Przybyłem, aby utwierdzać was w wierze

Homilia wygłoszona podczas Mszy św. na lotnisku w Medellín - podróż Papieża Franciszka do Kolumbii 6-11.09.2017

«Życie chrześcijańskie jako bycie uczniem»

Drodzy Bracia i Siostry!

W czasie czwartkowej Mszy św. w Bogocie słyszeliśmy Jezusowe wezwanie skierowane do Jego pierwszych uczniów; część Ewangelii Łukasza, rozpoczynająca się od tej sceny, kończy się powołaniem Dwunastu. Co przypominają Ewangeliści między tymi dwoma wydarzeniami? Że ta droga podążania za Jezusem wymagała od Jego pierwszych zwolenników wielkiego wysiłku oczyszczenia. Pewne przepisy, zakazy i nakazy dawały im poczucie pewności. Wypełnianie określonych praktyk i rytuałów uwalniało ich od niepokoju, od owego niepokoju stawiania sobie pytań: co podoba się naszemu Bogu? Jezus, Pan, wskazuje im, że posłuszeństwo to podążanie za Nim i że to podążanie stawia ich wobec trędowatych, sparaliżowanych, grzeszników. Rzeczywistości te wymagały znacznie więcej niż jakiejś recepty czy jakiejś ustalonej normy. Nauczyli się, że postępowanie za Jezusem wymaga innych priorytetów, innego pojmowania służenia Bogu. Dla Pana, a także dla pierwszej wspólnoty sprawą najwyższej wagi jest to, abyśmy my, którzy uważamy się za uczniów, nie trzymali się kurczowo pewnego stylu, pewnych praktyk, zbliżających nas bardziej do sposobu bycia niektórych faryzeuszy niż do stylu Jezusa. Jezusowa wolność jest przeciwieństwem wolności ówczesnych uczonych w Prawie, których paraliżowała rygorystyczna interpretacja i stosowanie Prawa. Jezus nie poprzestaje na pozornie «poprawnym» wypełnianiu Prawa — On doprowadza je do pełni, dlatego chce nas ku temu ukierunkować, ku temu stylowi naśladowania, który zakłada dochodzenie do tego, co zasadnicze, odnowę i zaangażowanie. Są to trzy postawy, które powinniśmy kształtować w naszym życiu uczniów.

Pierwsze — dążenie do tego, co zasadnicze. Nie oznacza to «zrywania ze wszystkim», zrywania z tym, co nam nie odpowiada, gdyż także Jezus nie przyszedł po to, «aby znieść Prawo, ale aby je wypełnić» (por. Mt 5, 17). Sięganie do istoty to raczej sięganie w głąb, do tego, co się liczy i ma wartość dla życia. Jezus uczy, że więź z Bogiem nie może być zimnym przywiązaniem do norm i przepisów ani wypełnianiem pewnych aktów zewnętrznych, które nie prowadzą do rzeczywistej przemiany życia. Również nasze bycie uczniem nie może być motywowane jedynie przyzwyczajeniem, bo mamy metrykę chrztu, ale musi wynikać z żywego doświadczenia Boga i Jego miłości. Bycie uczniem nie jest stanem statycznym, ale stałym zmierzaniem ku Chrystusowi; nie jest zwykłym trzymaniem się wyjaśnienia pewnej doktryny, ale doświadczeniem przyjaznej, żywej i działającej obecności Pana, stałym uczeniem się przez słuchanie Jego Słowa. A Słowo to, jak słyszeliśmy, daje się nam poznać w konkretnych potrzebach naszych braci: będzie to głód najbliższych w czytanym dziś tekście (por. Łk 6, 1-5) lub choroba, o której Łukasz opowiada w dalszym fragmencie.

Drugie słowo — odnawiać się. Tak jak Jezus «wstrząsał» uczonymi w Prawie, aby wyzbyli się swego rygoryzmu, tak samo dzisiaj Kościół jest «wstrząsany» przez Ducha Świętego, aby porzucił swe wygodnictwo i przywiązania. Nie powinniśmy się obawiać odnowy. Kościół wciąż się odnawia — Ecclesia semper renovanda. Nie odnawia się według swoich zachcianek, ale czyni to, trwając w wierze — ugruntowany i stateczny — a nie chwiejący się w nadziei [nieodłącznej od] Ewangelii (por. Kol 1, 23). Odnowa wymaga ofiary i męstwa, nie po to, aby czuć się lepszymi lub nienagannymi, ale by lepiej odpowiadać na wezwanie Pana. Pan szabatu, racja bytu wszystkich naszych przykazań i przepisów, zachęca nas do rozważania przepisów, gdy chodzi o podążanie za Nim; kiedy Jego otwarte rany, Jego wołanie z głodu i pragnienia sprawiedliwości stanowią dla nas wyzwanie i wymagają od nas nowych odpowiedzi. A w Kolumbii jest wiele sytuacji, które wymagają od uczniów stylu życia Jezusa, szczególnie miłości, wyrażającej się w niestosowaniu przemocy, pojednaniu i pokoju.

Trzecie słowo — angażować się. Nawet jeśli niektórym może się to wydawać ubrudzeniem się, splamieniem. Jak Dawid i jego ludzie, którzy weszli do świątyni, bo byli głodni, i uczniowie Jezusa weszli na pole i jedli kłosy, podobnie dziś od nas wymaga się, byśmy nabierali śmiałości, odwagi ewangelicznej, wynikającej ze świadomości, że wielu ludzi cierpi głód, jest złaknionych Boga — iluż ludzi jest złaknionych Boga! — jest złaknionych godności, ponieważ zostali ogołoceni. I zastanawiam się, czy głód Boga u wielu ludzi nie jest spowodowany tym, że my przez nasze postawy ogołociliśmy ich. I jako chrześcijanie mamy im pomagać, aby sycili się Bogiem; nie uniemożliwiać ani nie zabraniać im spotkania. Bracia, Kościół nie jest urzędem celnym, pragnie otwartych drzwi, ponieważ serce jego Boga jest nie tylko otwarte, ale przebite miłością, która stała się cierpieniem. Nie możemy być chrześcijanami, którzy nieustannie podnoszą afisz «przejście zabronione», ani uważać, że ta przestrzeń jest moją własnością, zawłaszczając sobie coś, co absolutnie nie jest moje. Bracia, Kościół nie jest nasz, jest Boga, On jest Panem świątyni i żniwa; jest miejsce dla wszystkich, wszyscy są zaproszeni, aby znaleźć tutaj i wśród nas pokarm dla siebie. Wszyscy. A On, który przygotował ucztę weselną dla swego Syna, każe zaprosić wszystkich: zdrowych i chorych, dobrych i złych, wszystkich. Jesteśmy zwykłymi «sługami» (por. Kol 1, 23), nie możemy być tymi, którzy utrudniają to spotkanie. Przeciwnie — Jezus prosi nas, podobnie jak prosił swoich uczniów: «Wy dajcie im jeść» (Mt 14, 16); to jest nasza służba. Jeść Boży chleb, jeść Bożą miłość, jeść chleb, który pomaga nam przeżyć. Dobrze rozumiał to Piotr Klawer, którego wspominamy dziś w liturgii, a którego jutro uczczę w Cartagenie. «Niewolnik Murzynów na zawsze» — tak brzmiała jego dewiza życiowa, zrozumiał bowiem, jako uczeń Jezusa, że nie może pozostawać obojętny w obliczu cierpienia najbardziej bezbronnych i upokorzonych swoich czasów i że musi coś zrobić, aby w nim ulżyć.

Bracia i siostry, Kościół w Kolumbii jest wezwany do śmielszego angażowania się w formowanie uczniów-misjonarzy, jak to sygnalizowaliśmy my, biskupi, zgromadzeni w Aparecidzie. Uczniów, którzy potrafiliby widzieć, osądzać i działać, jak wskazywał ów dokument latynoamerykański, który powstał właśnie na tych ziemiach (por. Medellín, 1968 r.). Uczniów-misjonarzy, którzy potrafią dostrzegać, bez dziedzicznej krótkowzroczności; którzy badają rzeczywistość, patrząc oczami i sercem Jezusa i z tej perspektywy ją oceniają. I którzy ryzykują, którzy działają, którzy się angażują.

Przybyłem aż tutaj właśnie po to, aby utwierdzać was w wierze i w nadziei Ewangelii: pozostańcie mocni i wolni w Chrystusie, silni i wolni w Chrystusie, bo wszelka niezłomność w Chrystusie daje nam wolność, tak abyście odzwierciedlali to we wszystkim, co czynicie; ze wszystkich swych sił starajcie się naśladować Jezusa, poznawajcie Go, pozwólcie, by On was powoływał i nauczał, poszukujcie Go na modlitwie i pozwólcie, by On was znalazł na modlitwie, głoście Go z tak wielką radością, jak to jest możliwe.

Prośmy przez wstawiennictwo naszej Matki, Maryi Panny Gromnicznej, aby towarzyszyła nam na naszej drodze uczniów, abyśmy — składając swoje życie w Chrystusie — byli zawsze misjonarzami, niosącymi wszystkim narodom światło i radość Ewangelii.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama