Kiedy otwieramy się na łaskę, niemożliwe staje się rzeczywistością

Homilia wygłoszona podczas Mszy św. w Mediolanie, 25.03.2017

Kiedy otwieramy się na łaskę, niemożliwe staje się rzeczywistością

W uroczystość Zwiastowania Pańskiego, w sobotę 25 marca, o godz. 8 rano Papież Franciszek przybył z wizytą duszpasterską do archidiecezji mediolańskiej. Z lotniska Linate udał się na osiedle «Case Bianche» (Białe Domy) w peryferyjnej dzielnicy Forlanini. Razem z miejscowym proboszczem odwiedził tam trzy rodziny zajmujące mieszkania socjalne — dwie włoskie i marokańską, po czym na placu spotkał się z wszystkimi mieszkańcami osiedla. Pobłogosławił też byłego proboszcza, sędziwego i chorego kapłana, i poprosił go o błogosławieństwo. O godz. 10 nawiedził mediolańską katedrę, gdzie w imieniu zgromadzonych tam kapłanów, diakonów, zakonników i zakonnic, seminarzystów i członków instytutów życia konsekrowanego powitał go metropolita kard. Angelo Scola. Podczas spotkania Franciszek odpowiedział na trzy pytania, zadane przez kapłana, diakona stałego i przełożoną generalną sióstr urszulanek. Przed katedrą odmówił z wiernymi modlitwę «Anioł Pański» i udzielił im błogosławieństwa. O godz. 11.30 przybył do zakładu karnego San Vittore. Po powitaniu przez kuratora regionu lombardzkiego, dyrektor więzienia, główną komisarz i kapelana więziennego Papież przywitał się z dziećmi więźniarek, wolontariuszami, pracownikami infirmerii, dyrekcji i strażnikami. Odwiedził także różne oddziały więzienia. W jednym z nich oczekiwała 150-osobowa grupa więźniów, a dwoje z nich odczytało wspólnie napisany list; w innym spożył obiad ze 100 więźniami. Po obiedzie udał się do pokoju kapelana więziennego na krótki odpoczynek. Z zakładu karnego Franciszek przejechał samochodem do parku w Monzy, gdzie o godz. 15 przewodniczył Mszy św. w rycie ambrozjańskim dla mieszkańców archidiecezji. O godz. 17.30 na miejskim Stadionie im. Giuseppe Meazzy — San Siro Ojciec Święty spotkał się z dziewczętami i chłopcami, którzy przyjęli sakrament bierzmowania w 2016 r. lub przygotowują się do jego przyjęcia w tym roku, z ich rodzicami i świadkami bierzmowania, katechetami, wolontariuszami oraz młodzieżą z Fundacji Mediolańskich Oratoriów. Podczas spotkania — które zakończyło wizytę w Mediolanie — Papież Franciszek odpowiedział na trzy pytania zadane przez chłopca, rodziców trojga dzieci oraz katechetkę. Poniżej zamieszczamy papieską homilię.

Wysłuchaliśmy przed chwilą najważniejszej zapowiedzi w naszych dziejach: zwiastowania Maryi (por. Łk 1, 26-38). Fragment bogaty w treść, pełen życia, który chętnie odczytuję w świetle innej zapowiedzi: tej o narodzinach Jana Chrzciciela (por. Łk 1, 5-20). Dwie zapowiedzi, które następują po sobie i łączą się ze sobą; dwie zapowiedzi, które w zestawieniu ze sobą ukazują nam to, co Bóg daje nam w swoim Synu.

Zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela ma miejsce w momencie gdy Zachariasz, kapłan, jest gotowy do rozpoczęcia akcji liturgicznej i wchodzi do przybytku Świątyni, a całe zgromadzenie pozostaje na zewnątrz w oczekiwaniu. Zwiastowanie narodzin Jezusa ma natomiast miejsce w odległym zakątku Galilei, w mieście położonym na obrzeżach, cieszącym się niezbyt dobrą opinią (por. J 1, 46), nikomu nieznanym domu młodej dziewczyny imieniem Maryja.

Ten kontrast nie jest pozbawiony znaczenia, wskazuje nam bowiem, że nowa Świątynia Boga, nowe spotkanie Boga z Jego ludem odbędzie się w miejscach, normalnie nieoczekiwanych, na marginesach, na obrzeżach. Tam wyznaczą sobie spotkanie, tam się spotkają; tam Bóg stanie się ciałem, by iść razem z nami, już w łonie swej Matki. Od tej pory nie będzie to już w miejscu zarezerwowanym dla nielicznych, gdy większość oczekuje na zewnątrz. Nic i nikt nie będzie Mu obojętny, żadna sytuacja nie będzie pozbawiona Jego obecności: radość zbawienia zaczyna się w codziennym życiu domowym młodej dziewczyny z Nazaretu.

Sam Bóg jest tym, który przejmuje inicjatywę i postanawia działać, podobnie jak w odniesieniu do Maryi, w naszych domach, w naszych codziennych zmaganiach, pełnych obaw i pragnień. I to właśnie w naszych miastach, w naszych szkołach i na naszych uniwersytetach, na placach i w szpitalach rozlega się najpiękniejsze zwiastowanie, jakie możemy usłyszeć: «Raduj się, Pan jest z Tobą»! Ta radość rodzi życie, rodzi nadzieję, staje się ciałem w sposobie, w jaki patrzymy w przyszłość, w postawie, w jakiej patrzymy na innych. Ta radość staje się solidarnością, gościnnością, miłosierdziem dla wszystkich.

Również nas, podobnie jak Maryję, może ogarnąć zakłopotanie. «Jakże się to stanie» w czasach tak pełnych spekulacji? Spekuluje się na życiu, pracy, rodzinie. Spekuluje się na ubogich i imigrantach; spekuluje się na młodych i ich przyszłości. Wydaje się, że wszystko sprowadza się do liczb, a z drugiej strony, pozwala się, by codzienne życie wielu rodzin cechowała niepewność i brak bezpieczeństwa. Gdy cierpienie puka do wielu drzwi, gdy w wielu młodych ludziach narasta niezadowolenie z powodu braku realnych szans, wszędzie obfituje spekulacja.

Z pewnością zawrotne tempo, w jakim musimy żyć, zdaje się okradać nas z nadziei i radości. Presja i niemoc, które odczuwamy w obliczu tak wielu sytuacji, zdają się zubażać naszą duszę i znieczulać na niezliczone wyzwania. I paradoksalnie, kiedy wszystko przyspiesza, aby budować — teoretycznie — lepsze społeczeństwo, nie mamy czasu na nic i dla nikogo. Tracimy czas przeznaczony dla rodziny, dla społeczności, tracimy czas potrzebny na przyjaźń, na solidarność i na pamięć.

Warto, abyśmy zadali sobie pytania: jak można żyć radością Ewangelii dzisiaj w naszych miastach? Czy możliwa jest chrześcijańska nadzieja w tej sytuacji, tu i teraz?

Te dwa pytania dotyczą naszej tożsamości, życia naszych rodzin, naszych krajów i naszych miast. Dotyczą życia naszych dzieci, naszej młodzieży i wymagają od nas nowego sposobu odnalezienia swojego miejsca w historii. Jeśli nadal możliwa jest radość i nadzieja chrześcijańska, to nie możemy, nie chcemy w obliczu tak wielu sytuacji bolesnych pozostać jedynie widzami, którzy patrzą w niebo, czekając, «aż przestanie padać». Wszystko, co się dzieje, wymaga od nas, abyśmy patrzyli na chwilę obecną ze śmiałością, ze śmiałością ludzi wiedzących, że radość zbawienia nabiera kształtu w codziennym życiu domowym młodej dziewczyny z Nazaretu.

W obliczu dezorientacji Maryi, w obliczu naszej dezorientacji anioł daje nam trzy klucze, aby nam pomóc przyjąć powierzoną nam misję.

1. Ożywienie pamięci

Pierwszą rzeczą, jaką czyni anioł, jest ożywienie pamięci, co otwiera chwilę obecną Maryi na całą historię zbawienia. Przypomina obietnicę złożoną Dawidowi jako owoc przymierza z Jakubem. Maryja jest córką przymierza. Również my jesteśmy dziś zaproszeni do ożywiania pamięci, do spojrzenia na naszą przeszłość, abyśmy nie zapomnieli, skąd pochodzimy. Abyśmy nie zapomnieli o naszych przodkach, naszych dziadkach i tym wszystkim, co przeszli, aby dotrzeć tu, gdzie jesteśmy dzisiaj. Ta ziemia i jej mieszkańcy doświadczyli bólu dwóch wojen światowych; bywało czasami, że ich dobrą reputację, jaką cieszyli się dzięki swojej pracowitości i uprzejmości, nadszarpywały nieumiarkowane ambicje. Pamięć pomaga nam, byśmy nie dali się uwięzić słowom rodzącym rozbicie i podziały jako jedyny sposób rozwiązywania konfliktów. Ożywianie pamięci jest najlepszym antidotum, jakim dysponujemy w obliczu magicznych rozwiązań podziału i wyobcowania.

2. Przynależność do ludu Bożego

Pamięć pozwala Maryi odzyskać swoją przynależność do ludu Bożego. Warto, abyśmy pamiętali, że jesteśmy członkami ludu Bożego! Jesteście mediolańczykami, owszem obywatelami miasta św. Ambrożego, ale członkami wspaniałego ludu Bożego. Ludu tworzonego z tysięcy twarzy, historii i miejsc pochodzenia, ludu wielokulturowego i wieloetnicznego. To jest jedno z naszych bogactw. Ten lud jest powołany do goszczenia różnic, aby je zintegrować z szacunkiem i kreatywnością oraz świętować nowość pochodzącą od innych; jest to lud, który nie boi się kresów, granic; jest to lud, który nie boi się udzielać gościny tym, którzy jej potrzebują, bo wie, że jest tam obecny jego Pan.

3. Możliwość tego, co niemożliwe

«Dla Boga nie ma nic niemożliwego» (Łk 1, 37): tak kończy się odpowiedź, którą anioł daje Maryi. Gdy myślimy, że wszystko zależy tylko od nas, stajemy się więźniami naszych zdolności, naszych sił, naszych krótkowzrocznych perspektyw. Kiedy natomiast pozwalamy, aby nam udzielono pomocy, rady, kiedy otwieramy się na łaskę, wydaje się, że to, co niemożliwe, zaczyna stawać się rzeczywistością. Dobrze o tym wiedzą mieszkańcy tych ziem, które na przestrzeni swych dziejów zrodziły wiele charyzmatów, wielu misjonarzy, wiele bogactwa dla życia Kościoła! Tak wiele postaci, które przezwyciężając pesymizm, jałowy i rodzący podziały, otworzyły się na Bożą inicjatywę i stały się znakiem, jak bardzo płodna może być ziemia, która nie zamyka się w kręgu swoich idei, ograniczeń i zdolności, i otwiera się na innych.

Podobnie jak dawniej, Bóg nadal poszukuje sojuszników, nadal poszukuje mężczyzn i kobiet, którzy potrafią wierzyć, potrafią zachowywać pamięć, czuć się częścią swego ludu, aby współpracować z kreatywnością Ducha Świętego. Bóg nadal przemierza nasze dzielnice i ulice, idzie wszędzie w poszukiwaniu serc, które potrafią usłyszeć Jego zaproszenie, aby je ucieleśnić tu i teraz. Parafrazując komentarz św. Ambrożego do tego fragmentu, możemy powiedzieć: Bóg nadal poszukuje serc, takich jak serce Maryi, skłonnych by uwierzyć nawet w okolicznościach zupełnie wyjątkowych (por. Wykład Ewangelii według św. Łukasza II, 17: PL 15, 1559). Niech Pan umacnia w nas tę wiarę i tę nadzieję.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama