W zabieganej codzienności trudno osiągnąć wyciszenie i skupienie
W naszej zabieganej, poszarpanej i powierzchownej codzienności trudno nam dojść do wyciszenia i skupienia. Nie potrafimy nieraz znaleźć czasu na odpoczynek, a co dopiero na dłuższą (np. pięciominutową) modlitwę. Jednak biografie wielu świętych pokazują, że kontemplatywny stan, a nawet mistyczne doświadczenia często były ich udziałem właśnie w tym okresie życia, gdy byli zajęci mnóstwem spraw. Przykładem może być Ignacy Loyola, a w naszych czasach Matka Teresa z Kalkuty czy Jan Paweł II. Obecna popularność różnego rodzaju medytacji świadczy o pragnieniu wielu osób, by bardziej być świadomie, żyć uważnie. Wyrażenie „kontemplatywny styl życia” można rozumieć na wiele sposobów, niekoniecznie w związku z długimi modlitwami. Na różne sposoby można styl ten realizować — zależnie od religii i od rodzaju duchowości, na której się opiera konkretna praktyka życia. Ja skupię się tylko na jednej tradycji duchowej, tej, która pochodzi od św. Ignacego.
W okresie bujnego rozrastania się Towarzystwa Jezusowego jego generał, św. Ignacy — mówi o. G. da Camara — zawsze wzrastał w pobożności, to jest w łatwości znajdowania Boga, a teraz więcej niż kiedykolwiek w swoim życiu. Za każdym razem i o każdej porze, kiedy tylko chce Boga znaleźć, znajduje go. Takiej praktyki nauczał także innych. Jego sekretarz, o. J. Polanco, pisze w jednym z listów: W sprawie modlitwy i medytacji zauważyłem, że Ojciec nasz woli, by raczej starano się znajdować Boga we wszystkich rzeczach, niż by poświęcano bez przerwy wiele czasu na modlitwę. Jezuici mają we wszystkich czynnościach podejmowanych z miłości i posłuszeństwa znajdować tyle samo pobożności, co i w modlitwie i rozmyślaniu. W innym liście Ignacy doradza młodym jezuitom: Mogą jednak ćwiczyć się w szukaniu obecności naszego Pana we wszystkich rzeczach, jak np. w rozmowie, chodzeniu, patrzeniu, smakowaniu, słuchaniu, myśleniu oraz we wszystkich czynnościach, albowiem prawdą jest, że jego Boski Majestat znajduje się w każdej rzeczy przez swoją wszechobecność, potęgę i istotę. (...) To doskonałe ćwiczenie przygotuje nas na wielkie nawiedzenia Pana nawet w czasie krótkiej modlitwy. Ojciec H. Nadal SJ opisał tę postawę św. Ignacego, używając krótkiej formuły:contemplativus in actione (kontemplatywny w działaniu). Szybko stała się ona klasycznym wyrazem ideału duchowości ignacjańskiej obok bardzo podobnych sformułowań św. Ignacego, jak szukać i znajdować Boga we wszystkich rzeczach lub kochać i służyć we wszystkim.
Dla Ignacego kontemplacja w sensie ścisłym oznacza zjednoczenie, zżycie, bliskość z Bogiem, przede wszystkim w podejmowanych działaniach. W jego ujęciu Bóg już się trudzi w zdarzeniach i osobach w danym momencie i miejscu, w którym chcemy podjąć jakieś działanie. Bóg także zaprasza, aby zjednoczyć się z Nim w Jego trudach, ale na Jego warunkach i w Jego sposób. Szeroko rozumiane działanie to dla Ignacego odpowiedź na Boże zaproszenie tu i teraz. Istotna staje się jakość tej odpowiedzi.
I tutaj pojawia się kwestia modlitwy: medytowania Jezusa w Ewangelii. Lecz dla Ignacego jest to tylko etap drogi i warunek wstępny, aby życie przemieniło się w odpowiedź miłości. Celem medytowania Jezusa jest wyrobienie wewnętrznej wrażliwości na Bożą obecność i wyczucie sposobu Bożego działania w każdym czasie i miejscu. Natomiast osobiste zaangażowanie polega na byciu otwartym na Boga we wszystkim, nasłuchiwaniu Go w rzeczywistości, ponawianiu ukierunkowania na Niego, ciągłym oczyszczaniu intencji.
Pomocą w doprowadzeniu do przenikania się działania i kontemplacji może być inspiracja układem dnia, jaki Ignacy proponuje w trakcie odbywania Ćwiczeń duchowych: najpierw kontemplacja ewangeliczna, potem powtórzenie kontemplacji i w końcu tzw. kontemplacja z zastosowaniem zmysłów.
W ignacjańskiej kontemplacji chodzi o wystawienie się na działanie tajemnicy Boga i pozwolenie, aby misterium zawarte w Ewangelii wypełniało i przekształcało. Polega to na wejściu w ewangeliczną scenę, jakby ona rozgrywała się dzisiaj, byciu jej uczestnikiem, chłonięciu jej atmosfery, słyszeniu niuansów tego, co jest mówione, wyczuwaniu znaczenia gestów i działań. Tak formuje się ewangeliczny szósty zmysł w człowieku. Powtórka jest czasem przeznaczonym na powrót, przeżuwanie i smakowanie tych momentów kontemplacji, które szczególnie poruszyły, ożywiły serce i umysł. Zastosowanie zmysłów natomiast to spoczywanie na całościowym odczuciu wyniesionym z godzin spędzonych na kontemplacji Jezusa. Te godziny pozostawiły bowiem jakieś ślady, odcisnęły się w sferze uczuć, pragnień, intuicji, przeczuć.
Znawcy Ćwiczeń twierdzą, że taka struktura dnia stanowi coś na kształt ignacjańskiej pedagogii życia, kontemplatywnego stylu życia. Czasowi kontemplacji ewangelicznej w codziennym życiu odpowiada po prostu potok zdarzeń, spotkań, rozmów. Człowiek jest poruszany i dotykany przez to, w co się angażuje. Powtórka kontemplacji odpowiada w codzienności chwilom, gdy się zatrzymujemy, spoglądamy wstecz, niejako smakujemy to, co z naszego doświadczenia pozostało w afektywności, wyobraźni, myślach (np. jadąc autobusem z pracy powracam do odbytej rozmowy). Natomiast zastosowanie zmysłów odpowiada momentowi, gdy wieczorną porą zbieramy wszystko to, co pozostało w nas z minionego dnia: te odczucia, pragnienia, intuicje, które wypłynęły gdzieś na obrzeżach naszej świadomości. Dajemy sobie chwilę na wyczuwanie, czy to prowadzi mnie do dobra, miłości, życia, Boga, czy też nie. Pomaga w tym ignacjański rachunek sumienia.
W takim rytmie formuje się ignacjańskie rozumienie kontemplacji w działaniu: zdolność wyczuwania Boga obecnego i działającego we wszystkich rzeczach i przyłączania się do Niego, już trudzącego się w rzeczywistości, tak jak On chce. W ten sposób nasze działanie faktycznie przyczyni się do budowania Królestwa Bożego.