Homilia podczas Mszy św. z nowymi kardynałami - Konsystorz Publiczny 21.10.2010
Księża kardynałowie, czcigodni bracia w biskupstwie i w kapłaństwie, drodzy bracia i siostry!
W uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata z radością gromadzimy się wokół ołtarza Pańskiego razem z 24 nowymi kardynałami, których wczoraj włączyłem do Kolegium Kardynalskiego. Przede wszystkim do nich kieruję słowa serdecznego powitania, a także do pozostałych obecnych tutaj purpuratów i wszystkich dostojników kościelnych; do szanownych przedstawicieli władz, do państwa ambasadorów, do kapłanów, zakonników oraz do wszystkich wiernych, którzy przybyli z różnych stron świata na tę radosną uroczystość, przybierającą wyraźny charakter powszechny.
Wielu z was z pewnością zauważyło, że również poprzedni konsystorz publiczny, w listopadzie 2007 r., podczas którego zostali mianowani kardynałowie, odbył się w wigilię uroczystości Chrystusa Króla. Minęły od tamtej chwili trzy lata, a zatem, zgodnie z niedzielnym cyklem liturgicznym, Słowo Boże przemawia do nas przez te same czytania biblijne, odpowiednie do tego ważnego święta. Przypada ono w ostatnią niedzielę roku liturgicznego i ukazuje nam, na zakończenie drogi wiary, królewskie oblicze Chrystusa, niczym Pantokratora w absydach starożytnych bazylik. Ten zbieg okoliczności skłania nas do głębokiej refleksji nad posługą Biskupa Rzymu oraz związaną z nią posługą kardynałów, w świetle szczególnej królewskości Jezusa, naszego Pana.
Pierwszorzędną posługą Następcy Piotra jest posługa wiary. W Nowym Testamencie Piotr staje się «opoką» Kościoła jako wyznawca wiary: «my» Kościoła rozpoczyna się od imienia tego, który pierwszy wyznał wiarę w Chrystusa, rozpoczyna się od jego wiary — wiary początkowo niedojrzałej i jeszcze «zbyt ludzkiej», ale później, po Passze, dojrzewa i jest zdolny pójść za Chrystusem aż po dar z siebie; dojrzewa w wierze, że Jezus jest naprawdę Królem; że jest nim właśnie dlatego, że pozostał na krzyżu i w ten sposób dał życie za grzeszników. Widzimy w Ewangelii, że wszyscy domagają się od Jezusa, by zszedł z krzyża. Wyszydzają Go, lecz jest to również sposób usprawiedliwienia się, jakby powiedzenie: to nie nasza wina, że jesteś tam, na krzyżu; tylko sam sobie jesteś winny, bo gdybyś był naprawdę Synem Bożym, Królem żydowskim, nie byłbyś tam, ale ocaliłbyś siebie, schodząc z tego haniebnego narzędzia kaźni. Skoro zatem na nim pozostajesz, oznacza to, że racja jest po naszej, a nie Twojej stronie. Dramat, jaki rozgrywa się pod krzyżem Jezusa, jest dramatem powszechnym; dotyczy wszystkich ludzi w obliczu Boga, który objawia się jako Ten, kim jest, czyli jako Miłość. W Jezusie ukrzyżowanym bóstwo jest zniekształcone, ogołocone z wszelkiej widocznej chwały, ale jest obecne i rzeczywiste. Tylko wiara potrafi je rozpoznać — wiara Maryi, która w swoim sercu dodaje także ten ostatni fragment mozaiki życia swego Syna. Ona nie widzi jeszcze wszystkiego, ale nie przestaje ufać Bogu, powtarzając raz jeszcze z tym samym oddaniem: «Oto ja służebnica Pańska» (Łk 1, 38). Jest także wiara dobrego łotra, wiara, która dopiero co się zarysowuje, lecz jest wystarczająca, aby mu zapewnić zbawienie. «Dziś będziesz ze Mną w raju» (Łk 23, 43). Decydujące jest owo «ze Mną». Tak, właśnie to go zbawia. Owszem, dobry łotr jest na krzyżu jak Jezus, ale przede wszystkim jest na krzyżu z Jezusem. I w odróżnieniu od drugiego złoczyńcy oraz wszystkich innych, którzy ich wyszydzają, nie prosi Jezusa, by zszedł z krzyża lub jemu pozwolił zejść. Mówi natomiast: «Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swojego królestwa». Widzi Go na krzyżu, oszpeconego, nie do rozpoznania, a jednak zawierza Mu niczym królowi, co więcej, jako jedynemu Królowi. Dobry łotr wierzy w to, co jest napisane na owej tabliczce nad głową Jezusa: «Król żydowski». Wierzy w to i się Mu zawierza. Dlatego jest już, od razu, w «dzisiaj» Boga, w raju, bowiem raj jest właśnie tym — byciem z Jezusem, byciem z Bogiem.
