Boże Narodzenie bez Pana Jezusa?

Czy Boże Narodzenie może być tylko świecką tradycją?

- Poproszę pięć kartek bożonarodzeniowych, ale takich bez elementów religijnych. To nie przykład czarnego humoru, ale fragment rozmowy zasłyszanej w sklepie z pamiątkami. Kartki bożonarodzeniowe bez elementów religijnych - to tak jak kąpiel bez wody!

Może ta pani była zwolenniczką poprawności politycznej i solidaryzowała się z prezydentem pewnego sojuszniczego państwa, który, jak podała prasa, przed ubiegłorocznymi świętami rozesłał ponad milion kartek bożonarodzeniowych z psem i kotem na śniegu przed Białym Domem.

Ukradzione Boże Narodzenie

Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla Józefa i Maryi. Dzisiaj także, choć w inny sposób, odmawia się im miejsca. Chrześcijański charakter świąt Bożego Narodzenia pomijany jest z jednej strony przez komercjalizację, a z drugiej przez tzw. polityczną poprawność.

Brytyjska Poczta Królewska wydała w tym roku kolekcję znaczków bożonarodzeniowych. Widnieją na nich renifery, bałwanki, św. Mikołaj i choinki. Miejsca zabrakło jedynie dla... Dzieciątka Jezus. Na tysiącach świątecznych stron internetowych trudno znaleźć wyobrażenie betlejemskiej stajenki z Jezusem, Maryją i Józefem.

Zamiast nich są obrazki z gwiazdkami, bałwankami czy choineczkami. Coraz częściej słyszy się też o Gwiazdce, a nie o Bożym Narodzeniu. W większości mediów podkreśla się tylko rodzinny charakter świąt, unikając odwołań do Boga, duchowości, religii. W telewizji nie usłyszymy życzeń, „abyśmy stawali się bardziej podobni do Jezusa i postępowali tak jak On", miła spikerka życzy nam natomiast „aby te święta upłynęły w ciepłej i rodzinnej atmosferze".

Z naszej świadomości zniknął obraz św. Mikołaja jako biskupa, a zamiast niego pojawił się przerośnięty krasnal z czerwoną czapeczką i worem na plecach - dobroduszny staruszek z dalekiej Laponii, przyjeżdżający na saniach zaprzęgniętych w renifery.

Nie ulega wątpliwości, że ta akcja „wypłukiwania" świąt z treści chrześcijańskich nie jest przypadkowa. Widać, że jest zręcznie kierowana przez ludzi mających pieniądze i wpływy, których niepokoi wszystko, co jest związane z wiarą w Boga. Ich słowa o tolerancji, propagowaniu różnorodności, żeby wyznawcy innych religii nie poczuli się urażeni, są tylko pretekstem do walki z religią wszelkimi sposobami, także niszczeniem tradycji, która jest istotnym elementem wiary.

Przywrócić właściwy sens

Paradoks polega na tym, że okres świąt - jak żaden inny - wnosi do publicznych miejsc wiele religijnych symboli. Pojawiają się w sklepach, na ulicy. Widok wszechobecnych elementów świątecznej scenerii może sprawiać wrażenie, że żyjemy w świecie chrześcijańskim. Jest chyba jednak inaczej. To nie znak szacunku dla Boga, ale raczej próba wykorzystania Pana Boga na usługi świata. Im wymyślniej obchodzi się Boże Narodzenie, tym mniej mówi się o samym Chrystusie.

Jeszcze nie zdążą z półek sklepowych zniknąć znicze, a już pojawiają się bombki, bałwanki i choineczki, zaczyna się marketingowy szał. Dopiero miesiąc później, cichutko, bez rozgłosu rozpoczyna się Adwent - czas właściwego przygotowania do Bożego Narodzenia.

Wszystko na sprzedaż

Jesteśmy świadkami zawłaszczenia symboli religijnych do niereligijnych celów. Rzeczy święte redukowane są do poziomu towaru. Dźwięk kolęd w markecie w połowie listopada nie skłania do modlitwy, a ma zachęcać do robienia zakupów. Podobny jest sens kolorowych choinek czy szopek na wystawie prawie każdego sklepu. W machinę reklamy i handlu wprzęgnięto największe świętości chrześcijan, pozbawiając ich pierwotnego znaczenia.

Czy można milczeć? Ta sytuacja nakłada obowiązek przywracania symbolom ich właściwego sensu. To dlatego w ostatnim czasie tak aktualne jest wezwanie do godnego przeżywania świątecznego czasu. Liczy się nie tylko społeczny sens przeżywania świąt w rodzinach, choć jest to ważne. Trzeba jednak podkreślać z całą mocą religijne znaczenie Adwentu Bożego Narodzenia.

Przed nami Boże Narodzenie

Jako Polacy jesteśmy w lepszej sytuacji niż inne narody, bo w naszym kraju są jeszcze ludzie religijni, a i tradycja religijna tych świąt jest głęboka. Pomału jednak i do nas docierają elementy profanacji świąt. Reklama przekonuje, że świętować to znaczy jak najwięcej kupować - często wyzwala w nas konsumencki odruch Pawłowa: bezwarunkową i bezrefleksyjną żądzę kupowania.

W takiej atmosferze może zabraknąć miejsca na refleksję nad chrześcijańskimi tajemnicami wiary, wokół których koncentruje się liturgiczne święto. Radość tylko z posiadania i spożywania nie pozwoli dotrzeć do naszej świadomości prawdzie o niezwykłości Narodzin Pana Jezusa, nie skłoni do refleksji o chłodzie i ubóstwie betlejemskiej stajni, nie pozwoli zrozumieć niepokoju Maryi, która nie bardzo miała gdzie schronić się z Bożym Synem, kiedy Ten przyszedł na świat. Taka radość z posiadania szybko przemieni się w znużenie.

W jednych z jasełek spotkałem takie słowa: „Coraz bardziej świeckie święta, coraz mniej w nich Bóg się rodzi, coraz słabiej brzmi kolęda i tak jakoś nie wychodzi". Oby nie sprawdziły się w nas dalsze słowa wspomnianej pastorałki: „Znów się w tobie nie zapełni, to od lat już puste miejsce".

To od nas zależy, czy nasze serca napełnią się przychodzącym Bogiem. ■

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama