"Ostateczny los człowieka" - fragmenty
ISBN: 978-83-7505-359-3
wyd.: WAM 2009
Śmierć jest oddzieleniem duszy od ciała. W następstwie procesu starzenia się, z powodu choroby czy wypadku ciało niszczy się i przychodzi taki moment, w którym dusza nie może w nim więcej działać. Opuszcza ją wtedy, a my mówimy, że osoba zmarła. Dokładny moment, w którym do tego dochodzi jest trudny do uchwycenia.
Pomimo że serce przestaje bić i zatrzymaniu ulega proces oddychania, dusza nadal może być obecna w ciele. Widać to w przypadku osoby, która pozornie przestaje żyć, ale w wyniku sztucznego oddychania czy intensywnych zabiegów na nowo powracają funkcje życiowe. Gdyby dusza nie była obecna w ciele, byłoby to niemożliwe. Z tego względu Kościół nadał swoim kapłanom uprawnienia udzielania rozgrzeszania i sakramentu namaszczania chorych jeszcze do dwóch godzin po ustaniu funkcji życiowych, na wypadek gdyby dusza była jeszcze obecna w ciele. Jednakże kiedy krew krzepnie i pojawiają się oznaki rigor mortis (stężenie pośmiertne mięśni) staje się jasne, że dusza opuściła już ciało.
Uwaga: „Powszechnie akceptowanym kryterium śmierci człowieka jest śmierć podstawy pnia mózgu. To kryterium zostało uznane zarówno przez różne komitety bioetyczne, jak i przez Papieską Akademię Życia” (Ks. prof. dr hab. Paweł Bartkiewicz, „Nasz Dziennik”, dalej: N. D., 2008, z 5. 09, s. 7).
O tym, co się dzieje z ludzką duszą w momencie śmierci i po niej, dowiadujemy się od wielu mistyków, którzy mieli wizje życia pośmiertnego.
Tak oto doświadczenie śmierci opisuje św. Siostra Faustyna: „Straszna jest śmierć, chociaż nam daje życie wieczne. Nagle zrobiło mi się niedobrze, brak tchu, ciemno w oczach, czuję zamieranie w członkach — to duszenie jest straszne. Chwilka takiego duszenia jest niezmiernie długa... Także przychodzi lęk dziwny pomimo ufności. Pragnęłam przyjąć ostatnie sakramenty święte.
Jednak spowiedź święta przychodzi bardzo trudno, pomimo pragnienia spowiadania się. Człowiek nie wie, co mówi: jedno zacznie, drugiego nie kończy. O, niech Bóg zachowa każdą duszę od tego odkładania spowiedzi na ostatnią godzinę” (Dzienniczek, dalej: Dz. 321). Pan Jezus tłumaczy s. Faustynie to przeżycie następująco: „Córko moja, [...] wiedz, że tym jesteś sama z siebie, coś teraz przeżywała: a dopiero z łaski mojej jesteś uczestniczką życia wiekuistego i wszelkich darów, których ci hojnie udzielam” (Dz. 1559).
Tylko miłość czysta daje duszy moc w samym konaniu. — Mówi Pan Jezus do św. Faustyny: — „Kiedy konałem na krzyżu, nie myślałem o sobie, ale o biednych grzesznikach i modliłem się do Ojca za nimi. Chcę, ażeby i ostatnie chwile twoje były zupełnie podobne do Mnie na krzyżu. Jedna jest cena, za którą się kupuje dusze — a tą jest cierpienie złączone z cierpieniem Moim na krzyżu.
Miłość czysta rozumie te słowa, miłość cielesna nie pojmie ich nigdy” (Dz. 324).
Mistycy opisują, że w chwili śmierci człowieka rozgrywa się duchowa walka. „W takim momencie — pisze bł. o. Stanisław Papczyński — złe duchy atakują duszę i chcą albo przez przypominanie zasług pobudzić ją do zarozumiałości, albo też przez wyolbrzymianie grzechów wtrącić ją w rozpacz” („Miłujcie się” 2008, nr 1, s. 27).
Zofia Kossak w swych wspomnieniach i dialogach o życiu i śmierci z okazji Powstania Warszawskiego napisała: „Bardzo się boję śmierci — mówiła do mnie dziewczyna wyprowadzona z Pawiaka na rozwałkę — bo jeszcze nic dobrego w życiu nie zdziałałam” („Więź” 1979, nr 9, s. 32).
opr. aw/aw