Oto więc, drodzy bracia, wyraźnie wyłania się pierwsze i podstawowe przesłanie, które Słowo Boże dziś kieruje do nas: do mnie, Następcy Piotra, i do was, kardynałów. Wzywa nas, abyśmy byli z Jezusem, tak jak Maryja, i nie domagali się od Niego, by zszedł z krzyża, lecz pozostali na nim razem z Nim. I z racji naszej posługi powinniśmy tak postępować nie tylko ze względu na nas samych, lecz dla całego Kościoła, dla całego ludu Bożego. Wiemy z Ewangelii, że krzyż był momentem krytycznym dla wiary Szymona Piotra i innych apostołów. Jest rzeczą jasną, że nie mogło być inaczej — byli ludźmi i myśleli «po ludzku»; nie mogli pogodzić się z myślą o Mesjaszu ukrzyżowanym. Pełne «nawrócenie» Piotra dokonuje się wtedy, kiedy rezygnuje z chęci «zbawienia» Jezusa i godzi się, by On go zbawił. Rezygnuje z pragnienia wybawienia Jezusa od krzyża i godzi się, że zostanie zbawiony przez Jego krzyż. «Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci» (Łk 22, 32). Posługa Piotra polega w całości na jego wierze — wierze, którą Jezus postrzega natychmiast, od samego początku, jako szczerą, jako dar Ojca niebieskiego. Ta wiara musi jednak przejść przez skandal krzyża, aby stała się autentyczna, prawdziwie chrześcijańska, aby stała się «skałą», na której Jezus będzie mógł budować swój Kościół. Udział w panowaniu Chrystusa weryfikuje się konkretnie tylko w uczestnictwie w Jego uniżeniu, w Jego krzyżu. Również moja posługa, drodzy bracia, a w konsekwencji także i wasza, opiera się całkowicie na wierze. Jezus może budować na nas swój Kościół o tyle, o ile znajduje w nas tę wiarę prawdziwą, paschalną, wiarę, która nie chce nakłaniać Jezusa do zejścia z krzyża, lecz zawierza Mu na krzyżu. W tym sensie prawdziwym miejscem Namiestnika Chrystusa jest krzyż, trwanie w posłuszeństwie krzyża.
Ta posługa jest trudna, ponieważ nie jest zgodna z ludzkim sposobem myślenia, z ową naturalną logiką, która zresztą zawsze pozostaje żywa także w nas samych. Ale jest ona i zawsze pozostaje naszą pierwszorzędną posługą, posługą wiary, która przemienia całe życie: wiary, że Jezus jest Bogiem, że jest Królem właśnie dlatego, że posunął się aż do tego, bowiem umiłował nas do końca. I o tym paradoksalnym królestwie powinniśmy dawać świadectwo i je głosić, tak jak to czynił On, Król, czyli idąc tą samą co On drogą i starając się przyjąć Jego logikę, logikę pokory i służby, pszenicznego ziarna, które obumiera, aby przynieść owoc. Papież i kardynałowie mają być głęboko zjednoczeni przede wszystkim w tym: wszyscy razem pod kierunkiem Następcy Piotra powinni trwać w królestwie Chrystusa, myśląc i działając zgodnie z logiką krzyża — a to nigdy nie jest łatwe i oczywiste. W tym musimy być zgodni, i jesteśmy, ponieważ nie łączy nas jakaś idea, jakaś strategia, ale jednoczą nas miłość Chrystusa i Jego Duch Święty. Skuteczność naszej posługi Kościołowi, Oblubienicy Chrystusa, zależy w głównej mierze od tego, od naszej wierności Bożej królewskości ukrzyżowanej Miłości. Dlatego na pierścieniu, który dzisiaj wam wręczę, będącym pieczęcią waszego oblubieńczego związku z Kościołem, jest przedstawiona scena ukrzyżowania. Z tego samego powodu kolor waszej szaty nawiązuje do krwi, będącej symbolem życia i miłości. Krwi Chrystusa, którą — jak przedstawia starożytna ikonografia — Maryja zbiera z przebitego boku Syna, który umarł na krzyżu, a którą apostoł Jan kontempluje, wypływającą wraz z wodą, zgodnie z pismami profetycznymi.
Drodzy bracia, stąd pochodzi nasza mądrość — sapientia Crucis. Nad tym rozmyślał głęboko św.Paweł, który jako pierwszy dał zarys organicznej myśli chrześcijańskiej, mającej za centrum właśnie paradoks krzyża (por. 1 Kor 1, 18-25; 2, 1-8). W Liście do Kolosan — z którego dzisiejsza liturgia zaczerpnęła hymn chrystologiczny — refleksja Pawłowa, zainspirowana łaską Ducha, osiąga już zdumiewający poziom syntezy w wyrażeniu autentycznej chrześcijańskiej koncepcji Boga i świata, zbawienia osobistego i powszechnego; a ośrodkiem wszystkiego jest Chrystus, Pan serc, historii i wszechświata:«Zechciał bowiem [Bóg],aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego — i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach» (Kol 1, 19-20). To, drodzy bracia, mamy zawsze głosić światu: Chrystusa jako «obraz niewidzialnego Boga», Chrystusa, «Pierworodnego wobec każdego stworzenia» oraz «tych, którzy zmartwychwstają», ponieważ — jak pisze Apostoł — «On zyskal pierwszeństwo we wszystkim» (por. Kol 1, 15. 18). Prymat Piotra i jego następców jest całkowicie podporządkowany służbie prymatowi Jezusa Chrystusa, jedynego Pana: służbie Jego królestwu, czyli Jego panowaniu miłości, aby ono nastało i się szerzyło, odnowiło ludzi i rzeczy, przemieniło ziemię i sprawiło, że zakiełkują na niej pokój i sprawiedliwość.
W ramach tego zamysłu, przekraczającego historię i zarazem w niej się objawiającego i urzeczywistniającego, ma swe miejsce Kościół, «ciało», którego Chrystus jest «Głową» (por. Kol 1, 18). W Liście do Efezjan św. Paweł mówi wyraźnie o panowaniu Chrystusa i odnosi je do Kościoła. Formułuje on modlitwę pochwalną ku czci «wielkości mocy Boga», który wskrzesił Chrystusa i ustanowił Go Panem wszystkiego, i kończy: «I wszystko [Bóg] poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami» (Ef 1, 22-23). Samo słowo «pełnia», przysługujące Chrystusowi, Paweł przypisuje tu Kościołowi, na zasadzie udziału: ciało bowiem ma udział w pełni Głowy. Oto, czcigodni bracia kardynałowie — a zwracam się również do was wszystkich, którzy z nami dzielicie łaskę bycia chrześcijanami — oto, co jest naszą radością: uczestniczenie, w Kościele, w pełni Chrystusa przez posłuszeństwo krzyża, «uczestnictwo w dziale świętych w światłości», bycie «przeniesionymi» do królestwa Syna Bożego (por. Kol 1, 12-13). Dlatego żyjemy w nieustannym dziękczynieniu, i także w próbach nie słabną radość i pokój, które Chrystus nam pozostawił jako zadatek swojego królestwa, które już jest pośród nas, którego oczekujemy z wiarą i nadzieją i którego przedsmak mamy w miłości.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (12/2010) and Polish Bishops Conference