Przemówienie do uczestników konferencji Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia, 24.11.2006
W dniach 23-25 listopada 2006 r. odbywała się w Watykanie 21. międzynarodowa konferencja, zorganizowana przez Papieską Radę ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia, na temat: «Duszpasterskie aspekty leczenia chorób zakaźnych». W konferencji uczestniczyło ponad 500 ekspertów, lekarzy, teologów i duszpasterzy z 64 krajów. 24 listopada w Sali Klementyńskiej zostali oni przyjęci na audiencji przez Benedykta XVI.
Drodzy Bracia i Siostry!
Z radością spotykam się z wami z okazji międzynarodowej konferencji, zorganizowanej przez Papieską Radę ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, a w pierwszym rzędzie kard. Javiera Lozana Barragana, któremu dziękuję za miłe słowa.
Wybrany temat — «Duszpasterskie aspekty leczenia chorób zakaźnych» — pozwala zastanowić się z różnych punktów widzenia nad chorobami zakaźnymi, które zawsze nękały ludzkość. Ilość i różnorodność sposobów, w jaki zagrażają one życiu ludzkiemu — często w sposób śmiertelny — jest ogromna również w naszych czasach. Takie określenia, jak trąd, dżuma, gruźlica, AIDS czy ebola, przywodzą na pamięć dramaty cierpienia i strachu. Cierpienia zakażonych i ich najbliższych, często obezwładnionych przez poczucie bezsilności wobec bezlitosnego okrucieństwa choroby; strachu całych społeczności oraz tych, którzy z racji wykonywanego zawodu lub wolnego wyboru mają kontakt z chorymi. Utrzymywanie się chorób zakaźnych, które nadal powodują liczne ofiary pomimo dobroczynnych efektów profilaktyki, prowadzonej dzięki osiągnięciom nauki, technice medycznej i polityce społecznej, ukazuje nieprzekraczalne granice ludzkiego życia. Jednakże człowiek nie powinien nigdy rezygnować z poszukiwania bardziej skutecznych środków i sposobów, by zwalczać te choroby i łagodzić ich uciążliwe następstwa dla tych, którzy na nie zapadają.
W przeszłości bardzo wielu mężczyzn i kobiet ofiarnie służyło ludziom cierpiącym na te straszliwe choroby i poświęciło im swoje umiejętności. We wspólnocie chrześcijańskiej «wiele osób konsekrowanych poświęciło swe życie, służąc ofiarom chorób zakaźnych i ukazując przez to, że poświęcenie graniczące z heroizmem należy do prorockiej natury życia konsekrowanego» (Posynodalna Adhortacja apostolska Vita consecrata, 83). Jednakże obok tych chwalebnych inicjatyw i ofiarnych gestów miłości jest tak wiele niesprawiedliwości. Czyż możemy zapomnieć o tylu cierpiących na choroby zakaźne, którzy są zmuszeni żyć w izolacji bądź nosić upokarzające piętno? Te trudne sytuacje wydają się jeszcze poważniejsze, jeśli towarzyszy im nierówność warunków społecznych i ekonomicznych między Północą i Południem świata. Trzeba reagować na te sytuacje, podejmując konkretne przedsięwzięcia, mające na celu zapewnienie choremu poczucia bliskości, nadanie wigoru ewangelizacji kultury i dostarczenie inspirujących bodźców rządowym programom ekonomicznym i politycznym.
Przede wszystkim być blisko chorego na chorobę zakaźną: oto cel, do którego powinna zawsze dążyć wspólnota kościelna. Przykład Chrystusa, który naruszając obowiązujące w tamtych czasach normy nie tylko pozwalał trędowatym zbliżyć się do siebie, ale przywracał im zdrowie i godność osoby, «zaraził» wielu Jego uczniów na przestrzeni ponad dwóch tysięcy lat dziejów chrześcijaństwa. Franciszek z Asyżu, który pocałował trędowatego, znalazł naśladowców nie tylko wśród postaci heroicznych, jak bł. Damian de Veuster, który zmarł na wyspie Molokai, gdzie opiekował się trędowatymi, albo bł. Matka Teresa z Kalkuty czy włoskie zakonnice zabite kilka lat temu przez wirus eboli, ale także wśród licznych promotorów inicjatyw na rzecz ludzi cierpiących na choroby zakaźne, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Ta bogata tradycja Kościoła katolickiego musi pozostać żywa, aby praktykowanie czynnej miłości wobec cierpiących uwidaczniało wartości inspirowane przez autentyczny humanizm oraz Ewangelię: godność osoby, miłosierdzie, utożsamienie Chrystusa z chorym. Każde działanie pozostanie niewystarczające, jeśli nie przebija z niego miłość do człowieka, miłość umacniana spotkaniem Chrystusa.
Bycie blisko chorego jest niezbędne, winna jednak temu towarzyszyć ewangelizacja środowiska kulturowego, w którym żyjemy. Tym, co utrudnia lub ogranicza niesienie skutecznej pomocy ofiarom chorób zakaźnych, jest obojętność, a wręcz ich marginalizacja lub odrzucenie, zjawiska spotykane niekiedy w społeczeństwie dobrobytu. Rozwojowi tych zjawisk sprzyjają przekazywane przez media obrazy, przedstawiające mężczyznę i kobietę troszczących się przede wszystkim o urodę, zdrowie i biologiczną żywotność. Jest to niebezpieczna tendencja kulturowa, której efektem jest koncentracja na samych sobie, zamknięcie się we własnym małym świecie i uchylanie się od zaangażowania i posługi wobec potrzebujących. Mój czcigodny poprzednik Jan Paweł II w Liście apostolskim Salvifici doloris wyraża życzenie, aby cierpienie «wyzwalało w człowieku miłość, ów właśnie bezinteresowny dar z własnego 'ja' na rzecz innych ludzi, ludzi cierpiących». I dodaje: «Świat ludzkiego cierpienia przyzywa niejako bez przystanku inny świat: świat ludzkiej miłości — i tę bezinteresowną miłość, jaka budzi się w jego sercu i uczynkach, człowiek niejako zawdzięcza cierpieniu» (n. 29). Potrzebne jest więc duszpasterstwo zdolne pokrzepiać chorych w cierpieniu, pomagające im przemieniać swój los w moment łaski dla siebie i dla innych dzięki żywemu uczestnictwu w misterium Chrystusa.
Na koniec chciałbym przypomnieć, jak ważna jest współpraca z władzami publicznymi, aby sprawiedliwość społeczna panowała w tak delikatnej dziedzinie, jaką jest leczenie chorób zakaźnych i opieka nad pacjentami, którzy na nie cierpią. Chciałbym, na przykład, wspomnieć o sprawiedliwym podziale środków przeznaczonych na badania naukowe i terapie, a także o potrzebie stwarzania warunków życia uniemożliwiających pojawianie się i szerzenie chorób zakaźnych. W tym zakresie, podobnie jak w innych, zadanie Kościoła ma charakter «pośredni» i polega na «udziale w oczyszczaniu rozumu i budzeniu sił moralnych, bez których nie mogą być stworzone sprawiedliwe struktury, ani też nie mogą one funkcjonować na dłuższą metę». Natomiast «bezpośrednie zadanie działania na rzecz sprawiedliwego porządku społecznego jest (...) właściwe wiernym świeckim (...) powołanym do osobistego uczestnictwa w życiu publicznym» (Encyklika Deus caritas est, 29).
Dziękuję wam, drodzy przyjaciele, za zaangażowanie, z jakim służycie sprawie, w której urzeczywistnia się uzdrawiające i zbawcze dzieło Jezusa, Boskiego Samarytanina troszczącego się o nasze dusze i ciała. Życząc pomyślnego zakończenia obrad, udzielam z całego serca wam i waszym bliskim Apostolskiego Błogosławieństwa.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (3/2007) and Polish Bishops Conference