Opromieniony światłem Matki

O maryjnym aspekcie duchowości św. o. Pio

Chyba niewielu świętych zostało tak ukochanych przez Niebo jak Ojciec Pio. W jego mistycznym życiu nieustannie obecny był nie tylko Jezus, który ofiarował mu z miłości swoje święte Rany, ale także Maryja, częsty i umiłowany gość Świętego Kapucyna.

Czy nie widzisz Matki Bożej?

Już przyjście na świat 25 maja 1887 roku i dzieciństwo Francesca Forgione było pierwszym znakiem dla świata o wyjątkowości tego dziecka. Mały Franciszek już od najmłodszych lat zamiast bawić się z rówieśnikami, wybierał samotność, w której bez przeszkód odmawiał swój ukochany Różaniec. Samotność ta sprzyjała również widzeniom i rozmowom z Matką Przenajświętszą.

Jak dowiadujemy się z listów Świętego Kapucyna, Maryja już od piątego roku życia nie tylko prowadziła go do swego Syna drogą wiary, ale także broniła go przed złymi duchami. Przez długie lata Święty z Pietrelciny był całkowicie przekonany, że takiej bliskości Matki Bożej doświadczają także inni ludzie. O tym, że tak nie jest, przekonał się wiele lat później, kiedy zadał dość niezwykłe pytanie swojemu kierownikowi duchowemu ojcu Agostino: „Czy nie widzisz Matki Bożej?".

Nie zawsze w tej sprawie Ojciec Pio czuł się zrozumiany. Dotyczyło to nawet jego współbraci, którzy pewnego razu, żartując, spytali: „Ojcze, powiedz prawdę, czy Matka Boża jest teraz w twoim pokoju? Odpowiedział im z uśmiechem: Powinniście mnie zapytać inaczej, czy Ona kiedykolwiek opuściła mój pokój". Jakby na potwierdzenie tych słów, w jednym ze swoich listów Święty Stygmatyk stwierdza, że Matka Boża nie opuszcza go nawet podczas odprawiania Eucharystii: „Jak ta uboga Mateńka pragnie dla mnie dobra, doświadczam tego i teraz, w tym miesiącu [maju]. Oto z jaką dobrocią towarzyszyła mi w drodze do ołtarza tego ranka! Wydaje mi się, że Ona nie myślała o niczym innym, tylko o tym, aby moje serce napełnić świętymi uczuciami" (Epistolario I, s. 276). Innym przykładem jego niezwykłej zażyłości z Matką Najświętszą są słowa wypowiedziane 30 listopada 1911 roku, podczas jednej z ekstaz, jaką szybko zdołał zapisać ojciec Agostino: „Twoje oczy są wspanialsze od słońca..., Jesteś piękna, kochana Matko, jestem dumny, że Cię kocham..., a więc pomóż mi... Och, jesteś piękna... śmiejesz się? Nie szkodzi... Jesteś piękna".

Piękna Matka, kochana Mateńka

Jak wielka to była miłość i jakże pokorna, świadczą słowa Świętego: „Chciałbym kochać Maryję tak, jak na to zasługuje. Pamiętajmy jednak i o tym, że wszyscy święci i Aniołowie razem wzięci nie potrafią godnie kochać i czcić Matki Bożej". Niewątpliwie miłość Ojca Pio do Maryi naznaczyła jego niezwykłą duchowość zarówno kapłańską, jak i zakonną. Miłość ta była wręcz wtopiona w całe życie Świętego, była jego drogowskazem, siłą, radością, wsparciem, lekiem i uzdrowieniem w chorobie, a także towarzyszką w umieraniu. Nie przez przypadek nad jego niezwykle skromną celą, oznaczoną numerem 1, znajdowała się sentencja św. Bernarda: „Maryjo, Ty jesteś całą podstawą mojej nadziei". W celi tej do dzisiaj nad łóżkiem Świętego obok krzyża zawieszony jest owalny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zaś na nocnej szafce stoi Jej figurka.

Opromieniony światłem Matki

Ks. Paolo Carta, arcybiskup z Sassari na Sycylii, przyjaciel Ojca Pio, w swojej homilii wygłoszonej 22 września 1977 roku z okazji 60-lecia objawień fatimskich ujął relację Świętego Kapucyna z Matką Najświętszą tak: „Całe życie tego pokornego zakonnika i kapłana było opromienione słodyczą światła Matki Bożej. Dla mnie, który uczestniczyłem we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II, przedziwnym odkryciem była analogia między sformułowaniem w konstytucji dogmatycznej «Lumen gentium» tytułów Matki Bożej, obecnej w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, a myślami i uczuciami wyrażonymi przez o. Pio w jego listach i zachętach kierowanych do dusz.

Sobór zwieją Orędowniczką grzeszników, a o. Pio tak pisze: «Chciałbym mieć tak mocny głos, aby móc wezwać wszystkich grzeszników całego świata, by kochali Maryję».

Sobór zwie Ją Wspomożycielką. Chrześcijanin rzeczywiście potrzebuje Jej pomocy, a o. Pio pisał: «Ona była pierwszą w zachowywaniu całej Ewangelii w całej jej doskonałości, w całej jej surowości; niech Ona nam wyjedna siły do tego, byśmy szli tą drogą, którą Ona przebyła».

Sobór zwie Ją Pomocnicą. Rzeczywiście, Jej pomocy potrzebuje ten, kto jest narażony na wielkie niebezpieczeństwa, nade wszystko na ataki szatana, wroga naszych dusz. Przerażające i straszliwe były jego ataki na osobę o. Pio. «Straszliwa jest potęga szatana, który walczy ze mną, ale chwała Bogu za to, że na drodze mego zbawienia dał mi Maryję. Pomyślny wynik tej batalii jest w rękach naszej niebieskiej Matki. Wsparty i kierowany przez tak dobrą Matkę będę walczył dotąd, dopóki Bogu się spodoba, bezpieczny i pełen ufności wobec tej Matki, że nigdy nie zostanę pokonany* - wyznaje Ojciec Pio.

Sobór zwie Ją Pośredniczką u swego Syna. Święty Stygmatyk z Pietrelciny tak pisze na ten temat: «Matka Jezusa i nasza niech nam jeszcze wyjedna i tę łaskę, byśmy w zupełności wiedli życie według Serca Bożego, życie w całej pełni wewnętrznie i całkowicie w Nim ukryte. Niech ta droga Matka zjednoczy nas tak ściśle z Jezusem, by nic z tego podłego świata nie mogło nas od Niego odłączyć*.

Sobór nazwał Ją «bezpiecznym znakiem nadziei i pociechy». Wypowiadając się na ten temat, o. Pio kieruje takie oto słowa do jednej ze swych duchowych córek: «Jezus niech cię nawiedzi w twoim duchowym utrapieniu i próbie; niech On zawsze będzie sternikiem na łódce twej duszy. Maryja niech będzie dla niej gwiazdą, która rozświetla i ukazuje bezpieczne drogi, prowadzące do Ojca niebieskiego*".

Nie sposób się dziwić, że Ojciec Pio tak osobiście i czule zwracał się do Matki Przenajświętszej, nazywając Ją swoją Mateńką, piękną i kochaną Matką, najbardziej Świętą Matką czy Najsłodszą Matką kapłanów. Nikt też tak jak on nie zdawał sobie sprawy z potężnego wstawiennictwa Maryi. Wyraża to m.in. w jednym ze swoich listów opublikowanych przez ks. Nello Castello: „Oddaj się i rzuć w ramiona tej niebieskiej Mateńki. Ona będzie myśleć o wszystkim i strzec twojej duszy".

Czterdzieści, a może pięćdziesiąt...

Gdy przywołuje się w pamięci postać Ojca Pio, towarzyszą jej nierozerwalnie dwa elementy - stygmaty ukryte pod rękawiczkami oraz Różaniec. One nie tylko ukazują tajemniczy świat Świętego Mistyka, ale także najdoskonalej ukazują jego nieustające trwanie w jedności zarówno z Ukrzyżowanym, jak i Jego Matką.

Święty Kapucyn znany był z tego, że odmawiał Różaniec praktycznie nieprzerwanie i wszędzie. Dlatego też nazywany był Apostołem Różańca. Pewnie trudno byłoby obliczyć, ile Różańców w swoim życiu odmówił Ojciec Pio. Zapytany kiedyś, ile razy odmawia tę modlitwę w ciągu dnia i nocy, odpowiedział: „Czasami czterdzieści, a czasami pięćdziesiąt". Jak to było możliwe? Znów sam daje nam na to pytanie odpowiedź: „Ja mogę robić trzy rzeczy naraz: modlić się, spowiadać i wędrować po świecie".

Współbracia oraz świadkowie jego życia podkreślali, że to właśnie Różaniec był żywą modlitwą Ojca Pio, jego zwycięską bronią nad szatanem, siłą i sekretem wielu otrzymanych łask. Był też wielkim pocieszeniem w jego życiu nieustannie ofiarowywanym za innych, a szczególnie za dusze w czyśćcu cierpiące. Wreszcie u kresu swego życia właśnie tę ukochaną modlitwę różańcową pozostawił nam niejako w swoim testamencie, mówiąc: „Kochajcie Maryję, naszą Matkę i czyńcie wszystko, by Ją kochano. Zawsze odmawiajcie Różaniec, róbcie to tak często, jak tylko to jest możliwe. Szatan zawsze próbuje zniweczyć tę modlitwę, lecz nigdy tego nie osiągnie. To jest modlitwa tego, który jest Panem wszystkiego i wszystkich. A Matka Boża nauczyła nas tej modlitwy, tak jak kiedyś Pan Jezus nauczył nas Ojcze nasz (...)".

Naszym rozumem i wiarą trudno ogarnąć całe mistyczne życie Ojca Pio, które bezspornie wykraczało poza wszelkie prawa czasu i przestrzeni. Trudno nam również pojąć jego relacje z Matką Najświętszą, ale zapewne on jeden miał prawo powiedzieć: „To nie ja żyję, ale Maryja, która we mnie przeżywa Jezusa".

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama