Pogrzeb

Fragmenty II części książki "Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko" n.t. uprowadzenia i morderstwa

Pogrzeb

Czesław Ryszka

Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko

Tajemnica życia i śmierci

ISBN: 978-83-7580-172-9
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Wybrane fragmenty
Uprowadzenie i morderstwo
Pierwszy zamach
Zapowiedź Golgoty
Własna droga krzyżowa
Jedenaście dni oczekiwania
Pogrzeb
Proces toruński
Kulisy zbrodni

Pogrzeb

Ciało Księdza Jerzego miało być najpierw przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu, gdzie miała zostać robiona sekcja, a bezpośrednio po niej chciano kapłana pochować w Suchowoli. Jednak aby zupełnie pominąć Warszawę, zdecydowano przeprowadzić sekcję w Białymstoku.

Ksiądz prałat Grzegorz Kalwarczyk, kanclerz Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, reprezentował stronę kościelną przy identyfikacji zwłok w Białymstoku. Jak wspomina w „Naszym Dzienniku” z 23 X 2008 roku, było to dla niego największe przeżycie. Do Białegostoku pojechał 2 listopada 1984 roku. Był tam razem z księdzem Edwardem Żmijewskim, byli jeszcze inni kapłani, a także rodzina Księdza Jerzego. Ksiądz Żmijewski dysponował małym aparatem fotograficznym, aby „z rękawa” zrobić zdjęcia, które już na drugi dzień ukazały się w niemieckim „Sternie”.

Ksiądz Kalwarczyk wspomina, że ciało Księdza Jerzego było tak zmasakrowane, że sprawiło pewne trudności podczas identyfikacji. Nawet lekarz przeprowadzający sekcję zwłok był zaskoczony stanem jamy brzusznej. Stwierdził, że w swojej praktyce lekarskiej nigdy nie dokonywał sekcji zwłok, które wewnętrznie byłyby tak uszkodzone, jak było to w przypadku ciała Księdza Jerzego. Palce u rąk i nóg robiły wrażenie jakby były nadgniłe, a wcześniej zmiażdżone. Z brązu i ciemnej czerwieni dłoni i stóp przechodziły w kolor popielato-ziemisty. Wyglądało to tak, jakby oblepione były piaskiem plażowym.

Po zdjęciu białej tkaniny ukazało się nagie ciało zszyte na krzyż wzdłuż i w poprzek. Zszyte było również lewe ramię od łokcia do barku. Całe ciało i twarz robiły wrażenie posiniaczonych. Najbardziej sczerniały był nos i okolice oczu. Włosy były zmierzwione i dużo rzadsze niż za życia. Wygląd twarzy robił bardzo przygnębiające wrażenie — trudno byłoby ustalić ze stuprocentową pewnością tożsamość zwłok. Nos wydawał się bardziej spiczasty. Jedynie grymas lewej strony twarzy ledwie przypominał żywego Księdza Jerzego.

Nie mając całkowitej pewności co do autentyczności zwłok, obecny przy identyfikacji Jacek Lipiński z Huty „Warszawa” poprosił laboranta sekcyjnego o rozwarcie ust w celu sprawdzenia uzębienia. Wcześniej postarał się u dentystki o kartę Księdza Jerzego i lusterko dentystyczne. Sprawdzenie dało wynik pozytywny. Zauważył również, że język przypominał miazgę. Aby uniknąć na przyszłość jakichkolwiek wątpliwości, poproszono do identyfikacji jeszcze dwóch rodzonych braci Księdza Jerzego. Starszy brat był bardzo przygnębiony i właściwie nie wypowiadał się; młodszy natomiast sprawdził z Jackiem Lipińskim fakt posiadania przez Księdza Jerzego na klatce piersiowej dwóch znamion, które przypominały parę dodatkowych sutków.

W tym czasie za oknem zakładu gromadzili się ludzie, którzy próbowali zaglądać do prosektorium. Śpiewano pieśni religijne. Z każdą godziną tłum gęstniał. Ciało Księdza Jerzego siostry szarytki ubrały w białą koszulę, czarne spodnie oraz w sutannę i ornat koloru czerwonego. Do ręki włożono mu krzyż z pasyjką i różaniec, który otrzymał od Jana Pawła II, a także trzy znaczki: z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej na tle biało-czerwonej flagi, z napisem „Solidarność” na tle orła oraz z wizerunkiem kościoła świętego Stanisława Kostki.

Dopiero teraz poproszono rodziców Księdza Jerzego. Choć zapłakani, zachowywali się bardzo dzielnie. Jak potem wspominała pani Marianna Popiełuszko w rozmowie z Mileną Kindziuk:

(...) dla mnie śmierć Jurka to jest kamień na całe życie. To taka wielka boleść. Odnawia się stara rana, a ta rana zawsze jest i będzie, bo kto może coś takiego zapomnieć. Ale nikogo nie osądzam, śmierci niczyjej nie żądam. Pan Bóg sam kiedyś osądzi. Ile trzeba, tyle mordercy będą musieli odpokutować. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, gdyby oni się nawrócili.

Również ojciec Księdza Jerzego, Władysław Popiełuszko, mimo że był człowiekiem, który dużo w życiu widział i przeżył, ciężko zniósł widok ciała syna. Długo potem nie mógł przyjść do siebie, w końcu sam bardzo schorowany zmarł 24 czerwca 2002 roku. Miał 92 lata.

Po krótkim nabożeństwie pożegnania, które odprawił biskup Edward Kisiel w znajdującej się w prosektorium prowizorycznej kaplicy, ruszono w drogę do Warszawy. Ciału Księdza Jerzego towarzyszyło ponad sto samochodów, przeważnie taksówek, które włączyły się do konduktu i jadąc przez całe miasto, używały klaksonów.

W Warszawie oczekiwały dziesiątki tysięcy ludzi. Zaczęły bić dzwony. Przed kościołem świętego Stanisława Kostki mężczyźni wzięli trumnę na ramiona i wnieśli ją do świątyni przy powszechnym głośnym szlochu, który mieszał się z pieśnią Ojczyzno ma. Ludzie próbowali dotknąć trumny. To było coś niesamowitego.

Następnego dnia, 3 listopada, odbył się pogrzeb. Jego uczestnicy — około tysiąca kapłanów i ponad 600 tysięcy wiernych z całej Polski — byli przekonani, że są świadkami ofiary kapłana, który został zabity za głoszenie Prawdy. Powiewały flagi i transparenty. Hasła głosiły: „Wyrwano nam serca, lecz nie oddamy duszy”, „Prawda nas wyzwoli”, „On był jeden, lecz za nim stoją miliony”, „Lepiej umierać stojąc, niż żyć klęcząc”. Z głośników dobiegał utrwalony na taśmie głos Księdza Jerzego, słuchano fragmentów jego homilii, między innymi tego, że „dążenie do prawdy wszczepił w człowieku sam Bóg. Stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa. Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, bo miłość kosztuje”.

Ból zebranych wyraził w kazaniu Prymas Polski kard. Józef Glemp, mówiąc:

Odpuszczamy wszystkim winowajcom, którzy z przekonania lub na rozkaz zadali bliźnim krzywdy. Odpuszczamy zabójcom ks. Popiełuszki. Nie mamy do nikogo nienawiści. (...) Czyż możemy mieć dziś wspanialszą intencję dla naszych modlitw jak nie tę, aby śmierć męczeńska Księdza Jerzego nie była tylko przerwą jego ziemskiego życia, ale aby była owocna dla nas, dla naszego lepszego społecznego życia?  Być może była potrzebna ofiara życia, aby odkryły się utajone mechanizmy zła, aby wyzwoliły się silniej pragnienia dobra, szczerości, zaufania. Przecież cały Naród pragnie rzetelnego respektowania prawa, pragnie ładu, pragnie gospodarności. Nasza religijna refleksja nad śmiercią księdza Jerzego, że Chrystusowy człowiek nie umiera dla siebie, ale dla Chrystusa i za innych, daje wielką perspektywę społecznych nadziei. Niechby za tą refleksją teologiczną podążyła myśl społeczna i polityczna. Nie brak u nas wielu ludzi, nie brak ich za granicą, którzy pragną pracować ofiarnie dla Ojczyzny.

Na mocy specjalnego dekretu Ksiądz Jerzy Popiełuszko został pochowany przy kościele świętego Stanisława Kostki nieopodal wejścia do świątyni. Projekt grobu — w kształcie kurhanu — wykonał znany artysta plastyk Jerzy Kalina. Grób otacza różaniec z polnych kamieni ułożonych w kształcie granic Polski. Krzyż różańca jest położony w centrum mogiły, gdzie znajduje się grobowiec. Łącznik ma kształt Polskiego Orła w Koronie z Matką Bożą Jasnogórską na piersi. Nad grobem — na drzewie — umieszczono korpus ukrzyżowanego Chrystusa wykonany z brązu według projektu Gustawa Zemły.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama