"Żart i anegdota trochę pobożne"

Spis zabawnych anegdotek związanych z wątpliwościami co do wiary.

Iwan Pawłów, słynny uczony radziecki (Nagroda Nobla z fizjologii), znany był nie tylko ze swych badań naukowych, ale również z odwagi wyznawania religii prawosławnej.
Pewnego dnia uczony, przechodząc obok cerkwi, czyni znak krzyża. Dostrzega to stojący w pobliżu żołnierz Czerwonej Armii i napomina go:
- Co czynisz, towarzyszu? Czyż nie wiesz, że u nas nauka zlikwidowała już religię? Na to Pawłów:
- Cóż robić, towarzyszu, nie wszyscy możemy być naukowcami.

Rozmowa wierzyciela z dłużnikiem. Wierzyciel:
- Zmieniam wiarę, zostaję zwolennikiem reinkarnacji.
- Dlaczego? Skądże ci to przyszło do głowy? - pyta dłużnik.
- Bo wiem z pewnością, że byłem osłem, gdy pożyczałem ci pieniądze.

W kilka lat po wojnie dziennikarz Wbłowski (imię pominiemy) w ramach walki z religią pojechał w góry z cyklem odczytów. Na jednej z prelekcji mówi:
- Nie wierzę w Boga, bo Go w ogóle nie ma. Gdyby był, to ukarałby mnie za ten odczyt. Słysząc to, jeden z górali wstaje, zdejmuje kożuch, zawija rękawy i mówi:
- Wybacz, Panie Boże. że Cię zastąpię...
Świadkowie tej sceny opowiadali, że dziennikarz otrzymał takie lanie, że przerwał swe odczyty i wrócił do domu.

Okres komunizmu w Polsce. Do Warszawy przybyła z wizytą królowa Belgii Elżbieta. Po Warszawie oprowadza ją w imieniu rządu Jarosław Iwaszkiewicz, prezes Związku Literatów Polskich. Zwiedzają również kościoły. W pewnej chwili królowa pyta:
- Czy pan jest wierzącym, czy komunistą? Iwaszkiewicz miał na to odpowiedzieć:
- Katolikiem jestem wierzącym, ale niepraktykującym - komunistą natomiast niewierzącym, ale praktykującym.

Kardynał Alfredo Ottaviani, sekretarz Świętego Ofi-cjum, uchodził podczas Soboru Watykańskiego II za filar skrzydła zachowawczego wśród członków soboru. Dążył, by wprowadzono jak najmniej zmian w Kościele. Pewnego dnia jego prywatny sekretarz zastał go pogrążonego w modlitwie. Gdy mając coś do powiedzenia, chrząknął, kardynał podniósł się z klęczek i miał powiedzieć:
- Prosiłem Boga, by mnie szybko powołał do siebie.
- Dlaczego, Eminencjo? - pyta zdziwiony sekretarz.
- Bo chciałbym umrzeć jeszcze jako katolik.


"Żart i anegdota trochę pobożne"

opr. JU/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama