Bóg zawsze patrzy dalej i nawet z największego zła potrafi wyprowadzić dobro. Na tym polega Jego Opatrzność
O Panu Bogu, który zawsze patrzy dalej, nigdy się nie myli i z największego zła potrafi wyprowadzić dobro, opowiadają czciciele Opatrzności Bożej.
Zawierzenie Opatrzności Bożej to życie w przekonaniu, że Pan Bóg zawsze patrzy dalej, widzi więcej i głębiej niż ja — przekonuje ks. Szymon Mucha. — Jeszcze nie wiedziałem, że będę księdzem, a On już to planował, widział też ludzi, wśród których będę posługiwał — zauważa. Wskazuje też, że naszą odpowiedzią na Boże prowadzenie powinno być całkowite zaufanie. — Pan Bóg panuje nad wszystkim — podkreśla redaktor naczelny „Różańca”. Prawdę tę, jak tłumaczy, unaoczniły mu m.in. okoliczności towarzyszące organizacji Ogólnopolskiego Kongresu Różańcowego na Jasnej Górze. Ks. Szymon pełnił wówczas funkcję moderatora krajowego Żywego Różańca. Było mnóstwo przygotowań i finał, w którym z powodu problemów zdrowotnych nie mógł uczestniczyć. — Przez to zdarzenie Pan Bóg pokazał mi, że to Jego dzieło, a nie moje; że On wszystkim kieruje i nic nie wymyka się Jego planom.
Dla Boga wszystko jest możliwe — „Weźcie na siebie moje jarzmo” (Mt 1, 29), prosi Jezus. Wiara, że On dźwiga nasze boleści, pomaga przetrwać najczarniejsze chwile — wyznaje Helena Sosnowska, emerytowana pielęgniarka, misjonarka świecka, autorka książek o Ziemi Świętej i Medziugorie. — Znaki Bożej obecności — jak tłumaczy — dostrzega w każdym momencie życia. A kiedy wyroki Opatrzności wydają się zbyt trudne do przyjęcia, ratuje ją zaufanie, że Pan Bóg, który jest miłością, wie lepiej, co dla nas dobre... — Przez wiele lat prowadziłam modlitwę różańcową na antenie Katolickiego Radia Podlasie — opowiada dalej siedlczanka. — Mój dyżur wypadł także w dniu, kiedy mama z powodu udaru mózgu trafiła do szpitala. Wahałam się, czy powinnam zostawić ją samą, nie mogłam jednak znaleźć zastępstwa... Kiedy po audycji weszłam do sali, mama, która cierpiała na afazję, powitała mnie słowami: „Słyszałam cię w radiu i modliłam się razem z tobą”.
O sile modlitwy dającej moc do pogodzenia się z tym, co po ludzku jest nie do przyjęcia, pani Helena przekonała się również, gdy zachorowała jej córka. — Mięsak, złośliwy nowotwór oporny na leczenie. Wiedziałam, że jedynym lekarstwem może okazać się modlitwa i 40-dniowy post o chlebie i wodzie. Wielu ludzi szturmowało niebo w intencji uzdrowienia mojej córki. Niestety, plan Boży był inny... Od jej śmierci minęły cztery lata i choć bardzo za nią tęsknię, wiem, że teraz jest szczęśliwa — mówi.
Przekonanie, że każda modlitwa jest wysłuchana, nawet jeśli rozwiązanie nie jest po naszej myśli, pani Helena potwierdza kolejnym przykładem: — Inna z moich córek szła niewłaściwą drogą. Jako matka cierpiałam, ale też nie wypuszczałam różańca z rąk. O jej nawrócenie modliłam się 22 lata! Dziś córka mnie ewangelizuje i zadziwia Bożą mądrością. Dla Pana Boga wszystko jest możliwe — przypomina wzruszona.
Jeśli taka jest Twoja wola... Na modlitwę jako drogę zaufania wyrokom Opatrzności Bożej wskazuje również Janusz Olewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych. — Aresztowali mnie za działalność antykomunistyczną. Byłem aktywnym członkiem Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” — wspomina. Jako „wróg systemu” w ośrodkach internowania spędził prawie rok. W domu czekała żona w ciąży z dwójką małych dzieci. — Żeby otworzyć serce na miłosierdzie, trzeba samemu chcieć przebaczać. Pragnienie zemsty to droga donikąd. Zwłaszcza że przeszłości nie da się odwrócić — zaznacza, nawiązując do doznanych krzywd. Pan Janusz od lat z wielkim zaangażowaniem zabiega o godne warunki bytowe weteranów, którzy walczyli o wolną Polskę. — Przebaczenie jest kluczem do wewnętrznej wolności — akcentuje. I wraca pamięcią do najboleśniejszego doświadczenia życiowego: tragicznej śmierci córki: — W bok auta, którym jechała, uderzył inny kierowca. Córka zginęła na miejscu. I choć nie rozumiałem, dlaczego tak się stało, postanowiłem zaufać. Natychmiast! Poleciłem swoje dziecko Panu Bogu i prosiłem o siły dla nas. I już w pierwszej godzinie wybaczyłem sprawcy wypadku. Szukanie winnych nie ukoi bólu — podkreśla.— Trudne sytuacje — jak wyjaśnia pan Janusz — kształtują charakter, ale też pokazują prawdę o człowieku. — Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono — powtarza. Dzieli się też myślą, że kiedy znajdujemy się na życiowym rozdrożu, nie wiedząc, w jakim kierunku pójść, trzeba zdać się na Opatrzność. — Bo Pan Bóg nigdy się nie myli!
On ze zła wyprowadza dobro
— Nie piję od 29 lat — wyznaje Marek Ćwik. I wspomina słowa księdza, że jeśli wytrwa w trzeźwości, Pan Bóg postawi na jego drodze wielu ludzi potrzebujących pomocy. — Tak też się dzieje... — potwierdza. Swoim świadectwem — przykładem życia i modlitwą — pan Marek daje nadzieję, że wyjście z nałogu zawsze jest możliwe. — Wszystko jest łaską — mówi dzisiaj. Jako przyczynę choroby alkoholowej mężczyzna wskazuje m.in. kompleksy wyniesione z dzieciństwa. Wspomina pobyty w izbach wytrzeźwień i wypłaty ukradzione „po pijaku”, kiedy był już mężem i ojcem. — Trudne to było życie. Sądziłem jednak, że jedyne, co może mnie dowartościować, to alkohol, więc piłem... — wyznaje. Przytacza też zdanie usłyszane od nieznajomej, której ustąpił miejsca w autobusie. Ono wracało do niego przez lata: — Wylałem przed tą kobietą wszystkie żale, a ona spojrzała mi w oczy i powiedziała: „Ty w swoim życiu nie będziesz ani pił, ani palił, bo ja się będę gorąco za ciebie modliła”.
Momentem przełomowym w życiu pana Marka była powtórzona prośba syna: „Tato, zrobisz moją Pierwszą Komunię bezalkoholową?”. — Zgodziłem się i wierzę, że Pan Bóg policzył mi to, dając łaskę życia w trzeźwości — oznajmia. 24 maja 1991 r. wyjechał z synem na pielgrzymkę do Częstochowy, gdzie — po rozmowie z psycholog — wpisał do księgi trzeźwości postanowienie ponadrocznej abstynencji. Deklarację wypisaną na obrazku z wizerunkiem Maryi po powrocie wręczył też żonie, która przytuliła ją do serca ze słowami, że to najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostała...Pan Marek dziś organizuje pielgrzymki, modli się na różańcu, głosi świadectwa o życiu w trzeźwości. — Pan Bóg z każdego zła potrafi wyprowadzić dobro — mówi z wdzięcznością.
W wakacyjnym „Różańcu” 2020:
Temat numeru: Pod czułym okiem Ojca. A w nim:
- Często mówimy: „Niech Boża Opatrzność czuwa nad tobą”. Co tak naprawdę oznacza to dobre życzenie? Czym jest Boża Opatrzność i w jaki sposób przejawia się w naszym życiu? Czy rzeczywiście czujemy się bezpieczni w Bożych rękach, a jeśli nie, to skąd biorą się nasze wątpliwości? Bóg jest kochającym Ojcem, który widzi dalej i z miłością czuwa nad nami. Warto Mu zaufać. Jak wejść na drogę tego zaufania? O tym w lipcowo-sierpniowym „Różańcu”.
A także:
- Siostry loretanki kończą 100 lat.
- Kult Matki Bożej Łaskawej.
- Pozmyślanie z Maryją na pierwsze soboty miesiąca.
Miesięcznik dostępny jest w Wydawnictwie Sióstr Loretanek,
tel. 22/ 673 58 39 lub na www.rozaniec.eu
opr. mg/mg