Pojednanie pozwala budować przyszłość i sprawia, że wzrasta nadzieja

Homilia podczas Mszy św. beatyfikacyjnej w Villavicencio - podróż Papieża Franciszka do Kolumbii 6-11.09.2017

«Pojednać się w Bogu z Kolumbijczykami
i ze światem stworzonym»

Twoje narodzenie, Bogarodzico Dziewico, jest nową jutrzenką, która zwiastowała radość całemu światu; bo z Ciebie narodziło się Słońce sprawiedliwości, Chrystus, który jest naszym Bogiem (por. Antyfona do Benedictus). Uroczystość narodzenia Maryi rzuca swe światło na nas, podobnie jak delikatne światło jutrzenki opromienia rozległą równinę kolumbijską, przepiękny krajobraz, którego bramą jest Villavicencio, jak również bogatą różnorodność jego tubylczych ludów.

Maryja jest pierwszym blaskiem zapowiadającym kres nocy, a przede wszystkim bliskość dnia. Jej narodziny pozwalają nam przeczuć pełną miłości, czułą, litościwą inicjatywę miłości, z jaką Bóg pochyla się nad nami i wzywa nas do cudownego przymierza z Nim, którego nic ani nikt nie będzie mógł zerwać.

Maryja potrafiła być przejrzysta dla światła Bożego i odzwierciedlała blask tego światła w swoim domu, który dzieliła z Józefem i Jezusem, a także w swym ludzie, w swym narodzie i w tym wspólnym domu całej ludzkości, jakim jest stworzenie.

W Ewangelii usłyszeliśmy rodowód Jezusa (por. Mt 1, 1-17), który nie jest zwykłym wykazem imion, ale żywą historią, historią ludu, z którym Bóg wędrował i — stawszy się jednym z nas — zechciał nam ogłosić, że w Jego krwi płynie historia sprawiedliwych i grzeszników, że nasze zbawienie nie jest zbawieniem sterylnym, laboratoryjnym, ale konkretnym, zbawieniem biegnącego życia. Ten długi spis mówi nam, że stanowimy małą cząstkę wielkich dziejów, i pomaga nam wystrzegać się przesadnego zabiegania o to, by odgrywać główną rolę, pomaga nam unikać pokusy ucieczki w duchowość, nie odrywać się od konkretnych współrzędnych historycznych, w jakich przychodzi nam żyć. Ponadto włącza w naszą historię zbawienia te ciemniejsze lub smutne karty, chwile rozpaczy i opuszczenia, porównywalne z wygnaniem.

Wzmianka o kobietach — żadna ze wspomnianych w rodowodzie nie należy do wielkich kobiet Starego Testamentu — pozwala nam na szczególne podejście: to one w rodowodzie oznajmiają, że w żyłach Jezusa płynie krew pogańska, i przypominają historie odrzucenia i poddania. We wspólnotach, w których wciąż utrzymują się style patriarchalnego i męskiego szowinizmu, warto głosić, że Ewangelia zaczyna się od ukazania kobiet, które wytyczały kierunek historii.

A pośród tego wszystkiego są Jezus, Maryja i Józef. Maryja swym wielkodusznym «tak» pozwoliła, aby Bóg zajął się tą historią. Józef — mąż sprawiedliwy — nie dopuścił do tego, aby duma, namiętności i gorliwość wyrzuciły go poza to światło. Ze względu na formę, w jakiej zostało to opowiedziane, wiemy wcześniej niż Józef, co przydarzyło się Maryi, a on podejmuje decyzje, ukazując swoją osobowość, jeszcze zanim pomoże mu anioł i zdoła zrozumieć to wszystko, co wydarzało się wokół niego. Szlachetność jego serca sprawia, że podporządkowuje miłości to, czego nauczyło go prawo. A dziś na tym świecie, w którym oczywista jest psychologiczna, słowna i fizyczna przemoc w stosunku do kobiet, Józef jawi się jako mężczyzna okazujący szacunek, delikatny, który — choć nie wie wszystkiego — opowiada się za reputacją, godnością i życiem Maryi. A wobec jego wątpliwości, jak postąpić najlepiej, Bóg pomógł mu w wyborze, oświetlając jego osąd.

Mieszkańcy Kolumbii są ludem Bożym. Również tutaj możemy znajdować genealogie, pełne historii, wiele z nich wypełnionych miłością i światłem; inne — konfliktami, poniżeniami, także śmiercią... Ilu z was może opowiedzieć o wygnaniu i rozpaczy! Ileż kobiet w milczeniu trwało w samotności i iluż dobrych mężczyzn próbowało wyzbyć się gniewu i urazy, chcąc połączyć sprawiedliwość i dobroć! Co zrobimy, żeby mogło pojawić się światło? Jakie drogi prowadzą do pojednania? Tak jak Maryja trzeba powiedzieć «tak» pełnej historii, nie jej części; jak Józef odłożyć powściągnąć namiętności i pychę; jak Jezus Chrystus wziąć na siebie odpowiedzialność za tę historię, bo tu jesteście wy, wszyscy Kolumbijczycy, tu jest to, czym jesteśmy, i to, co Bóg może uczynić z nami, jeśli powiemy «tak» prawdzie, dobru, pojednaniu. A to możliwe jest tylko wtedy, jeśli wypełniamy światłem Ewangelii nasze historie grzechu, przemocy i konfliktu.

Pojednanie nie jest słowem, które powinniśmy uważać za abstrakcyjne; gdyby tak było, przynosiłoby jedynie jałowość, powodowałoby większy dystans. Pojednać się oznacza otworzyć drzwi wszystkim i każdej osobie, które doświadczyły dramatycznej rzeczywistości konfliktu. Gdy ofiary pokonują zrozumiałą pokusę zemsty, kiedy przezwyciężają tę zrozumiałą pokusę zemsty, stają się bardziej wiarygodnymi uczestnikami procesów budowania pokoju. Trzeba, by niektórzy odważyli się uczynić pierwszy krok w tym kierunku, nie czekając, aż zrobią to inni. Wystarcza jedna dobra osoba, by była nadzieja! Nie zapominajcie o tym: wystarcza jedna dobra osoba, by była nadzieja! A każdy z nas może być tą osobą! Nie oznacza to ignorowania lub ukrywania różnic i konfliktów. Nie chodzi o uprawomocnianie niesprawiedliwości osobistych lub strukturalnych. Konkretne pojednanie nie może służyć przystosowaniu się do sytuacji niesprawiedliwości. Raczej, jak uczył św. Jan Paweł II, «jest spotkaniem braci gotowych do przezwyciężania pokusy egoizmu i do wyrzeczenia się dążenia do pseudosprawiedliwości; jest owocem uczuć silnych, szlachetnych i szczodrych, które prowadzą do ustanowienia zasad współżycia opartego na poszanowaniu każdej jednostki i na wartościach właściwych każdemu społeczeństwu obywatelskiemu» (List do biskupów Salwadoru, 6 sierpnia 1982 r.). Zatem pojednanie konkretyzuje się i umacnia dzięki wkładowi wszystkich, pozwala budować przyszłość i sprawia, że wzrasta nadzieja. Wszelkie wysiłki pokojowe bez szczerego zaangażowania się na rzecz pojednania będą zawsze porażką.

Fragment Ewangelii, którego wysłuchaliśmy, kończy się nazwaniem Jezusa Emmanuelem, co znaczy Bogiem z nami. Tak więc Mateusz kończy swą Ewangelię podobnie, jak ją rozpoczyna: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (28, 20). Jezus jest Emmanuelem, który się rodzi, jest Emmanuelem, który nam codziennie towarzyszy, Bogiem z nami, który się rodzi, i Bogiem, który wędruje z nami aż po skończenie świata. Obietnica ta wypełnia się także w Kolumbii: Jezus Emil Jaramillo Monsalve — biskup Arauca, i kapłan Piotr Maria Ramírez Ramos, męczennik z Armero, są tego znakiem, wyrazem ludu, który chce wyjść z bagna przemocy i urazy.

W tym wspaniałym otoczeniu my winniśmy powiedzieć «tak» konkretnemu pojednaniu; niech «tak» obejmie także naszą naturę. Nieprzypadkowo nawet w stosunku do niej daliśmy upust naszym zaborczym pasjom, naszej żądzy panowania. Jeden z waszych rodaków opiewa to pięknie: «Drzewa płaczą, są świadkami wielu lat przemocy. Morze jest brązowe, mieszanina krwi z ziemią» (Juanes, Minas piedras). Przemoc, która jest w sercu ludzkim, zranionym przez grzech, widoczna jest także w objawach choroby, jaką dostrzegamy w glebie, wodzie, powietrzu i w istotach żywych (por. enc. Laudato si', 2). Powinniśmy powiedzieć «tak», podobnie jak Maryja, i wraz z Nią sławić «wielkie cuda Pana», bowiem — jak obiecał naszym ojcom — On pomaga wszystkim ludom i pomaga każdemu ludowi, i pomaga Kolumbii, która chce się dzisiaj pojednać, i jej potomstwu na zawsze.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama