O duchowości św. brata Alberta Chmielowskiego
Rozdział 14 z Ewangelii św. Jana, kiedy Jezus umywa nogi Apostołom, czytany jest podczas Mszy 17 czerwca, we wspomnienie Brata Alberta. Kontemplacja Jezusa służącego człowiekowi, praca na rzecz najbiedniejszych, najbardziej potrzebujących, to sens naszego powołania mówi s. Lidia, albertynka z domu w Opalenicy. Sami nie potrafimy sobie do końca odpowiedzieć, dlaczego ta trudna posługa nas wciąga. Nasz podstawowy sposób ewangelizacji to ciężka praca fizyczna przy ubogich podkreśla s. Ambrozja z pustelni na Kalatówkach.
Przykład całkowitego oddania najuboższym dał Brat Albert Adam Chmielowski założyciel Zgromadzenia Braci Albertynów i Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim. 12 listopada minęła trzynasta rocznica jego kanonizacji. Urodził się w 1845 r. Jako student Szkoły Rolniczo-Leśnej w Puławach brał udział w powstaniu styczniowym. Z powodu odniesionych ran amputowano mu nogę. Dostał się do niewoli rosyjskiej, ale zbiegł do Paryża. Po powrocie do kraju podjął studia malarskie w Warszawie, a potem w Monachium. Uważano go za jednego z najlepszych malarzy krakowskiej bohemy artystycznej końca XIX w.
To do niego z prośbą o korektę zanosili swoje obrazy Kossakowie, Gierymscy, Witkacy. Przełomowym wydarzeniem było namalowanie przez artystę płótna „Ecce Homo”. Przedstawia ono postać stojącego w cieniu Chrystusa, o którym Piłat mówi „Oto Człowiek”. (Dziś obraz, a także relikwie Brata Alberta znajdują się w kościele „Ecce Homo” w krakowskim Prądniku Czerwonym. 17 dnia każdego miesiąca odbywają się tam wspólne nabożeństwa czcicieli Świętego). Chmielowski zrezygnował ze światowego życia. Początkowo wstąpił do jezuitów. Ale tam popadł w depresję i opuścił nowicjat. 25 sierpnia 1887 r. przywdział habit III Zakonu św. Franciszka z Asyżu i zamieszkał w krakowskiej ogrzewalni, schronieniu bezdomnych. Rok później złożył śluby tercjarskie, i tę datę uważa się za początek istnienia zgromadzenia braci, od jego imienia zwanych albertynami.
15 stycznia 1891 r. powołał zgromadzenie żeńskie. Pomagała mu w tym Anna Lubańska s. Franciszka. Pierwszą przełożoną generalną została Maria Jabłońska s. Bernardyna, 5 lat temu ogłoszona błogosławioną. Temu okresowi życia Adama Chmielowskiego poświęcił swój dramat pt. „Brat naszego Boga” Karol Wojtyła. Ta sztuka zafascynowała ks. Mirosława Toszę, który w myśl idei Brata Alberta, razem z wolontariuszami świeckimi, prowadzi w Jaworznie wspólnotowy dom Betlejem dla bezdomnych. W sztuce Papieża zastanowiło go zdanie, które wypowiada jeden z ubogich do artysty: „Dajesz nam to, co ci zbywa”. W tej służbie trzeba iść na całość. Św. Brat Albert ruszył na podbój nędzy mówi s. Ambrozja. Do niedawna na obrazach przedstawiano go jako poczciwego dziadka, takiego św. Mikołaja, który rozdaje chleb.
A to przecież rewolucjonista, który chciał przebudować świat w imię Jezusa. Ulubiony święty Jana Pawła II. Papież, tak samo jak on, zostawił sztukę teatr, poezję, żeby służyć innym jako kapłan. Adam Chmielowski na swoich płótnach przedstawiał piękno świata, a pracując z ubogimi, odkrywał piękno w ludzkiej brzydocie twierdzi s. Lidia, malarka. Dla biednych i opuszczonych otwierał przytuliska, domy sierot, kalek, starców, terminalnie chorych. Pomagał bezrobotnym w poszukiwaniu pracy.
Swoją posługą przywracał im godność dzieci Bożych. Zgromadzenie opiera swe konstytucje na regule św. Franciszka z Asyżu. Albertyni żywią szczególny kult do tajemnicy Wcielenia, Męki Pańskiej krzyża i Eucharystii. Do pełni charyzmatu należą pustelnie miejsca odnowy duchowej. Taka pustelnia znajduje się na zakopiańskich Kalatówkach przy ubogiej chatce, którą wybudował i w której mieszkał Święty. To miejsce ważne dla formacji sióstr. Szkoda, że po kanonizacji nie zostało wykorzystane do stworzenia ośrodka rekolekcyjnego dla świeckich.
Wiele osób właśnie tam decyduje się na wstąpienie do zgromadzenia. Dziś w Polsce istnieją trzy prowincje sióstr albertynek krakowska, warszawska, poznańska. Co roku powstają nowe dzieła, tak że trudno podać dokładną ich liczbę informuje s. Assumpta pracująca w Krakowie. Przy każdym domu wydają posiłki dla ubogich. Prowadzą przytuliska, domy opieki społecznej dla starszych, dorosłych i dzieci, domy księży emerytów, domy samotnej matki i matki z dzieckiem (nowy w Krakowie), kuchnie dla głodnych (duże w Andrychowie, Poznaniu, Krakowie, Warszawie), hospicjum w Miechowie, ośrodek opiekuńczo-rehabilitacyjny dla dzieci i młodzieży (w Jadownikach pod Tarnowem), świetlice, ochronki. Organizują rekolekcje i dni skupienia dla dziewcząt z rodzin ubogich i patologicznych. Na Syberii włączyły się w prowadzenie projektu pomocowego Caritas.
W Usolu Syberyjskim zajmują się 50 dzieci ulicy. Zdecydowanie mniej jest powołań do zgromadzenia męskiego. Krąży anegdota, że kiedy podczas kanonizacji Brata Alberta Papież zapytał brata starszego „Ilu was jest?”, ten odpowiedział „700 z siostrami”. Działają podobnie jak siostry. Między innymi prowadzą 4 domy dla mężczyzn chorych psychicznie i niedorozwiniętych umysłowo. Służba potrzebującym, inspirowana wzorem Brata Alberta, coraz częściej przechodzi w ręce świeckich. Nieraz proszą o duchową pomoc albertynów i duchownych. Działają w innym rytmie, wymiarze niż zgromadzenia, ale to równie ważna praca apostolska. Z ich inspiracji powstało Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta z zarządem we Wrocławiu, skupiające ponad 700 osób w 50 kołach na terenie całej Polski.
Zakładają schroniska dla mężczyzn i domy opieki dla kobiet, noclegownie, kuchnie, łaźnie, domy pogodnej starości. Organizują zbiórki uliczne na rzecz dzieci, wspomagają osadzonych w aresztach. Ponad 780-osobowa grupa świeckich członków Koła Przyjaciół Dzieła św. Brata Alberta wspiera modlitwą i ofiarą wszelkie działania charytatywne. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski, prezes Fundacji im. Brata Alberta, swoją pracę ukierunkował na niepełnosprawnych. Z jego inicjatywy w Radwanowicach powstała ostatnio integracyjna szkoła podstawowa.
Pomagają mu artyści, między innymi aktorka Anna Dymna, organizująca warsztaty teatralne dla niepełnosprawnych. „Każdy człowiek dochodzi do wniosku, że kiedy pomaga innym, to nie żyje na darmo” twierdzi. Wojciech Kilar, wyróżniony przyznawaną corocznie nagrodą im. Brata Alberta, powiedział, że odczuwa zawodową dumę, iż jeden z ludzi, którzy uprawiali ten, jak wielu się wydaje niepotrzebny, zawód artysty, został świętym. Brat Albert to patron zdecydowanych. Jak powiedziała Wanda Zanussi, to „mało obstawiony święty”. A to dlatego, że wymaga dokonania jednoznacznego wyboru całkowitego zaangażowania w czyny miłosierdzia. Wszystko inne jest uspokajaniem sumienia.
Chętni do wspomożenia dzieła miłosierdzia sióstr na Syberii mogą wpłacać ofiary: Zgromadzenie Albertynek „MISJE”, ul. Woronicza 10, 31-409 Kraków, konto 10202892-830333-270-201-111 PKO BP I O/Kraków.
opr. mg/mg