Słyszałem, że papież Pius XII, zwracając się do Zollego już po chrzcie, pytał go: „Jak się ma twój naród?”.
3) Z punktu widzenia Zollego jako Żyda i chrześcijanina (1945—1956): W imię Jezusa Chrystusa najbardziej ze wszystkich rzeczy pragnął tego, by Kościół przyznał się do nacjonalizmu i do wchodzenia w układy z reżimami totalitarnymi między 1921 a 1945 rokiem; przyznał nie dla interesów politycznych, lecz dla miłości prawdy, sprawiedliwości i miłosierdzia.
Rok 1870 był dla Kościoła momentem trudnym i kluczowym. Utrata państwa kościelnego okazała się z czasem duchowo korzystna. Zolli pisze w Antisemitismo (s. 157 i nast.): „Ruch antykatolicki w Niemczech, zapoczątkowany głównie przez Bismarcka, był przypisywany Żydom. Stąd wywodziła się wrogość Piusa IX i katolickiego świata wobec tych ostatnich. (...) Przyczyn rozwoju antysemityzmu, wg Philippsona, upatruje się w upadku liberalizmu, w wystąpieniu katolików i protestantów przeciw materializmowi, w umocnieniu poczucia narodowego i w konsekwentnej nienawiści do wybranej rasy. Do tego dochodzą jeszcze czynniki ekonomiczne i finansowe.
Konkurencja ze strony Żydów jest uważana za szkodliwą. Mówi się o «międzynarodowym złocie», a około 1879 roku o «antysemityzmie », który uosabia Adolf Stocker, nadworny kaznodzieja w Berlinie. Stowarzyszenie «Chrześcijańsko-Społeczne» zostało przez niego twórczo zmodyfi kowane, tak że można było już mówić o partii chrześcijańsko-społecznej. Jej aktywność antysemicka ograniczała wpływy liberałów i socjaldemokratów”.
Zatem nacjonalizm używał antysemityzmu jako elementu propagandy przy aprobacie pewnej części świata chrześcijańskiego. Zolli był świadkiem szaleństwa, które ogarnęło Europę, i dlatego nie zaprzestał pytań. W dziele Chrystus (A.V.E. Rzym 1946, s. 175) pisze: „Czy punkt ciężkości antropocentrycznego i moralnego świata, w którym logika ludzka ustanawia kryteria odróżniania dobra od zła, nie skłania nas może do myślenia o pewnej uczciwości, o czymś, co powinno być określone jako poczucie moralne, poprzedzające i przewyższające moralność zrodzoną z logiki? Czy nie powinno się raczej myśleć, że moralność jest logiką, i że logika jest logiką, dlatego iż jest moralna? Czy nie powinno się myśleć o uczciwości, która istnieje w umyśle, a nie o tej, która dopiero powstaje i z umysłu wypływa? Jak może w życiu rządzić prawo siły — często nielogicznej i brutalnej — zamiast moralności, która winna odzwierciedlać siłę prawa, tj. prawości, czyli uczciwości? Dlaczego logika sama w sobie nic nie znaczy? Dlaczego widzi się panowanie prawa siły, podczas gdy siła prawa jest łamana i deptana?”.
Śmiem twierdzić, że te kwestie odnoszą się do niektórych tematów poruszanych w rozmowie z Piusem XII 5 marca 1945 roku.
W Antisemitismo (s. 246) Zolli pisze: „W Niedzielę Męki Pańskiej 1945 roku przybyły na plac Świętego Piotra tłumy ludzi, by usłyszeć szacowne słowa Piusa XII, który powiedział m.in.: «Ci, którzy dali się sprowokować zwolennikom gwałtu i nierozsądnie ich naśladowali, zaczynają w końcu wyzbywać się swoich iluzji; przerażeni widzą, dokąd zaprowadziła ich służalcza uległość. Dla nich nie ma innej drogi zbawienia, jak tylko defi nitywne odrzucenie bałwochwalstwa absolutnego nacjonalizmu, pychy rodu i pochodzenia, żądzy hegemonii posiadania dóbr ziemskich i zdecydowane wybranie ducha szczerego braterstwa zbudowanego na powszechnym kulcie Ojca Niebieskiego, w którym idee, od zbyt długiego czasu przeciwne prawom i obowiązkom, korzyściom i odpowiedzialności, ustąpią przed sprawiedliwością i miłością». Na drodze sprawiedliwości i miłości, którą teraz wielu musi odszukać, by nią kroczyć, zostali uprzedzeni duchem świętości przez Wikariusza Chrystusa i przez Kościół”.
Antisemitismo (s. 236 i nast.): „W historii cywilizacji doszliśmy do «kryzysu». Teraz następuje decyzja: «Dziś kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, wybierzcie życie». Rozpocznie się więc proces rewizji, oczyszczenia i odnowy. Położono fundamenty pod nowe życie. Nie chodzi o to, by tworzyć czczą jedność teologiczną i dogmatyczną różnych Religii i religii (społecznych lub politycznych, kiedy piszemy małą literą) — przyjdzie bowiem dzień, w którym nastąpi jedna owczarnia i jeden pasterz — ale by zrobić coś, aby każda z nich wniosła swój wkład w budzenie świadomości moralnej wielkiej zbiorowości ludzkiej, której jest częścią, i wzmocniła ją wewnętrznie i przestrzennie”.
Powstaje pytanie nad losem człowieka i nad funkcją religii i Religii, nie w rozumieniu tradycji, lecz mistycznego tchnienia, które poprzez ludzi Bóg przynosi na ziemię.
Sporadycznie imię Zollego pojawiało się także w ostatnich czasach na łamach pism, dzienników i książek w nawiązaniu do święto13 ści Piusa XII. Po wielekroć fakt jego chrztu jest przedstawiany jako „świadectwo” na korzyść papieża.
Zostawmy jednak specjalistom polemiki i dywagacje. W tym miejscu należy tylko podkreślić fakt, że wybór Zollego nie może być sprowadzany jedynie do zadośćuczynienia uczuciu wdzięczności względem kogoś; jawi się on raczej jako bodziec do wniesienia na łono Kościoła odpowiedniego odczytania hebrajskich źródeł starotestamentalnych i zachęty do przedyskutowania w nowy sposób stosunku Kościoła do judaizmu.
Francesco Rossi de Gasperis SJ pisze w artykule „Chrystus nie unicestwił Izraela. Kościoły Palestyny i judaizm” („Mondo e Missione”, luty 2002):
„Pamięć o Shoah w okresie powojennym przyczyniła się niewątpliwie do pierwotnej pokutnej przemiany chrześcijan w stosunku do Izraela wyrażonej w prośbie o przebaczenie, którą Jan Paweł II przyniósł z Rzymu do Kothel (Mur Zachodni) na terenie świątyni jerozolimskiej.
Ten rodzaj nastawienia wobec narodu żydowskiego spowodował w Kościołach zachodnich kolejną, o wiele głębszą przemianę, która doprowadziła do odkrycia istotnych korzeni wiary chrześcijańskiej właśnie w judaizmie; m.in. jesienią 1997 roku doszło do watykańskiego spotkania studyjnego nad korzeniami chrześcijańskiego antyjudaizmu w teologii. Nie umiemy zrozumieć do dziś, jak można było prosić Żydów, którzy nawrócili się do Jezusa, o wyrzeczenie się «hebrajskiej perfi dii» i «judaistycznego zabobonu», jak to określał Rytuał rzymski jeszcze kilka dziesięcioleci temu. Wprost przeciwnie, odkryliśmy, że wiara chrześcijańska nie jest «nową religią», lecz transcendentalnym rozkwitem mesjanistycznym judaizmu I wieku”. Na zakończenie chciałbym przypomnieć przemówienie Zollego wygłoszone w synagodze wkrótce po wyzwoleniu, w którym stwierdził, że historyczna rola Żydów polegała na tym, by nauczyć Niemców opłakiwać swoich zmarłych. Tylko poprzez żałobę nad zmarłymi cywilizacja może się sama określić, a dla wyznawców Jedynego Boga nie może być innej drogi, jak tylko uznać wszystkich ludzi za bliskich i drogich sobie.
Przemówienie to nie zostało wówczas zrozumiane, ale może dziś nadszedł już czas, by spokojniej rozważyć ten problem. Zolli ma nadzieję, że w człowieku obudzi się sumienie, dzięki któremu dostrzeże on konieczność przestrzegania sprawiedliwości społecznej bez ograniczeń i partykularyzmu. Nie dziwi nas to, że taka lekcja pochodzi właśnie od niego — polskiego rabina z macierzystym językiem niemieckim, dla wielu obcokrajowca.
W Antisemitismo (s. 236) Zolli pisze: „Wszyscy powinni mieć udział w wielkim dziele odnowy moralnej, politycznej i społecznej poprzez baczenie i praktyczne wysiłki. Nie jest dziełem przypadku, że poszczególni pielgrzymi Boga, Boga dobroci i wolności, pytają jeden drugiego: «Skąd przychodzisz?», a także: «Quo vadis? (dokąd idziesz?)». Nie powinien to być dla nich powód do podziału, lecz punkt dojścia do zjednoczenia”. Życzę wszystkim Czytelnikom, aby ta książka była dla nich źródłem szczerej refl eksji, tak jak była dla mnie, abstrahując od więzów pokrewieństwa.
Enrico Bernart
opr. aw/aw