Fragmenty książki "Kościół światłem świata"
ISBN: 83-7318-331-0
wyd.: WAM 2006
W apostolskim Wyznaniu Wiary potwierdzamy osobiste przekonanie: „Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie”.
Jezus Chrystus głosił Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym słowem i czynem. Powołał uczniów i powierzył im zadania: „Potem jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, którą Jezus im wskazał. A gdy Go zobaczyli, złożyli Mu pokłon. Niektórzy jednak powątpiewali. Wtedy Jezus zbliżył się i oznajmił im: Została Mi dana wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i czyńcie uczniów wśród wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata” (Mt 28, 16-20).
Pierwszym wśród apostołów był Piotr, co znaczy opoka. Jezus im powiedział: „Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem, abyście szli i przynosili owoc, i aby wasz owoc był trwały” (J 15, 16).
Kościół święty założony przez Jezusa Chrystusa nie jest tylko organizacją, którą widzimy. Jest przede wszystkim tajemnicą wiary. Za sprawą Chrystusa Kościół jest święty. Kościół jest Jego dziełem i własnością. Zapowiedź zbudowania Kościoła Bożego, przekazana Piotrowi w Cezarei Filipowej, zostanie zrealizowana przez krzyż i zmartwychwstanie oraz zesłanie Ducha Świętego. Na pytanie Jezusa: „A wy za kogo Mnie uważacie? Szymon Piotr odpowiedział: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Wówczas Jezus mu oznajmił: Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony, bo nie ciało i krew objawiły to tobie, lecz Mój Ojciec, który jest w niebie. I Ja ci mówię: Ty jesteś Piotr i na tej skale zbuduję Mój Kościół, a potęga śmierci go nie zwycięży. Tobie dam klucze Królestwa Niebios i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 15-19). W Kościół Jezusa Chrystusa, w Jego Ciało zostaje wszczepiony słaby człowiek, ludzie, którzy ciągle będą potrzebować Bożego miłosierdzia i ustawicznej odnowy.
Tę zasadniczą prawdę, że Kościół jest Chrystusa, a my do Niego zostaliśmy wszczepieni, jest tak trudno dzisiaj przyjąć. Człowiek przestał wierzyć, przestał przyjmować z radością i wdzięcznością każdy okruch prawdy przekazywany w Kościele, która od Boga pochodzi. Do całej nauki Bożej, Objawionej, przekazywanej przez Kościół i w Kościele nie podchodzi ze czcią i wdzięcznością, lecz w nauce Bożej widzi zagrożenie dla siebie, dla swojej wolności i egoizmu. Bóg żąda od człowieka usuwania zła, złych przyzwyczajeń.
Kto uwierzył, będzie z radością witał każdy fragment Bożej prawdy. Będzie się czuł obdarowany. Tak reaguje człowiek wierzący: „Ten Kościół katolicki, któremu często nacierałem uszu, z surowością wypływającą jednak z miłości, jest wciąż nadzwyczaj interesujący, gdy porównuje się go ze smutną nędzą świata politycznego lub także z takim samym światem intelektualnym, To chrześcijaństwo jest najbardziej dziwnym i wszechstronnym ogrodem zoologicznym świata, z wszelkiego rodzaju zwierzętami: niektóre są przeciętne i już rozleniwione, ale jest wiele innych, nadzwyczajnych, wypełnionych zdolnością tworzenia i miłością. Zoo, w którym miłość pobudzała w każdym wieku i jeszcze pobudza wyobraźnię do szukania wciąż nowych dróg, by służyć w ten sposób potrzebom, które ustawicznie pojawiają się w społeczeństwie”.
Spójrzmy na św. Pawła. Przed nawróceniem prześladował i szczerze nienawidził ludzi Kościoła. A po nawróceniu pod Damaszkiem pyta Jezusa: „Co mam czynić, Panie? A Pan mi odpowiedział: Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić” (Dz 22, 10). Ten Kościół, który prześladowałeś, powie ci, co masz czynić.
Co dzisiaj utrudnia ludziom odkrywanie Kościoła jako łaski, jako daru, jako miłości Boga do człowieka? Z pewnością poza brakiem wiary jest to postawa wierzących wobec zła, grzechu w ludziach Kościoła.
Popatrzmy na zarzuty pod adresem biskupów, kapłanów, osób zakonnych, wiernych. To są przecież tacy ludzie, jak my, słabi, grzeszni, potrzebujący miłosierdzia Bożego ze stałą potrzebą nawracania się. Popatrzmy w tym kontekście na grono Dwunastu, choćby na Piotra, który wyparł się Jezusa. I w takie ręce składa Bóg nie tylko uprawnienia, ale i moce duchowe. Jezus powierza im Swoje Słowo i Swoje Ciało, całą moc sakramentalną. Oddaje się w ręce ludzi słabych, aby oni lepiej mogli rozumieć ludzi im podobnych, grzesznych.
Nie zawsze sobie praktycznie uświadamiamy, że istotnym rysem Kościoła, jest służba Bogu i człowiekowi. Począwszy od Ojca św. po ostatniego wiernego. To warunek rozwoju autentycznej miłości. Podobieństwo do Chrystusa wyraża się w postawie służby. Tutaj bardzo często następuje zderzenie ludzkiego egoizmu z brakiem umiłowania prawdy z poszukiwaniem jej za każdą cenę, odkrywaniem, czego Bóg chce. Do głosu dochodzi najczęściej to, czego chce człowiek. Niestety w ludziach łatwiej rozwijają się uczucia negatywne, własne egoistyczne rozwiązania, które wydają się być jedynie słuszne: manifesty, programy, pomysły. Jedni uważają je za wyraz nowoczesności, postępu, otwartości, inni dostrzegają zaczątek rozkładu, tak np. dzieje się, gdy Kościół postrzega się jedynie w kategoriach społecznych. Tymczasem istotą Kościoła jest — misterium, obecność Boga, Jezusa Chrystusa w Nim. Z tego wypływa organizacja Kościoła.
Wielu nie wierzy, że chodzi tu o rzeczywistość, której ramy wyznaczył sam Jezus Chrystus. Że za ludzką fasadą znajdują się Boskie, więc nietykalne struktury, tajemnica rzeczywistości nadprzyrodzonej, ponadludzkiej. Tego nie wolno nikomu z ludzi tknąć i zmienić. Pisze kardynał Ratzinger: „Należy odtworzyć autentycznie katolicki klimat, odnaleźć sens Kościoła jako Kościoła Pana, jako przestrzeni Jego realnej obecności w świecie, ogarnąć tę Tajemnicę, o której tak zobowiązująco i w zgodzie z całą tradycją katolicką napisano w dokumentach Soboru Watykańskiego II”. „Kościół, czyli królestwo Chrystusa już teraz obecne w misterium, z mocy Boga rośnie w sposób widzialny w świecie”. Z tego pojęcia, że Kościół jest Chrystusowy, wynika, że człowiek został Nim obdarowany, że Bóg, który chce zbawiać człowieka przez człowieka, ustanowił Kościół święty. Wypływa stąd także jego struktura hierarchiczna, a zatem również posłuszeństwo w służbie człowieka i dla jego dobra. Ta władza duchowa przekazana hierarchii pochodzi od Boga. Ma początek w sukcesji apostolskiej, dlatego istnieć musi, abyśmy mogli uczestniczyć w życiu sakramentalnym. Tak chciał Jezus Chrystus. Tylko w tym świetle można zrozumieć, dlaczego posłuszeństwo w stosunku do hierarchii kościelnej jest konieczne — to dzięki niemu Kościół staje się katolicki przez naukę i życie sakramentalne.
Zadaniem Kościoła hierarchicznego od samych początków, a więc od apostołów i ich następców, biskupów, było strzeżenie prawowiernej nauki, depozytu wiary otrzymanego od Jezusa, pilnowanie właściwej interpretacji i wystrzegania się błędu. Kościół hierarchiczny nie może niczego dodać ani niczego odrzucić z tego, co jest zawarte w Piśmie i w Świętej Tradycji. Dar Ducha Świętego łączy wszystkich wierzących w jedynej nauce Jezusa Chrystusa.
„Konkretna jedność wspólnie wyznawanego Słowa wiary i wspólnego Stołu Jezusa Chrystusa należy do istotnych cech Kościoła w świecie, jest jego katolickością. Katolickość, to jest w wielości widziana jedność, jest tą cechą, której domaga się nasze Credo. Kościół ma być w rozdartym świecie znakiem i środkiem jedności, ma przekroczyć narody, rasy oraz klasy społeczne i połączyć je”.
Jak i dlaczego na przestrzeni wieków zawodziła katolickość. Z jakim trudem buduje się ta jedność, ile poniesiono porażek, ile wytworzono podziałów i schizm? Powodem jest nieustanna walka ze złem w ludziach, walka ze złym duchem, który niszczy jedność. Dzisiaj zawodzi również wspólnota Stołu Pańskiego. Bogaci nie potrafią się dzielić z biednymi. Znów przeszkadza egoizm narodów, grup społecznych czy jednostek.
Katolickość jest dla nas wszystkich wezwaniem do pracy na obu odcinkach: Słowa i sakramentów. Ale tutaj potrzeba wiary, nawrócenia, osobistego doświadczenia, że Kościół św. jest darem. Moja miłość do Chrystusa zawiera w sobie również miłość do Jego Kościoła. Do Kościoła dzisiejszego, takiego, jakim jest, również z jego ranami i skazami.
Nie trzeba ciągle siedzieć w przeszłości, ciągle się z nią rozliczać, wytaczać działa. Trzeba dzisiaj popatrzeć w przyszłość. Wiarę w Kościół powszechny mamy nie tylko wyznawać w Credo, lecz tę jedność musimy ciągle budować. Przyszłość i rozwój Kościoła powszechnego zależeć będzie od ludzi wiary, wiary mocnej i żywej, którzy głęboko zapuścili korzenie w Jezusa Chrystusa. „Skoro więc przyjęliście Chrystusa Jezusa jako Pana, to trwajcie w Nim, zakorzenieni i ugruntowani w Nim, i umocnieni wiarą, jak was nauczono, pełni wdzięczności” (Kol 2, 6-7).
Kto nie buduje Kościoła? Na pewno ludzie, którzy Kościołowi wypisują ciągle recepty, którzy dopasowują się do każdej chwili i sytuacji. Krytycy również. Ani ci, którzy wybierają drogę wygody. Natomiast z pewnością budują Kościół święci, ci, którzy w życiu tkwią prawdziwiej od ludzi frazesów.
Miłość najlepiej widzi. Jako wierzący musimy zadawać sobie pytania o naszą miłość do Kościoła. Ona pokaże mi, co mam konkretnie robić. Nawet wobec bolesnych ran i postaw, trudnych wymagań i zadań, przykrości i niezrozumienia — jak to było w życiu wielu świętych — możemy mówić jak Piotr: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. My uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Święty Boga” (J 6, 68-69).
opr. aw/aw