Życie jako dojrzewanie świętości. Maksymilian Maria Kolbe

Maksymilian pełni przede wszystkim rolę wielkiego świadka godności człowieka i pedagoga życia. Jest mistrzem dobrego życia w każdej sytuacji.

Maksymilian pełni przede wszystkim rolę wielkiego świadka godności człowieka i pedagoga życia. Jest mistrzem dobrego życia w każdej sytuacji.

Nie jest to pierwszy tekst o ojcu Maksymilianie i z pewnością nie ostatni*. Nie zamierzam wyliczać w tym miejscu setek czy wręcz tysięcy różnego rodzaju publikacji, jakie ukazały się w świecie na temat polskiego franciszkanina. Ich wykaz przekroczyłby rozmiary niniejszej książki, stąd będę wyłącznie odsyłał do niektórych z nich w przypisach. Czy dziwi obfitość literatury o Kolbem? Bynajmniej! W pewnym sensie bogactwo opracowań dotyczy w zasadzie wszystkich, którzy cieszą się określoną popularnością czy sławą. Potomni chętnie zapoznają się z ich życiem, radościami czy trudno­ściami, z tym, co było dla nich charakterystyczne i przez co stali się sławni.

W zasadzie każdy czas i każda sytuacja, jaką niesie życie, wydaje się być właściwa, aby skonfrontować się z kimś, kogo uważa się za ważnego, aktualnego w swoim przekazie, bliskiego sercu. Tak właśnie jest z ojcem Maksymilianem Marią Kolbe, męczennikiem z Auschwitz, kimś niezwykle bliskim wielu współczesnym. Żyje on w umysłach i sercach nie tylko swoich zakonnych braci czy rodaków, ale jest bliski także innym ludziom, pozornie odległym mu w czasie, różniącym się przynależnością wyznaniową czy kulturową. Kolbe posiada klasyczne cechy świętego, czyli jest kimś, kto żyje w nieziemskim wymiarze, tzn. boskim. To sprawia, że należy do wszystkich, że jest wspólną własnością człowieczego rodu i każdy z ludzi, niezależnie od języka, koloru skóry, przynależności etnicznej czy wyznaniowej, jest mu bliski; każdy bowiem został powołany do doskonałości-świętości, czyli do maksymalnego rozwoju darów otrzymanych od Stwórcy. I właśnie na tej drodze Maksymilian chce mu pomagać, radzić dobrym słowem i świadczyć przykładem, że warto być dobrym i warto od siebie wymagać, licząc przy tym na pomoc z nieba.

W niniejszej pozycji chcę pisać o tym, o czym inni jeszcze nie pisali lub pisali niewystarczająco, mało wyraźnie, połowicznie. Skupię się zatem na wewnętrznym życiu Maksymiliana, na jego potencjalnych napięciach, tęsknotach czy pragnieniach. Nie będę natomiast pisał o jego podróżach apostolskich i misyjnych, mniej interesować mnie będzie jego wzniosła pobożność maryjna, o której napisano już tysiące stron. Dotknę tylko jego działalności wydawniczej, aby w zamian skupić się na samym „źródle” jego zewnętrznych poczynań, na pragnieniu i realizacji świętości. Chcę wydobyć na światło dzienne to, co skrywało się w jego wnętrzu, co było wprawdzie niewidoczne, ale stanowiło zarazem motor jego widzialnych poczynań. Interesować mnie będzie przede wszystkim wewnętrzna dynamika życia Maksymiliana. Będę chciał śledzić jego duchowy, emocjonalny i egzystencjalny rozwój, czyli dojrzewanie świętości. Ten rodzaj dojrzewania jest zatem przewodnią myślą niniejszej pozycji. W perspektywie życia jako dojrzewania świętości będę chciał spojrzeć na jego rozumienie posłuszeństwa, praktykę umartwienia, zaangażowanie w pracę, oddanie modlitwie i kontemplacji, ale także postaram się/spróbuję odczytać jego sposób radzenia sobie z lękiem i pomagania innym w uwalnianiu się od niego itd.

Analiza postaci Maksymiliana z perspektywy dojrzewania świętości jest nowością niniejszej publikacji. Dynamikę tego procesu wyjaśniam bliżej w rozdziale pierwszym. Spoglądam w nim na ziemskie pielgrzymowanie Franciszkanina jako na integralny i harmonijny proces dojrzewania nasienia świętości, które Stwórca zasiał w nim – podobnie jak w każdym stworzeniu – w chwili przyjścia na świat. W rozdziale drugim mówił będę o wierze jako początku i treści jego drogi. Z niej, czyli z wiary, wyrasta i w niej też znajduje ostateczne uzasadnienie cnota posłuszeństwa, o której pisał będę w rozdziale trzecim. Rozdział czwarty przybliża temat wielkich wyzwań, w kontekście których umacniała się jego postawa pokory i coraz większego zaufania Bogu. Kolbe odkrywał coraz wyraźniej prawdę, że w ostateczności wszystkim kieruje Bóg i wszystko do siebie prowadzi. W kolejnym, piątym rozdziale, przypatrzę się rzeczywistości postu i będę próbował, w oparciu o teksty Kolbego, pokazać jak ważną rolę przypisywał mu Franciszkanin, widząc w nim – obok modlitwy – nieodzowne narzędzie w drodze do doskonałości, a jeszcze bardziej – do kontemplacji. W rozdziale szóstym refleksja zatrzyma się na zagadnieniu godności i integralności człowieka. Rozdział siódmy przybliża zagadnienia nadziei, prawdy i śmierci, wszystko zaś jest rozważane w perspektywie świętości, jako pełnej dojrzałości człowieka.

Świętość była rzeczywistym paradygmatem Maksymiliana, spójnym logicznie i pojęciowo. Ten paradygmat obejmował sobą wszystko to, co było naprawdę niezbędne w jego życiu. Patrzenie przez pryzmat świętości pozwala jednocześnie wyjaśniać i zrozumieć wszystko inne; wszystko, co działo się w jego wnętrzu lub obok niego. Perspektywa świętości, jako definitywny, najważniejszy punkt odniesienia życia Maksymiliana, umożliwia pełne odczytanie jego wyjątkowości w działaniu i heroizmu w śmierci.

Aby zrozumieć, czym był dla Maksymiliana paradygmat świętości: że nie miał on charakteru czysto intelektualnego, lecz wybitnie duchowy, że miejscem jego realizacji nie była dyskusja akademicka, ale realizował się w obszarze konkretnego życia, trzeba koniecznie odwołać się do pojęcia odpowiedzialności. Czym była ona dla Maksymiliana? Jak ją rozumiał?

20 października 1940 roku brat Witalian Miłosz, mieszkaniec Niepokalanowa, zanotował krótką wypowiedź Maksymiliana na temat odpowiedzialności, głównie zakonnej, jaką skierował w niedzielny poranek do braci:

Największą odpowiedzialność za losy narodu i ludzkości ponosi stan zakonny – jako ten, od którego zależy błogosławieństwo Boże. Jeżeli wszelki obowiązek dobrze spełniony przyczynia się do dobra ogólnego, to obowiązek stanu zakonnego ma wagę o wiele większą. Dusza wierna, zachowująca swe śluby, wpływa na Serce Boga wszystko mogącego[1].

Inną wypowiedź Maksymiliana na ten temat przekazał nam z kolei brat Wawrzyniec Podwapiński. Święty sformułował ją 12 stycznia 1941 roku, prawie miesiąc przed swoim aresztowaniem i osadzeniem w więzieniu na Pawiaku w Warszawie. Mówił: „Fakt jest faktem. Cokolwiek się zrobi lub pomyśli, to zostanie na wieki na nasze konto zapisane”[2].

To ważna myśl; mówi ona, że każdy czyn, każdą myśl i słowo Kolbe sytuował w perspektywie eschatologicznej, odnosił ją do Boga, który jest zwieńczeniem ziemskiego pielgrzymowania każdego człowieka. Kiedy Maksymilian mówi, że „fakt jest faktem”, sugeruje tym samym, że trzeba go zaakceptować albo odrzucić, innego wyjścia nie ma, tertium non datur – nie istnieje inne rozwiązanie. Co to oznacza? Że należy podejść odpowiedzialnie do słowa i czynu, do wszystkiego, co się mówi lub czyni. Odpowiedzialność posiada w ten sposób równie ważną wartość, jak prawda czy miłość…

Czym jednak jest odpowiedzialność, którą tak bardzo cenił Franciszkanin? Jak ją zdefiniować? Jacek Filek, krakowski filozof, słusznie zauważa, że terminu „odpowiedzialność” używać można tak w znaczeniu pozytywnym, jak i negatywnym. Kiedy więc mówi się o kimś, że jest odpowiedzialny, to w jednym przypadku oznaczać może jego pochwałę, a innym razem naganę. Skąd taka różnica oceny? Z tej prostej racji, że kiedy mówi się o odpowiedzialności, to raz można mieć na uwadze szczególną zaletę moralną człowieka, innym zaś razem fakt, że ktoś jest „odpowiedzialny” za jakieś zło, dlatego powinien ponieść konsekwencje negatywnego zachowania[3].

To ważne rozróżnienie. Należy koniecznie skorzystać z niego w naszych rozważaniach, gdyż zdołają wyjaśnić wiele ważnych wydarzeń obecnych w życiu Maksymiliana. Wystarczy mieć na uwadze sytuację, jaka miała miejsce na placu obozowym z końcem lipca 1941 roku: za odpowiedzialnego uważał się, niewątpliwe, Obersturmbahnführer Karl Fritzsch. Paradoksalnie, w sposób „odpowiedzialny” odliczył dziesięciu więźniów, wysyłając ich do bunkra śmierci. Powiemy, że był odpowiedzialny, wręcz skrupulatnie (ślepo) wypełniając rozkazy swoich przełożonych. Nie był to jednak ten rodzaj odpowiedzialności, o jakiej zaświadczał Kolbe.

Czym jest prawdziwa odpowiedzialność? Krakowski filozof pisze, że odpowiedzialność jest „relacją, więzią łączącą człowieka z jego Naprzeciw. Jest ową klasyczną więzią wiążącą, czyli taką, w której bycie jest byciem wiążącym”[4]. Oznacza to, że odpowiedzialność nie jest jakąś tylko cechą człowieka, ale całym człowiekiem. Codziennie, w każdym momencie swojego życia, człowiek konfrontuje się z tym, co ma naprzeciw siebie, z czym wchodzi w relację, nawiązuje jakiś rodzaj więzi. A zatem:

moja odpowiedzialność – pisze profesor Filek – nie jest konsekwencją moich decyzji i działań, lecz to moje decyzje i działania winny być konsekwencją mojej odpowiedzialności. Moja odpowiedzialność – kończy – nie jest w pierwszym rzędzie odpowiedzialnością za siebie, za swoje czyny, lecz odpowiedzialnością za ciebie[5].

Taki właśnie charakter posiadała odpowiedzialność, którą praktykował Maksymilian. Swoje życie przeżywał niejako naprzeciw Niepokalanej. Ona była dla niego wzniosłym wzorem posłuszeństwa i wiary, pokory i pracy, gotowości do poświęcenia i gorliwości w miłości. Chciał więc być posłusznym i skutecznym narzędziem miłości Boga, prosząc Ją, aby go tego nauczyła. Z Maryją Niepokalaną Franciszkanin nawiązał więź wiążącą, okazując Jej wielką uległość. Z tej synowskiej uległości wobec Maryi rodziło się głębokie poczucie odpowiedzialności za rozwój Jej obecności w świecie i w życiu ludzi. Stąd również wynikała jego odpowiedzialność za obronę i rozwój Bożych wartości, których Niepokalana była poniekąd ucieleśnieniem.

