Ekumenizm zadaniem ludzi Kościoła

Fragmenty książki "Kościół światłem świata"

Ekumenizm zadaniem ludzi Kościoła

Kazimierz Kucharski SJ

KOŚCIÓŁ ŚWIATŁEM ŚWIATA

Nauka wiary i życia chrześcijańskiego

ISBN: 83-7318-331-0

wyd.: WAM 2006



EKUMENIZM ZADANIEM LUDZI KOŚCIOŁA

W pierwszej encyklice w historii Kościoła poświęconej ekumenizmowi „Ut unum sint” — „Aby byli jedno”, czytamy: „Bóg pragnie jedności całego rozproszonego rodzaju ludzkiego. Dlatego zesłał swego Syna, aby umierając za nas i zmartwychwstając, obdarzył nas swoim Duchem miłości. W przeddzień ofiary krzyżowej sam Jezus modli się do Ojca za swoich uczniów i za wszystkich wierzących w Niego, aby byli jedno, jedną żywą wspólnotą. Wynika stąd nie tylko obowiązek dążenia do jedności, ale także odpowiedzialność wobec Boga i wobec Jego zamysłu, spoczywająca na tych, którzy przez chrzest stają się Ciałem Chrystusa -Ciałem, w którym winny się w pełni urzeczywistniać pojednanie i komunia”.

Ponieważ w nas ciągle tkwi grzech, posiadamy złowrogą skłonność do podziałów, izolacji i zamknięć. Ratunek idzie jedynie od Boga. Bóg dla nas jest największą nadzieją i darem. Jezus Chrystus umierając za nas i zmartwychwstając, obdarzył nas swoim Duchem miłości. Bo istotą Boga jest miłość, dawanie siebie, obdarzanie, stwarzanie i jednoczenie. Miłość zawsze tworzy i jednoczy. Miłość, jej pragnienie i potrzeba zostały nam przez Boga wszczepione. Ten rys podobieństwa do Boga trzeba w sobie również ciągle rozwijać.

Kościół od początków stoi wobec problemu podziałów i herezji, dzisiaj również. Po wiekach podziałów ludzie w Kościele zdali sobie sprawę z tego odejścia od modlitwy Chrystusa: „Aby wszyscy byli jedno” (J 17, 21). Od dziesiątków lat rodzi się ruch ku jedności, pragnienie odbudowania zniszczeń duchowych. Potrzeba usuwania pęknięć, agresji, wzajemnego prześladowania, pogardy i nienawiści, podziałów w pojmowaniu i rozumieniu Bożego Objawienia. Ekumenizm, pragnienie i poszukiwanie jedności jest łaską, darem Boga.

Powrót do jedności bez pomocy Ducha Świętego jest niemożliwy, jego moc i działanie odczuwamy w naszym wieku namacalnie. Na naszych oczach pękają i topnieją lody, chociaż przymrozki powracają raz po raz. Powoli znika izolacja i obcość. Dzieje się to wszystko nie bez bólu i zmagań. Jak trzeba popękane części żelaza pospawać, potrzebny jest ogień, który stopi, przetrawi i oczyści.

Chrześcijanie coraz mocniej zdają sobie sprawę ze skandalu, jakim jest podział chrześcijaństwa. Przez ekumenię rozumieją świadomość wspólnoty rozdzielonych braci. Tym tłumaczy się troska, że „przez modlitwę, słowo i działanie podejmowane są rozliczne wysiłki w celu zbliżenia się do owej pełnej jedności, jakiej chce Jezus Chrystus”. Duch Boży z nieprzerwaną mocą porusza wiernych, wlewa pragnienia jedności. Nie chce, aby ludzie żyli w wielowiekowych przyzwyczajeniach. Jest niemożliwe głosić Chrystusa, przynależeć do Niego i nie miłować się. Być człowiekiem Chrystusa i pozostawać obojętnym na podziały.

Jan Paweł II na spotkaniu ekumenicznym w Warszawie 9 czerwca 1991 r. dał praktyczny komentarz do słów św. Pawła: „... znosząc jedni drugich w miłości” (Ef 4, 2). „Znosić... w miłości” znaczy więcej niż tylko tolerować. „Znosić w miłości” to także usiłować zrozumieć; zrozumieć by wybaczyć; „znosić w miłości” to również akceptować, czuć się wewnętrznie bliskim, chcieć przebywać we wspólnocie, poczuwać się do wspólnoty, to spieszyć, by wspierać, to chcieć współpracować i współtworzyć”.

„Kościół powinien zwrócić się z jeszcze żarliwszym błaganiem do Ducha Świętego, prosząc Go o łaskę zjednoczenia chrześcijan”. Do komunii nie idzie się przez kompromisy, jedności nie osiąga się przez rezygnację z własnych przekonań, ale trzeba przyjąć całe Boże Objawienie i właściwie je rozumieć. Trzeba przyjmować wszystkie znaki łaski Bożej, czyli sakramenty święte i z Eucharystią ściśle związane kapłaństwo. „Jedność Eucharystii i jedność Episkopatu z Piotrem i pod Piotrem nie są niezależnymi podstawami jedności Kościoła, ponieważ Chrystus ustanowił Eucharystię i Episkopat jako rzeczywistości połączone istotowo”. „Jedność, czyli komunia między Kościołami partykularnymi w Kościele powszechnym, jest zakorzeniona nie tylko w tej samej wierze i wspólnym Chrzcie, ale nade wszystko w Eucharystii i w Episkopacie”. Tam, gdzie tej rzeczywistości jeszcze się nie uznaje, nie może być wspólnego celebrowania Eucharystii.

Jak papież Jan Paweł II rozumie ekumenizm? Ojciec św. zwraca uwagę na kilka spraw. Tylko Kościół świadomy swej tożsamości, odczuwający odpowiedzialność za powierzoną Mu prawdę i silnie zjednoczony sakramentalną więzią może podjąć dialog z innymi odłamami chrześcijańskimi. Dialog musi być budowany na prawdzie odkrytej w Bożym Objawieniu. Nie da się iść na skróty ani przyśpieszać kosztem prawdy. Czas zjednoczenia musi nabrzmieć, napęcznieć i dojrzewać. Do nas należy troska i wysiłek, aby ten czas nastał. Dlatego nie wolno zamknąć się, jak w wieży.

Ten dialog należy do istoty Kościoła i trzeba go prowadzić z rozmachem i z odwagą. Nie trzeba niczego ukrywać ani pomniejszać, lecz rozumieć różnice i cierpliwie rozwiązywać problemy. Trzeba szukać rozwiązań, a Duch Święty otworzy oczy i da światło nowego rozumienia i przyjęcia prawdy. Zjednoczenie musi być budowane cierpliwie aż dojdziemy do pełnej, sakramentalnej więzi i jedności. Celem tego ogromnego wysiłku nie jest stworzenie zwykłej federacji wspólnot. Dlatego nie może dokonywać się kosztem odstępstw od prawdy czy drogą łatwych uzgodnień.

W Kościele katolickim ogromny impuls dał Sobór Watykański II: „Niech pamiętają wszyscy wyznawcy Chrystusa, że tym bardziej rozwijają sprawę jedności chrześcijan, a nawet ją realizują, im bardziej starają się wieść nieskazitelne życie według Ewangelii. Im mocniejszą więzią zespolą się z Ojcem, Synem i Duchem, tym łatwiej zdołają pogłębić wzajemne braterstwo”.

Jedność trzeba ustawicznie budować, rozmawiać między sobą, umacniać zaufanie, bo więzi słabną, gdy ludzie stają się sobie obcy, nie znają się, a bywa, że są sobie wrodzy. Powinniśmy rozumieć, szanować i przyjmować inność drugiego człowieka, innego wyznania.

Sobór uznał prawomocny w Kościele pierwiastek wielości i rozmaitości, scalonych w katolickiej jedności. „Strzegąc jedności w sprawach koniecznych, wszyscy mogą zachowywać w Kościele należną wolność, stosownie do zleconych każdemu zadań, zarówno w różnych formach życia duchowego i postaw życiowych, jak też w rozmaitości obrzędów liturgicznych, a nawet w teologicznym opracowaniu objawionej prawdy; we wszystkim jednak niech pielęgnują miłość”. Ta stała praca umacniania jedności to przede wszystkim wiara w Chrystusa. Wierzyć, to znaczy również nie ustawać w pracy budowania jedności. „To nawrócenie serca i świętość życia łącznie z publicznymi i prywatnymi modlitwami o jedność chrześcijan należy uznać za duszę całego ruchu ekumenicznego”.

Najpierw z modlitwy rodzi się postawa nawrócenia serca. Wezwanie: nawracajcie się, oznacza: zmieniajcie myślenie, patrzcie na swoje życie inaczej, głębiej, z większą wrażliwością na potrzeby drugiego człowieka. Na tym polega nowość Ewangelii, wyrażona najbardziej dosadnie w przykazaniu: „Nowe przykazanie wam daję, abyście się wzajemnie miłowali. Jak Ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie jedni drugich” (J 13, 34). Chrystus pragnie jedności ludzi. On nie chce podziałów.

Nawrócenie rodzi się z pragnienia jedności. Ale i z tego pragnienia rodzi się nawrócenie, czyli wewnętrzna przemiana, głębsze przylgnięcie do Ewangelii. Im bliżej będziemy Jezusa, tym bliżej będziemy również między sobą. To ważna prawda.

Poprzez ekumenizm trzeba nam również odczytywać potrzebę modlitwy, nawrócenia wśród naszych rodzin i wspólnot kościelnych. Duch Święty prowadzi nas i umacnia, nakłania do przekraczania wszelkich murów nieporozumień, uprzedzeń oraz pomaga nam przezwyciężyć bezwład, obojętność i brak dostatecznego wzajemnego poznania.

Nawrócenie serca to rytm miłości. Miłość tworzy komunię osób i wspólnot. Miłość zwraca się do Boga, jako najdoskonalszego źródła jedności, która jest jednością Ojca, Syna i Ducha Świętego, aby z tego źródła czerpać moc tworzenia komunii pomiędzy ludźmi, aby ją cierpliwie odtwarzać pomiędzy podzielonymi braćmi i siostrami. Tego człowiek nie zrobi o siłach ludzkich. Miłość ta znajduje najpełniejszy wyraz we wspólnej modlitwie. Przykład i wzór postępowania daje Jan Paweł II. Wyczuwa się u niego udręczenie i ból z powodu podziału chrześcijan. Cierpliwie pracuje i modli się, spotyka się ze wszystkimi, rozmawia, słucha i pokazuje drogi, jakby światło w ciemności. Nie wynosi się, ma poczucie własnej słabości i niemocy. Komentując słowa Jezusa skierowane do Piotra: „Ty natomiast, gdy się nawrócisz, utwierdzaj swoich braci” (Łk 22, 32) dopowiada: „Możesz innych umacniać o tyle, o ile masz świadomość swojej słabości”. Papież w Kościele jest całkowicie zdany na łaskę i modlitwę Pana Jezusa.

Jan Paweł II w swojej encyklice o ekumenizmie pokazuje nam najdalszy horyzont napawający nadzieją wszystkich. Nasza niepełna jeszcze komunia wspólnot Kościoła jest już zrealizowana w niebie — pełna wspólnota świętych wyznawców i męczenników wszystkich odłamów chrześcijaństwa. W naszym wieku tylu ludzi z różnych odłamów chrześcijaństwa poniosło śmierć męczeńską. Ta powszechna obecność świętych jest dowodem działania i mocy Ducha Świętego.

Aby wejść w ten wielki nurt Kościoła w sposób uczciwy musi się rozwijać postawa ekumeniczna pośród nas. Trzeba umieć siebie również zakwestionować w naszych postawach, które często odbiegają od wymogów Ewangelii: podziały, niezgoda, niewrażliwość i nieczułość na potrzeby innych, bierność i egoizm. Musimy sobie uświadamiać, że to grzech, brak dobrej modlitwy oraz uczestniczenia w Eucharystii niweczą w nas jej owoce. Brak posłuszeństwa Kościołowi nauczającemu i błędne duchowe postawy. Pycha i narażanie siebie na utratę wiary przy równoczesnym ogromnym braku znajomości jej świętych prawd.

Miłość musi iść we wszystkich kierunkach. Najpierw ku swoim wyznawcom, ku najbliższym, potem ku wszystkim wspólnotom Kościoła. Miłość do ludzi z wszelkich odłamów chrześcijaństwa. Miłość bowiem rodzi się z Boga, który jest naszym Ojcem.

„Kościół Chrystusa, który w Symbolu Apostolskim wyznajemy jako jeden, święty, katolicki i apostolski, to Kościół, który można nazwać powszechną wspólnotą uczniów Pana”.

Mówimy Kościół powszechny i Kościoły partykularne. W nich też uobecnia się Kościół powszechny, gdy mają wszystkie istotne elementy. One są z Kościoła Matki. „Konstytucja Lumen Gentium, w jednym ze swych podstawowych twierdzeń, które podejmuje także dekret Unitatis redintegratio, głosi, że jedyny Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim. Dekret o ekumenizmie podkreśla, że w Kościele jest obecna pełnia (plenitudo) środków zbawienia, pełna jedność staje się rzeczywistością, kiedy wszyscy będą mieli udział w pełni środków zbawienia, które Chrystus powierzył swojemu Kościołowi”. Poczucie własnej tożsamości i pełni środków zbawienia najpierw zachęca nas do stałego poznawania swojej wiary i korzystania z jej owoców.

Katolik nie może uczestniczyć w życiu i nabożeństwach innych wyznań, gdyż dawałby na zewnątrz świadectwo, że należy do takiego wyznania. Równałoby się to wyparciu własnej wiary. Nie ma takiego niebezpieczeństwa podczas nabożeństw ekumenicznych. Stąd w takich kościołach nie czynimy żadnych znaków, nie przyjmujemy Komunii św., szczególnie wśród wyznań protestanckich, które nie przyjmują nauki o rzeczywistej konsekracji i Ofierze Mszy św., a tym samym o realnej obecności Chrystusa w Komunii św.

Jakie są kościelne ustalenia między katolikami a prawosławnymi?

„Ilekroć domaga się tego konieczność lub zaleca prawdziwy pożytek duchowy i jeśli nie zachodzi niebezpieczeństwo błędu lub indyferentyzmu, wolno wiernym, dla których fizycznie lub moralnie jest niemożliwe udanie się do szafarza katolickiego, przyjąć sakramenty pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych od szafarzy niekatolickich tego Kościoła, w którym są ważne wymienione sakramenty”. Do takich Kościołów zaliczamy Kościół prawosławny. „Szafarze katoliccy godziwie udzielają sakramentów pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych członkom Kościołów wschodnich nie mających pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, gdy sami o nie proszą i są odpowiednio przygotowani. Odnosi się to także do członków innych Kościołów, które według oceny Stolicy Apostolskiej, gdy idzie o sakramenty, są w takiej samej sytuacji, co i wspomniane Kościoły wschodnie. Jeśli istnieje niebezpieczeństwo śmierci albo przynagla inna poważna konieczność, uznana przez biskupa diecezjalnego lub Konferencję Episkopatu, szafarze katoliccy mogą godziwie udzielać wymienionych sakramentów także pozostałym chrześcijanom, nie mającym pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, którzy nie mogą się udać do szafarza swojej wspólnoty i sami o nie proszą, jeśli odnośnie do tych sakramentów wyrażają wiarę katolicką i do ich przyjęcia są odpowiednio przygotowani”.

Dla słusznej przyczyny można pozwolić katolikowi uczestniczyć w kulcie liturgicznym wschodnich braci odłączonych, pełnić funkcję lektora, ojca chrzestnego, świadka przy małżeństwie. Te same funkcje chrześcijanie wschodni mogą pełnić u katolików. „Zabroniony jest również taki obrzęd religijny zawarcia małżeństwa, w którym asystujący katolicki i szafarz niekatolicki, stosując równocześnie własny obrzęd, pytają o wyrażenie zgody stron”. Wykluczone jest wspólne sprawowanie Eucharystii, gdyż koncelebra jest znakiem pełnej i doskonałej jedności wiary, sakramentów i wspólnoty kościelnej.

Trudniej jest z chrześcijanami wyznań protestanckich. Wykluczone jest wzajemne pełnienie funkcji ojca chrzestnego przy chrzcie i bierzmowaniu oraz lektora lub kaznodziei w czasie sprawowania Eucharystii. Chrześcijanie z tych wyznań mogą być świadkami przy chrzcie i przy małżeństwie katolickim, te same czynności mogą pełnić katolicy u braci odłączonych.

Miłość wymaga szacunku i uczciwości.

Miłość musi iść we wszystkich kierunkach: ku swoim i ku wszystkim wspólnotom. Jeżeli biegnie tylko w jednym kierunku, nie jest to budowaniem jedności. Katolicy, którzy naraz zaczynają kochać wszystko, co prawosławne czy protestanckie, a nie mają współczucia dla ran i cierpień własnego Kościoła, idą w kierunku fałszywym. Prawdziwa miłość musi iść od swoich ku wszystkim.

To Duch Święty pracuje w nas, aby rodziła się potrzeba jedności i starań w tym kierunku, aby testament Jezusa Chrystusa i Jego modlitwa stawały się rzeczywistością: „Nie proszę jedynie za nimi, ale także za tymi, którzy dzięki ich słowu uwierzą we Mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, żeby i oni byli w nas, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś” (J 17, 20-21).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama