Pytania, na które można i trzeba odpowiedzieć
Pytania, na które można i trzeba odpowiedzieć
Drogę Krzyżową dla dzieci starszych (gimnazjalistów) oparłem na pytaniach, które młodzi stawiają w tym wieku. Odpowiedzi nie są łatwe, bowiem dotyczą życia ludzi dorosłych. To świat dorosłych krzywdzi świat ludzi młodych, dlatego ich pytania są niejednokrotnie bardzo ostre i dwuznaczne. Razem z gimnazjalistami szukamy na nie odpowiedzi.
Ze względu na to, że gimnazjalistów trudniej przekonać do aktywnego przeżywania nabożeństwa Drogi Krzyżowej, dlatego należy wcześniej przygotować konkretne osoby, aby pełniły wszelkie funkcje. Rozważania czytają uczniowie. Zwracamy baczniejszą uwagę na chwile milczenia, medytacji. Cisza pozwala bowiem znaleźć odpowiedź.
POCZĄTEK
Panie Jezu, oto znów jesteśmy razem z Tobą. Tym razem pójdziemy za Tobą dźwigając Twój ciężki krzyż. Przyjmij naszą modlitwę.
Tak wielu ludzi, szczególnie w naszym wieku, zadaje trudne pytania dorosłym, ale i też samym sobie. Stawiamy je nie tylko katechetom na lekcjach religii, ale w ogóle, w całym życiu. Przed nimi nie wolno uciekać, lecz trzeba wspólnie poszukiwać mądrych i pozytywnych odpowiedzi. Jezu, pomóż nam, abyśmy umieli stawiać pytania i na nie odpowiadać.
I. Jak on mógł tak uczynić?
Jest takie słynne powiedzenie: „Wszedł jak Piłat w Credo". Oznacza ono, że ktoś nieuczciwie coś zdobył; że ktoś znalazł się na jakimś zaszczytnym miejscu lub uzyskał jakiś tytuł w sposób podstępny. Tak stało się z Piłatem.
Za każdym razem, kiedy wyznajemy naszą wiarę, wymawiamy jego imię, a przecież on niczego dobrego nie uczynił. To jest przedziwna tajemnica wiary i naszego zbawienia, że Bóg dopuścił do tego, aby w jakimś momencie historii niektórzy ludzie mieli w niej swój pozytywny lub negatywny udział.
Każdy człowiek jest wolny, gdyż Bóg nikogo nie zmusza do wiary, do miłości, do wyrzeczeń ponad siły. Jednakże nie można tak po prostu „umyć rąk" jak to uczynił Piłat podczas procesu Jezusa.
Chwila medytacji
II. Dlaczego niektórzy ludzie są aż tak bardzo ślepi?
„No co się tak gapisz? Nie rozumiesz? Nie widzisz?" - te pytania są zazwyczaj ostrym wyrzutem, że ktoś nas nie rozumie lub nie chce rozumieć. Faktycznie! Można mieć oczy szeroko otwarte, a nie widzieć; można mieć czyste uszy, ale nie słyszeć; można dotykać czyjegoś czoła i nie poczuć, że ktoś ma gorączkę, że źle się czuje, że potrzebuje pomocy, współczucia.
Wielu ludzi nosi krzyżyk jako znak wiary, a niezgodnie z nią postępuje. Ileż to ludzi składa ręce do modlitwy, nawet codziennie, a potem tymi samymi dłońmi kogoś uderza, wygraża pięścią. Ileż to ludzi odmawia „Ojcze nasz...", a potem z ich ust padają brzydkie słowa, przekleństwa.
Czy dziwisz się rzymskim żołnierzom, że ślepo wykonywali rozkaz? A skąd mieli wiedzieć, że Skazaniec jest Mesjaszem? A przecież obok nich stali ci, którzy widzieli Jego cuda, którzy dotykali uzdrowionych przez Niego, którzy słyszeli Dobrą Nowinę o zbawieniu, którzy rozmawiali z Jego Matką, Apostołami, a jednak... A jednak im to nie pomogło... Chwila medytacji
III. Nie było nikogo, kto mógłby pomóc?
„Leżącego nie wolno kopać" - to, doprawdy, bardzo smutne stwierdzenie. W ogóle nie powinniśmy dopuścić do tego, aby człowiek upadł. Jednakże dzieje się często odwrotnie. Tak wiele przemocy jest w środkach masowego przekazu, że nie reagujemy już na ludzki ból, na czyjeś cierpienie. Często przechodzimy obojętnie nawet obok tych, którzy z różnych powodów leżą na chodnikach, na trawie.
Czasami ktoś poda takiemu człowiekowi rękę, ale - to też jest niezrozumiałe - on ją odpycha lub patrzy, czy w tej wyciągniętej do niego dłoni są pieniądze. I znów problem: jak takiemu człowiekowi pomóc?
W Krakowie, przy Poczcie Głównej, siedziała na chodniku Cyganka z małym dzieckiem. Było to w grudniu. Ludzie dawali jej drobne pieniądze. Podeszła do niej także starsza kobieta i zaproponowała, że weźmie ją do siebie, do domu. „Będziesz się mogła umyć, zjesz porządnie, ubierzesz się w czyste ubranie" - tak do niej mówiła. Cyganka odpowiedziała jej ruchem głowy, że nie, że nie chce. Starsza pani odeszła ze smutkiem. „To nie był leżący Chrystus, idę szukać Go dalej" - powiedziała do siebie.
Chwila medytacji
IV. Czy matka musi zawsze cierpieć?
„Czy ty, mamo, musisz wszystko wiedzieć?" - w ten sposób najczęściej kończą się rozmowy dorastających dzieci z matką. Podobnie jest i z rozmową z ojcem. Nie chcemy ich rad, wskazówek, bo wydaje nam się, że już staliśmy się dorosłymi, niezależnymi i że sami już możemy podejmować wszystkie decyzje. Tak jednak nigdy nie jest i ciągle musimy spotykać na swej drodze tych, którzy nam pomogą
Chrystus, na swej Drodze Krzyżowej, spotkał się ze swoją Matką. Wymienili spojrzenia. Ona była pełna bólu, bo wydali Jej syna na śmierć. Jak mogli? „Synu, dlaczego się nie broniłeś? Dlaczego dałeś się tak oszukać?" - takich pytań nie stawiała, bo wiedziała, że to wszystko dzieje się z woli Najwyższego. Wielka tajemnica matczynego bólu i cierpienia.
Chwila medytacji
V. A czy dzisiaj są również szymonowie?
Wśród chłopców panuje taka moda, taka swego rodzaju rywalizacja: kto więcej podniesie ciężaru, kto szybciej pobiegnie na jakiś określony dystans, kto dłużej wytrzyma pod wodą, kto szybciej zdobędzie jakiś szczyt, itd. itd. W ten sposób rodzą się przyszłe talenty w sporcie.
Szymon wracał z pracy. Od samego rana, od wschodu słońca, pracował ciężko na polu. Po drodze zobaczył tłum, który szedł w kierunku Golgoty. „Znowu kogoś ukrzyżują - pomyślał. - Ech, ci Rzymianie. Kiedy oni sobie pójdą do siebie?" Z tymi myślami podszedł bliżej i wtedy żołnierze przymusili go, aby poniósł ciężki krzyż Jezusa. Wzbraniał się, ale potem zrozumiał, że pomaga Zbawicielowi!
Czy dzisiaj są tacy Szymonowie z Cyreny?
Chwila medytacji
VI. Dlaczego tylko Weronika była tak odważna?
Jeśli zdarzy się jakiś wypadek, to zaraz wokół jest pełno ludzi, gapiów, którzy nie pomagają, a tylko są biernymi obserwatorami wydarzeń. Ktoś jednak z nich zadzwoni na pogotowie, policję. Zazwyczaj jest to ktoś, kto jest odważny, kto nie myśli tylko o tym, żeby dyskutować: „A po co jechał tędy? A nie mógł zwolnić? A przecież tyle razy w telewizji mówili, że trzeba uważać! Taki już jest los człowieka, jemu to było przeznaczone"
Powyższe rozmowy są nie tylko, że niepoważne, ale brak w nich miłości. Przecież często ofiara wypadku, jakiegoś niemiłego zdarzenia, słyszy to wszystko i jeszcze bardziej ranią ją takie bezmyślne uwagi.
Weronika przebija się przez tłum, podbiega do Jezusa i ociera Mu twarz. W nagrodę Jego twarz odbiła się na jej chuście.
Chwila medytacji
VII. Jak zachowują się ludzie w obliczu czyjegoś nieszczęścia?
Jak ktoś popadnie w jakieś tarapaty, jak kogoś dotknie jakieś nieszczęście, to szuka przyjaciół, którzy mogliby mu pomóc. Czasami chodzi o coś poważnego, np. o pożyczkę dużej sumy pieniędzy, bo jeśli ich nie zdobędzie, to czeka go może nawet więzienie. Trudno wtedy znaleźć kogoś, kto by pomógł w tak trudnej sprawie, bo w większości ludzie nie mają aż tak dużej sumy pieniędzy. Ale czasami chodzi tylko o to, aby usłyszeć dobre słowo, jakieś pocieszenie. Przecież ono nic nie kosztuje. Ileż to ludzi prosi: „Pomódl się za mnie, abym otrzymał pracę". Inni proszą o wstawiennictwo do Boga na czas trudnej rozmowy. Jeszcze inni proszą o modlitwę, aby Bóg skrócił ich cierpienia - pragną umrzeć w spokoju.
Jak ludzie zachowują się w obliczu czyjegoś nieszczęścia, czyjejś choroby, złego samopoczucia?
Chwila medytacji
VIII. Nie płaczcie, lecz zwróćcie uwagę na...
Wciąż widzimy ludzkie łzy, zresztą, kto dzisiaj nie płacze? Owszem, mówi się, że „prawdziwy mężczyzna nie płacze", ale tak jest tylko w piosence, w poezji. Życie bywa niejednokrotnie tak brutalne, że nie jest wstydem uronić łzę. Wielu znawców ludzkiej psychiki zaleca niejednokrotnie: „Popłacz sobie, to ci ulży".
Czy kobiety jerozolimskie dlatego płakały nad losem Jezusa? Raczej nie, ponieważ On wyraźnie do nich powiedział: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi".
Nikt z nas nie ma teraz zamiaru płakać nad losem Jezusa, my się teraz po prostu modlimy, rozważamy tajemnice Jego męki. Ale gdyby tak Jezus powiedział: „Uczniowie gimnazjaliści! Nie myślcie teraz o mojej męce, lecz o sobie, o waszych koleżankach i kolegach, o waszym postępowaniu" - to co Mu odpowiemy? A gdyby powiedział do naszych rodziców: „Nie smućcie się z powodu mojej sytuacji, zwróćcie uwagę na wasze dzieci". A gdyby tak powiedział do katechetów: „Nie piszcie zbyt długich rozważań Drogi Krzyżowej, lecz popatrzcie, że nie przyszli ci, do których są one adresowane".
Chwila medytacji
IX. Zbyt wiele jest pięknych, wzniosłych, ale „pustych" słów...
Najlepiej stać z zakasanymi rękawami i czekać, aż ktoś inny pomoże. Dlaczego chętnie przyjmujemy taką postawę? Tak łatwo jest zrzucić odpowiedzialność na rodziców, na wychowawców, a najlepiej na księży, na nauczycieli, że nie wychowują i źle przygotowują dzieci do życia. Są tacy, którzy wypowiadają tak wzniosłe hasła, że śmieją się z nich nie tylko uczniowie, a nawet wielu dorosłych. Dlaczego? Bo słowa te nie są poparte czynem. Są puste! Misternie splecione w zdania podrzędnie złożone, w których podmiot, orzeczenie, przydawka i okolicznik mają swoje właściwe miejsce. Co z tego, że są piękne? Co z tego, że są stylistycznie poprawne, skoro są pustymi frazesami?
Niech za naszymi słowami idą nasze czyny. Nie muszą one być od razu wielkie, ale niech będą prawdziwe.
Jezu, podaję Ci moją dłoń i na ile potrafię, na tyle Ci pomogę!
Chwila medytacji
X. Czy można z kogoś żartować?
Nikogo już dzisiaj nie dziwi wizerunek nagiej kobiety czy mężczyzny. Jesteśmy przesyceni tymi obrazami. Szczególnie telewizja emituje wiele scen, które obniżają wartość ciała ludzkiego, które przecież jest piękne i godne szacunku. Dlaczego? Bo mieszka w nim Duch Święty.
Nie wolno żartować z czyjejś nagości, nawet tej świadomej. Często są to ludzkie dramaty i nikt nie wie, dlaczego ktoś „sprzedaje swoje ciało", dlaczego ktoś tak się świadomie poniża. Wykorzystują to ci, którzy po prostu zarabiają na tym ludzkim upadku pieniądze. Taka jest
prawda.
Jezu, patrzę na Ciebie nagiego, pozbawionego szat, a przecież widzę Twoje piękno, widzę Twą czystość. Pozwól, że okryję Cię moim czystym sercem.
Chwila medytacji
XI. Czy za Jezusa można „trzymać kciuki"?
Trzeba nauczyć się współcierpieć. Na swój sposób. Czy już obiecałeś komuś modlitwę? A czy powiedziałeś komuś: „OK. Nie ma sprawy, będę pamiętał o tobie". Najczęściej mówimy: „Dobrze. Możesz na mnie liczyć. Będę trzymał kciuki za ciebie". Co to znaczy trzymać kciuki"? Nic innego, jak faktycznie włożyć kciuk do dłoni, zacisnąć pięść i... no właśnie, i co dalej?
Trzymamy kciuki za przyjaciół, którzy zdają egzamin. Trzymamy kciuki za sportowców. Adrenalina nam się podwyższa, gdy ktoś z bliskich uczestniczy w jakichś zawodach: „Nasi muszą wygrać! Nie ma rady!" No i wtedy owo „trzymanie kciuków" jest czynnością bardzo sympatyczną. Wyobraź sobie, że Jezus prosi cię teraz: „Bądź ze Mną. To jest moja najtrudniejsza chwila, gdyż oddaję swoje życie za ciebie, za cały świat". Przecież nie powiesz Mu: „OK, Jezu, będę za Ciebie trzymał kciuki...", bo jest to nie tylko, że niepoważne, lecz wręcz głupie, obraźliwe, nie na miejscu.
Musisz więc nauczyć się współcierpieć z Jezusem i z innymi ludźmi.
Chwila medytacji
XII. Wokół kogo lub wokół czego kręci się świat?
Świat kręci się wokół pieniędzy. Tak, jest to prawdą. Ale nie tylko. Wiele jest rozmaitych spraw, które zaprzątają ludziom głowę: praca, zdobywanie tytułów, zaszczytów, honorów... Świat kręci się także wokół polityki, a już najwięcej wokół określonych osób, które często nakręcają spiralę przemocy. Zbyt wiele jest wywiadów z takimi ludźmi, artykułów... „Wielcy tego świata" poszukują pokojowych rozwiązań konfliktów, wojen, walk... a z drugiej strony sprzedają sobie wzajemnie broń. Czyż nie jest to hipokryzja?
Świat powinien szukać rozwiązań w miłości. To właśnie ta siła, to uczucie powoduje, że ludzie podają sobie ręce, że oddają ukradzione rzecze, że przepraszają za błędy, wyznają swoje grzechy, płaczą z powodu tego wszystkiego, co się stało. Te łzy są i przyznaniem się do win, i przebaczeniem. A Miłość pozwoliła przybić do krzyża...
Chwila medytacji
XIII. Czy smutek można specjalnie ukryć?
Najtrudniej jest wytrwać na pogrzebach, bo czasami nie wiadomo jak się zachować. Rodzina płacze, krewni są smutni, bliscy zasępieni, ksiądz śpiewa smutne pieśni... Do tego dochodzi ziemia, trumna, czasami jeszcze deszcz potęguje ów smutek. Jak pomóc komuś, kto przeżywa boleśnie rozstanie z bliską osobą? Czy ukrywać swój smutek pod maską obojętnej twarzy? A może „grać" zasmuconego, choć wcale się tego nie czuje? A może w ogóle nie iść na pogrzeb?
Połóż kwiaty na grobie. Zapal znicz. A potem po prostu módl się za zmarłego, za jego najbliższych pogrążonych w żałobie. Jeżeli jest taka tradycja - złóż kondolencje, jeżeli jej nie ma, to podejdź, uściśnij dłoń, przekaż znak pokoju, wymień spojrzenie pełne ciszy. A najlepiej będzie, gdy będziesz obecny na Mszy Świętej i przyjmiesz Eucharystię. Kiedyś, po latach nawet, przy kawie lub herbacie ktoś powie ci w zaufaniu: „Wiesz, pamiętasz tamtą chwilę, gdy umarła moja matka? Ty pomogłeś mi najwięcej". Nie pytaj, w jaki sposób, lecz dopij spokojnie filiżankę kawy...
Chwila medytacji
XIV. Co lepiej kupić na pogrzeb: kwiaty czy znicze?
Ludzie czasami mają bardzo śmieszne i naiwne problemy w związku z pogrzebem. Niektórzy nie wiedzą jak mają się ubrać, no bo przecież nie wypada pójść w adidasach i w dresie. Inni mają już bardziej wzniosłe myśli, bowiem zastanawiają się nad tym, co kupić z okazji pogrzebu: znicze czy też kwiaty. Nie wiedząc co wybrać, kupują jedno i drugie. Są też i tacy, którzy swoje kondolencje wyrażają w odpowiedni sposób poprzez umieszczenie w gazecie odpowiednich wyrazów żalu, czyli kondolencji. Pomyśl o swej religijnej i modlitewnej stronie udziału w pogrzebie. Uczyń to tak, jak potrafisz.
Chwila medytacji.
KONIEC
Zbyt wiele pytań rodzi wiele odpowiedzi. Ale nie wolno uciekać przed nimi. Czasami dorośli mówią: „Będziesz dorosły, to się dowiesz". Popełniają błąd, gdyż młody człowiek, już potem jako dorosły, ma żal do wielu ludzi, że go nie przestrzegli przed błędami, że niepotrzebnie wystawili go na próbę i spowodowali, że się ośmieszył.
Nie bój się zadawać trudnych pytań dorosłym i proś, żeby na nie odpowiedzieli. Jezus nikogo nie pozostawił bez odpowiedzi.
Fragment "Blisko ... o jeden tylko krok", ks. Andrzej Ziółkowski CM
opr. MK/PO