Sakramenty źródłem łaski pobożności

Fragmenty książki o pobożności p.t. "Dewocja"

Sakramenty źródłem łaski pobożności

ks. Andrzej Zwoliński

Dewocja

ISBN: 978-83-7580-153-8
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Wybrane fragmenty
Wstęp
Dar pobożności
Sakramenty źródłem łaski pobożności

SAKRAMENTY ŹRÓDŁEM ŁASKI POBOŻNOŚCI

Nieodłączny towarzysz św. Franciszka z Asyżu, brat Leon, który ze względu na swą prostoduszność zwany był przez świętego „owieczką Bożą”, uległ kiedyś pokusie i poszczycił się swoją doskonałością duchową. Pan Bóg dał mu surowe upomnienie. We śnie ujrzał mocną dłoń i usłyszał głos: „Wiedz, Leonie, że bez tej mocnej dłoni ty sam z siebie niczego nie jesteś w stanie uczynić”. Brat Leon zawstydził się z powodu swych próżnych myśli i odrzekł z pokorą: „Tak jest, Panie. Gdyby Twoja mocna dłoń nie przychodziła mi z pomocą, sam z siebie nic nie zdołałbym uczynić dla swojego zbawienia, nie zdołałbym się oprzeć swoim wrogom, ani też nie wytrwałbym w dobrym”. Nie wystarczy troska rolnika, zasianie najlepszego ziarna, staranna uprawa ziemi, by uchronić pole przed szkodnikami, jeśli Bóg we właściwym czasie nie da słonecznego ciepła, wiatru i deszczu. Cała troska człowieka o swój wzrost duchowy byłaby daremna, gdyby Bóg nie wspomógł jej swoją łaską, darem dopełniającym jego wysiłek, a zarazem niezbędnym, by był plon. Święty Augustyn wyraził tę prawdę słowami: „bez łaski nikt nie może podobać się Bogu”.

Człowiek łatwo zapomina o swojej ograniczoności. A przecież możliwości, które posiada w swej naturze, są ściśle określone i ograniczone. Może wiele zbudować swoimi rękami, lecz nie wszystko. Zmęczenie przypomni mu o naturalnych ograniczeniach ludzkiego ciała. Swoim głosem potrafi wiele opowiedzieć, lecz przecież brakuje mu słów, by opisać choćby okruchy miłości. Umie wzbić się wysoko ponad Ziemię, polecieć w kosmos, lecz cóż to jest w porównaniu z ogromem Wszechświata, którego tajemnicy pojąć nie może. Nie przeskoczy człowiek własnego cienia — jego możliwości są skończone.

A. Łaska jako pomoc Boga obecna w sakramentach

Katechizm Kościoła katolickiego uczy: „Łaska jest przychylnością, darmową pomocą Boga, byśmy odpowiedzieli na Jego wezwanie: stali się dziećmi Bożymi, przybranymi synami, uczestnikami natury Bożej i życia wiecznego” (nr 1996).

Pojęcie łaski w znaczeniu teologicznym najczęściej tłumaczy się, zestawiając je z terminem „natura”. Natura określa to wszystko, co nie pochodzi z przybranego Bożego synostwa. Wyraz „łaska” tłumaczy grecką charis, której rdzeń oznacza piękno, radość, świetlane miłosierdzie. Łaska oznacza więc od strony Boga łaskawość wobec człowieka, a od strony człowieka — piękno udanego życia. Łaska Boża w człowieku to życie nadprzyrodzone dziecka Bożego, dar udzielony przez Boga, abyśmy się stali „współuczestnikami Bożej natury” (2 P 1, 4). Dzięki łasce człowiek przekracza ograniczenia swej natury i sięga po piękno i doskonałości, które go upodabniają do Boga. Święty Paweł w Drugim liście do Koryntian pisze: „kierowaliśmy się w świecie (...) prostotą i szczerością otrzymaną od Boga. Nie kierowaliśmy się mądrością naturalną, lecz łaską Bożą” (2 Kor 1, 12). Pierwszy list św. Piotra nakazuje nam pragnąć rozwinięcia daru nadprzyrodzonego w całej jego pełni: „Pokładajcie swą nadzieję w łasce, którą wam daje objawienie Jezusa Chrystusa” (1P 1, 13).

Skupienie się człowieka na swej naturze z pominięciem łaski sprawia, że łatwo staje się on niewolnikiem natury. Technika, nauka i możliwości ludzkiego rozumu prowadzą go niekiedy do poczucia rzekomo nieograniczonej władzy nad naturą. Zadufany w sobie sam chce tworzyć własną historię, a w konsekwencji staje się niewolnikiem własnych pomysłów. Przykładem tego mogą być totalitaryzmy XX wieku, które w imię „dobra ludzkości” niszczyły człowieka, prawdę o nim i jego godność. Ich błędne doktryny wiodły do uznania za święte wytwory myśli i rąk ludzkich. Wystarczy przypomnieć ofiary kultu jednostki, uwielbienia, jakim Związek Radziecki i komuniści innych krajów otaczali Stalina, czy też ofiary rewolucji kulturalnej Mao Tse-Tunga w Chinach. To, co naprawdę święte, zostało przysłonięte fałszem i kłamstwem.

Dzięki łasce Bożej człowiek jest w stanie odróżniać prawdziwą świętość od fałszywego sacrum. Ciągle aktualne pozostaje wezwanie św. Leona Wielkiego: „Zbudź się, człowiecze, o poznaj godność twojej natury; przypomnij sobie, że zostałeś stworzony na obraz i podobieństwo Boże”. Prawda o człowieku jest większa niż tylko to, co może on poznać o sobie w porządku nauralnym. Jest zawarta w objawieniu Bożym i w wezwaniu człowieka do godności dziecka Bożego.

Teologowie przypominają, że łaska nie niszczy natury, ale ją udoskonala. Gdy człowiek, przez wypaczenie umysłu i woli, przeciwstawia się Bogu, karleje, niszczy sam siebie, atakuje w sobie to, co jest najważniejsze — swoją godność i wielkość. Odrzucenie łaski jest zdradą nie tylko Boga, lecz także samego siebie, skazaniem się na samotność. Już w Starym Testamencie Syrach przestrzegał: „Nie mów: «Wystarczam sam sobie i jakież zło może mnie obecnie spotkać?»„ (Syr 11, 24).

Współczesny rosyjski pisarz, Walentin Rasputin, w książce Pożegnanie z Matiorą (1979) w usta staruszki, babci Darii, wkłada następujące słowa: „A kto ma w sobie duszę, ten i Boga ma w sobie, chłopcze. I możesz sobie nie wierzyć, stracić wiarę, a jednak On jest w tobie. Nie w niebie. I pobłogosławi cię, i ochroni, i na drogę skieruje. A co więcej — utrzymuje w tobie człowieka. Że jakeś się człowiekiem urodził, abyś i człowiekiem pozostał. Żebyś miał w sobie tę dobroć. A kto duszę wypalił, to już nie człowiek, nieee! Taki pójdzie na wszystko, ani się obejrzy. Ilu was ją bez potrzeby odtrąciło — bo niby lżej bez niej. Wybrali się bez bagażu. Każdy sobie pan”.

Wielkość człowieka polega na tym, że pozwala on Bogu działać w sobie, przyjmując Jego istnienie i Jego miłość.

Dzięki łasce Bożej człowiek mieści w sobie nadprzyrodzoność, element wykraczający poza to, co tylko naturalne. Niemożliwe jest dla człowieka samouświęcenie. Nadprzyrodzoność jest bowiem elementem boskim, nieosiągalnym jedynie ludzkim wysiłkiem, lecz jednoczącym się z człowiekiem, „wynoszącym” go — jak prawdę tę określa II Sobór Watykański (Lumen Gentium, 2). Święty Tomasz z Akwinu mówi o „upodobnieniu” między Bogiem i człowiekiem.

Kościół podkreśla absolutną wolność Boga w obdarowywaniu człowieka nadprzyrodzonym zbawieniem. Jednocześnie wzywa wszystkich ludzi, by otwarli się na Jego łaskę, „nie zatwardzali swych serc”, „otwarli drzwi Chrystusowi”. Człowiek ma bowiem obowiązek współpracować z łaską Bożą.

Teologia mówi o dwóch rodzajach, odmianach, łaski Bożej: łaska uświęcająca — daje człowiekowi udział w życiu Boga; oraz uczynkowa — pozwala mu żyć w łasce i z nia współdziałać. Życie nadprzyrodzone przewyższa wszelkie wymagania ludzkiej natury, ale przez Chrystusa zostało ono na nowo (po grzechu pierworodnym) udostępnione człowiekowi, który — jak wyrażają to ojcowie Greccy — już niejako „naturalnie” działa jako dziecko Boże. Dzięki łasce człowiek na nowo staje się dzieckiem Boga, ma już „nową naturę”, jego istnienie zostało usprawiedliwione. Jest też zdolny do zasług na życie wieczne.

Życie w łasce wymaga najpierw uwolnienia się człowieka od grzechu. Dokonuje się to wyłącznie przez Chrystusa. Jak bowiem grzech pierworodny uczynił nas prawdziwie grzesznikami w obliczu Boga, tak zbawienie czyni nas rzeczywiście sprawiedliwymi. Owocem usprawiedliwienia jest zasługa płynąca z dobrych uczynków.

Do ludzi usprawiedliwionych, którzy raz otrzymaną łaskę zachowali albo utraconą odzyskali, św. Paweł kieruje słowa: „Obfitujcie we wszelkie dobre czyny, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu” (1 Kor 15, 58). Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, ażeby zapomniał o pracy waszej i miłości, jaką okazaliście w imię Jego” (Hbr 6, 10); „Nie traćcie zatem ufności waszej, która ma wielką zapłatę” (Hbr 10, 35).

Prawdziwa świętość jest w człowieku strzeżona przez sumienie, które sprawia, że nie może on powstrzymać się od rozróżniania dobra i zła. Kardynał Newman nazwał je „naturalnym zastępcą Chrystusa”. Pisał: „Sumienie jest osobistym przewodnikiem: posługuję się nim, gdyż muszę posługiwać się samym sobą. Nie mogę myśleć innym umysłem, lecz tylko moim, podobnie jak nie mogę oddychać czyimiś płucami. Sumienie jest dla mnie najbliższym mi spośród wszystkich narzędzi poznania. Jest dane mnie tak samo, jak moim bliźnim. Każdy nosi je we własnej piersi, nie potrzebuje ono niczego poza sobą samym; dlatego też w cudowny sposób przekazuje każdemu wewnętrznie wiadomości, które dla jego osobistego życia są najważniejsze. Sumienie jest praktycznie dostosowane do wszystkich klas społecznych i do wszystkich warunków, do wielkich tego świata i do małych, do młodych i starych, do mężczyzn i do kobiet. Jest niezależne od ksiąg, od zwodniczej mądrości, od poznania fizycznego i od filozofii”.

Człowiek usprawiedliwiony jest wezwany do wzrostu otrzymanej łaski. Usprawiedliwieni, stawszy się „przyjaciółmi i domownikami Boga” (J 15; Ef 2, 19), „postępują w cnotach” (Ps 83, 8), „odnawiają się z dnia na dzień” (2 Kor 4, 16). Wzrastają w łasce otrzymanej od Chrystusa „przy współdziałaniu wiary z dobrymi uczynkami” (Jkb 2, 22). Jak napisano: „Kto jest sprawiedliwy, niech wzrasta w sprawiedliwości” (Ap 22, 11) oraz: „Nie wstydź się aż do śmierci usprawiedliwiać się” (Syr 18, 22). Kościół prosi o wzrost świętości, gdy modli się w liturgii: „Daj nam, Panie, wzrost wiary, nadziei i miłości”.

Łaskę Bożą otrzymujemy w sakramentach. Katechizm Kościoła katolickiego uczy: „Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże. Obrzędy widzialne, w których celebruje się sakramenty, oznaczają i urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi. Przynoszą one owoc w tych, którzy je przyjmują z odpowiednią dyspozycją” (nr 1131).

Życie człowieka przebiega pośród gąszczu wielu znaków, gestów, obrzędów, obyczajów, które wskazują na treści w nich ukryte. Gest podania ręki oznacza otwartość i przyjacielskie nastawienie. Pocałunek jest znakiem miłości. Medal wojenny na piersi kombatanta przypomina o jego bohaterstwie. Każde słowo, które wypowiadamy, jest znakiem pewnej rzeczywistości, którą chcemy opisać, przywołać w rozmowie, przypomnieć.

Znaki dzielimy na naturalne i umowne. Naturalnymi są te, których natura wskazuje na inną rzecz, na przykład dym w oddali, zza wzgórza, wskazuje na płonący tam ogień. Każdy skutek jest znakiem naturalnym, wskazującym na sobie właściwą przyczynę. Umownymi znakami są te, które nie z własnej istoty, lecz z woli człowieka, wskazują na coś innego, na przykład odpowiedni znak drogowy informuje kierowcę o niebezpiecznym zakręcie. Również ludzka mowa jest zbiorem umownych znaków, bo jej wyrazy nie oznaczają przedmiotów z własnej swej natury, ale dlatego, że człowiek dobrowolnie obrał określone nazwy dla określonych przedmiotów. Znaki mogą być bardziej lub mniej czytelne. Można też używać ich fałszywie, dla wprowadzenia zamętu i dezinformacji, realizując ukryte cele.

Człowiek posiada materialno-duchową naturę. Dzięki niej wyraża się w przestrzeni i czasie, w następujących po sobie i dynamicznych, będących w ruchu, czynnościach. Nie jest to jeden, trwały, nieodwracalny akt woli, jak miało to miejsce u aniołów. W przypadku człowieka zawsze pozostaje możliwość przejścia, na skutek inicjatywy Bożej, od stanu grzechu do stanu łaski. Ta inicjatywa Boga, którą nazywamy zbawczą, dociera do człowieka za pośrednictwem Chrystusa i założonego przez Niego Kościoła.

Kościół, z woli Chrystusa, oddziałuje na człowieka w sposób dostosowany do jego materialno-duchowej natury. Jak człowiek posiada ciało i duszę, tak „mowa” Boga, czyli sakramenty, zawierają element materialny — znak zewnętrzny, czynność, i wewnętrzny — odpowiadającą mu duchową łaskę. Sakramenty są zatem miejscem spotkania się Boga z człowiekiem. Jak napisał J. Guitton: „Wtedy naprawdę czujemy, że nie ma przedziału między Bogiem a nami”. Dzieło zbawcze Chrystusa jest w sakramentach ciągle aktualne.

Święty Tomasz z Akwinu cel i znaczenie sakramentów przedstawia w obrazie życia naturalnego, jakie zostało dane człowiekowi. Rodzi się on na świat, potem musi rosnąć i nabierać sił, aby dać sobie radę w życiu. Potrzebuje do tego nieustannie pożywienia, które w rozmaitych formach zdobywa dla siebie spośród owoców ziemi. Gdy człowiek zrani się, udaje się do lekarza, szukając u niego pomocy. Jeszcze większego wsparcia potrzebuje, gdy zapadnie na niebezpieczną chorobę, która zagraża jego życiu. Ponieważ jest istotą społeczną, musi przynależeć do organizmu państwowego, w którym występuje zwierzchność. Wreszcie, stosownie do woli Bożej, rodzaj ludzki ma zostać utrzymany i się rozmnażać.

Te poszczególne etapy i zadania życia ludzkiego mają swoje odpowiedniki w siedmiu sakramentach świętych, które Chrystus ustanowił, aby w ten sposób wspomagać życie łaski w każdym człowieku. Chrzest stanowi narodziny życia nadprzyrodzonego w ludzkim sercu. Bierzmowanie jest jego umocnieniem, żeby chrześcijanin stał się mocny i dzielny w łasce Bożej. Eucharystia jest pokarmem duszy, który nie tak jak pokarm ziemski — z ziemi, lecz z nieba pochodzi. Pokutę ustanowił Chrystus, by leczyła ona rany duszy „choremu”. Święte namaszczenie daje człowiekowi uleczenie i nadprzyrodzoną siłę w niebezpieczeństwie śmierci. Dla życia społecznego ustanowił Chrystus w Kościele kapłaństwo, z jego różnymi stopniami, któremu powierzył rozdawnictwo łask i urząd pasterski. Małżeństwo zostało podniesione do godności sakramentu, ażeby w związku małżeńskim istniało nie tylko życie naturalne, lecz także źródło życia łaski.

Po raz pierwszy syntetyczną naukę o sakramentach znajdujemy w kanonach VII sesji Soboru Trydenckiego (1547). Wiarę Kościoła w poszczególne sakramenty i praktykowanie ich spotykamy u samych początków chrześcijaństwa, o czym świadczą pisma Nowego Testamentu i dzieła najstarszych ojców Kościoła.

Pewne elementy późniejszej nauki o sakramentach można spotkać już w Starym Testamencie, którego język religijny posługiwał się często symbolami (skała, światło), a specjalne znaczenie posiadało wiele osób, rzeczy i zdarzeń oraz obrzędy (manna, krew baranka, świątynia, Melchizedek, Pascha, ofiara całopalna, obrzęd wkładania rąk na proroka i króla). Nowy Testament przejął symboliczny język religijny Starego Testamentu. Niektórym ze znaków Chrystus nadał nowe i głębsze znaczenie.

W Nowym Testamencie (np. Ef 5, 32) występują dwa terminy, które odniesiono później do sakramentów: greckie mysterion (od czasownika myein — „zamykać usta”, oznacza wszystko to, o czym należy milczeć: tajemnica, niezrozumiała nauka, dostępne tylko dla wtajemniczonych) oraz łacińskie sacramentum (od przymiotnika sacer — „święty”). Pierwotnie sacramentum oznaczało pieniężną rękojmię, jaką procesujący się składali na miejscu świętym. Stąd w łacinie klasycznej oznaczało przysięgę, zwłaszcza żołnierską, jak i umowę, czyli przysięgę małżeńską; służbę wojskową oraz — przenośnie — chorągwie wojskowe. Obecność tych dwóch terminów sprawiła, że do czasów nam współczesnych na Wschodzie sakramenty nazywają się mysteria, tajemnice.

Chrzest, bierzmowanie i częściowo Eucharystia stanowią sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego, czyli dopuszczenia do wspólnoty wiernych. Eucharystia oraz pokuta i namaszczenie chorych są sakramentami życia codziennego, gdyż służą chrześcijaninowi pomocą w walce ze złem moralnym i przygotowują do przyszłej chwały. Kapłaństwo i małżeństwo są sakramentami społecznymi, bo mają do spełnienia ważną funkcję w Kościele, czyli Mistycznym Ciele Chrystusa. Kościół z woli samego Chrystusa, który ustanowił wszystkie sakramenty, ma nad nimi władzę. Dokonują się one tylko w Kościele. Nie ma sakramentów bez Kościoła. Także udzielający sakramentów muszą mieć intencję czynienia tego, co czyni Kościół.

Sakramenty są pewnymi znakami zewnętrznymi. Wielu wiernych skupia swoją całą uwagę jedynie na tym ich obrzędowym, zewnętrznym aspekcie. Jest to z pewnością niebezpieczne zubożenie treści sakramentów. W sakramencie małżeństwa widzi się na przykład „wzruszający moment: biała suknia, organy, gratulacje i życzenia najbliższych” (wypowiedź 19-letniej uczennicy). W rzeczywistości nadprzyrodzonej upatruje się jedynie przejaw ludzkiej tradycji, obyczajowości czy folkloru. Niektórzy ujmują sakramenty jedynie w kategoriach obowiązku, którego wypełnienie decyduje czy będą, czy też nie będą nadal katolikami. W Wielką Sobotę spieszą więc do spowiedzi, by „mieć spokój na cały rok, obowiązek spełniony” (wypowiedź 23-letniego mężczyzny).

W przypadku sakramentów szczególnie ważna jest przede wszystkim pamięć o tym, co niewidzialne, bo tutaj naprawdę „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

Sakrament to nie tylko obrzęd, „rzecz”, to nie tylko „coś”, lecz spotkanie z Chrystusem uświęcającym człowieka „tu i teraz”. Przyjęcie sakramentu to podjęcie przez człowieka dialogu z samym Bogiem. Nie może się on obyć bez pozytywnej odpowiedzi człowieka w wierze, nadziei i miłości. Święty Paweł wzywa: „Niech Chrystus przez wiarę mieszka w sercach waszych” (Ef 3, 17). Sakrament wnosi w ludzkie życie specyficzne zobowiązanie.

B. Pseudocharyzmaty

Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że: „Charyzmaty, zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne, są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi; zostają udzielone w celu budowania Kościoła, dla dobra ludzi oraz ze względu na potrzeby świata” (nr 799).

Każdy z członków ciała, każdy ze zmysłów i organów, posiada własne, jemu tylko właściwe możliwości i zdolności. Posiada je jednak nie dla nich samych, lecz by służyły całemu ciału. Oko posiada zdolność widzenia, której nie posiada żaden inny organ, lecz oko widzi „dla” całego ciała. Ręka potrafi wykonywać różne czynności, lecz też nie pracuje tylko dla siebie, ale dla całego człowieka. Podobna jest rola nogi, czucia, języka itd. Wszystkie mają sobie właściwe przymioty, spełniają różne zadania, lecz wszystkie służą sobie nawzajem, a w konsekwencji — całemu człowiekowi.

Obraz ciała, któremu służą poszczególne członki, posłużył św. Pawłowi do przedstawienia relacji zachodzących pomiędzy braćmi w jednej wspólnocie Kościoła. Pisał w Liście do Rzymian: „Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność — podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami. Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary (...)” (Rz 12, 4-6a). Dary te pochodzą zawsze od Ducha Świętego, który działa, „udzielając każdemu tak jak chce”. Święty Paweł uczy: „Każdy otrzymuje od Boga dar własny: jeden taki, a drugi taki” (1 Kor 7, 7).

Święty Paweł pierwszy nazwał różnorodne dary Ducha Świętego „charyzmatami” (gr. charisma — dar, umiejętność, łaska, życzliwość, dobrodziejstwo Boga, dar darmo dany). W jego listach wyróżnione zostały trzy katalogi charyzmatów:

— w Pierwszym Liście do Koryntian (12, 1-11) opisuje charyzmaty, jakimi cieszyli się wierni Koryntu. Dzieli je na cztery grupy: dary duchowe (pneumatica), które są specjalnym objawieniem Ducha Świętego — dar mądrości, wiedzy i wiary; działania (energemata), czyli czyny, w których szczególnie ujawnia się moc Boża, niezwykłe dzieła; dar usługiwania (diakoniai), czyli trwałe i dokładnie określone zadania do wypełnienia — usługiwanie, nauczanie, pomoc Apostołom, wzajemne pomaganie sobie, troska o siebie; dary łaski — wszystkie zjawiska charyzmatyczne;

— w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 11, 28 - 31) wprowadza pewną korektę do wcześniejszej listy, przypominając porządek hierarchiczny, który zawsze panował w Kościele pierwotnym: Apostołowie, potem prorocy i nauczyciele. Wymieniając charyzmaty, św. Paweł podaje jako pierwszy apostolat, jest to bowiem dar i równocześnie pełnomocnictwo, posłanie, czyli łączy w sobie element charyzmatyczny i instytucjonalny, tworzące organiczną jedność. W ten sposób odróżnia on charyzmatyczną i niecharyzmatyczną służbę w Kościele i poucza, by nie popaść w jedynie jurydyczne, świeckie rozumienie urzędu. Charyzmat i urząd należą z istoty swej do Kościoła. Pośród innych charyzmatów św. Paweł wymienia: uzdrawianie, służbę, rządzenie, dar języków;

— w Liście do Rzymian (12, 3.6-18) napomina, by charyzmaty, jakimi cieszą się wierni, były włączone w dokładnie sprecyzowaną służbę (diakonia) i wykorzystywane dla dobra wspólnoty. Święty Paweł wymienia długą listę charyzmatów powszednich, które nadają nadprzyrodzoną celowość takim naturalnym darom, jak: charyzmat kierownictwa, nauczania, głoszenia, katechezy, służby chorym.

W każdym przypadku charyzmatami nazywane są dary Ducha Świętego, które są „narzędziem” życia Kościoła, udzielane są więc po to, by służyły budowaniu Kościoła. II Sobór Watykański tę prawdę sformułował w następujących słowach: „ten sam Duch Święty nie tylko poprzez sakramenty i posługi uświęca i prowadzi Lud Boży oraz przyozdabia go cnotami, ale «udzielając każdemu tak, jak chce» (1 Kor 12, 11) swoich darów, rozdziela między wiernych wszelakiego stanu także szczególne łaski, przez które czyni ich zdatnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła, zgodnie ze sowami: «Każdemu (...) dostaje się objaw Ducha dla ogólnego pożytku» (1 Kor 12, 7). A ponieważ te charyzmaty, zarówno najznamienitsze, jak i te bardziej zwyczajne, a szerzej rozpowszechnione, są nader stosowne i pożyteczne dla potrzeb Kościoła, przyjmować je należy z dziękczynieniem i ku pociesze” (KDK 12).

Dary charyzmatyczne dotyczą określonych faktów i osób. Według św. Pawła wszyscy wierni są charyzmatykami, bo wszyscy są powołani, by wykorzystywać otrzymane dary dla wspólnego dobra. Należy wystrzegać się niebezpieczeństwa sprowadzania charyzmatów do pewnych tylko niezwykłych czy wyjątkowych przejawów, przywiązując wagę do uczuciowego przeżywania Boga, przesadnie troszcząc się o „spektakularność” i „nadzwyczajność” przeżyć.

Zewnętrzne przejawy przeżyć mistycznych nie należą do istoty stanu mistycznego, stąd określa się je mianem „zjawisk nadzwyczajnych” lub „paramistycznych”. Większość z nich może być wywołana działaniem szatańskim lub nie do końca zbadaną siłą naturalną ludzkiej psychiki. Wiadomo, że zły duch jako „ojciec kłamstwa” (por. J 8, 44) i podający się za „anioła światłości” (por. 2 Kor 11, 14), dla udaremnienia dzieła zbawienia podszywa się pod działanie Boga, by oszukać dążących do świętości, sprowadzić ich na manowce pychy i próżności. Zjawiska nadzwyczajne — o ile są autentyczne, czyli ich źródłem jest działanie Ducha Świętego — w odróżnieniu od zjawisk czysto mistycznych, czyli „łask udoskonalających” podmiot mistyczny (łac. gratum facientes), służą nie tyle uświęceniu charyzmatyka, ile dobru innych ludzi, należą bowiem do kategorii „łask charyzmatycznych” (gratis datae).

Dzieli się je przeważnie na:

a) zjawiska porządku poznawczego, dotyczą one bezpośrednio intelektu i mogą mieć charakter podmiotowy (człowiek pewne treści odbiera sam w sobie: objawienia, widzenia, wizja, słowa wewnętrzne; Rdz 3, 9; 21, 14-19; 1 Sm 3, 35; Łk 1, 11-20; 26-38; Mt 1,20; 2, 13. 19) lub przedmiotowy (charyzmatyk rozpoznaje treści u innych osób: glosolalia — wydawanie pojedynczych dźwięków mających charakter modlitewny; ksenoglasja — dar czynnego lub biernego posługiwania się nieznanym sobie językiem — miał miejsce w dniu Zesłania Ducha Świętego; Dz 2, 4. 11; 10, 46; św. Paweł pisze o darze języków i ich tłumaczeniu dla dobra społeczności wierzących (np. 1 Kor 12, 10. 30);

— kardiogeneza — pozawerbalna zdolność poznawania cudzych stanów wewnętrznych, na przykład sumienia, myśli, motywacji;

— hierognoza — zdolność spontanicznego rozpoznawania osób, miejsc, przedmiotów świętych lub poświęconych, na przykład, że plac zabaw to dawny cmentarz;

— prekognicja — uprzednia wiedza wlana lub w postaci wlanej umiejętności, której charyzmatyk nie nabył poprzez wykształcenie);

b) zjawiska porządku somatycznego, wśród których najbardziej znane są stygmaty (gr. „znamię, piętno”, por. Ga 6, 17), w średniowieczu odnotowano 5466 przypadków stygmatyzacji (w tym 41 dotyczyło mężczyzn — analizy z XIX wieku); występują na głowie, rękach, nogach, boku w okolicach serca; różni je od falsyfikacji na tle neurotycznym to, że zachowują świeżość i nie goją się, często wydzielają przyjemny zapach, nie mają oznak infekcji, gdy stygmatyk odczuwa autentyczny fizyczny ból, adekwatny do zranienia;

Inne zjawiska tego typu to:

— hematodrozy — przypadki krwawego potu i krwawych łez (jak Jezus w Ogrojcu, por. Łk 22, 44);

— inedia — powstrzymywanie się od pokarmów i napojów;

— wigilancja — powstrzymywanie się od snu przy zachowaniu pełnej sprawności organizmu (por. 1 Krl 19, 8; Łk 4, 2);

— lewitacja — spontaniczne unoszenie się nad powierzchnią i utrzymywanie ciała w powietrzu;

— agibilność — niezwykle szybkie przemieszczanie się ciała bez żadnych dodatkowych naturalnych czy technicznych środków (por. Dn 14, 33-39; Dz 8, 39-40);

— bilokacja lub multilokacja — obecność podmiotu mistycznego w dwóch lub więcej miejscach;

— kompenetracja — przechodzenie ciała mistyka przez inne ciała stałe lub przebywanie w jednym miejscu dwóch ciał we wzajemnym przenikaniu się (por. J 19, 20-26). Do innych możliwych zjawisk należą te, które dotyczą ciała mistyka, postrzegane przez otoczenie i są to na przykład:

— luminiscencja — świecenie ciała lub jego świetlistość (por. Wj 34, 29-35; Mt 17, 2);

— osmogeneza — wydzielanie przyjemnego i łagodnego zapachu (por. 2 Kor 2, 14-16), który jest odczuwany przez wiele osób i staje znakiem rozpoznawczym danej osoby.

Zjawiska cielesne nie są potwierdzeniem świętości, lecz świętość osoby potwierdza prawdziwość zjawisk. Pius XII podczas kanonizacji w 1940 roku siostry Gemmy Galgani zaznaczył, że potwierdza jej świętość nie z powodu pewnych zjawisk cielesnych, które towarzyszyły jej życiu, lecz właśnie pomimo nich, nie wahając się przy tym zaliczyć ich do tendencji neurotycznych.

Do kontrowersyjnych zjawisk, związanych z działaniem Ducha Świętego, należy tzw. „spoczynek w Duchu” (ang. slain in the Spirit) lub „upadek w Duchu” — określa zjawisko bezwiednego upadku, zazwyczaj do tyłu, często występujące w związku z religijną posługą uzdrawiania lub modlitwy. Pojawiło się już w XVII wieku w środowiskach przebudzeniowych. Ostrożność nakazuje nazywać je „upadkiem” lub „zjawiskiem upadku”, gdyż może ono mieć przyczynę naturalną. Wielu komentatorów skazuje na niezgodność upadków występujących w Biblii (np. w obliczu Jahwe: Ez 1, 28; Dn 10, 7-9; Rdz 15, 12; Joz 5, 14), czy w Nowym Testamencie (Mt 17, 6 — podczas Przemienienia na górze Tabor; J 18, 6 — żołnierze przy pojmaniu Jezusa; Dz 9, 4 — nawrócenie Szawła; Mt 28, 1-4 — żołnierze w poranek Zmartwychwstania) lub podczas przeżyć mistycznych. Niebezpieczeństwem jest „łakomstwo psychiczne” lub utożsamianie przeżyć duchowych i emocjonalnych czy histerycznych, które się uaktywniają w dużym zgromadzeniu. Dokument kard. Leona J. Suenens'a „Spoczynek w Duchu” — zjawisko kontrowersyjne, jako „VI Dokument z Malines” (z 1986 roku) podaje wiele możliwych interpretacji tego zjawiska: jako znak oporu stawianego Duchowi Świętemu przez niektóre osoby; jako znak działania nieznanych jeszcze sił natury; rodzaj „anestezji duchowej” — traktowania darów Ducha jako zastępującego wysiłek duchowy człowieka, żądnego „cudownych” i natychmiastowych rozwiązań; bądź też łaska Boża. Wzywa jednak do ostrożności i przestrzega przed pochopnym podkreślaniem „dobrych owoców duchowych” zjawiska, gdyż mogą być one krótkotrwałe, „efekciarskie”, a dla rozeznania potrzeba czasu i badania jego owoców fizycznych, psychicznych, duchowych i społecznych. Nienormalne jest też to, że nie szuka się zwykle potwierdzenia prawdziwości tego zjawiska w Tradycji Kościoła (przez orzeczenie biskupa), a spotkania organizuje się „bez wiedzy biskupa ze strachu, że ten może być nieprzychylny szerzeniu się tego zjawiska i może wyrazić swoje zastrzeżenia” (III, 4). Do niebezpiecznych należy z pewnością: milczenie na ten temat i ucieczka przed szukaniem pewności w ocenie; mylenie płaszczyzny duchowej i psychologicznej; nieświadoma chęć zwracania na siebie uwagi innych; zamiłowanie do nowinek i spektakularności; brak osądzania zjawiska nie według owoców Ducha, lecz „statystycznie” — według liczby osób dotkniętych „upadkiem”; obawa o uczucie samouwielbienia, niepokoju z powodu niezrozumienia zjawiska występującego u biernych świadków („czy Bóg mnie mniej kocha?”; oczekiwanie na wystąpienie zjawiska, frustracja z powodu jego braku).

Święty Paweł, teolog charyzmatów, przypomina o konieczności badania ich autentyczności (por. 1 Tes 5, 19-21). Podał nawet zasady, przy pomocy których można rozpoznać prawdziwe charyzmaty. Należą do nich:

a) zasady wewnętrzne:

— wiara — prawdziwe dary Ducha Świętego poznaje się po wyznaniu wiary w Jezusa jako Pana (Duch Święty jest bowiem Duchem wiary: „Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: «Niech Jezus będzie przeklęty!» Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»”; 1 Kor 12, 3);

— miłość, dotycząca braci i płynące z niej dobro wspólne, jakim jest budowanie Kościoła („Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!» wejdzie do królestwa niebieskiego”; Mt 7, 21);

b) zasady zewnętrzne:

— tradycja, która ma charakter normatywny;

— władza apostolska, która ucieleśnia porządek Kościoła. II Sobór Watykański naucza: „Sąd o ich autentyczności (charyzmatów) i o właściwym wprowadzeniu ich w czyn należy do tych, którzy są w Kościele przełożonymi i którzy szczególnie powołani są, by nie gasić Ducha, lecz doświadczać wszystkiego i zachowywać to, co dobre” (Lumen Gentium, nr 12).

Kościół niezwykle ostrożnie podchodzi to zjawisk nadzwyczajnych, świadomy, że wiele z nich może być znakiem fałszywych mistyków, poprzez których działa szatan, a nie Bóg (szatan jest przez teologów nazywany „małpą Pana Boga”, który próbuje naśladować i pozorować Jego obecność). Do reguł służących ocenie tych zjawisk należą m.in.:

— reguła wiary, zgodność z Objawieniem Bożym i nauką Kościoła;

— reguła posłuszeństwa, bez zastrzeżeń poddanie się osądowi Kościoła, reprezentowanego przez biskupa miejsca i delegowaną przez niego komisję teologiczną;

— reguła godności, treść i zachowanie ocenia się ze względu na powagę i godność Bożego działania;

— reguła rozpoznawania po skutkach, „owocowanie” danego zjawiska, na co wskazał sam Jezus (por. Łk 6, 44);

— reguła trwałości, działanie Ducha Świętego powinno pozostawić trwałe skutki, na przykład uzdrowienie całkowite i trwałe, a nie przejściowy efekt. Charyzmaty mogą być fałszowane przez zainteresowane osoby z powodu pychy, albo pod wpływem zbiorowej psychozy. Nie można też wykluczyć działania szatana, co potwierdza fakt, że wiele zjawisk (np. mówienie językami) występuje u opętanych podczas sprawowania nad nimi egzorcyzmu.

Wśród istotnych zastrzeżeń dla oceny charyzmatyków w Kościele podnosi się kwestie:

— wizji człowieka, marionetki, pozbawionego wolności decydowania o sobie, rzuconego na pastwę sił duchowych dobra i zła;

— elitarności, tworzenie specjalnej klasy w Kościele, z zapomnieniem, że wszyscy przez chrzest otrzymali dary Ducha Świętego;

— zbytnie akcentowanie uczuciowości, mylenie osobistego wyrażania religijności (całym sobą) z emocjonalnym wyrazem;

— nadmierne przypisywanie wagi charyzmatom, powinny służyć innym, a nie tylko „budowaniu samego siebie” (1 Kor 14, 4), to zazwyczaj łaski posługiwania;

— ucieczkę przed zaangażowaniem w apostolską i charytatywną pracę w środowisku społecznym, gdy charyzmaty odcinają od społeczeństwa i skupiają wysiłek duchowy człowieka na owych darach, bez zauważenia ich celowości;

— zbyt daleko idący „import” z protestantyzmu, z którego ruch pochodzi, ale rozwija własną „katolicką” odnowę, która powinna trwać bez przerwy;

— fundamentalizm biblijny, przy braku wykształcenia biblijnego tych, którzy poddają teksty Pisma Świętego egzegezie;

— powstawania sekt postkatolickich z grup charyzmatycznych, często w wyniku „buntu” przeciw władzy Kościoła lub nieodporności charyzmatyków wobec modnych sekciarskich tendencji, zwłaszcza dotyczących rzekomego niezawodnego dostępu do uzdrowieńczych mocy na każde zawołanie człowieka, naucza się ludzi, by żądali powodzenia i sukcesu, a niezawodnie otrzymają je (tzw. name-it-and-claim-it teology), co jest poważnym wypaczeniem Ewangelii (np. New Thought — dziewiętnastowieczny ruch uzdrawiania mocami umysłu).

Do ożywienia zainteresowania darami Ducha Świętego przyczynił się znacznie współczesny ruch charyzmatyczny. Został on zapoczątkowany wśród metodystów przez tzw. zielonoświątkowców przy końcu 1899 r., a oficjalnie uznany przez ewangelickie Kościoły reformowane dopiero w 1955 roku. W latach 60. wspólnoty charyzmatyczne powstały także wśród katolików. Pierwsza została założona w 1967 roku w Stanach Zjednoczonych, w środowisku katolickich uniwersytetów w Pittsburgu i Notre Dame. Szybko ruch ten przeniósł się na inne kontynenty, tak że już w 1973 roku odbyła się Pierwsza Międzynarodowa Konferencja Odpowiedzialnych za Odnowę (liderów) w Grottaferrata pod Rzymem. Druga taka konferencja, a po niej Kongres Odnowy Charyzmatycznej, miała miejsce w Rzymie w 1975 roku Do dziesięciu tysięcy uczestników przemawiał papież Paweł VI. Uczestnicy następnych konferencji byli przyjmowani także przez papieża Jana Pawła II. Ruch charyzmatyczny określa się w Kościele katolickim jako ruch odnowy charyzmatycznej lub ruch odnowy w Duchu Świętym. Działanie Ducha Świętego w człowieku może się dokonywać zawsze, jak w czasach apostolskich, tak i teraz.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama