Uzdrowienie w Duchu Świętym

Duch Święty to nie koncepcja teologiczna, ale Osoba Boska, która nadaje autentyczność i wymiar osobowy naszej wierze

Jeśli robisz pranie, to wszystko zanurzasz w wodzie. Podobnie jest z chrztem w Duchu Świętym: nowe życie, uzdrowienie i samoakceptacja pojawiają się wtedy, kiedy zanurzamy siebie w Bożym Pocieszycielu.


W książce „Uzdrowienie w Duchu” wspomina Ojciec o przemianie w podejściu do posługi duszpasterskiej, jaka dokonała się w Kościele na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Wcześniej w przekazie wiary mocniej opierano się na teologii i psychologii, a wraz z pojawieniem się odnowy charyzmatycznej coraz większy nacisk zaczęto kłaść na konieczność otwarcia się na moc Ducha Świętego. Jak ta przemiana dokonała się w Ojca działalności?

Psychologia i teologia pomagają w przekazie wiary, ale ja odkryłem, że podstawą misji jej przekazywania jest autentyczne życie słowem Bożym. Tylko ono tak naprawdę przynosi uzdrowienie. Jezus mówi do nas, abyśmy żyli każdym słowem, które pochodzi z ust Boga, więc głównym celem mojej działalności duszpasterskiej jest pomoc ludziom w usłyszeniu tego, co Bóg mówi do nich o nich samych. Chodzi o to, aby mogli odnaleźć w słowach Boga swoją duchową tożsamość.

Największym problemem wielu ludzi jest dziś to, że mają bardzo niskie poczucie własnej wartości i dlatego nie mogą doznawać wewnętrznego pokoju. Oni bardzo często słyszą tylko słowa krytyki, a nieraz wydaje im się, że taki ton przybierają także słowa Boga, co jednak nie jest prawdą. Takim osobom może pomóc i psychologia, ale nieraz wystarczy dobre wsłuchanie się w słowo Boże. Ono bowiem pokazuje, że wszyscy jesteśmy synami i córkami Boga, więc poczucie naszej wartości powinno wypływać z tego faktu.

Posługa duszpasterska zawsze powinna nieść ludziom słowo Boże.

Spotykał zatem Ojciec ludzi, którym sama psychologia i teologia nie pomagały, a relacja z żywym Bogiem tak?

Jeśli człowiek jest chory, idzie do lekarza. Jeśli ma problemy psychologiczne, potrzebuje terapii. Jednak dla wielu katolików, osób religijnych (także księży) podstawowym problemem jest zaakceptowanie samego siebie jako człowieka grzesznego, choć przecież wszyscy grzeszymy. A zatem naprawdę potrzebujemy podniesienia z grzechu. I tylko słowo Boże może nas w tym względzie przemienić.

Dla życia duchowego jest to bardzo ważne, żeby ludzie uwierzyli, że pomimo swoich słabości, są bardzo cenni w oczach Boga. Często zdarza się, że dopiero kiedy dana osoba w to uwierzy, jest w stanie zacząć szukać pomocy psychologicznej albo medycznej. Nie ma więc konfliktu pomiędzy psychologią a słowem Bożym, te rzeczywistości mogą być równoległe, natomiast oprócz pomocy psychologicznej ważna jest również pomoc duchowa.

Czy pomoc duchowa oznacza tu umożliwienie otwarcia się na moc Ducha Świętego?

Tak, najważniejsze jest to, że człowiek otwiera się na Ducha Świętego oraz słowo Boże, dostępne przecież dla każdego. Nieważne, z jakimi troskami ludzie przychodzą do Boga. Wszystkie problemy mogą zostać rozwiązane, ponieważ taką moc ma słowo Boże — ono otwiera na wewnętrzne uzdrowienie.

Jak dokonuje się owo otwarcie na Boga, na Jego autentyczne działanie w życiu człowieka?

Na początku powinniśmy zaakceptować to, że potrzebujemy Boga, że jesteśmy przez Niego stworzeni, a On nie popełnił błędu, kiedy powoływał nas do życia.

Przede wszystkim powinniśmy zaakceptować to, że Bóg nas kocha. Ludzie często myślą, że Bóg darzy ich miłością tylko wtedy, kiedy są dobrzy, a jeśli postępują źle, to uważają, że On ich odrzuca. Bóg jednak potrafi zachować odpowiedni dystans do naszych złych oraz dobrych uczynków.

Wielu katolików otrzymało sakrament bierzmowania, ale nie doświadczyło nowego życia w Duchu Świętym. Dlaczego tak się dzieje?

Nie wiem, o jakich przypadkach Pan mówi. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z przygotowaniem młodzieży do tego sakramentu, dlatego nie umiem wyjaśnić, dlaczego ona nie doświadcza nowego życia.

Dla dorosłych powinna być to wielka przemiana. Natomiast w przygotowaniu dzieci i młodzieży do sakramentów często popełnia się ten błąd, że spotykają się oni z pewną dozą wiedzy religijnej, a nie z osobą Jezusa Chrystusa. Na tym polega największa słabość naszego systemu.

Czy istnieje związek między nowym życiem w Duchu Świętym i uzdrowieniem wewnętrznym?

Osoby, które otwierają swoje serce, aby otrzymać dar nowego życia od Chrystusa, często mówią o doświadczeniu tzw. chrztu w Duchu Świętym. Widzimy tu pewne odniesienie do życia rodzinnego: jeśli kobieta robi pranie, to wszystko zanurza w wodzie. Podobnie jest z chrztem w Duchu Świętym: nowe życie, uzdrowienie i samoakceptacja pojawiają się wtedy, kiedy zanurzamy siebie w Bożym Pocieszycielu.

Czy każdy chrześcijanin powinien przejść proces wewnętrznego uzdrowienia?

Każdy chrześcijanin, który przyjmuje słowo Boże o sobie jako o świątyni Ducha Świętego i skarbie Boga, doświadcza uzdrowienia i zaczyna inaczej widzieć siebie, a na koniec akceptuje siebie takiego, jakim jest.

Uzdrowienie dokonuje się poprzez przyjęcie przez człowieka prawdy o sobie. Bóg uczy ludzi, którzy mają depresję albo bardzo niską samoocenę, aby potrafili zaakceptować siebie i podziękować Mu za to, że powołał ich do życia. Jego słowa przynoszą ludziom radość w smutku, która jest największym podziękowaniem dla Boga. Powinniśmy radować się z tego, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Ludzie bardzo często o tym zapominają. Powinniśmy o tym pamiętać każdego dnia, ponieważ wtedy przez cały czas będziemy żyć w radości i w poczuciu własnej wartości. Będziemy mieć poczucie, że w oczach Boga jesteśmy kimś naprawdę ważnym. Celem posługi uzdrawiania w Kościele jest wejście w duchowość hymnu Magnificat.

Jednak zdarzają się krytycy — nieraz także w kręgach kościelnych — którzy mówią, że posługa uzdrawiania w Kościele to zabobonne praktyki wykorzystujące psychologię tłumu... Co można im odpowiedzieć?

Dziś wszystko może stać się przeciwieństwem tego, czym jest w rzeczywistości. Ograniczenie Ewangelii do uzdrawiania może okazać się bardzo niebezpiecznie. Posługa uzdrawiania to służba dla życia. Jezus przyszedł po to, aby dać życie w obfitości tym, którzy czują się opuszczeni. Uzdrawia, aby pomóc ludziom zacząć służyć... Dlatego też każdy kapłan powinien modlić się o uzdrowienie ludzi, ponieważ ono jest sercem życia sakramentalnego, jego główną myślą.

Jak na posługę uzdrawiania w Kościele patrzy świat medycyny?

Dziś coraz więcej lekarzy wykorzystuje wiarę pacjentów. Bez względu na to, czy chodzi o katolików, żydów, protestantów czy muzułmanów, powinno się ich jednakowo szanować.

Jeszcze piętnaście lat temu medycyna nie wyglądała tak jak dzisiaj. Teraz jest ona bardziej holistyczna, całościowa, tak samo jak nasza duchowość. W każdym z nas istnieje część duchowa i fizyczna.

W swojej książce pisze Ojciec o tym, że kiedyś dualistyczna teologia za bardzo dzieliła człowieka: lekarz miał zajmować się tylko ciałem, a ksiądz tylko duchem. Teraz wszyscy zrozumieli, że powinni — szanując swoje kompetencje — pomagać całemu człowiekowi...

Niezwykle ważne jest zarówno dla duchowości, jak i dla medycyny, aby widzieć całą osobę. Duchowość objawia się także poprzez ciało. Bardzo dobrze ukazał to papież Jan Paweł II, pisząc o „teologii ciała”. Dla medycyny szczególnie ważne jest, aby dostrzegano i akceptowano również ducha człowieka, a nie tylko jego ciało. Właśnie tutaj jest miejsce na dialog i połączenie tych dwóch punktów widzenia oraz na odpowiednią współpracę.

Wspomina też Ojciec o medycznych badaniach naukowych prowadzonych w Stanach Zjednoczonych nad posługą uzdrawiania w Kościele, które wykazują skuteczność takiego podejścia...

W Stanach Zjednoczonych prowadzi się wiele naukowych badań na temat uzdrowienia duchowego. Prawdziwa, otwarta i kompetentna nauka akceptuje wszelkie rezultaty tych badań, natomiast nauka zamknięta na duchowość nie jest w stanie tego uczynić.

Część badań udowadnia, że pacjent, który w szpitalu otrzymuje dobrą opiekę duchową i dobre wsparcie, zdrowieje dużo szybciej. Pewien profesor medycyny z Harvardu twierdzi, że wsparcie duchowe okazane we wszystkich szpitalach w Ameryce pozwala na zaoszczędzenie piętnastu milionów dolarów rocznie. Z kolei inny naukowiec zauważył, że amerykańskie firmy ubezpieczeniowe przy ustalaniu składek ubezpieczeniowych oprócz samego leczenia domagają się także dobrej opieki duszpasterskiej dla chorych. W ankietach pytają pacjentów, jaką pomoc duchową otrzymują, i interesują się rozmiarami okazanego im wsparcia, ponieważ widzą, że jest to ważne i pomaga w leczeniu.

Od wielu lat angażuje się Ojciec w taki rodzaj duszpasterstwa, w którym modlitwa o uzdrowienie stanowi ważny element pomocy duchowej człowiekowi. Jakie są tego efekty?

Od ponad trzydziestu lat zajmuję się posługą kapłańską, a ona zawsze skierowana jest do całego człowieka. Jako kapłan staram się więc okazać takie wsparcie, jakiego potrzebuje dana osoba.

Jeśli ktoś przychodzi do mnie w poszukiwaniu duchowego uzdrowienia, modlę się o to. Tak naprawdę wiem tylko tyle, ile dana osoba mi powie. Nieraz po bardzo krótkiej i prostej modlitwie wstawienniczej w serca osób, które wcześniej były bardzo smutne, samotne, źle o sobie myślały, wstępuje światło i wówczas odczuwają one radość. Bardzo często zdarza się to w trakcie wspólnej modlitwy. Niejednokrotnie przynosiła też ona odpowiedzi na wiele pytań... To nie ja decyduję o rodzaju uzdrowienia, robi to sam Pan Bóg.

Znam wiele przypadków spowiedzi, dzięki której ludzie otrzymywali błogosławieństwo i uzdrowienie. Oprócz rozgrzeszenia, które jest istotne w sakramencie pojednania, ważna jest także modlitwa, która może przemienić każdego człowieka. Papież Paweł VI ustanowił nowy ryt sakramentu pokuty, twierdząc, że jest on przeznaczony do uzdrowienia ran grzesznika. Uważał, że one nie tylko oddziałują na jego życie, ale też na całe otoczenie: jeżeli ja jestem zraniony, ranię innych ludzi.

Czy w działalności Ojca zdarzały się uzdrowienia fizyczne?

Przytoczę historię pewnej kobiety, która była chora na stwardnienie rozsiane. Jej serdeczna przyjaciółka postanowiła, że zabierze ją do mnie w bardzo długą podróż, abyśmy razem modlili się o jej uzdrowienie. Byłem naprawdę rozeźlony na tę kobietę, ponieważ bardzo mocno naciskała na spotkanie i w końcu wzięła swoją przyjaciółkę w podróż, która zajęła im aż sześć godzin. Kiedy do mnie przyjechały, udzieliłem chorej sakramentu namaszczenia, a po jakimś czasie okazało się, że została całkowicie uleczona.

Na spotkaniach z osobami, które są poważnie chore, zawsze modlę się, aby ludzie ci zaakceptowali siebie. Proponuję, żeby powierzyli siebie oraz swoją chorobę Bogu i nie marnowali całej energii, którą posiadają, na zamartwianie się o przyszłość (gdyż to powstrzymuje wyzdrowienie), lecz skoncentrowali się na walce z chorobą. Wprowadzenie pokoju do serca uspokaja człowieka i pozwala mu szybciej wyzdrowieć. Pracownicy służby zdrowia doskonale zdają sobie sprawę z tego, że uspokojenie pacjenta jest bardzo ważne w procesie leczenia.

Czy posługa uzdrawiania, według Ojca, jest drogą Kościoła ku nowej ewangelizacji?

Tak. Myślę, że najważniejsze jest głoszenie i kontynuacja działalności Jezusa, który przyszedł do opuszczonych na ziemi. Ewangelii potrzeba wszystkim, ponieważ nie jest ona tylko dobrą nowiną o Bogu, ale również dobrą nowiną o każdym z nas.

Tłumaczenie z języka angielskiego Anna Skulimowska

Ojciec Jim McManus, redemptorysta, od wielu lat związany z Odnową w Duchu Świętym. Prowadzi rekolekcje, kursy i seminaria poświęcone posłudze uzdrawiania w Kościele. Jest autorem wielu książek, m.in.: „Uzdrowienie w Duchu”, „Odkryj swoją wartość”, „Odnaleźć Przebaczenie. Perspektywy duchowe”, „Uzdrawiająca moc sakramentów”. Obecnie pełni funkcję rektora Maryjnego Centrum Duchowości w Perth, w Szkocji.

„Głos Ojca Pio” [3/81/2013]
www.glosojcapio.pl

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama