Wypowiedzi Ojców Synodalnych i uczestników Synodu (I. Iłowajskaja, br. Luc, ks. T. Winnicki) - Zgromadzenie Synodu Biskupów poświęcone Europie, 1-23.10.1999
Na początek niech mi będzie wolno się przedstawić, to bowiem pozwoli zrozumieć motywy mojej wypowiedzi: jestem redaktorem naczelnym tygodnika, który ukazuje się w Paryżu, a od kilku lat także w Moskwie, oraz chrześcijańskiego radia nadającego od kilku lat bezpośrednio z Moskwy. Pod względem inspiracji i treści obydwa te środki przekazu mają charakter chrześcijański i ekumeniczny. Połowę mego życia spędzam w Moskwie, dokąd udaję się co miesiąc na mniej więcej dwa tygodnie. Zamierzam zatem omówić te dwa tematy: Rosja z punktu widzenia chrześcijaństwa oraz ekumenizm, które były już poruszane podczas obrad Synodu, ale w sposób ogólniejszy.
Przede wszystkim pragnę wyrazić ogromną wdzięczność, jaką wiele osób w Rosji żywi dla Ojca Świętego ze jego wielkoduszne zainteresowanie tym krajem, za jego wizję Rosji, która może znaleźć swoje miejsce w Europie, i za poparcie, dzięki któremu może się urzeczywistnić nadzieja na Rosję europejską, pokojową i chrześcijańską. Wyrażana przez Ojca Świętego ufność, że jest to możliwe, zachęta do działania w tym kierunku, jakiej nam udziela, oraz jego błogosławieństwo to jedyne prawdziwe podstawy, na których opiera się nasza nadzieja. Nie jestem bynajmniej jedyną osobą, która to rozumie, ale tylko ja mam dziś okazję to powiedzieć.
Pogrążeni w smutku uczniowie rozpoznali Mistrza w Emaus, kiedy dał im chleb Eucharystii. Ci, którzy w Rosji odnaleźli już Chrystusa, wiedzą, że potrzebujemy jedności w Eucharystii, aby być naprawdę chrześcijanami. Ale liczba ludzi, którzy znaleźli Chrystusa, jest bardzo niewielka: pustynia ateizmu, narzucanego przez 70 lat, cofa się powoli. Kim jest ten Bóg, o którym nam mówicie? — to pytanie słyszymy często. Inne pytanie wielokrotnie zadawane brzmi: dlaczego nazywacie się chrześcijanami, skoro czcząc jednego Boga jesteście wzajemnie podzieleni?
Ewangelizacjia Rosji to zadanie, którego trudność przerasta wyobrażenia. Może wystarczy tu wspomnieć, że liczba wierzących i praktykujących wszystkich wyznań chrześcijańskich wynosi ok. 2-3% ogółu ludności. Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie spodziewała się upadku komunizmu i nie była przygotowana, aby odpowiedzieć na pytania i potrzeby, przed jakimi stanęła. Nie jest gotowa do dziś, nade wszystko zaś narażona jest — zwłaszcza szczyty jej hierarchii — na straszliwą pokusę, by pozwolić się wykorzystać jako ideologia, która mogłaby zastąpić marksizm-leninizm. Doprowadziłoby to Cerkiew do izolacji od zachodniego chrześcijaństwa, a nawet do wrogości wobec niego, otwartej lub ukrywanej pod pewnymi pozorami. Jednym z takich pozorów jest oskarżenie o prozelityzm. Mogę zaświadczyć, że nic takiego nie istnieje.
Względy polityczne, a nie religijne kryją się za odmową jedności, za odmową otwarcia drzwi braciom z Zachodu, a przede wszystkim Ojcu Świętemu. Wiele osób w Rosji poleciło mi, abym poprosiła Waszą Świątobliwość o wybaczenie tej winy. Wielu ludzi w Rosji, spośród tych którzy znaleźli już Chrystusa lub szczerze Go poszukują, prosiło mnie, bym przekazała Ojcu Świętemu, że nie należy traktować politycznych rozgrywek hierarchii jako wyrazu ich prawdziwych uczuć. Przede wszystkim proszą oni Ojca Świętego o przebaczenie oraz by nie opuszczał ich i o nich nie zapominał; aby nie wpadł w sidła, jakie często są na niego zastawiane, by skłonić go do odwrócenia się od nich. Gdyby tak się miało stać, byłby to naprawdę koniec, przynajmniej dla Rosji. Jeśli ten koniec jeszcze nie nastąpił, to jest to w wielkiej mierze — powtarzam raz jeszcze — zasługą Waszej Świątobliwości. W imieniu wszystkich, którzy o tym wiedzą, mam powiedzieć tobie, Ojcze Święty: niech Bóg ci po stokroć wynagrodzi.
Młodość to okres, gdy człowiek staje bezbronny wobec wielu zagrożeń. Cierpienia młodych są zwierciadłem schorzeń społecznych: narasta przemoc na peryferiach wielkich miast i przestępczość młodocianych; najczęstszą przyczyną śmierci osób w wieku od 25 do 34 lat jest samobójstwo; pojawił się problem włóczęgostwa młodzieży i we Francji jest dziś 100 tys. niepełnoletnich bez stałego miejsca zamieszkania. Zdajemy sobie sprawę, że każdy z tych problemów to wołanie o pomoc ze strony tych, którzy chcą być dostrzeżeni, szukają racji bytu i motywów nadziei.
Pod względem religijnym młodzi są często ubodzy, ale są też najbardziej pokorni i otwarci. Pokazują, że sensu życia nie można zadekretować, dążą do autentyzmu i życia zgodnego z przekonaniami. Boją się włączenia w system, w którym wszystko zostało już dla nich przewidziane i przygotowane, ale są gotowi sami coś przeżyć, jeśli zostaną do tego zaproszeni, jeśli zaproponuje się im oparcie i pomoc. Kiedy tacy młodzi ludzie spotykają Chrystusa, stają się zwiastunami nadziei dla świata i dla Kościoła.
Praca z młodzieżą w Taizé oraz podczas spotkań, jakie od 22 lat wspólnota organizuje każdej zimy w jednym z wielkich miast Europy, pozwala mi wskazać dwa szczególne «miejsca» tego doświadczenia, w których młodzi mogą odnaleźć Chrystusa jako światło na swojej drodze.
Pierwszym takim miejscem jest wspólna modlitwa, a zwłaszcza milczenie podczas modlitwy. Młodzi, na co dzień zanurzeni w środowisku przesyconym informacjami, obrazami albo hałasem, są zaskoczeni tym, że modlitwa otwiera przed nimi przestrzeń wytchnienia i wolności. Dzięki pomocy innych, którzy także trwają przed Bogiem, odkrywają, że pokój już zamieszkuje w ich sercach i że jest głębszy niż wszelkie ich wątpliwości. Ze zdziwieniem przekonują się, że wiara nie każe znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, ale że jest zdolnością posuwania się naprzód nawet wówczas, gdy niektóre kwestie pozostają otwarte.
Ta otwartość może z kolei prowadzić do przyjęcia żywego słowa, owego «pójdź za mną», przez które Chrystus pierwszy podejmuje zobowiązanie wobec człowieka.
Takie osobiste doświadczenie pozwala połączyć różne elementy życia, które sprawia wrażenie niespójnego i rozbitego, w jedną całość, skupioną wokół jednego centralnego wydarzenia. Taki «środek ciężkości» może zjednoczyć całą osobę.
Drugim miejscem jest braterskie spotkanie z innymi. W epoce globalizacji młodzi stykają się z jednej strony z rzeczywistością wirtualną, kreowaną przez środki przekazu, nowe techniki łączności, wzorce i mody jednakowe na całym świecie, z drugiej zaś — z rzeczywistością codzienną, w której często doznają anonimowości wielkich miast, napięć związanych z nauką lub z wejściem na rynek pracy, gdzie zostają pozostawieni samym sobie. Odkrycie, że Chrystus zachęca do spotkania z innymi i daje środki po temu, nadaje kierunek ich poszukiwaniom.
Spojrzenie na bliźniego oczyma samego Chrystusa pozwala zbliżyć się do niego już nie z nieufnością, ale w duchu akceptacji i gotowości do rozmowy. Drugi człowiek nie jawi się już jako ktoś obcy, jako ciężar czy konkurent, ale jako dar i brat, jako ten, który poszerza moje horyzonty. Nie ma już sprzeczności między otwarciem się na drugiego człowieka a własnym rozwojem, między wspólnotą a wolnością.
Gdy odkryje się Kościół jako braterską wspólnotę, która pozwala dawać i otrzymywać, można się włączyć w jego życie, sprawiając, aby żył dla innych.
Istnieje swego rodzaju solidarność, organiczna i żywa ciągłość nadziei, która sprawia, że młodzi nie mogą żyć nadzieją, jeśli widzą wokół siebie ludzi dorosłych rozczarowanych, zniechęconych i bezużytecznych.
Młodzi czekają na robotników i proroków nadziei, którzy potrafią ją zaczerpnąć z Ducha Zmartwychwstałego i którzy pozwolą im szukać komunii i odważnie żyć komunią, znajdując w niej sens całego życia, nawet pośród doświadczeń.
Chrystus żyje — to prawda płynąca z natchnionego słowa, obecna w historycznym doświadczeniu Kościoła, w życiu Jego apostołów i uczniów. Ta rzeczywistość jest także obecna w doświadczeniu wiary wspólnot życia konsekrowanego.
Należy stwierdzić, iż w rozwoju wspólnot życia konsekrowanego, które są żywą tkanką Kościoła, nastąpił kryzys, a nawet pewien regres. Jednak dzięki oczyszczającej obecności zmartwychwstałego Pana i tchnieniu Ducha Świętego oraz Jego odnawiającej sile wspólnoty życia konsekrowanego przeżywają czas nowej wiosny, odkrywają na nowo swoje charyzmaty, a z nimi nowe miejsce swojej posługi w zmieniających się warunkach politycznych i społecznych Europy, zarówno na Wschodzie (byłe kraje ZSRR), jak i na Zachodzie.
Ta ożywiająca obecność Ducha Świętego rodzi nowe wspólnoty oddane w większym stopniu kontemplacji, ale też poświęcające się dziełu nowej ewangelizacji. One są nadzieją dla Kościoła w misji zwiastowania prawdy o zmartwychwstałym i żyjącym Panu. Życie tych wspólnot staje się miejscem odnowy wiary zarówno dla wielu kapłanów, jak i dla osób konsekrowanych.
W sytuacji, jakiej doświadcza Kościół w Europie w wielu swoich wymiarach, rzeczą nader istotną i ważną jest troska pasterzy Kościoła o ożywianie wiary tych, którzy zostali wezwani do dzieła ewangelizacji poprzez dar kapłaństwa. Wydawać się nieraz może, że w życiu duchowym tych osób wyschło to źródło, z którego czerpie się nową energię do apostolstwa i które obmywa i oczyszcza. A przecież od żywotności i entuzjazmu wiary tego, który jest posłany, zależeć będzie dzieło nowej ewangelizacji, parafii i diecezji, szkół i uniwersytetów. Należy tutaj podkreślić konieczność umiejętnego wcielenia w życie i posługę doświadczenia spotkania z Chrystusem w Objawionym Słowie, w osobistej czy też wspólnotowej modlitwie. Wydaje się czymś bardzo dziś potrzebnym tworzenie ośrodków duchowości dla wszystkich uczestniczących w dziele ewangelizacji, proklamacji żyjącego i obecnego w swoim Kościele Chrystusa.
Dwaj uczniowie opuszczający Jerozolimę i idący do Emaus mogą być symbolem rzesz emigrantów, które pozostawiły swoje ojczyste strony i podjęły emigracyjną drogę życia w granicach starego kontynentu oraz poza nim. Wybrały wolność, w jej twórczej sile i możliwościach, jakie ona daje człowiekowi. Prawdą jest, iż w tym względzie w kończącym się stuleciu dwa systemy wpłynęły na wielką migrację ludności: nazizm i komunizm. Obydwie ideologie zmuszały siłą miliony ludzi do okropnej tułaczki, skazywały na śmierć w obozach, zsyłki w dalekie i nieludzkie warunki Sybiru.
Sytuacja polityczna po II wojnie światowej i podział Europy wpłynęły na dalszą migrację ludzi. Wobec zniewolenia i problemów społecznych, politycznych i gospodarczych komunistycznego totalitaryzmu, zaistniała sytuacja dalszej emigracji. Ucieczka setek tysięcy ludzi z ich własnych ojczyzn, poszukiwanie godnych warunków życia, wyznawania wiary i korzystania ze swobód obywatelskich było aktem odwagi i nadziei. Zasiedlając nowe tereny, nowe kraje emigranci wnieśli z sobą nie tylko problemy, ale także dobra własnej kultury, tradycji i wyznawanej wiary, a więc obdarzali pewnym bogactwem nie tylko goszczący ich naród, ale i lokalny Kościół.
Po upadku komunistycznego systemu w jednoczącej się Europie ten proces migracji nadal trwa. Zapewne nasili się, w miarę jak nowe kraje staną sie pełnoprawnymi członkami Unii Europejskiej. Migracja będzie jednym z problemów i wyzwań dla Kościoła. Emigranci potrzebują ożywiającej obecności zmartwychwstałego Pana, który napełnia ich nadzieją i ukazuje im nowe perspektywy życia. Doświadczają tego dzięki trosce duszpasterskiej ich kapłanów i w życiu wspólnoty parafialnej; dostrzegają w posłudze pasterza diecezji, w której znaleźli nowe warunki życia i rozwoju. Oczekują też na to umocnienie, jakie mogą czerpać z posługi biskupów i wspólnoty kościelnej, którą pozostawili we własnej ojczyźnie.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (12/99) and Polish Bishops Conference