Iwo z Bretanii

O świętym Iwonie z Bretanii, patronie prawników

Kto jest patronem strażaków? - św. Florian. A pracowników służby zdrowia? - św. Łukasz. A kierowców? - św. Krzysztof. Odpowiedź na ogół nie sprawia żadnych trudności. A prawników? Z tym już gorzej.

Rzadko kto wie, że jest nim św. Iwo Hélory z Bretanii, jednocześnie patron wdów i sierot, a także patron Bretanii. Każdego roku 19 maja prawnicy z całego świata zjeżdżają licznie do Tréguier w Bretanii na odpust św. Iwona, by w barwnej procesji odprowadzić relikwiarz z czaszką świętego z katedry św. Tugduala do kościoła NMP w Minihy-Tréguier. W tym roku, w związku z 700-leciem śmierci świętego, uroczystości będą mieć szczególny charakter. Przewodniczyć im będzie specjalny wysłannik Papieża kardynał Mario Francesco Pompedda.

Człowiek Średniowiecza

Św. Iwo urodził się koło roku 1250 w Kermartin w pobliżu Tréguier. Po ukończeniu 14 roku życia studiował w Paryżu na wydziale sztuk wyzwolonych, później na wydziale prawa kanonicznego i teologii, a w Orleanie na wydziale prawa cywilnego.

Kiedy jako niemal trzydziestoletni, świetnie wykształcony prawnik powrócił do rodzinnej Bretanii, archidiakon Rennes natychmiast powołał go na stanowisko oficjała, czyli diecezjalnego sędziego duchownego i powierzył mu wszystkie sprawy sporne diecezji. Iwo od samego początku zyskał sobie opinię bezstronnego, nieprzekupnego i sprawiedliwego sędziego, który - o dziwo - bogatych podsądnych traktował na równi z ubogimi. Potrafił w niezrównany sposób połączyć sprawiedliwość ziemską z zasadami chrześcijańskiej miłości bliźniego. Zawsze czynił starania, by pogodzić zwaśnione strony i uniknąć procesu, a jeśli już musiało do niego dojść, biednym opłacał koszty postępowania sądowego, skazanych odwiedzał w więzieniach i wspomagał ich rodziny, a szczególną troską otaczał najbardziej bezradnych, tj. wdowy i sieroty.

Po czterech latach Iwo objął urząd oficjała w Tréguier i wyświęcony został na kapłana. Biskup powierzył mu niewielką parafię Trédrez, a po roku 1293 nieco większą - Louannec. Iwo od razu zjednał sobie parafian, dając przykład ubóstwa i modlitwy. W czasach, kiedy kapłani obowiązani byli odprawiać Mszę św. tylko w niedziele i święta, Iwo czynił to codziennie, niezależnie od tego, gdzie się znajdował. Często, chcąc pogodzić zwaśnionych, zanim zajął się sprawą jako sędzia, odprawiał w ich intencji Mszę św. - po niej serca skłóconych w jakiś cudowny sposób ulegały przemianie i jednali się bez rozprawy.

Włośnica pełna pcheł

Iwo prowadził też częstą w czasach Średniowiecza działalność wędrownego kaznodziei - oznaczał się taką gorliwością w głoszeniu Słowa, że niejednokrotnie w ciągu jednego dnia głosił je w kilku odległych od siebie o wiele kilometrów kościołach i to zarówno w języku bretońskim, francuskim, jak i łacińskim.

Jeszcze podczas pobytu w Rennes rozpoczął się trwający przez długich dziesięć lat czas wewnętrznej walki Iwona, który zaowocował buntem miłości przeciw nieładowi tego świata, dosłownym potraktowaniem Ewangelii, życiem Błogosławieństwami, a zwłaszcza pierwszym - ubóstwem w duchu. Stopniowo wzrastało w nim coraz większe umiłowanie ascezy. Jeszcze w czasach studenckich Iwo zaczął sypiać na podłodze, na cienkiej warstwie słomy z kamieniem lub księgą praw pod głową oraz odmawiać sobie mięsa i wina, by przekazać je ubogim. Kolejnym krokiem był post o chlebie i wodzie w środy i piątki, zrezygnowanie z konia, a później z pięknych i kosztownych szat oficjała, które dwa razy do roku, zaraz po otrzymaniu nowych, przekazywał biedakom z hospicjum w Tréguier. Sam przywdział zwykły chłopski kaftan ze zgrzebnego płótna, do którego parę lat później dołożył pełną pcheł ostrą włosiennicę. Jak twierdził, nie mógł dłużej być świadkiem Chrystusa ubogiego, paradując w zbytkownym stroju, nie chciał oznajmiać ludziom sprawiedliwości, samemu będąc odzianym w symbole dominacji i tryumfu.

Bronił i karał

Ponieważ w owych czasach można było sprawować urząd sędziego i adwokata jednocześnie, Iwo zaczął za darmo bronić ubogich - odtąd zyskał sobie przydomek "adwokata biedaków".

Kiedy odziedziczył rodzinną posiadłość Kermartin, nie zrzekł się jej - podobnie jak nigdy nie zrezygnował z dochodów związanych ze sprawowaniem urzędu oficjała: nie stanowiły one przeszkody w drodze do doskonałości chrześcijańskiej - wszystko rozdawał potrzebującym, odziewał ich, żywił, dawał schronienie, opłacał naukę, leczył, kupował płótna grzebalne. Dworek Kermartin zamienił na przytułek dla najuboższych, zwłaszcza kalekich, chorych i starych, by choć pod koniec życia zaznali trochę miłości i umarli godnie. Kiedy dwór okazał się zbyt ciasny, wybudował hospicjum przeznaczone dla podróżnych i pielgrzymów. Sam wszystkim przygotowywał posłanie, każdego witając z prawdziwą radością, jako "przysłanego przez Pana".

Po wypełnionych pracą dniach zamykał się w swoim pokoju i noce spędzał na modlitwie. Często też oddawał się trwającej przez parę dni kontemplacji, nie jedząc wówczas i nie pijąc, "odpoczywając" w Bogu i nabierając sił do dalszej działalności.

Iwo Hélory zmarł 19 maja 1303 roku. Kiedy w roku 1347, papież Klemens VI ogłosił go świętym, jego kult, który rozpoczął się zaraz po śmierci, bardzo szybko rozprzestrzenił się poza granice Bretanii. Kościoły i kaplice jemu dedykowane zbudowano m.in. w Paryżu i w Rzymie. Wiele wydziałów prawa i uniwersytetów obrało go za patrona, m. in. w Nantes, Bazylei, Fryburgu, Wittenberdze, Salamance i Louvain.

Św. Iwo w Iwoniczu

Do Polski kult św. Iwona dotarł stosunkowo wcześnie. Już 25 lat po kanonizacji, w roku 1372 jeden z kanoników wrocławskiej kolegiaty św. Idziego, Bertold, ze swej pielgrzymki do Tréguier przywiózł relikwie świętego. Umieszczono je w jednym z bocznych ołtarzy kościółka św. Idziego - niestety, dziś ich tam już nie znajdziemy. Niezależnie od Bertolda po relikwie św. Iwona pojechał do Bolonii opat Kanoników Regularnych Henricus Gallici. Na jego koszt do budującego się wówczas kościoła NMP na Piasku dobudowano kaplicę św. Iwona, w której umieszczono ołtarzyk szafkowy z relikwiami. Niestety, nie dotrwały one do naszych czasów, w przeciwieństwie do kultu, który, przerwany na początku XIX wieku, ożył w roku 1981 - od tego czasu w każdą pierwszą sobotę miesiąca w kaplicy św. Iwona zbierają się prawnicy wrocławscy na Mszy św. specjalnie dla nich sprawowanej.

Drugim ważnym miejscem kultu św. Iwona w Polsce jest Iwonicz Zdrój, gdzie znajduje się jedyny w Polsce, jak się wydaje, kościół pw. św. Iwona z przepiękną rzeźbioną w drewnie lipowym statuą świętego. Według Encyklopedii Katolickiej "nazwa XIV-wiecznej osady Iwonicz wiąże się z wczesnym kultem św. Iwona w Polsce". Trudno dziś to udowodnić, wiadomo jedynie, że pierwsza drewniana kaplica pod wezwaniem św. Iwona zbudowana została w roku 1838 dzięki staraniom hrabiego Karola Załuskiego, założyciela uzdrowiska. W latach 1894-95 wybudowano kościół parafialny pw. św. Iwona i MB Uzdrowienie Chorych. W roku 1995 tuż obok niego postawiono duży nowoczesny kościół, tym razem zmieniając kolejność patronów, tzn. pw. MB Uzdrowienie Chorych i św. Iwona.

Warto też wspomnieć o zakładanych w XVII i XVIII w. bractwach św. Iwona, gromadzących w swych szeregach środowiska prawnicze, a mających przyczynić się do ich odnowy moralnej. Bractwa te istniały przede wszystkim w miastach, gdzie zbierał się Trybunał Koronny: w Piotrkowie Trybunalskim (zał. w roku 1726) i w Lublinie (1743 r.). W obydwu do dziś zachowały się obrazy przedstawiające świętego: w Piotrkowie, w kościele oo. Jezuitów, w Lublinie, w kościele parafialnym pw. Nawrócenia św. Pawła. Istniały też bractwa w Przemyślu (XVII w.), prawdopodobnie w Krakowie (zachował się XVIII-wieczny obraz św. Iwona w zakrystii kościoła oo. Pijarów), w Warszawie i we Lwowie. W diecezji krakowskiej czczono św. Iwona w Nowym Korczynie (w 1715 r. w kościele oo. Franciszkanów konsekrowano ołtarz św. Iwona) oraz w Nowym Sączu w kręgach związanych z Bractwem Przemienienia Pańskiego.

Przesłanie na dziś

Czy dzisiaj, kiedy narasta fala nienawiści i agresji, kiedy chciwość i żądza władzy nakładają wielu ludziom bielmo na oczy, kiedy nawet wymiar sprawiedliwości jest skorumpowany, św. Iwo może nadal nieść nam jakieś przesłanie? Chyba właśnie dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebny jest wzór człowieka, który uosabia bunt miłości przeciw nieładowi tego świata, który urósł do symbolu sprawiedliwości i miłosierdzia, o które, wobec poszerzających się obszarów nędzy, nieustannie apeluje Papież Jan Paweł II. Warto się zastanowić.


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama