Homilia podczas Mszy św. z okazji Jubileuszu Dziewcząt i Chłopców, 24.04.2016
W V Niedzielę Wielkanocną rano Papież Franciszek odprawił przed Bazyliką Watykańską Mszę św. dla blisko 70 tys. dziewcząt i chłopców w wieku 13-16 lat, którzy przybyli do Rzymu na trzydniowe obchody Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia. Rozpoczęły się one w sobotę 23 kwietnia na placu św. Piotra, gdzie przez cały dzień nastolatków spowiadało 150 kapłanów. Ok. godz. 11.30 przyłączył się do nich Papież; usiadł na krześle w pobliżu kolumnady i wyspowiadał 16 dziewcząt i chłopców. Tego dnia uczestnicy Jubileuszu przeszli także przez Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra, a wieczorem na Stadionie Olimpijskim w Rzymie wzięli udział w festynie, podczas którego składali świadectwa i wysłuchali przesłania wideo Ojca Świętego. Poniżej zamieszczamy papieską homilię.
«Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali» (J 13, 35).
Drodzy chłopcy i dziewczęta, jakże bardzo odpowiedzialne zadanie powierza nam dziś Pan! Mówi nam, że ludzie będą rozpoznawać uczniów Jezusa po tym, jak się miłują. Innymi słowy, miłość jest dowodem osobistym chrześcijanina, jest jedynym ważnym «dokumentem», na podstawie którego jesteśmy rozpoznawani jako uczniowie Jezusa. Jest to jedyny ważny dokument. Jeśli ten dokument traci ważność i nie jest wciąż odnawiany, przestajemy być świadkami Mistrza. Zatem pytam was: czy chcecie przyjąć zaproszenie Jezusa, aby być Jego uczniami? Czy chcecie być Jego wiernymi przyjaciółmi? Prawdziwy przyjaciel Jezusa wyróżnia się zasadniczo konkretną miłością; nie miłością «w obłokach», nie — miłością konkretną, która jaśnieje w jego życiu. Miłość zawsze jest konkretna. Ktoś, kto nie jest konkretny, a mówi o miłości, tworzy telenowelę, powieść telewizyjną. Czy chcecie żyć tą miłością, którą On nam daje? Chcecie czy nie chcecie? Starajmy się zatem pójść do Jego szkoły, która jest szkołą życia, aby nauczyć się miłowania. A to jest trud codzienny — uczenie się miłowania.
Przede wszystkim, miłowanie jest piękne, jest to droga do szczęścia. Ale nie jest łatwe — jest trudne, jest zobowiązujące, wymaga wysiłku. Pomyślmy na przykład o sytuacji, kiedy otrzymujemy prezent: cieszy nas, jednak aby przygotować ten podarunek, osoby hojne poświęciły czas i włożyły wysiłek, i w ten sposób, obdarzając nas czymś, dały nam też nieco z samych siebie, coś, czego potrafiły się wyrzec. Pomyślmy także o darze, jaki wam uczynili wasi rodzice i animatorzy, umożliwiając wam przybycie do Rzymu na ten poświęcony wam Jubileusz. Zaplanowali, zorganizowali, przygotowali dla was wszystko, a to sprawiało im radość, choć może zrezygnowali z jakieś swojej wycieczki. To jest konkretność miłości. Kochać bowiem znaczy dawać — nie tylko coś materialnego, ale coś z samych siebie: swój czas, swoją przyjaźń, swoje zdolności.
Spójrzmy na Pana, który jest nieprześcigniony w hojności. Otrzymujemy od Niego wiele darów i codziennie powinniśmy Mu dziękować... Chciałbym was zapytać: czy dziękujecie Panu każdego dnia? Nawet jeśli my zapominamy, On nie zapomina dać nam każdego dnia szczególny dar. Nie jest to podarunek, który można fizycznie wziąć w ręce i używać, ale jest to większy dar, na całe życie. Co daje nam Pan? Ofiarowuje nam swoją wierną przyjaźń, której nigdy nam nie odbierze. Pan jest przyjacielem na zawsze. Nawet jeśli Go zawiedziesz i oddalisz się od Niego, Jezus wciąż cię kocha i jest przy tobie, wierzy w ciebie, bardziej niż ty wierzysz w siebie. To jest konkretna miłość, której uczy nas Jezus. A to jest bardzo ważne! Ponieważ głównym zagrożeniem, uniemożliwiającym dobry rozwój, jest to, jeśli nikogo nie obchodzisz — to smutne — gdy czujesz, że jesteś pozostawiony na uboczu. Pan natomiast jest zawsze z tobą i cieszy się, że jest z tobą. Tak jak to uczynił w przypadku swoich młodych uczniów, patrzy ci w oczy i wzywa cię, abyś za Nim poszedł, abyś «wypłynął na głębię» i «zarzucił sieci», ufając Jego słowu, to znaczy zaangażował swoje talenty w życiu razem z Nim, bez lęku. Jezus czeka na ciebie cierpliwie, oczekuje na odpowiedź, czeka na twoje «tak».
Drodzy chłopcy i dziewczęta, w waszym wieku pojawia się w was w nowy sposób także pragnienie, aby kogoś pokochać i być kochanym. Pan, jeśli pójdziecie do Jego szkoły, nauczy was czynienia piękniejszymi także miłości i czułości. Umieści w waszym sercu dobre pragnienie miłowania nie posiadając: miłowania osób, nie chcąc ich zawłaszczyć, ale pozostawiając je wolne. Bo miłość jest wolna! Nie jest prawdziwa miłość, która nie jest wolna! Tę wolność pozostawia nam Pan, kiedy nas kocha. On zawsze jest przy nas, blisko. Zawsze istnieje bowiem pokusa skażenia uczucia przez instynktowną chęć wzięcia w «posiadanie» tego, co się podoba; a to jest egoizm. Wzmacnia tę tendencję także kultura konsumpcyjna. Jednak wszystko, jeśli za bardzo się zagarnia, niszczeje, ulega zepsuciu: potem jest się rozczarowanym, z pustką w środku. Pan, jeśli posłuchacie Jego głosu, wyjawi wam tajemnicę czułości: zatroszczyć się o drugą osobę, co oznacza szanować ją, strzec jej i czekać na nią. A to jest konkretna czułość i miłość.
W tych młodzieńczych latach odczuwacie również wielkie pragnienie wolności. Wielu wam powie, że bycie wolnymi oznacza robienie, co się chce. Ale tu musimy umieć powiedzieć «nie». Jeżeli nie potrafisz powiedzieć «nie», nie jesteś wolny. Wolny jest ten, kto potrafi powiedzieć «tak» i potrafi powiedzieć «nie». Wolność nie znaczy, że mogę zawsze robić to, na co mam ochotę: to czyni ludzi zamkniętymi, dalekimi, uniemożliwia bycie przyjaciółmi otwartymi i szczerymi; to nieprawda, że kiedy jest mi dobrze, to wszystko w porządku. Nie, to nieprawda. Wolność jest natomiast darem możliwości wyboru dobra — tym jest wolność. Wolny jest ten, kto wybiera dobro, kto szuka tego, co podoba się Bogu, choć jest to trudne, nie jest łatwe. Ale sądzę, że wy, młodzi, nie boicie się trudów, jesteście odważni! Tylko dzięki decyzjom odważnym i mocnym realizuje się najwspanialsze marzenia, te, dla których warto poświęcić życie. Nie zadowalajcie się miernotą, «wegetowaniem», wygodnie siedząc; nie ufajcie tym, którzy odwracają waszą uwagę od prawdziwego bogactwa, którym jesteście wy, mówiąc wam, że życie jest piękne tylko wtedy, gdy posiada się wiele rzeczy; strzeżcie się tych, którzy chcą, abyście uwierzyli, że znaczycie, gdy przybieracie pozory mocnych, jak bohaterowie filmu, albo kiedy ubieracie się zgodnie z najnowszą modą. Wasze szczęście jest bezcenne i nie jest na sprzedaż; to nie aplikacja, którą można pobrać na telefon komórkowy — nawet najnowsza wersja nie pomoże wam stać się wolnymi i wielkimi w miłości. Wolność jest czymś innym.
Miłość bowiem jest dobrowolnym darem człowieka o otwartym sercu; miłość jest odpowiedzialnością, i to piękną odpowiedzialnością, która trwa przez całe życie; jest codziennym angażowaniem się osób umiejących realizować wielkie marzenia! Biada młodym, którzy nie potrafią marzyć, którzy nie ośmielają się marzyć! Jeżeli młody człowiek, w waszym wieku, nie jest zdolny do marzeń, już jest na emeryturze, jest nieprzydatny. Miłość karmi się zaufaniem, szacunkiem, przebaczeniem. Miłość nie realizuje się przez to, że o niej mówimy, ale kiedy nią żyjemy; nie jest słodką poezją, której trzeba uczyć się na pamięć, ale wyborem życiowym, który trzeba wprowadzać w życie! Jak możemy wzrastać w miłości? I znów tajemnica tkwi w Panu: Jezus daje nam siebie w Mszy św., daje nam przebaczenie i pokój w spowiedzi. Tam uczymy się przyjmować Jego miłość, przyswajać ją i wprowadzać w obieg w świecie. A gdy miłość wydaje się ciężka, gdy trudno jest powiedzieć «nie» temu, co błędne, spójrzcie na krzyż Jezusa, obejmijcie go i nie puszczajcie Jego ręki, która prowadzi was ku temu, co wzniosłe, i podnosi, gdy upadacie. W życiu wciąż się upada, ponieważ jesteśmy grzeszni, jesteśmy słabi. Ale jest ręka Jezusa, która nas podnosi, która pomaga nam wstać. Jezus chce, abyśmy stali! Jezus wypowiadał to piękne słowo do paralityków: «Wstań!» Bóg nas stworzył, abyśmy byli w postawie stojącej. Jest ładna piosenka, którą śpiewają strzelcy alpejscy, gdy idą w górę. Piosenka ta mówi: «W sztuce wspinania się nie jest ważne to, żeby nie upadać, ale to, żeby nie pozostać na ziemi!». Mieć odwagę podnieść się, pozwolić, aby nas podniosła ręka Jezusa. A ta ręka częstokroć posługuje się ręką przyjaciela, ręką rodziców, ręką tych, którzy nam towarzyszą w życiu. Także sam Jezus jest w tym. Podnieście się! Bóg chce, żebyście zawsze stali na nogach!
Wiem, że jesteście zdolni do gestów wielkiej przyjaźni i dobroci. Jesteście wezwani do budowania w ten sposób przyszłości: razem z innymi i dla innych, nigdy przeciwko komuś innemu! Nie buduje się «przeciwko» — to nazywa się burzenie. Dokonacie wspaniałych rzeczy, jeśli już teraz dobrze się przygotujecie, w pełni przeżywając ten wasz wiek tak bogaty w dary i nie bojąc się trudu. Postępujcie jak mistrzowie sportu, którzy osiągają wysokie cele, pokornie i ciężko trenując każdego dnia. Niech waszym codziennym programem będą uczynki miłosierdzia: z entuzjazmem ćwiczcie się w nich, byście się stali mistrzami życia! W ten sposób będziecie uznani za uczniów Jezusa. W ten sposób zyskacie chrześcijański dowód tożsamości. A zapewniam was: wasza radość będzie pełna.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2016) and Polish Bishops Conference