List metropolity katowickiego w sprawie bezrobocia, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej i śląskiej specyfiki tego problemu. 19.03.2001
WSTĘP - DUSZPASTERZE NA ŚLĄSKU WOBEC KWESTII BEZROBOCIA - SYTUACJA OBECNA. PRÓBA DIAGNOZY - WARTOŚĆ PRACY LUDZKIEJ - RÓŻNE POSTACIE BEZROBOCIA - OBJAWY I SKUTKI BEZROBOCIA - SPECYFIKA POLSKIEGO BEZROBOCIA - DANE STATYSTYCZNE - BEZROBOCIE JAKO PROBLEM SPOŁECZNY - BEZROBOCIE JAKO PROBLEM MORALNY - ZAANGAŻOWANIE SPOŁECZNE KOŚCIOŁA MIARĄ JEGO WIARYGODNOŚCI - PRÓBA WSKAZANIA NA ROZWIĄZANIE PROBLEMU - ZASADY GENERALNE - CO POWINNIŚMY CZYNIĆ? - WSKAZANIA DLA ODPOWIEDZIALNYCH ZA ŻYCIE SPOŁECZNE - WSKAZANIA DLA DOTKNIĘTYCH BEZROBOCIEM I ICH RODZIN - WSKAZANIA DLA WSPÓLNOT I DUSZPASTERZY - ZAKOŃCZENIE
Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia,
Drodzy Diecezjanie,
Minęło już od 75 lat, odkąd bullą papieża Piusa XI Vixdum Poloniae unitas utworzona została diecezja (od 1992 r. archidiecezja) katowicka. Najmocniejsze piętno na obecnym kształcie tej części Górnego Śląska, w tym także na postawach wiary katolików górnośląskich, wywarła urbanizacja i industrializacja w XIX wieku. Mądrości, roztropności i pasterskiemu zaangażowaniu miejscowych duszpasterzy zawdzięczamy to, iż Górnoślązacy nie tylko nie stracili wiary w przełomowych okresach historii, lecz uczynili ze Śląska region o wyjątkowym znaczeniu na mapie Kościoła katolickiego w Polsce. Chlubą Kościoła katowickiego było bowiem i pozostaje nadal przede wszystkim to, że jest silny mocą swoich wiernych - kapłanów i świeckich; że chce i umie dzielić z wszystkimi jej mieszkańcami, a zwłaszcza z ubogimi i cierpiącymi, wszystkie ich radości, nadzieje, smutki i trwogi.(1)
Sięgając w głąb historii przypominamy sobie, że encyklika Leona XIX Rerum novarum z 1891 roku zamknęła w Kościele okres poszukiwań odpowiedzi na tzw. kwestię robotniczą. W tym dokumencie, o kapitalnym dla katolickiej nauki społecznej znaczeniu, papież przedstawił zasady zdrowej polityki społecznej i określił najważniejsze zadania, jakie powinny przypaść Kościołowi, państwu oraz stowarzyszeniom zawodowym. Kościołowi wyznaczona została funkcja czynnika zespalającego społeczeństwo oraz łagodzącego niedostatki systemu. Leon XIII podkreślał przy tym, że system pomocy społecznej nigdy nie będzie skuteczny, jeśli ograniczy się wyłącznie do działalności dobroczynnej.(2)
Idąc za tymi wskazaniami Kościół na Śląsku poprzez działalność światłych i oddanych kapłanów-społeczników, nie tylko starał się łagodzić skutki rodzącego się i drapieżnego kapitalizmu, ale podejmował także długofalowe działania, mające na celu intelektualne i moralne przygotowanie robotników do samodzielnej walki o lepsze warunki ich życia i pracy. Obok kas zapomogowych i ubezpieczeń wzajemnych od bezrobocia powstawały czytelnie ludowe i liczne stowarzyszenia kościelne oraz związki zawodowe. Chrześcijańska i zawodowa formacja robotników szła w parze z zaangażowaniem w bractwach trzeźwościowych i organizacjach społecznych. Połączenie pozytywnego programu działania w sferze społecznej z formacją moralną i chrześcijańską przyniosło wielkie owoce. Śląski robotnik nie opuścił nigdy Chrystusa i Jego Kościoła: ani w latach biedy ekonomicznej, ani w czasach ideologicznego zamętu.
Wierność ta przeszła zwycięsko ciężką próbę w międzywojennych latach kryzysu gospodarczego, który objawił się w masowym bezrobociu i we wzroście napięć społecznych. Kościół śląski rozwinął w tym czasie szeroko zakrojoną akcję charytatywną, organizował kursy, przygotowywał teoretycznie kapłanów i świeckich, odważnie podejmował problem bezrobocia.(3) Takie zaangażowanie Kościoła miało znaczący wpływ na postawę i działalność wielu wybitnych synów śląskiej ziemi. Wojciech Korfanty, który ze społecznego nauczania Kościoła czerpał natchnienie do swojej aktywności społecznej i politycznej, uważał nauczanie Kościoła w materii społecznej za syntezę „dążeń ludzkości do szczęścia materialnego i zaspokojenia aspiracji duchowych”. Twierdził on, że dramat i zło czasów są konsekwencją wyemancypowania ustroju społecznego z prawa moralnego. Powrót do zasad chrześcijańskich uznawał za warunek odnowy materialnej, a ta z kolei stanowi fundament całego życia społeczno-politycznego i ekonomicznego.(4)
Szczególną formą aktywności Kościoła na polu społecznym, a zarazem skuteczną formą edukacji, były coroczne pielgrzymki przedstawicieli świata pracy do Piekar. W latach totalitarnego zniewolenia z Piekarskiego wzgórza, spod tronu Matki Boskiej Piekarskiej - Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej - wielokrotnie rozbrzmiewał głos w obronie godności ludzi pracy, głos przypominający o konieczności budowania życia społecznego, politycznego i gospodarczego na fundamencie moralności chrześcijańskiej. Do dziś w wielkich rzeszach gromadzą się na pielgrzymkach piekarskich ludzie pracy prosząc Matkę Bożą — Śląską Gospodynię - o opiekę w swoim trudnym losie, szukając w Ewangelii wskazań i inspiracji do dalszych rozwiązań w budowaniu sprawiedliwego społeczeństwa.
Po 1980 roku, to jest po powstaniu „Solidarności” i ruchu na rzecz upodmiotowienia społeczeństwa w życiu państwowym, a także w mrocznych latach stanu wojennego, Kościół na Śląsku był rzecznikiem cierpiących i prześladowanych dla sprawiedliwości. Idąc za wskazaniami Ewangelii pracy, przekazanej Śląskowi i Polsce przez Ojca św. Jana Pawła II na katowickim lotnisku, do swoich istotnych obowiązków Kościół zaliczał bowiem zawsze wydawanie oceny moralnej w kwestiach dotyczących spraw społecznych i politycznych „kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz, stosując wszystkie i wyłącznie te środki, które zgodne są z Ewangelią i dobrem powszechnym według różnorodności czasu i warunków”.(5) W ten sposób Kościół pełnił i pragnie pełnić nadal niejako funkcję sumienia krytycznego w społeczeństwie.
Czerpiąc z bogatego skarbca historii, oczyszczony i umocniony przeżyciem Roku Jubileuszowego, Kościół katowicki wkracza obecnie w nowe Tysiąclecie z coraz mocniejszą świadomością, że ta jego misja nie została zakończona. Powołany jest bowiem do głoszenia Ewangelii Prawdy, Miłości i Nadziei przede wszystkim w czasach trudnych i niepewnych.
II Synod Plenarny Kościoła w Polsce, nawołując do współuczestnictwa w działalności politycznej w imię odpowiedzialności za Ojczyznę, wezwał wszystkich, aby stosownie do swych możliwości i talentów „starali się być obecni na współczesnych areopagach — wielkich obszarach polityki i ekonomii, cywilizacji i kultury, które domagają się ponownej ewangelizacji”.(6)
Podejmując to wezwanie kieruję do Was, Bracia i Siostry, ten list. Niech będzie on wyrazem troski Kościoła katowickiego o autentyczny rozwój człowieka i społeczeństwa w dzisiejszych, niełatwych czasach przemian. Wyrazem zatroskania o postęp prawdziwy, a więc taki, który zachowuje szacunek dla osoby ludzkiej we wszystkich jej wymiarach oraz służy jej rozwojowi.(7) Wielokrotnie w przeszłości wskazywałem już na niebezpieczeństwa związane z brakiem zdecydowania w kwestii rozwiązywania problemów bezrobocia.(8) Dzisiaj pragnę ponownie zabrać głos w tej bolesnej kwestii, by dać świadectwo, że Kościół na śląskiej ziemi pragnie być nadal głosicielem Prawdy i ostoją Nadziei dla wszystkich, którzy szukają pomocy i wsparcia.
Składamy dziękczynienie Bogu za dar odzyskanej wolności i radujemy się możliwością życia w demokratycznym państwie. Przemiany społeczne, które dokonują się w naszej Ojczyźnie, przynoszą jednak, obok wielu aspektów pozytywnych, także wiele zjawisk niepokojących czy wręcz alarmujących. Z troską dostrzegamy, że coraz więcej dziedzin życia społecznego wywołuje uzasadnioną obawę, że narażona zostaje na szwank godność człowieka i zagrożony jest jego wszechstronny rozwój.
Rosnące w lawinowym tempie bezrobocie wraz ze skutkami, które wywołuje, jest jednym z tych efektów transformacji, obok których nie można przejść obojętnie. Tym bardziej, że przybrało ono już skalę prawdziwej klęski społecznej, która obejmuje już nie tylko poszczególne osoby i rodziny, ale dotyka całe grupy społeczne.(9) Niepokojąca skala bezrobocia ujawnia głębsze problemy, które muszą zostać skonfrontowane z całą odwagą i stanowczością. Zjawisko bezrobocia, lub niepełnego zatrudnienia, jest bowiem sprawdzianem weryfikującym prawdziwość rozwoju i postępu społecznego.(10) Jego istnienie świadczy o tym, że „zarówno wewnątrz poszczególnych wspólnot politycznych, jak i we wzajemnych stosunkach między nimi (...) coś nie działa prawidłowo i to w punktach najbardziej krytycznych i o wielkim znaczeniu społecznym”.(11)
Kościół wpatrzony we wzór swego Mistrza nie pragnie niczego innego, jak tylko służyć człowiekowi przez głoszenie Ewangelii.(12) Jeśli więc włącza się w życie społeczne, to dlatego, że z racji swego posłannictwa jest „znakiem i zarazem stróżem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej”.(13) Każda osoba ludzka żyje hic et nunc, w konkretnych okolicznościach miejsca i czasu. Dlatego Kościołowi nie może być obojętne, w jakich warunkach człowiek żyje, czy nie jest poniżany w swej godności i czy może realizować swe powołanie doczesne i wieczne.
Nauczanie społeczne Kościoła wiele razy i na różnych miejscach przypomina o znaczeniu i celach pracy ludzkiej. Źródłem moralnego prawa do pracy są uprawnienia osoby ludzkiej. Papież Jan XXIII wymienia je jako pierwsze prawo gospodarcze człowieka, zaraz po prawie rodziców do wychowania dzieci.(14) Praca jest normalnym i powszechnym sposobem zdobywania środków do życia. Najgłębszym stąd uzasadnieniem prawa do pracy jest prawo do życia. W ten sposób prawo do pracy wiąże się w bliski sposób z prawem naturalnym i to z jego pierwszymi zasadami. Zdobywając przez pracę środki zaspokojenia potrzeb swoich i swojej rodziny człowiek zdobywa niezależność w dziedzinie gospodarczej; prawa do pracy domaga się jego wolność, również jako postulat prawa natury.
Prawo do pracy łączy się ściśle z obowiązkiem pracy. Ponieważ w porządku przyrodzonym celem jest człowiek, jego istnienie i doskonalenie, można więc powiedzieć, że prawo do pracy, jako warunek życia człowieka, jest źródłem jego obowiązku pracy. Natomiast w porządku nadprzyrodzonym należy wyjść od powołania człowieka do uczestnictwa w dziele stworzenia, w twórczości Bożej. Rodzi to obowiązek pracy, a jako źródłem koniecznym tego obowiązku, staje się prawo do pracy.
Traktując pracę w szerokim znaczeniu każdej działalności ludzkiej można prawo do pracy łączyć z wszystkimi podstawowymi prawami osoby ludzkiej wskazanymi przez Jana XXIII. Prawo do pracy należy jednak rozumieć w węższym znaczeniu. Daje temu wyraz Pius XII w encyklice Sertum laetitiae pisząc, że „należy, aby każdy, kto ma dostateczną siłę do pracy dla zdobycia dla siebie i swej rodziny codziennego pożywienia, mógł sprawiedliwie pracować”.
Prawo do pracy należy więc rozumieć przede wszystkim jako prawo do pracy gospodarczej. Jest to bowiem nie tylko prawo moralne, ale i społeczne, to jest moralne prawo do społecznego zapewnienia i zabezpieczenia pracy. Do pojęcia prawa do pracy nie wchodzi więc na przykład wewnętrzna praca nad doskonaleniem duchowym, choć nie ulega wątpliwości, że warunki społeczne mogą ją ułatwiać lub utrudniać. Jest to bowiem jednym z ogólnych atrybutów wolności człowieka, a prawo do pracy jest szczegółowym atrybutem wolności, dotyczącym jej aspektu społeczno-gospodarczego.
Na treść prawa do pracy składają się następujące elementy: prawo do zatrudnienia, prawo do wyboru pracy, prawo do wolnej umowy o pracę oraz prawo do owocu pracy.(15)
Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes streszcza tę naukę mówiąc o czterech celach pracy ludzkiej. Są nimi: zapewnienie utrzymania dla siebie i swoich bliskich; solidarna służba braciom; współudział w doskonaleniu stworzenia dla dobra wspólnego oraz rozwój osobisty w łączności z dziełem zbawczym Jezusa Chrystusa. „Stąd rodzi się dla każdego z nas obowiązek wykonywania pracy rzetelnie oraz prawo każdego do pracy; do społeczeństwa zaś należy, w miarę zachodzących okoliczności, pomagać ze swej strony obywatelom w znalezieniu sposobności do odpowiedniej pracy”.(16) Skoro praca ludzka ma charakter zarówno duchowy, jak i materialny, obejmuje ona swym zasięgiem całą osobę ludzką. Toteż słusznie wskazuje Jan Paweł II, że praca jest „tym podstawowym wymiarem ludzkiego bytowania, z którego życie człowieka jest zbudowane na co dzień, z którego czerpie właściwą sobie godność, ale w którym zawiera się zarazem nieustająca miara ludzkiego trudu, cierpienia”.(17) Praca „w zwyczajnym biegu rzeczy, wypełnia ludzkie życie i stanowi o jego wartości i sensie”.(18) Prawo do pracy, będąc podstawowym prawem człowieka, każe widzieć bezrobocie jako wielką niesprawiedliwość w aspekcie moralnym i krzywdę w aspekcie społecznym.
Uważa się powszechnie, że bezrobocie jest nieomylnym znakiem, a nawet miernikiem kryzysu gospodarczego, w jaki popadają od czasu do czasu kraje o gospodarce wolnorynkowej. Stwierdzenie to jest niewątpliwie prawdziwe, ale właśnie dlatego nie dostrzega się często całego szeregu uproszczeń, jakie się w nim kryją. Jest to spojrzenie na ten rozległy problem jedynie z ekonomicznego punktu widzenia i to przy założeniu określonego systemu gospodarczego. Implikuje to również zacieśnienie samego pojęcia bezrobocia do tzw. bezrobocia niedobrowolnego.
W świetle encykliki Laborem exercens, której Autor staje na stanowisku, że praca jest powołaniem człowieka, że dzięki niej człowiek „poniekąd bardziej staje się człowiekiem”,(19) trzeba to zagadnienie widzieć o wiele szerzej, nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale także, a nawet przede wszystkim w wymiarze moralnym. Musimy jednak z konieczności sprecyzować niektóre z pojęć, a przede wszystkim ukazać różne postacie bezrobocia, gdyż każdą z nich rodzą inne przyczyny i każda powoduje inne skutki społeczno-moralne. Ekonomiści przedkeynesowscy na ogół nie zdawali sobie sprawy z istnienia zjawiska bezrobocia niedobrowolnego, to znaczy takiej sytuacji społeczno-ekonomicznej, w której wielkie rzesze ludzi są gotowe pracować za każde, nawet bardzo niskie wynagrodzenie, ale nie ma dla nich po prostu miejsc pracy. Sytuacja taka może powstać już to z przyczyn strukturalnych, to znaczy na skutek niedorozwoju całej gospodarki, lub niektórych jej dziedzin, już też w wyniku kryzysu, czyli złej koniunktury gospodarczej. Można też mówić o bezrobociu sezonowym w tych gałęziach produkcji, w których zapotrzebowanie na siłę roboczą jest z natury rzeczy nierównomierne. Pojęcie jednak niedobrowolnego bezrobocia nie jest bynajmniej ostre i nie można go nawet zacieśniać do systemu pracy najemnej. Bezrobocie tego typu może występować także w rzemiośle, a zwłaszcza w rolnictwie, spotykamy się z nim także w różnych okresach historii, a nie tylko w czasach rozwoju gospodarek liberalnych. Dzisiaj z zatroskaniem obserwujemy zwłaszcza narastające bezrobocie dobrowolne, będące swego rodzaju świadomym odrzuceniem wysiłku zmierzającego do realizacji swego człowieczeństwa przez pracę, a tym samym zanegowaniem samego sensu pracy ludzkiej. Taka postawa, występująca częściej niż by się to wydawało, budzi największy niepokój. Mechanizm jego przyczyn jest w każdym wypadku nieco inny, ale jego społeczno-moralne skutki są zawsze bardzo podobne. Każda z tych form bezrobocia wymaga specyficznych interwencji i osobnych projektów.
Bezrobocie godzi przede wszystkim w godność osobową człowieka, gdyż jest niejako widzialnym, społecznie potwierdzonym znakiem jego małej wartości, niewystarczalności, zależności od anonimowych mechanizmów społeczno-gospodarczych, wyrazem jego społecznej degradacji. Jeżeli towarzyszy mu bieda, a nawet nędza, wtedy to poczucie upokorzenia i krzywdy społecznej staje się jeszcze bardziej dotkliwe. Zasiłki dla bezrobotnych nie rozwiązują tego problemu, bo nie równają ich pod względem zaopatrzenia z pracującymi, powiększają natomiast poczucie upokorzenia i zależności; ratując życie nie chronią godności osobowej człowieka. Utrata pracy, albo niemożność jej zdobycia, pomimo nieraz starannego przygotowania zawodowego, jest przyczyną głębokiej frustracji, poczucia zawodu życiowego, rodzi uprzedzenia i niechęci do istniejącego ładu społecznego oraz nienawiści klasowe.
Szczególnie dotkliwe są skutki bezrobocia dla życia rodzinnego; powoduje ono napięcia, niszczy wszelkie perspektywy w życiu rodzinnym, staje się przyczyną destabilizacji rodziny, pozbawia ojca autorytetu, degraduje społecznie całą rodzinę, rodzi alkoholizm i inne patologie, z wszystkimi ich zgubnymi skutkami.
Bezrobocie sprzyja także powstawaniu postaw antyspołecznych, sprzyja przestępczości, narkomanii i prostytucji, usprawiedliwia je i poszerza zakres ich motywacji. Bezrobotni często popadają w skrajności, od nihilistycznej mentalności „blokersów” i „dziedzicznego bezrobocia” wyrażającego się w pasywnym pasożytnictwie, po postawy buntownicze i anarchistyczne. Dają chętniej posłuch wszelkim ideom wywrotowym i dają się łatwo porwać do różnego rodzaju manifestacji, ekscesów i wystąpień przeciw porządkowi społecznemu. Nie zawsze przy tym pytają o programy przemian i nie zawsze je rozumieją, idzie im przede wszystkim o zmianę istniejącego stanu rzeczy; na skutek tego dają często posłuch także ideom radykalnym i roszczeniowym.
Jest więc bezrobocie jedną z najcięższych klęsk społecznych współczesności i stwarza niebezpieczeństwa, które niełatwo przewidzieć. Jego wzrost w ostatnich latach musi być obserwowany z niepokojem, zwłaszcza, że nic nie wskazuje na jego zahamowanie; przeciwnie, niespójność transformacji gospodarczych, brak długofalowych wizji rozwoju, korupcja i inne nadużycia z jednej strony, a rozwój technologii, zwłaszcza proces robotyzacji i informatyzacji przemysłu z drugiej, wydają się zapowiadać jego przyśpieszenie.
Najnowsze dane statystyczne mówią o gwałtownym przyroście bezrobocia w Polsce i jego postępującym zróżnicowaniu terytorialnym. W ciągu ostatnich 3 lat wzrosło ono z 10,4% do prawie 16%. Oznacza to, że bez pracy pozostaje 2,8 miliona Polaków. W niektórych regionach kraju jedna trzecia mieszkańców w wieku produkcyjnym pozostaje bez zatrudnienia. Troską napawa fakt, że w najbliższym czasie do rzeszy tej dołączy ponadmilionowa rzesza absolwentów, młodych ludzi wchodzących w samodzielne życie. Dla nich problem bezrobocia jest szczególnie bolesny, gdy po zdobyciu przygotowania przez odpowiednią formację kulturalną, techniczną i zawodową nie mogą znaleźć zatrudnienia. Marnotrawiony zostaje ich entuzjazm, szczera wola pracy i gotowość podjęcia odpowiedzialności za rozwój indywidualny i społeczny.(20) Prawie 3 miliony pozostających bez pracy bezrobotnych oznacza pauperyzację dużych kręgów społeczeństwa, utratę bezpieczeństwa socjalnego, bezradność, poczucie beznadziejności i bezsensu, niespełnienia i „bycia niepotrzebnym”. Stanowi zagrożenie pokoju społecznego i młodej demokracji. Zaledwie 23% pozostających bez stałego zatrudnienia ma przy tym prawo do zasiłku. Pozostali, tzn. długotrwale bezrobotni żyją z pomocy socjalnej. Żyją ze świadomością, że z miesiąca na miesiąc maleją ich szanse ponownego zatrudnienia.
Bezrobocie nie zna granic. W bezpiecznym, jak się wydawało do niedawna - bo uprzemysłowionym - województwie śląskim, w ciągu ostatnich dwóch lat liczba bezrobotnych wzrosła o 75% i powiększa się w zastraszającym tempie, o 10 tys. każdego miesiąca. Niemal przez cały rok 2000 wskaźnik dynamiki bezrobocia w województwie śląskim był wyższy od średniej krajowej wielkości tego miernika. Oznacza to, że liczba bezrobotnych w naszym województwie rosła szybciej niż w skali całego kraju. Nierówne jest także rozłożenie bezrobocia. Stopa bezrobocia zawiera się od 5% w Katowicach do ponad 26% w Żorach. Większość z bezrobotnych to kobiety (57,9%). Niepokojące jest, że ma ono tendencję wzrostową we wszystkich powiatach. Spada jedynie w Jastrzębiu, i to głównie na skutek migracji. Nasileniu ulega proces bezrobocia długotrwałego. Co trzeci bezrobotny (39,1%) pozostaje bez pracy dłużej niż 12 miesięcy. Wśród nich prawie połowa to kobiety poszukujące pracy. Ponad połowa bezrobotnych (56,9%) nie ukończyła 35 lat. Za suchymi liczbami kryją się indywidualne i rodzinne dramaty.
Należy także zwrócić uwagę na to, że dane statystyczne, wskaźniki bezrobocia nie obrazują bynajmniej całego rozmiaru zagadnienia. Obok bezrobocia jawnego, ujętego w statystykach i obejmującego jedynie bezrobotnych zarejestrowanych, istnieje zawsze węższy lub szerszy, a niekiedy nawet bardzo szeroki margines bezrobocia utajonego. W naszym na przykład kraju w okresie międzywojennym liczba bezrobotnych niezarejestrowanych w rolnictwie była zapewne większa, aniżeli liczba zarejestrowanych, a powodowała te same skutki społeczno-moralne a nawet społeczno-polityczne.
Nie mniej znaczącą formą bezrobocia utajonego jest pozorne zatrudnienie, którego zakres jest również trudny do ustalenia. Idzie tu o zjawisko polegające na tym, że zwłaszcza w administracji zatrudnia się znacznie więcej ludzi, aniżeli wymaga tego dobra organizacja pracy oraz bardziej zaawansowany postęp techniczny. Powoduje to niemałe szkody ekonomiczne i społeczno-moralne, choć na pozór to nieracjonalne zatrudnienie wydaje się korzystne, bo wchłania bezrobocie, a nawet niekiedy stwarza pewien rzekomy niedobór rąk do pracy. Z ekonomicznego punktu widzenia pozorne zatrudnienie jest oczywistym marnotrawstwem siły roboczej i hamulcem postępu technicznego; naturalną konsekwencją jest niska wydajność pracy, a nawet jej spadek, powodowany nadmiarem biurokracji oraz spadkiem morale pracowników, którzy przestają szanować swoją pracę, lekceważą ją, spychają na innych itp. Musi temu towarzyszyć obniżka płac realnych, która w wyniku swojego rodzaju sprzężenia zwrotnego oddziałuje na stosunek pracowników do pracy, spadek ich kwalifikacji i niewłaściwe ich wykorzystanie. Wszystkie te zjawiska stanowią splot wzajemnie powiązanych zależności, którego rozsupłanie staje się w pewnym momencie bardzo trudne. Interwencje administracyjne w postaci systemu nakazów i zakazów stają się w takim układzie mało skuteczne; jedynym ich niezawodnym skutkiem jest dalsze poszerzanie administracji, czyli pozornego, bo ekonomicznie nieuzasadnionego zatrudnienia.
Bezrobocie ma swój nie dający się zlekceważyć wymiar ekonomiczno-społeczny. Ludzie, którzy nie pracują, nie powiększają dochodu narodowego, a zabezpieczenia socjalne, jakie trzeba im zagwarantować (nie tylko ze względu na wymogi sprawiedliwości, ale po prostu w trosce o pokój społeczny), nieuchronnie obciążają budżet. Każdy l % wzrostu bezrobocia to powiększenie deficytu budżetowego. Już choćby ta niepokojąca, czysto ekonomiczna przecież zależność powinna uświadamiać nam wszystkim, że bezrobocie nie jest wyłącznie problemem tych, których bezpośrednio dotknęło - pośrednio dotyka ono każdego z nas, jutro zaś może się stać osobistym doświadczeniem każdego.
Masowe bezrobocie prowadzi do dualizacji czy nawet antagonizacji społeczeństwa. Grupie, która materialne podstawę swej egzystencji zawdzięcza własnym kwalifikacjom i wysiłkowi, przeciwstawia się inna, której użyteczność gospodarcza zostaje sprowadzona do możliwości konsumpcji, grupa nie doświadczająca dobrodziejstw wzrostu ekonomicznego, niesamodzielna, całkowicie zależna od różnych form opieki społecznej. Jest to oczywiście sytuacja konfliktogenna. Do tych dwóch grup można też dodać trzecią - na razie nieliczną, lecz rosnącą z dnia na dzień i wyłaniającą się właśnie z ogromnej rzeszy bezrobotnych. Ta trzecia grupa to bezdomni, ludzie, którzy - utraciwszy pracę - z czasem utracili też prawa do jakiejkolwiek opieki społecznej.
Trzeba tu zdać sobie sprawę z faktu, że dualizacja wydaje się nierozerwalnie związana z dominującym w społeczeństwach modelem postępu ekonomicznego, który eliminuje pracę niewykwalifikowaną. Dlatego nowym obliczem tego społecznego podziału staje się wykluczenie, odłączenie od dokonujących się przemian technologicznych i profesjonalnych, degradacja kulturowa. W ten sposób już nie tylko bezrobocie staje się źródłem ubóstwa; zależność okazuje się dwustronna i również ubóstwo zaczyna generować bezrobocie. Żyjące w niedostatku materialnym i wykluczone z aktywności gospodarczej grupy społeczne utrwalają będący ich udziałem model egzystencji. Kształtuje się spirala nędzy: bezrobotni nie potrafią rozbudzić w swych dzieciach aspiracji kulturowych i społecznych, nie są w stanie zapewnić im odpowiedniego wykształcenia, wyposażyć na przyszłość, przekazać etosu pracy. Bezrobotne dzieci bezrobotnych będą miały jeszcze mniejsze niż ich rodzice szansę na aktywne włączenie się w życie gospodarcze, lecz także mniejsze skrupuły w korzystaniu z opieki społecznej i silniejsze postawy roszczeniowe. Nawet gdyby społeczeństwu obce były wartości moralne i nieegoistyczne pobudki działania, to trzeba przyznać, że w swoim własnym interesie powinno ono zabiegać o przerwanie owej spirali nędzy; społeczeństwo i jego instytucje polityczne, ekonomiczne oraz kulturowe nie przetrwają, jeśli stopa bezrobocia będzie wzrastać.
II Synod Plenarny wylicza niektóre ze skutków takiego stanu rzeczy:
„Grupy najsłabsze, szczególnie osoby o niskim wykształceniu, pracownicy Państwowych Gospodarstw Rolnych i spółdzielni produkcyjnych, rolnicy gospodarujący na niewielkich skrawkach mało wydajnej ziemi oraz mieszkańcy małych miast okazali się bezradni wobec przekształceń społeczno—gospodarczych. Nawet jeśli sytuacja robotników jest nieco lepsza, to i w tej grupie dokonało się rozwarstwienie na pracowników przedsiębiorstw „z przyszłością” oraz tych, którzy drżą przed utratą, bądź już utracili pracę.
Wysoka stopa podatków podnosi próg opłacalności działalności gospodarczej, hamując dynamiczny rozwój przedsiębiorczości prywatnej, a w konsekwencji ograniczając wzrost zatrudnienia i płac. Nadmierny fiskalizm państwa wywołuje umacnianie tzw. szarej strefy w gospodarce, zniechęca do inwestowania i oszczędzania, powoduje odpływ kapitału za granicę i wpływa negatywnie na kondycję materialną rodzin i całego społeczeństwa.
Powstają nowe formy zróżnicowania społecznego i nowe obszary biedy. Występują one zarówno w środowiskach wiejskich, jak i w miastach.
Pod względem bezrobocia Polska znalazła się na jednym z czołowych miejsc w Europie. Proces tworzenia nowych miejsc pracy zdecydowanie nie nadąża za redukowaniem starych — w niektórych regionach co czwarty dorosły Polak pozostaje bez pracy. Szczególnie niepokojące jest bezrobocie wśród młodzieży.
Około dwóch milionów ludzi żyje w warunkach skrajnego ubóstwa. Ponad milion osób w Polsce nie posiada własnego mieszkania. Brak mieszkań dotyka szczególnie osoby młode, pragnące założyć własną rodzinę.
Potęguje się zjawisko „wykluczenia społecznego”, czyli gwałtownego powiększania przedziału między tymi, którzy korzystają z dokonujących się przemian, a tymi, których przemiany te niszczą. Coraz większa liczba ludzi najuboższych żyje w poczuciu ogromnej niesprawiedliwości. Ich gorycz jest tym większa, że na skutek „wymieszania dobrego i złego” główni winowajcy nieszczęść społecznych stali się beneficjentami w wolnej Polsce. Sytuacja ta grozi utratą identyfikacji sporej części Polaków z państwem polskim.
W Polsce systematycznie spada przyrost naturalny. Jest to spowodowane nie tylko zmniejszającym się wskaźnikiem urodzeń, ale także wzrastającą nadumieralnością, zwłaszcza mężczyzn w młodszych grupach wiekowych. Liczba urodzeń osiągnęła pod koniec lat dziewięćdziesiątych poziom najniższy z notowanych po II wojnie światowej. Nie sposób nie łączyć tego zjawiska z niezmiernie trudną sytuacją ekonomiczną rodzin i brakiem prorodzinnej polityki państwa. Obniżające się wskaźniki urodzeń nie zapewniają już reprodukcji biologicznej i zapowiadają starzenia się społeczeństwa.
Wysokie wskaźniki nadumieralności są rezultatem złej kondycji zdrowotnej Polaków, a ta z kolei jest następstwem niekorzystnych warunków ekologicznych, złej organizacji pracy, stosowania szkodliwych dla zdrowia technologii, a także stresów spowodowanych niedostatkami życia codziennego. Duża liczba zgonów w młodszych grupach wiekowych powoduje między innymi powiększenie się liczby rodzin niepełnych. Pociąga to za sobą nasilenie problemów socjalnych i wychowawczych.
Od rodziców, w porównaniu z osobami bezdzietnymi, żąda się większych wyrzeczeń ekonomicznych: poziom życia rodziny z dwojgiem i większą liczbą dzieci jest znacznie niższy niż poziom życia osób bezdzietnych. Rodzice są często krzywdzeni na rynku pracy.
W ostatnich latach intensywniej zmienia się mentalność Polaków. Religijność wydaje się mieć niewielki wpływ na kształtowanie zasad i modeli życia społeczno—gospodarczego. Poważnym problemem jest osłabienie etosu pracy. Rodząca się konkurencja i dążność do sukcesu gospodarczego powodują nieraz, że środowisko pracy staje się coraz bardziej brutalne. Bezkrytyczne przejmowanie obcych wzorców kultury powoduje rosnący konsumizm i utylitaryzm życiowy”.(21)
Bezrobocie stało się u nas prawdziwą klęską społeczną między innymi dlatego, że społeczeństwo zostało nagle skonfrontowane z nieznanymi dawniej problemami i po okresie państwa nadopiekuńczego jest zupełnie nieprzygotowane do rozwiązania tego problemu. Wielu, żyjąc z zasiłku wpada w apatię biernie oczekując odgórnego rozwiązania problemu. Trudno się dziwić, skoro przez lata przyzwyczajano społeczeństwo hasłem, iż zagwarantowanie miejsc jest wyłącznie obowiązkiem państwa.
Ten nowy problem społeczny ma niewątpliwie wielorakie oblicza. Trudna sytuacja na rynku pracy negatywnie rzutuje na stosunki pracy. Pracownicy szantażowani groźbą zwolnienia zmuszani bywają do akceptacji niegodziwych warunków pracy, wyrażają zgodę na niesprawiedliwe wynagrodzenie, brak zabezpieczeń socjalnych, fałszowanie danych dotyczących zarobków, by obniżyć koszty ubezpieczeń socjalnych.
Jeśli bezrobocie dotyka wielkoprzemysłowej klasy robotniczej musi mu towarzyszyć poczucie niesprawiedliwości społecznej. Właśnie stoczniowcy, górnicy, hutnicy czują się dziś najbardziej sfrustrowani. Przecież całe lata wmawiano im pełnienie przodującej roli i siły w narodzie. Oni też zainicjowali przewrót solidarnościowy podziwiany przez cały świat, a w stanie wojennym cierpieli prześladowania dla sprawiedliwości. Dziś znaleźli się bardzo często na marginesie życia społecznego. Ciężka praca w stoczni, kopalni czy hucie stała się mało potrzebna i ekonomicznie mniej wartościowa. Okazało się nagle, że przy gospodarce wolnorynkowej przemysł ciężki jest przestarzały, wymaga ogromnych nakładów inwestycyjnych i gruntownej restrukturyzacji.
W ciągu ostatnich 10 lat bezrobocie w Polsce stało się przedmiotem licznych badań naukowych. Na rynku wydawniczym dostępne są monograficzne opracowania w tym przedmiocie. Wynika z nich, że przyczyną bezrobocia są nie tylko transformacje ustrojowe. Bezrobocie zależy także od cech osobowych człowieka. Prowadzone w 1980 r. badania w USA (Adelajda) wykazały, że osoby, które dotknęło bezrobocie już w szkole różniły się pod pewnymi względami od osób, które po ukończeniu szkoły znalazły zatrudnienie. Osoby, które pozostały bez pracy, już w szkole niżej oceniały swoje kompetencje, wykazywały więcej stresów i depresji, miały wyższe wskaźniki zewnętrznego poczucia kontroli, były mniej pewne tego, że znajdą pracę, a przez nauczycieli były oceniane jako mające mniejsze możliwości. Można więc stwierdzić, że wśród wielu czynników istnieją i te, predyspozycje psychologiczne do „bycia bezrobotnym”. Niska samoocena, mała aktywność, apatia, skłonność do depresji stanowią czynnik zwiększonego ryzyka utraty pracy.
Wszystkie te czynniki powodują zrzucanie winy za obecny stan rzecz, na sprawujących władzę, na innych ludzi, także na Boga i Kościół.
Nie mniej ważne i jeszcze bardziej niebezpieczne niż ekonomiczne, społeczne czy psychologiczne są moralne skutki tego stanu rzeczy.
Praca w administracji lub na tzw. tanich stanowiskach pracy nie daje satysfakcji pracownikom zdolnym, o dobrym przygotowaniu fachowym i powoduje szybką degradację ich kwalifikacji. Nie stawia ona przed nimi żadnych wymagań, jest znacznie poniżej ich możliwości, a nawet ich aktualnej wiedzy zawodowej i nie tylko nie daje im świadomości rozwoju, ale faktycznie cofa ich w stosunku do współczesności. Jeżeli dodamy, że jest ona nisko wynagradzana, to staje się zrozumiałe, że pracownik taki, zwłaszcza młody, dochodzi do wniosku, iż zamknięto przed nim perspektywy rozwojowe. Nie ceni więc swojej pracy, łatwo ją porzuca, a przynajmniej wykonuje ją źle, bo ulega zniechęceniu. Ponieważ nie stawia mu się wysokich wymagań, nie jest w stanie sam sobie ich postawić i czuje się pokrzywdzony. Praca taka nie osiąga ani tego celu, jakim jest rozwój pracownika, ani nie przyczynią się do postępu społecznego i gospodarczego.(22) Z drugiej strony nie jest w stanie, także ze względów ekonomicznych, na podnoszenie swoich kwalifikacji, a wielu pracodawców stawia nierealne warunki uzyskania zatrudnienia.
Na czym polegają procesy degradacji społecznej osób, które tracą zatrudnienie? Jak kształtuje się sfera szeroko rozumianego ubóstwa?
Najczęstszą reakcją jest rosnące poczucie braku wartości, z którym łączy się zwykle świadomość, że oto z dnia na dzień przestało się odgrywać jakąkolwiek produktywną rolę w społeczeństwie. Wewnętrzny dramat bezrobotnych to permanentna konfrontacja z obojętnym społeczeństwem, które co dnia mówi im: „Nie potrzebujemy waszego talentu. Nie potrzebujemy waszej inicjatywy. Nie potrzebujemy was”.
Frustrację pogłębia poczucie winy wobec najbliższych i pewien rodzaj wstydu, że oto nie okazałem się dość fachowy, dość utalentowany, dość „konkurencyjny”, by ów nowoczesny i ze wszech miar atrakcyjny świat gospodarki rynkowej, znany głównie z telewizyjnych reklam, okazał się moim światem. Bezrobotny, który „wypada z gry” w procesie przeobrażeń strukturalnych obejmujących całą gospodarkę społeczną i jego własne przedsiębiorstwo, nieuchronnie postrzega siebie jako żywy anachronizm, przeżytek nie z tej epoki. Jego stosunek do kształtującego się w Polsce rynku może mieć wszelkie cechy „zawiedzionej miłości”, która zmienia się w nienawiść, gdy się odkrywa (urojoną bądź rzeczywistą) nieprzekraczalną przepaść między sobą a przedmiotem marzeń.
Masowe bezrobocie jest głęboką rysą w lansowanym przez media obrazie szczęśliwych społeczeństw. To rzeczywistość „czwartego świata”, o którym pisał Jan Paweł II w encyklice Sollicitudo rei socialis,5 przestrzeń społecznego wykluczenia i zakłócenia normalnych relacji. W szczególności odnosi się to do bezrobocia długoterminowego, tzn. gdy ktoś traci pracę na rok bądź dwa lata (jest to zaś wzrastający procent wśród bezrobotnych). Wielu ludzi odczuwa wówczas brak zainteresowania swoją osobą, ma poczucie odrzucenia przez społeczeństwo, dyskryminacji. Prowadzi to do kształtowania się postaw zamknięcia w sobie, nieuzasadnionego wstydu, wrogości i gniewu. Ci, którzy przez dłuższy czas nie mieli żadnej pracy, stają się niezdolni do tego, by ponownie ją podjąć, zatracają nie tylko nadzieję, ale i dotychczasowe aspiracje. Wielu z nich staje się odbiorcami haseł ideologii konfliktu społecznego.
Przedłużające się bezrobocie jest zatem źródłem niepewności, frustracji, braku odpowiedzialności i zaufania do społeczeństwa oraz siebie samego. W ten sposób zaprzepaszczone zostają możliwości osobistego rozwoju jednostek, ale i całych społeczeństw. Ginie entuzjazm, umiłowanie dobra, upowszechniają się symptomy społecznej frustracji - kryzysy rodzinne, alkoholizm, przestępczość i narkomania.
Jan Paweł II przestrzega przed naiwnością, jaką byłoby rozważanie tego napawającego nas lękiem fenomenu, który zadomowił się w świecie współczesnym, przed traktowaniem go wyłącznie w kategoriach ekonomicznych. Społeczne nauczanie Kościoła ujmuje bezrobocie przede wszystkim jako problem etyczny i duchowy symptom panującego w społeczeństwie nieporządku moralnego i zakłócenia właściwej hierarchii wartości. Podstawowy argument przeciw bezrobociu odwołuje się więc w pierwszym rzędzie nie tyle do przemyśleń gospodarczych i społecznych, ile do przekonania, że praca ma wymiar personalistyczny, tzn. jest warunkiem rozwoju samego człowieka. Przez pracę człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej „staje się człowiekiem”.
Brak zatrudnienia wpływa na zdrowie i stabilność życia zarówno jednostek, jak i ich rodzin. Bardzo niewielu osobom udaje się przetrwać w tej sytuacji dłuższy czas bez pewnych szkód psychicznych. Pamiętając o tej szczególnej wrażliwości środowisk dotkniętych bezrobociem, nie można jednak traktować ich tak jakby się miało do czynienia z ludźmi chorymi czy niepełnosprawnymi. Wręcz przeciwnie - niezmiernie ważne się wydaje podtrzymanie, a czasem nawet rozbudzenie poczucia odpowiedzialności za siebie i za innych. Będące często konsekwencją przedłużającego się bezrobocia patologie społeczne bywają właśnie wyrazem ucieczki przed odpowiedzialnością, która nieraz wydawać się może ciężarem nie do uniesienia.
Do najtrudniejszych społecznie i psychologicznie sytuacji należą te, w których przedsiębiorca musi zwolnić pracownika przed emeryturą, mającego już - wedle wszelkich przewidywań - znikome szansę na znalezienie nowego miejsca pracy. Jeżeli rzeczywiście wymogi ekonomiczne i organizacyjne nie pozwalają wyrzec się tego niezwykle drastycznego rozwiązania, to zawsze jednak można starać się przynajmniej o zmniejszenie poczucia frustracji i bezużyteczności zwalnianego pracownika. We współpracy ze związkami zawodowymi trzeba dać mu możliwość utrzymywania kontaktu z przedsiębiorstwem, nawet gdyby miało to przybrać formę pracy społecznej.
Trzeba pamiętać, że problemy bezrobotnego mają nie tylko aspekt materialny, ale także psychospołeczny; jeżeli nie umiemy pomóc w sferze materialnej, to prawie zawsze możemy dążyć do zmniejszenia frustracji. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II mówiąc: „Należy dokonać ogromnego wysiłku dla znalezienia sposobów rozwiązania tej sytuacji, tak by umiejętności starszych pracowników mogły być ponownie wykorzystane, albo też by mogli oni opanować nowe. Większość spośród nich potrzebuje jednak praktycznej pomocy, zdolnej na nowo rozbudzić w nich zapał i motywację do angażowania się w twórczą działalność”.
Widmo bezrobocia bywa dla ludzi pracy i źródłem frustracji, i usprawiedliwieniem jej samej oraz wszystkiego, co z niej wynika. Całkowita bierność, analizowanie krzywd i obarczanie winą wszystkich wokół jest wszakże wyrazem niedojrzałości i najlepszą drogą do totalnego załamania. „Pozytywne myślenie” człowieka bezrobotnego, który usiłuje zmienić istniejący stan rzeczy, musi polegać na dostrzeżeniu czy nawet „odkryciu” samego siebie jako człowieka w rozwoju. Potencjał rozwojowy każdego z nas jest przecież ściśle związany z posiadanym przez nas obrazem samych siebie. Rzeczywistymi barierami rozwoju nie są ani wiek, ani płeć, ani jakiekolwiek wrodzone właściwości, lecz bariery mentalne, które odbierają wiarę i nadzieję.
Jeśli człowiek bezrobotny staje wobec potrzeby zmiany zawodu, miejsca zamieszkania, udoskonalenia swoich kwalifikacji, podjęcia ryzyka, to przede wszystkim musi uwierzyć, że zadania te nie przekraczają jego możliwości, a chwila obecna i miejsce, w jakim się znajduje, to zaledwie etap na drodze ciągłego rozwoju. Jedną z najważniejszych kwestii, na którą trzeba zwrócić uwagę w analizie sytuacji społeczno-mentalnej człowieka zagrożonego bezrobociem lub pozostającego bez zatrudnienia, jest problem jego stosunku do samej pracy jako wartości. Nie ma nadziei na przezwyciężenie kryzysu, jeśli brak motywacji, której normalnie dostarczyć powinna sama praca, mająca przecież wymiar i sens nie tylko ekonomiczny, lecz także społeczny i podmiotowy.
Powszechnie znane są przykłady paradoksalnych, zdawałoby się, sytuacji, w których osoby bezrobotne nie tylko rezygnują z aktywnego poszukiwania pracy, lecz nawet odrzucają konkretne jej oferty, satysfakcjonując się zagwarantowanym przez państwo zasiłkiem. Zjawiska takie świadczą o głębokim kryzysie rozumienia sensu pracy jako takiej.
Skrajnym przykładem zasadniczego zniszczenia etosu pracy, mającym nawet oczywiste znamiona przestępstwa, są sytuacje, w których oficjalne odrzucenie takiej czy innej oferty pracy, motywowane przede wszystkim chęcią zachowania zasiłku dla bezrobotnych, idzie w parze z tzw. „pracą na czarno”, nielegalną, bo uchylającą się od wszelkich zobowiązań społecznych.
Jeżeli praca ludzka ma wymiar społeczny, to taki wymiar ma też i bezrobocie, i muszą go mieć również działania zmierzające do zapewnienia wszystkim warunków realizacji prawa do pracy, jednego z podstawowych praw człowieka. Kościół naucza, że bezrobocie jest nieładem moralnym, a zatem w walce z nim trzeba przede wszystkim skupić się na kształtowaniu właściwych postaw etycznych i odwołać się do solidarnego zaangażowania wszystkich podmiotów mających udział w życiu społeczno-gospodarczym.
Jeśli katolicka nauka społeczna traktuje bezrobocie przede wszystkim jako problem moralny, to tym samym odrzuca mechanistyczny determinizm, głoszący, że bezrobocie jest w naturalny sposób generowane przez struktury gospodarki wolnorynkowej. Widzimy, jak odsetek bezrobotnych może się zwiększać lub zmniejszać w społeczeństwach rządzących się tymi samymi regułami ekonomicznymi, przy zbliżonej koniunkturze gospodarczej. Wszystko to zdaje się świadczyć o tym, iż to nie system, lecz sfera społecznych odniesień moralnych jest przestrzenią, w której rodzi się klęska bezrobocia. Struktury systemu to zaledwie okoliczności, bezrobocie zaś jest faktem ludzkim. Dążąc do przezwyciężenia stwarzanego przez nie dramatu, musimy łączyć rozwiązania systemowe z intensywną pracą na rzecz odnowienia substancji moralności społecznej. Bezrobocie szerzy się w atmosferze obojętności, rodzi antagonizmy, konflikty, poczucie wykluczenia. Zdrowe społeczeństwo może przeciwstawić tym wszystkim zjawiskom zasadę solidarności oraz pomocniczości, które stanowią zasadniczą część społecznego orędzia Kościoła.
Jan Paweł II zwrócił uwagę, że postulat tego zaangażowania skierować należy także do samej wspólnoty Kościoła - Kościoła nauczającego, ale także do instytucji katolickich, nade wszystko do katolików świeckich, powołanych do apostolstwa „aż po krańce ziemi”. Bezrobocie - powtórzmy - nie jest wyłącznie problemem bezrobotnych. Jest wyzwaniem dla wszystkich ludzi dobrej woli. Przez tragedię milionów ludzi zepchniętych na margines życia społecznego kołacze do naszych serc i sumień. I jeżeli Kościół Chrystusowy ma być sumieniem współczesnego świata, to bezrobocie staje się dziś problemem Kościoła.
Człowiek jest drogą Kościoła. Realizując swą misję Kościół winien zajmować się wszystkimi sferami ludzkiego życia, ponieważ nie ma w nim dziedzin, które można traktować w oderwaniu od Bożego planu zbawienia. Wszystko, cokolwiek człowiek robi, ma swe odniesienie do Boga.
Droga do rozwiązania problemu, lub przynajmniej rzeczowej refleksji nad nim, wiedzie przez przejęcie odpowiedzialności przez społeczeństwo i państwo. Ma się to dokonać, jak wskazuje Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus, „na dwa prowadzące do zbieżnych rezultatów sposoby: przez politykę gospodarczą, mającą na celu zapewnienie równowagi wzrostu i stworzenie warunków pełnego zatrudnienia oraz przez ubezpieczenie społeczne bezrobotnych i politykę przekwalifikowania zawodowego, która ułatwia przepływ pracowników z sektorów przechodzących kryzys do innych, rozwijających się pomyślnie. (...) Do osiągnięcia tych celów Państwo winno się przyczynić zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. Pośrednio i zgodnie z zasadą pomocniczości, stwarzając warunki sprzyjające swobodnej działalności gospodarczej, która mogłaby zaofiarować wiele miejsc pracy i źródeł zamożności. Bezpośrednio i zgodnie z zasadą solidarności, ustalając w obronie słabszego pewne ograniczenia autonomii tych, którzy ustalają warunki pracy; a w każdym przypadku zapewniając minimum środków utrzymania pracownikowi bezrobotnemu (por. Laborem exercens, 8).” Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że: „Dostęp do pracy i do zawodu powinien być otwarty, bez niesprawiedliwej dyskryminacji, dla wszystkich, mężczyzn i kobiet, zdrowych i niepełnosprawnych, tubylców i imigrantów.(24) Zależnie od okoliczności społeczeństwo powinno ze swej strony pomóc obywatelom w uzyskaniu pracy i zatrudnienia (por. CA, 48)”.(25)
Jan Paweł II w swoim przemówieniach do Polaków aż siedmiokrotnie obszernie poruszał problem bezrobocia. W 1993 roku, podczas wizyty ad limina biskupów polskich w Watykanie Ojciec św. powiedział: „Z duszpasterstwem ludzi pracy związane jest ściśle duszpasterstwo bezrobotnych. Ich liczba w Polsce ciągle rośnie. Jest to zjawisko nowe w naszej Ojczyźnie i wymaga ze strony Kościoła specjalnej troski. Spośród nowych dziedzin duszpasterstwa należy tutaj także wspomnieć o duszpasterstwie pracodawców i przedsiębiorców. Jest to kategoria społeczna, na której spoczywają specyficzne zobowiązania moralne wobec dobra wspólnego, które trzeba coraz jaśniej uświadamiać. Nie zapominajmy, że droga do rzeczywistej zmiany oblicza Polski przebiega przez serce każdego Polaka. Potrzebne są reformy strukturalne i ustawodawcze, ale w ostatecznym rozrachunku powodzenie tego procesu zależy od nawrócenia serca każdego poszczególnego Polaka i Polki”.
Narastającemu problemowi bezrobocia wiele miejsca poświęcił Jan Paweł II także podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 roku. W Ełku Ojciec święty apelował: „Są sprawy w życiu tak doniosłe i tak pilne, że nie cierpią zwłoki i nie wolno ich odkładać na jutro. One muszą być podjęte już dziś. Woła Psalmista: «0byście usłyszeli dzisiaj głos Jego: „Nie zatwardzajcie serc waszych”».(26) «Krzyk biednych» całego świata podnosi się nieustannie z tej ziemi i dociera do Boga.(27) Jest to krzyk dzieci, kobiet, starców, uchodźców, skrzywdzonych, ofiar wojen, bezrobotnych. Biedni są także wśród nas: ludzie bezdomni, żebracy, ludzie głodni, wzgardzeni, zapomniani przez najbliższych i przez społeczeństwo, poniżeni i upokorzeni, ofiary różnych nałogów. Wielu z nich próbuje nawet ukryć swoją ludzką biedę, ale trzeba umieć ich dostrzec. «Krzyk i wołanie biednych» domaga się od nas konkretnej i wielkodusznej odpowiedzi. Domaga się gotowości służenia bliźniemu. Jakże ważna jest ta obecność ludzkiego serca i ludzkiej solidarności. Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki. Rozwój i postęp gospodarczy nie może dokonywać się kosztem człowieka i uszczuplania jego podstawowych wymagań. Musi to być rozwój, w którym człowiek jest podmiotem, czyli najważniejszym punktem odniesienia. Rozwój i postęp nie może dokonywać się za wszelką cenę! Nie byłby wówczas godny człowieka,”.(28)
W Sosnowcu zaś przypominał: „«Z pracy rąk swoich będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie».(29) Z całego serca proszę Boga, aby te słowa Psalmu stały się dziś i na zawsze orędziem nadziei dla wszystkich, którzy w Zagłębiu, w Polsce i na całym okręgu ziemi podejmują codzienny trud czynienia ziemi poddaną. Jeszcze usilniej modlę się, aby te słowa zrodziły nadzieję w sercach tych, którzy gorąco pragną pracować, a zostali dotknięci nieszczęściem bezrobocia. Proszę Boga, aby rozwój ekonomiczny naszego kraju i innych państw na świecie szedł w tym kierunku, by wszyscy ludzie - jak mówi św. Paweł - «pracując ze spokojem, własny chleb jedli».(30) Głośno o tym mówię, bo chcę, abyście poznali - aby wszyscy pracujący w tym kraju poznali - że wasze sprawy są bliskie Papieżowi i są bliskie Kościołowi. Uczmy się wrażliwości na człowieka i na jego sprawy”.
Przytoczone słowa Ojca Świętego przypominają, że bezrobocie jest nie tylko problemem społecznym, gospodarczym, ale przede wszystkim problemem moralnym. Zadaniem Kościoła nie jest prowadzenie naukowych analiz zjawiska bezrobocia oraz jego możliwych następstw w życiu społeczno-gospodarczym. Natomiast Kościół uważa za swoje zadanie ocenę moralną tego zjawiska: czy sprzyja ono godności osoby ludzkiej, czy też jej zagraża. Kościół winien mieć świadomość, że wzrost liczby bezrobotnych wpływa na postawy religijne. Odrzuceni obwiniają za swe niepowodzenia wszystkich, także Kościół i Boga.
Bezrobotni nie poradzą sobie sami. Potrzebują natychmiastowej konkretnej i solidarnej pomocy społeczeństwa i Kościoła. Przede wszystkim pamiętać należy, że nie ma szans na pokonanie bezrobocia bez poczucia pewności jutra, bez jasnych i logicznych perspektyw rozwoju ekonomicznego i bez solidarności.
Pragnę wskazać na konkretne postulaty o charakterze etycznym, a szczególnie na obowiązek przestrzegania zasad solidarności społecznej i wcielanie w życie reguł pomocniczości (subsydialności). Wskazania te chciałbym usystematyzować w następujący sposób:
Kościół chce być „Kościołem bezrobotnych”, wspólnotą, która pomaga odnaleźć się wszystkim tym, którzy popadają w izolację społeczną, którzy tracą sens życia.
Mówiąc o bezrobociu, a więc i o biedzie, nie można milczeć o nas kapłanach. Kapłanom nie grozi bezrobocie!
Myślę jednak, że jednym z powodów antyklerykalizmu i niechęci do Kościoła jest fakt, że sytuacja materialna sług Ewangelii tworzy dystans pomiędzy kapłanami, a tymi, do których są oni posłani. Jakże dramatycznie brzmią słowa, które Jan Paweł II skierował do kapłanów w Częstochowie w czasie I pielgrzymki do Ojczyzny: „Kościół najłatwiej pokonać jest przez kapłanów”.
Jednym z najczęstszych powodów konfliktów wewnątrz wspólnoty parafialnej jest styl życia i posługi kapłanów. Klarowność postawy kapłana pod tym względem jest dzisiaj mocnym świadectwem. Jak jednak zrozumieć dzisiaj potrzebę zmagania się z ubóstwem z jednoczesnym dobrowolnym przyjęciem ubóstwa? Czyżby nie było miejsca w świecie interesu dla bezinteresowności? Dla świata ubóstwo ewangeliczne wydawać się może wręcz jako kpina. A jednak ubóstwo ewangeliczne jest największą próbą autentyczności ewangelizacji. Jan Paweł II, 11 czerwca 1987 r., stwierdził w Szczecinie: „Wam jest łatwiej doświadczyć, że nie jesteście ‘pokoleniem bez perspektyw’, ‘bez możliwości’. Potrzeby apostolskie są wielkie. Pracy nie braknie. Troska społeczności wierzących zapewnia Wam także materialne warunki bytowania. Chrystus był ubogi. Nie można autentycznie głosić Ewangelii ubogim, nie zachowując właściwego dla swego powołania ubóstwa. Musicie być solidarni z narodem. Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny”.
Wielu jest świadków ewangelicznego ubóstwa i prostoty pośród prezbiterium naszych lokalnych Kościołów. Wpatrujmy się w przykład życia przynajmniej niektórych:
Ks. Franciszek Jerominek, rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Siemianowicach. Gorliwy duszpasterz z przydomkiem „wieczny neoprezbiter”. Potrafił oddać potrzebującym ubranie i własne buty...;
Ks. Henryk Markwica, proboszcz parafii św. Jadwigi w Chorzowie. Streszczeniem całej Jego postawy jest testament wyrażony w dwu zdaniach, a spisany w Tyńcu, 18 września 1995 r. Oto jego treść: „W dniu, w którym zostałem oblatem benedyktyńskim Opactwa św. Apostołów Piotra i Pawła w Tyńcu, oświadczam, że nic nie posiadam, a to co niby posiadam jest własnością Kościoła Katowickiego. Niech Bóg będzie uwielbiony!”...;
Ks. bp Stanisław Adamski, który zmagał się z bezrobociem na Górnym Śląsku w okresie międzywojennym zalecał, by modlić się za bezrobotnych i nie brać od nich ofiar za posługi kościelne...
Niech patronują naszemu zaangażowaniu w posługiwanie Chrystusowi cierpiącemu w braciach najbiedniejszych! Oby przykład ich życia stał się tematem naszej medytacji. Niech poszukiwanie odpowiedzi na pytania o naszą, kapłańską, solidarność z bezrobotnymi stanie się motywem osobistej modlitwy i przedmiotem szczerego rachunku sumienia w świętym czasie Wielkiego Postu.
Apeluję do wszystkich podmiotów życia społecznego, w tym do władz państwowych i przedsiębiorców, do duszpasterzy, wspólnot parafialnych i zakonnych o bardziej zdecydowane zaangażowanie w likwidowanie przyczyn i skutków bezrobocia.
Niech Matka Sprawiedliwości i Miłości Społecznej — patronka ludzi pracy wyjedna nam łaskę odważnego niesienia Ewangelii w trudne środowiska społeczne.
Wszystkich Was polecam opiece św. Józefa — Opiekuna Zbawiciela i na podjęty, służebny trud, z serca błogosławię!
+ Damian Zimoń
Arcybiskup Metropolita Katowicki
Katowice, w Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, 19 marca 2001
Przypisy:
1. Por. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et Spes”, 1.
2. Por. J. Majka, Katolicka nauka społeczna, Rzym 1986, s. 257.
3. Por. Pamiętnik Kursu Społeczno-Duszpasterskiego urządzonego przez Związek kapłanów „Unitas” w Katowicach, 20 i 21 kwietnia 1932 roku, Katowice 1932.
4. Por. D. Zimoń, „Homilia w katedrze Chrystusa Króla w 120. rocznicę urodzin Wojciecha Korfantego, 19 kwietnia 1993r.”, w: Drogą Kościoła jest człowiek, Katowice, 1995, 178-184.
5. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et Spes”, 76; por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 2246.
6. Por. Jan Paweł II, Tertio millennio adveniente, 57.
7. Por. Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, 1.
8. Por. D. Zimoń, „Wprowadzenie do 49. Tygodnia Miłosierdzia, 2 września 1993”, w: Drogą Kościoła jest człowiek, Katowice, 1995, 75-76 i inn.
9. Por. Jan Paweł II, Laborem exercens, 18.
10. Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, 17-19.
11. Jan Paweł II, Laborem exercens, 18; Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, 18.
12. Por. Jan Paweł II, V Pielgrzymka do Ojczyzny, Powitanie na lotnisku w Strachowicach, 31 V 1997 r.; Katechizm Kościoła Katolickiego, 2245.
13. Por. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, 76.
14. Por. PT, 18.
15. Strzeszewski Cz., Katolicka nauka społeczna, Lublin 1994, ss. 594-599.
16. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et Spes”, 67.
17. Jan Paweł II, Laborem exercens, 1.
18. Jan Paweł II, Laborem exercens, 11.
19. Jan Paweł II, Laborem exercens, 9.
20. Por. Jan Paweł II, Laborem exercens, 18.
21. II Synod Plenarny, Kościół wobec życia społeczno—gospodarczego, 20-26.
22. Majka J., Rozważania o etyce pracy, Wrocław 1986, ss. 160-166.
23. Jan Paweł II, Centesimus annus, 15
24. Por. Jan Paweł II, Laborem exercens, 19
25. Katechizm Kościoła Katolickiego, 2433.
26. Ps 95, 7-8
27. Hi 34, 28
28. Por. Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, 27-34.
29. Ps 128[127], 2
30. 2 Tes 3, 12.
31. II Synod Plenarny, Kościół wobec życia społeczno—gospodarczego, 37.
opr. mg/mg