Maksymilian, nierzadko nawet w stopniu heroicznym, rezygnował z wąsko rozumianej odpowiedzialności za siebie, stając się w zamian odpowiedzialnym „za ciebie”**. Owym „ciebie”, czyli tym, z kim Franciszkanin konfrontował się przez całe życie, z kim wchodził w dialog, nawiązywał intymną więź, był w pierwszym rzędzie Bóg; On był jego Panem i jego Bliźnim. Następnie, tym „ciebie” były wartości, których Bóg jest ostatecznym Dawcą, a w obronie których stawał Kolbe. W konsekwencji Maksymilian poczuwał się również do odpowiedzialności za człowieka, w którym widział bliźniego, dar od Boga. Dla Franciszkanina z Niepokalanowa ważny więc był Bóg i szczęście owego bliźniego, Kolbe czuł się za nich odpowiedzialny. Tylko spoglądając na jego życie z perspektywy ofiary, możliwe jest poprawne odczytanie sensu, znaczenia i aktualności jego ofiary w Auschwitz. Był odpowiedzialny tą odpowiedzialnością, za jaką tęskni współczesny człowiek i której pragnie, wie bowiem instynktownie, że tylko ona może przywrócić mu wiarę w przyszłość i w dobroć człowieka. Maksymilian jest wielkim świętym. Nie należy do grona taumaturgów, czyli do świętych, którzy dokonują spektakularnych czy też zjawiskowych i licznych cudów, wokół których gromadzą się tłumy prosząc o łaski do życia, jakie już prowadzą, nie zaś do jego zmiany na lepsze. Maksymilian nie wpisuje się w taką kategorię świętych. Owszem, on również czynił i czyni cuda, leczy i uzdrawia, pociesza i podnosi na duchu. Nie to jednak jest najważniejsze w jego przekazie, nie przez bogatą aktywność taumaturgiczną jest znany i podziwiany. Maksymilian pełni przede wszystkim rolę wielkiego świadka godności człowieka i pedagoga życia. Jest mistrzem dobrego życia w każdej sytuacji. Świadkiem wiary, nadziei i miłości konkretnej, nie werbalnej, ale opartej o czyny. Jest też przykładem osoby pracującej, traktującej pracę jako narzędzie doskonalenia etycznego i moralnego, jako nieodzowny środek do dojrzałości. Kolbe pociąga wielu wiernością w przyjaźni, szczerej i prawdziwej, jednoznacznej, niezależnej od nastrojów chwili, egoistycznych korzyści, warunków ekonomicznych.

Maksymilian nie przestaje uczyć. Uczy również nas, współczesnych. Przypomina nam i zachęca, aby Bóg był i pozostał jedyną i najważniejszą wartością, jedynym skarbem w życiu człowieka. Uczy nas również, że Bóg jest jedyną autentyczną nadzieją dla świata, kiedy szuka on pewnych gwarancji na przyszłość, na mocny pokój, na wszechstronny rozwój. Jest tak dlatego, że najważniejszym i jedynym mistrzem człowieka jest właśnie Bóg. Kto żyje w przyjaźni z Nim, wie już, w jaki sposób, jakimi środkami i we współpracy z kim wzbogacać może swoje wnętrze, jak przyjaźnić się z innymi i jak budować pokój. Bóg uczy go również stawać w obronie wartości zagrożonych, nawet za cenę ziemskiego życia.

Kolbe wskazuje ponadto, że wiara, która pozwala nam przeglądać się w Bogu, uczy wierzącego odpowiedzialności za siebie i za wartości, których źródłem jest Bóg, w które wpisane jest także życie drugiego człowieka. Maksymilian, przyglądając się Maryi i przeglądając się w Niej jako w zwierciadle czystości, dojrzewał w heroizmie. Poprzez gorliwość w wierze, praktykę postną i ciągłą modlitwę, wzrastał w odpowiedzialności za życie, powołanie zakonne i kapłańskie, za ludzi, których spotkał lub z którymi współpracował… Był też odpowiedzialny za dary natury, inteligencję, zmysł organizacyjny, za powołanie do dojrzewania w świętości. Nie bez racji to właśnie odpowiedzialność jest niejako myślą, ideą przewodnią niniejszej publikacji. „Zszywa” ona, niczym niewidzialna nić, całe życie Świętego z Niepokalanowa i tłumaczy bardzo dobrze podejmowane przez niego inicjatywy.

Ostatni rozdział tej publikacji nie dotyczy bezpośrednio osoby Maksymiliana, lecz jego pośmiertnego oddziaływania. Został zatytułowany „Beatyfikacja i kanonizacja Kolbego”. Omawiam w nim to, co jest niezbędne do rozpoczęcia każdego procesu beatyfikacyjnego, czyli przekonanie ludzi wierzących o świętości danej osoby. Próbuję pokazać w małym tylko zakresie rozmiar i intensywność tego przekonania. Ograniczam się prawie wyłącznie do naszego kraju, chociaż w rzeczywistości sława świętości Maksymiliana rozciągała się szeroko poza jego granice i rozwija się nadal. Dla Polski przygotowania do beatyfikacji i kanonizacji Franciszkanina zbiegły się z bardzo trudnym okresem historycznym, czyli dyktaturą komunistyczną. Nie zdołała ona jednak im przeszkodzić czy zmniejszyć ich intensywność, jedynie nadała tym przygotowaniom nową jakość: była ona przesiąknięta troską, aby nie utracić chrześcijańskiej wiary i ludzkiej godności. W okresie przygotowań do beatyfikacji, a później do kanonizacji, Kolbe nie był postrzegany wyłącznie jako ktoś, kto ukochał Boga i poszedł na dobrowolną śmierć za drugiego człowieka w obozie Auschwitz. Był on postrzegany i wzywany jako wielki, niebieski orędownik w zmaganiach swoich rodaków o wytrwanie w odpowiedzialności za wiarę, o wytrwanie przy Kościele i ustrzeżenie wartości, których nauczał Boży Kościół.

Rzym, 16 października 2018

* Sam również wiele o nim pisałem, a jeszcze więcej mówiłem.
** Jeżeli był odpowiedzialny „za siebie”, to wyłącznie w rozumieniu najwyższego/maksymalnego stopnia rozwoju wszystkich tych darów, które otrzymał od Stwórcy, wśród których największym darem było powołanie do świętości. To właśnie wzrastanie w świętości stanowiło centrum jego troski i odpowiedzialności.

Powyższy fragment jest "Wprowadzeniem" do książki o. prof. Zdzisława Józefa Kijasa OFMConv "Życie jako dojrzewanie świętości. Maksymilian Maria Kolbe", Wydawnictwo Bratni Zew.

Szerszy fragment można znaleźć TUTAJ>>

Ojcu Maksymilianowi Marii Kolbe poświęcono niezliczoną ilość publikacji skupiających się na wielu, bardzo różnorodnych, aspektach jego życia, duchowości, działalności, jednak dopiero najnowsza książka o. Zdzisława Kijasa całościowo ujmuje dynamikę jego świętości. Przewodnią myślą książki jest dojrzewanie świętości rozumiane jako śledzenie duchowego, emocjonalnego i egzystencjalnego rozwoju ojca Maksymiliana. Dojrzewanie świętości jest również perspektywą, z jakiej autor na niego patrzy. Koncentrując się na wewnętrznym życiu Kolbego, ojciec Kijas wydobywa na światło dzienne niewidzialne motywy jego widzialnych działań. Prezentuje dynamikę wewnętrznego życia, ukazując ziemski czas Kolbego jako harmonijny proces dojrzewania ziarna świętości zasianego w nim – jak w każdym innym człowieku – przez Boga. Dotyka zagadnienia wiary jako początku i istoty drogi Kolbego, posłuszeństwa z niej wynikającego oraz pokory i ufności Bogu umacniających się w kontekście wyzwań. Podkreśla rolę postu, który według ojca Maksymiliana jest, obok modlitwy, drogą do kontemplacji i doskonałości.

"Życie jako dojrzewanie świętości" ukazuje ojca Maksymiliana, który swoim przykładem przypomina i zachęca, żeby najcenniejszym skarbem w życiu każdego był Bóg, że to On jest jedyną autentyczną nadzieją świata.

Książkę można znaleźć TUTAJ>>



[1] Odpowiedzialność stanu zakonnego, [w:] Konferencje świętego Maksymiliana Marii Kolbego, Niepokalanów 1990, nr 285, s. 402.

[2] Odpowiedzialność za każde słowo i czyn, [w:] Konferencje, dz. cyt., nr 304, s. 420.

[3] J. Filek, Życie, etyka, inni. Scherza i eseje filozoficzno-etyczne, Kraków 2010, s. 239.

[4] Tamże, s. 242.

[5] Tamże, s. 244.



opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama