Fragmenty książki "Spacer po teologii"
ISBN: 978-83-7505-020-2
wyd.: WAM 2008
W części pierwszej spróbujemy wyznaczyć główne etapy myśli chrześcijańskiej. Odnoszą się one do przemian kulturowych, do których musiało ustosunkować się chrześcijaństwo, wyciskając jednocześnie oryginalne piętno na myślach i praktykach, z którymi miało do czynienia. W istocie, kultura zachodnia okazuje się wynikiem nieustannych - polemicznych lub pokojowych - konfrontacji pomiędzy kolejnymi humanizmami i chrześcijańskim Objawieniem. Przyjrzymy się więc najpierw nauczaniu pierwszych świadków, uprzywilejowanemu ze względu na swą bliskość z Osobą, życiem i przesłaniem Jezusa Chrystusa, ale i przede wszystkim z uwagi na fakt, że chrześcijanie przyznają mu wartość w pewnym sensie transcendentną, wierząc, że ich pisma zostały natchnione przez Boga (rozdz. 1). Następnie, aby uprościć prezentację, przyjmiemy, że myśli chrześcijańskie ukształtowały się, stawiając czoła, na przestrzeni wieków, trzem wyzwaniom: "religii", innymi słowy kultowi i mistyce - w ten sposób dotkniemy teologii dawnej (rozdz. 2), "mądrości", inaczej mówiąc humanizmu - dotyczy to epoki średniowiecza (rozdz. 3), "zmienności", a więc historii i jej nieprzerwanej ewolucji - chodzi o wysiłki teologiczne, które, od oświecenia aż do współczesnych nam czasów, przenikały stopniowo do refleksji chrześcijańskiej, zajmując w niej w końcu najważniejsze miejsce (rozdz. 4). Owe trzy nurty można jednak, biorąc pod uwagę ich zasadnicze inspiracje, zredukować do dwóch. Teologie "klasyczne" (rozdz. 2 i 3) rozwijają się w świecie, który ujmowany jest w kategoriach stabilności: ziemia jest nieruchoma, rytm życia powtarza się, obroty gwiazd na niebie jawią się jako regularne i koliste. Porządek i harmonia przyjmowane są za najwyższe wartości i znak Boga. Chodzi więc o wypracowanie myśli chrześcijańskiej, otwartej na te wartości, i wyeliminowanie wszystkiego, co jest dla nich przeszkodą, bez względu na to, czy chodzi o błąd, czy o odstępstwo. Brakuje zatem narzędzi, by wyrażać w sposób pozytywny to, co stanowi pewien wyłom w dotychczasowym postrzeganiu świata. Pozostajemy tu raczej w sferze myśli przestrzeni. Z kolei teologie "nowożytne" (rozdz. 4) starają się zrobić to, czego nie zrobiły teologie klasyczne: opierając się na elementach chrześcijaństwa, odwołują się do nieprzewidywalności wolności, do ukierunkowania historii i do tragedii, która jest od niej nieodłączna. Sytuujemy się tu bardziej na poziomie interpretacji czasu.
Ujmując problem chronologicznie, powiemy, że teologie dawne obejmują pierwsze tysiąclecie myśli, od św. Ireneusza i Orygenesa (+ 254) do św. Bonawentury i św. Tomasza z Akwinu (+ 1274). Teologie nowożytne obejmowałyby sześć wieków oddzielających śmierć tych dwóch wielkich doktorów od nadejścia papieża Leona XIII (1878). We d ług sformułowanej tu hipotezy, te dwie wielkie orientacje, nawet jeżeli nie pozostają ze sobą w zdecydowanej harmonii, nie są przecież pozbawione wspólnego mianownika. "Prawda" i "Historia" nie znają trzeciego pojęcia, które mogłoby je scalić. A przecież nie trzeba wybierać jednej z wyłączeniem drugiej, lecz zaproponować, o ile to możliwe, rodzaj gry dialektycznej, w której ukazywałyby się one na przemian i ubogacały w tych zderzeniach. Pismo Święte rozróżnia Prawo, Proroków oraz tzw. księgi mądrościowe, podczas gdy filozofia zachodnia budowana była na podwójnym i przeciwstawnym fundamencie absolutu Parmenidesa i płynności Heraklita: nie trzeba wykluczać tych biegunów, lecz oscylować nieprzerwanie między nimi. Bez wątpienia jest jeszcze zbyt wcześnie, by oceniać teologię współczesną, gdyż pozostajemy wciąż w nurcie, który rozpoczął się w połowie XIX wieku. Czyż nie wyrastała ona na takiej dialektyce historii i prawdy, od Nietzschego i Freuda, Harnacka i Welhausena, Blondela i ojca Lagrange'a, aż do współczesnych nam teologów, którzy pojawili się po powołaniu Ekumenicznej Rady Kościołów (1948) i zwołaniu Soboru Watykańskiego II (1962-1965)? To właśnie spróbujemy przedstawić.
opr. aw/aw