Jak gwiazda Mędrców, tak Kościół prowadzi ludzi do Jezusa

Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Objawienia Pańskiego 6.01.2009

W uroczystość Objawienia Pańskiego rano Benedykt xvi przewodniczył Mszy św. w Bazylice Watykańskiej. Uczestniczyło w niej 22 kardynałów, wśród których był dziekan Kolegium Kardynalskiego kard. Angelo Sodano; liczni arcybiskupi i biskupi, m.in. substytut do spraw ogólnych Sekretariatu Stanu abp Fernando Filoni i sekretarz ds. relacji z państwami abp Dominique Mamberti. Obecny był również dyrektor «L'Osservatore Romano» Giovanni Maria Vian. Papieżowi towarzyszyli: prefekt Domu Papieskiego abp James Michael Harvey, jałmużnik papieski abp Félix del Blanco Prieto, regens Prefektury Domu Papieskiego bp Paolo De Nicolň oraz sekretarze osobiści księża prałaci Georg Gänswein i Alfred Xuereb. W homilii Ojciec Święty powiedział, że stworzeniem nie kieruje «anonimowa siła», lecz prawo miłości, które w pełni zrealizowało się w Chrystusie.

Drodzy bracia i siostry!

Epifania — «objawienie się» naszego Pana Jezusa Chrystusa — to wieloaspektowa tajemnica. Tradycja łacińska utożsamia je z przybyciem Mędrców do Dzieciątka Jezus, do Betlejem, a zatem interpretuje je przede wszystkim jako objawienie Mesjasza Izraela ludom pogańskim. Natomiast tradycja wschodnia wybiera moment chrztu Jezusa w rzece Jordan, kiedy objawił się On jako Jednorodzony Syn Ojca Niebieskiego, konsekrowany przez Ducha Świętego. Z kolei Ewangelia św. Jana zachęca do uznania za «epifanię» również wesela w Kanie, na którym Jezus, przemieniając wodę w wino, «objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie» (J 2, 11). A co, drodzy bracia, mamy powiedzieć my, kapłani Nowego Przymierza, którzy każdego dnia jesteśmy świadkami i sługami «epifanii» Jezusa Chrystusa w świętej Eucharystii? W tym przenajświętszym i prostym Sakramencie, w którym Jezus zarazem objawia i skrywa swoją chwałę, Kościół sławi wszystkie tajemnice Pana. «Adoro te devote, latens Deitas» — modląc się tymi słowami św. Tomasza z Akwinu, oddajemy cześć Bogu.

W tym roku — 2009, w którym przypada 400. rocznica użycia po raz pierwszy lunety przez Galileusza do obserwacji nieba, i który z tego powodu ogłoszony został Rokiem Astronomii, na szczególną uwagę zasługuje symbol gwiazdy, jakże istotny w ewangelicznej opowieści o Mędrcach (por. Mt 2, 1-12). Według wszelkiego prawdopodobieństwa byli oni astronomami. Z miejsca, które było ich punktem obserwacyjnym, znajdującego się na wschód od Palestyny, być może w Mezopotamii, dostrzegli pojawienie się nowej gwiazdy i to niebieskie zjawisko zinterpretowali jako zwiastowanie narodzin króla, a dokładnie, zgodnie ze Świętymi Księgami, króla żydowskiego (por. Lb 24, 17). Ojcowie Kościoła w tym wyjątkowym epizodzie, opowiedzianym przez św. Mateusza, widzieli nawet swego rodzaju kosmologiczną «rewolucję», wywołaną przez przyjście na świat Syna Bożego. Św. Jan Chryzostom, na przykład, pisze: «Kiedy gwiazda znalazła się nad Dziecięciem, zatrzymała się, a to mogła spowodować jedynie moc, jakiej ciała niebieskie nie posiadają — a mianowicie, że najpierw skryła się, potem pojawiła na nowo i wreszcie zatrzymała» (Homilie na Ewangelię św. Mateusza, 7, 3). Św. Grzegorz z Nazjanzu twierdzi, że narodziny Chrystusa zmieniły kształt orbit ciał niebieskich (por. Poematy dogmatyczne, ww. 53-64; PG 37, 428-429), co, rzecz jasna, należy pojmować w znaczeniu symbolicznym i teologicznym. Faktycznie bowiem, podczas gdy teologia pogańska oddawała boską cześć żywiołom i siłom kosmosu, wiara chrześcijańska, wypełniając objawienie biblijne, wielbi jedynego Boga, Stwórcę i Pana całego wszechświata.

Boża miłość wcielona w Chrystusie jest fundamentalnym i uniwersalnym prawem stworzenia. To natomiast należy rozumieć w znaczeniu rzeczywistym, nie zaś jako poetycką przenośnię. I tak zresztą rozumiał to sam Dante, który w pięknym wersie, kończącym Raj i całą Boską komedię, określa Boga jako «Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy» (Raj, xxxiii, 145; tł. Edward Porębowicz). Oznacza to, że gwiazdy, planety, cały wszechświat nie podlegają prawom samej materii, nie kieruje nimi ślepa siła. A zatem nie żywiołom kosmosu należy się boska cześć, lecz przeciwnie — we wszystkim i nad wszystkim jest osobowa wola, Duch Boży, który w Chrystusie objawił się jako Miłość (por. Enc. Spe salvi, 5). Skoro tak jest, to ludzie — jak pisze św. Paweł do Kolosan — nie są niewolnikami «żywiołów świata» (por. Kol 2, 8), lecz są wolni, czyli zdolni odnieść się do stwórczej wolności Boga. W Nim wszystko ma swój początek i On wszystkim kieruje, nie jako bezduszna anonimowa siła sprawcza, lecz jako Ojciec, Oblubieniec, Przyjaciel, Brat, jako Logos, «Słowo-Rozum», które na zawsze złączyło się z naszym śmiertelnym ciałem i w pełni podzieliło nasz los, objawiając obficie moc swojej łaski. W chrześcijaństwie obecna jest zatem szczególna koncepcja kosmologiczna, która w doskonały sposób wyraziła się w średniowiecznej filozofii i teologii. Ale także w naszych czasach wykazuje żywotność dzięki pasji i wierze licznych naukowców, którzy, podążając śladami Galileusza, nie odrzucają ani rozumu, ani wiary, lecz w pełni wykorzystują ich owocne wzajemne oddziaływanie.

Myśl chrześcijańska przyrównuje kosmos do «księgi» — mówił to również sam Galileusz — uznając go za dzieło Autora, który wyraża siebie za pośrednictwem «symfonii» stworzenia. W symfonii tej w pewnym momencie pojawia się «motyw solowy», jak powiedzielibyśmy używając słownictwa muzycznego, czyli motyw powierzony pojedynczemu instrumentowi bądź głosowi, który jest tak ważny, że nadaje sens całemu dziełu. Tym «motywem» jest Jezus, któremu odpowiada właśnie królewski znak — pojawienie się nowej gwiazdy na firmamencie. Starożytni pisarze chrześcijańscy przyrównują Jezusa do nowego słońca. Wedle dzisiejszej wiedzy astrofizycznej my powinniśmy Go przyrównać do gwiazdy jeszcze bardziej centralnej, nie tylko w układzie słonecznym, ale i w całym znanym wszechświecie. W tym tajemniczym zamyśle, zarówno fizycznym, jak i metafizycznym, który doprowadził do pojawienia się istoty ludzkiej, będącej ukoronowaniem żywiołów świata, na świat przyszedł Jezus, «zrodzony z niewiasty» (por. Ga 4, 4), jak pisze św. Paweł. Syn Człowieczy łączy w sobie niebo i ziemię, stworzenie i Stwórcę, ciało i Ducha. Jest centrum kosmosu i historii, ponieważ w Nim łączą się, zachowując jednak odrębność, Autor i Jego dzieło.

Jezus ziemski jest kulminacją stworzenia i historii, natomiast w Chrystusie zmartwychwstałym widzimy coś więcej: przejście przez śmierć do życia wiecznego zapowiada «zjednoczenie» wszystkiego na nowo w Chrystusie (por. Ef 1, 10). Bowiem, jak pisze Apostoł, «w Nim zostało wszystko stworzone» (Kol 1, 16). I właśnie dzięki zmartwychwstaniu zyskał On «pierwszeństwo we wszystkim» (Kol 1, 18). Mówi o tym sam Jezus, kiedy ukazuje się uczniom po zmartwychwstaniu: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi» (Mt 28, 12). Ta świadomość umacnia Kościół — Ciało Chrystusa — idący drogami historii. Nie ma tak głębokiego cienia, który mógłby przesłonić światłość Chrystusa. Dlatego ludziom wierzącym w Chrystusa nigdy nie brakuje nadziei, nawet w dzisiejszych czasach, w obliczu wielkiego społecznego i gospodarczego kryzysu nękającego ludzkość, w obliczu niszczycielskiej nienawiści i przemocy, które wciąż powodują rozlew krwi na wielu obszarach ziemi, w obliczu egoizmu i dążenia człowieka, by być dla siebie bogiem, co nikiedy prowadzi do niebezpiecznego wypaczenia Bożego zamysłu odnośnie do życia i godności ludzkiej, rodziny i harmonii całego stworzenia. Nasz wysiłek, by uwolnić ludzkie życie i świat od zatrucia i zanieczyszczenia, które mogłyby zniszczyć teraźniejszość i przyszłość, jest cenny i ma sens — jak napisałem w cytowanej już Encyklice Spe salvi — nawet jeśli pozornie nie odnosimy sukcesów albo wydaje się nam, że jesteśmy bezsilni wobec przewagi przeciwnych sił, bowiem «to ta wielka nadzieja, oparta na Bożych obietnicach, dodaje nam odwagi i ukierunkowuje nasze działanie w chwilach dobrych i złych» (n. 35).

Powszechne panowanie Chrystusa realizuje się w sposób wyjątkowy w Kościele. Jak czytamy w Liście do Efezjan, Bóg «wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami» (Ef 1, 22-23). Epifania to objawienie Pańskie, a jako jego odblask — objawienie Kościoła, gdyż Ciała nie można oddzielić od Głowy. Dzisiejsze pierwsze czytanie, zaczerpnięte z tzw. Trito-Izajasza, ukazuje wyraźną perspektywę, pozwalającą zrozumieć rzeczywistość Kościoła jako tajemnicę odbitego światła: «Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą» — tymi słowami Prorok zwraca się do Jerozolimy (Iz 60, 1). Kościół to oświecona ludzkość, «ochrzczona» w chwale Boga, czyli w Jego miłości, w Jego pięknie i w Jego panowaniu. Kościół wie, że jego ludzki wymiar, wraz z właściwymi mu ograniczeniami i nędzą, uwydatnia bardziej dzieło Ducha Świętego. Kościół może szczycić się jedynie w swoim Panu — światłość nie pochodzi od Kościoła i nie jego jest chwałą. I właśnie to jest jego radością, której nikt nie może mu odebrać — bycie «znakiem i narzędziem» Tego, który jest «lumen gentium», światłością narodów (por. Sobór Wat. ii, Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium, 1).

Drodzy przyjaciele, w obecnym Roku św. Pawła uroczystość Objawienia Pańskiego skłania Kościół, a w nim całą wspólnotę i każdego wiernego z osobna, do pełnienia — wzorem Apostoła Narodów — roli gwiazdy, która Mędrców ze Wschodu zaprowadziła do Jezusa (por. św. Leon Wielki, Kazanie 3. na Objawienie Pańskie, 5: PL 54, 244). Czymże innym było życie św. Pawła po nawróceniu, jeśli nie «biegiem», by nieść ludom światło Chrystusa i, vice versa, prowadzić ludzi do Chrystusa? Paweł za sprawą łaski Bożej stał się «gwiazdą» dla narodów. Jego posługa to wzór i bodziec dla Kościoła, aby odkrył na nowo swoje misyjne powołanie i odnowił zaangażowanie w głoszenie Ewangelii, zwłaszcza tym, którzy jej jeszcze nie znają. Patrząc na św. Pawła nie możemy jednak zapominać, że w swej nauce czerpał natchnienie z Pisma Świętego. Dlatego też, mając na uwadze ostatnie Zgromadzenie Synodu Biskupów, należy z mocą podkreślić, że Kościół oraz poszczególni chrześcijanie mogą być światłem, które prowadzi do Chrystusa, jedynie wówczas, jeśli wytrwale i solidnie karmią swojego ducha Słowem Bożym. To Słowo bowiem — a nie my — oświeca, oczyszcza, nawraca. My jesteśmy tylko sługami Słowa życia. Tak właśnie św. Paweł pojmował siebie i swoje posłannictwo — jako służbę Ewangelii. «Wszystko zaś czynię dla Ewangelii» — pisze (1 Kor 9, 23). I tak powinien móc powiedzieć również Kościół, każda wspólnota kościelna, każdy biskup i każdy kapłan: wszystko czynię dla Ewangelii. Drodzy bracia i siostry, módlcie się za nas, pasterzy Kościoła, abyśmy przyswajając sobie codziennie Słowo Boże, mogli wiernie przekazywać je braciom. A my również modlimy się za was, wszystkich wiernych, gdyż każdy chrześcijanin na mocy chrztu i bierzmowania powołany jest do głoszenia Chrystusa, Światłości świata, poprzez słowo i świadectwo życia. Niech Maryja Panna, Gwiazda Ewangelizacji, pomaga nam wspólnie wypełniać tę misję, a św. Paweł, Apostoł Narodów, niech wstawia się za nami w niebie. Amen.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama