Spotkanie z młodzieżą - wizyta duszpasterska Papieża w Ligurii 17-18.05.2008
17 i 18 maja Benedykt XVI odwiedził dwa miasta — Savonę i Genuę w Ligurii. W sobotę 17 maja po południu jako pierwszy od 193 lat Następca Piotra przekroczył bramy miasta Savony. W 1815 r. gościł tu Pius VII, który wcześniej przez trzy lata (1809-1812) właśnie w Savonie był więźniem Napoleona. Swą wizytę Benedykt XVI rozpoczął modlitwą w sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia, która w 1536 r. objawiła się w tym mieście bł. Antoniemu Botcie. Przed opuszczeniem sanktuarium Ojciec Święty złożył Matce Bożej w darze złotą różę. Głównym wydarzeniem papieskiej wizyty w Savonie była Msza św. na piazza del Popolo. W homilii Papież nawiązał do losów Piusa VII. «Ta mroczna karta w dziejach Europy — powiedział — dzięki mocy Ducha Świętego obfituje w łaskę i można się z niej wiele nauczyć również w naszych czasach. Uczy nas, jak odważnie stawiać czoło wyzwaniom świata: materializmowi, relatywizmowi, laicyzmowi, a przy tym nigdy nie iść na kompromis i bez wahania ponosić konsekwencje wierności Panu i Jego Kościołowi. Przykład równowagi i stanowczości papieża Piusa VII zachęca nas, byśmy w godzinie próby niewzruszenie ufali Bogu, świadomi, że On, nawet jeśli dopuszcza, by Jego Kościół przeżywał trudne chwile, nigdy go jednak nie opuszcza. To, co przeżył na waszej ziemi ten wielki papież, jest dla nas zachętą, byśmy zawsze ufali wstawiennictwu i matczynej opiece Najświętszej Maryi Panny». Z Savony Papież poleciał do Genui, gdzie spędził noc w sanktuarium maryjnym «Madonna della Guardia».
Drugi dzień podróży Benedykt XVI rozpoczął od modlitwy w sanktuarium maryjnym «Madonna della Guardia», któremu również ofiarował złotą różę. Następnie odwiedził jeden z najlepszych we Włoszechszpitali pediatrycznych im. Gianniny Gaslini, gdzie wygłosił przemówienie do małych pacjentów, ich rodzin i personelu. Przed południem Ojciec Święty spotkał się również z młodzieżą i wraz z nią odmówił modlitwę «Anioł Pański». W katedrze św. Wawrzyńca spotkał się po południu z duchowieństwem i osobami konsekrowanymi. Papieską wizytę w Genui zakończyła Msza św. na położonym w centrum miasta placu Zwycięstwa, w której w ulewnym deszczu uczestniczyło ponad 100 tys. osób.
Kochana młodzieży!
Niestety w tych dniach prześladuje mnie deszcz, ale potraktujmy go jako znak błogosławieństwa, urodzaju dla ziemi i jako symbol Ducha Świętego, który przybywa i odnawia ziemię, również jałową ziemię naszych dusz. Wy jesteście młodością Genui! Ogromnie się cieszę, że was tu widzę! Przygarniam was sercem Jezusa! Dziękuję dwojgu waszym przedstawicielom, którzy przemawiali jako wasi «rzecznicy». Dziękuję wam wszystkim za trud włożony w przygotowania, nie tylko zewnętrzne, ale przede wszystkim duchowe — poprzez adorację eucharystyczną, czuwanie modlitewne; dzięki temu rzeczywiście wyszliście na spotkanie Duchowi Świętemu i napełnieni Duchem wchodzicie w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, którą dziś obchodzimy. Dziękuję wam za przebytą drogę! Dziękuję też za entuzjazm, który powinien zawsze przepełniać waszą duszę, nie tylko w latach młodości, pełnych oczekiwań i marzeń, ale zawsze, również wtedy, gdy młodość przeminie i przyjdą inne fazy życia. Jednakże w sercu wszyscy musimy pozostać młodzi! Pięknie jest być młodym, i dzisiaj wszyscy chcą być młodzi, pozostać młodzi, przebierają się za młodych, choć czas młodości przeminął i to w sposób widoczny. Zadaję więc sobie pytanie — rozmyślając — dlaczego pięknie jest być młodym? Skąd bierze się marzenie o wiecznej młodości? Wydaje mi się, że są tu dwa zasadnicze czynniki. Młodość ma jeszcze przed sobą całą przyszłość, wszystko jest przyszłością, czasem nadziei. Przyszłość jest pełna obietnic. Jeśli mamy być szczerzy, trzeba powiedzieć, że dla wielu przyszłość jest również mroczna, pełna zagrożeń. Nie wiadomo: znajdę pracę? znajdę mieszkanie? znajdę miłość? jaka będzie moja prawdziwa przyszłość? W obliczu tych niewiadomych przyszłość może też wydawać się wielką próżnią. Dlatego dzisiaj wielu chce zatrzymać czas z obawy przed pustką przyszłości. Chcą szybko skorzystać z wszystkich uroków życia. I tak olej w lampie się kończy, kiedy trzeba zaczynać życie. Dlatego ważne jest, żeby wybierać prawdziwe obietnice, dające przyszłość, nawet jeśli wymaga to poświęceń. Ten kto wybrał Boga, również w starości ma przed sobą przyszłość bez końca i bez zagrożeń. Ważne jest zatem, żeby dobrze wybrać, nie zmarnować przyszłości. Pierwszym podstawowym wyborem musi być Bóg — Bóg, który się objawił w swoim Synu Jezusie Chrystusie, a w świetle tego wyboru, który jednocześnie zapewnia nam towarzystwo w drodze, towarzystwo niezawodne, które nigdy nas nie opuszcza, w świetle tego wyboru stają się widoczne kryteria umożliwiające kolejne konieczne wybory. Zakłada się, że człowiek młody jest dobry i wielkoduszny. I znowu, uosobieniem dobroci jest Jezus Chrystus. Jezus, którego znacie lub którego szuka wasze serce. On jest Przyjacielem, który nigdy nie zdradza, wiernym aż po dar życia na krzyżu. Pozwólcie się zdobywać Jego miłości! Jak mówi napis na koszulkach przygotowanych na to spotkanie: «rozpłyń się jak lód», stając przed Jezusem, bo tylko On może uwolnić was od lęku i obaw oraz spełnić wasze oczekiwania. On oddał za nas życie, za każdego z nas. Czyż mógłby zawieść wasze zaufanie? Czyż mógłby prowadzić was złymi drogami? Jego drogi są drogami życia, wiodą duszę na pastwiska, choć są strome i wymagają odwagi. Drodzy przyjaciele, zachęcam was do pielęgnowania życia duchowego. Jezus powiedział: «Ja jestem (...) krzewem winnym, wy — latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15, 5). Jezus nie ucieka się do aluzji, mówi jasno i wprost. Wszyscy Go rozumieją i zajmują stanowisko. Życiem duszy jest spotkanie z Nim, konkretnym obliczem Boga; jest cichą i wytrwałą modlitwą, jest życiem sakramentalnym, jest rozważaniem Ewangelii, jest towarzyszeniem duchowym, jest podyktowaną sercem przynależnością do Kościoła, do waszych wspólnot kościelnych.
Jak można kochać, przyjaźnić się z kimś, kogo się nie zna? Poznanie prowadzi do miłości, a miłość budzi pragnienie poznania. Tak samo jest z Chrystusem. By pokochać Chrystusa, by rzeczywiście wybrać Go na towarzysza naszego życia, musimy Go przede wszystkim poznać. Jak Ci dwaj uczniowie, którzy idą za Nim po usłyszeniu słów Jana Chrzciciela i pytają nieśmiało: «Rabbi, gdzie mieszkasz?». Chcą poznać Go bliżej. I sam Jezus w rozmowie z uczniami dokonuje rozróżnienia. Pytanie: «Za kogo ludzie Mnie uważają?», odnosi się do tych, którzy Go znają na odległość, że tak powiem «z drugiej ręki», a z pytaniem: «A wy za kogo Mnie uważacie?», zwraca się do tych, którzy Go znają «z pierwszej ręki», bo z Nim żyli, rzeczywiście byli świadkami Jego osobistych spraw, widzieli, jak się modlił, jak rozmawiał z Ojcem. Dlatego również dla nas jest ważne, żeby nie poprzestać na powierzchownej wiedzy, jak liczni, którzy coś o Nim słyszeli — że był wybitną osobowością itd. — ale żeby wejść w osobistą relację z Nim, żeby naprawdę Go poznać. To wymaga znajomości Pisma, zwłaszcza Ewangelii, w której Pan rozmawia z nami. Słowa te nie zawsze są łatwe, ale kiedy zagłębiamy się w nie, nawiązujemy z nimi dialog, pukamy do ich drzwi, mówiąc do Pana: «Otwórz mi», rzeczywiście znajdujemy słowa życia wiecznego, słowa żywe dzisiaj, aktualne jak były wtedy i jak będą w przyszłości. Ta rozmowa z Panem w Piśmie musi być zawsze również rozmową nie tylko indywidualną, ale wspólnotową, w wielkiej wspólnocie Kościoła, gdzie Chrystus jest zawsze obecny, w wspólnocie liturgii, w bardzo osobistym spotkaniu w Eucharystii i w sakramencie pojednania, w którym Pan mówi do mnie: «przebaczam ci». Inną bardzo ważną drogą jest pomaganie ubogim w potrzebie, znajdowanie czasu dla innych. Jest tyle sposobów, by dojść do poznania Jezusa. Naturalnie również poprzez żywoty świętych. Macie tak wielu świętych tu w Ligurii, w Genui, którzy pomagają nam poznać prawdziwe oblicze Jezusa. Tylko w ten sposób, poznając Jezusa osobiście, możemy tą przyjaźnią dzielić się z innymi. Możemy przezwyciężyć obojętność. Choć wydaje się ona nie do pokonania — niekiedy ma się bowiem wrażenie, że obojętność nie potrzebuje Boga — w rzeczywistości wszyscy wiedzą, że czegoś im w życiu brakuje. I dopiero po odkryciu Jezusa zdają sobie z tego sprawę: «To jest to, na co czekałem». A my, im bardziej jesteśmy rzeczywiście przyjaciółmi Jezusa, tym bardziej możemy otworzyć serca także przed innymi, żeby oni też mogli być naprawdę młodzi, czyli mieli przed sobą wielką przyszłość.
Na zakończenie naszego spotkania z radością wręczę kilku z was Ewangelię na znak posłania misyjnego. Idźcie, drodzy młodzi, tam gdzie toczy się życie, do swoich parafii, do najtrudniejszych dzielnic, na ulice! Głoście Chrystusa Pana, nadzieję świata. Im bardziej człowiek oddala się od Boga, swojego Źródła, tym bardziej gubi samego siebie, współżycie z innymi staje się trudne i społeczeństwo się rozpada. Bądźcie zjednoczeni, pomagajcie sobie nawzajem żyć oraz wzrastać w wierze i rozwijać życie chrześcijańskie, byście mogli być odważnymi świadkami Pana. Bądźcie zjednoczeni, ale nie odizolowani. Bądźcie pokorni, ale nie lękliwi. Bądźcie prości, ale nie naiwni. Bądźcie refleksyjni, ale nie skomplikowani. Nawiązujcie dialog ze wszystkimi, ale bądźcie sobą. Pozostawajcie w jedności ze swoimi pasterzami: oni są sługami Ewangelii, Bożej Eucharystii, Bożego przebaczenia. Są waszymi ojcami i przyjaciółmi, towarzyszami w drodze. Wy ich potrzebujecie, a oni — my wszyscy — potrzebujemy was.
Każdy z was, drodzy młodzi ludzie, jeśli pozostaje w jedności z Chrystusem i Kościołem, może dokonać wielkich rzeczy. To życzenie zostawiam wam jako zadanie. Mówię «do zobaczenia w Sydney» tym z was, którzy się zapisali na listę uczestników lipcowego światowego spotkania, a także wszystkim pozostałym, bo każdy będzie mógł śledzić to wydarzenie również stąd. Wiem, że w tym okresie diecezje będą organizować specjalne spotkania wspólnotowe, aby młodzież z całego świata naprawdę przeżyła nowe zesłanie Ducha Świętego. Zawierzam was Maryi Pannie, która jest wzorem gotowości i pokornej odwagi, w przyjmowaniu misji Pana. Uczcie się od Niej waszym życiem mówić «tak» Bogu! Wówczas Jezus zamieszka w was i z radością będziecie Go nieść wszystkim. Z moim błogosławieństwem!
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (7-8/2008) and Polish Bishops Conference