Homilia w domu św. Marty
„Kościół na swojej drodze w historii jest prześladowany przez ludzi obłudnych — obłudnych w środku i na zewnątrz”, a „diabeł, który jest bezsilny wobec skruszonych grzeszników”, jest silny właśnie w przypadku obłudników: „posługuje się nimi, żeby niszczyć ludzi, społeczeństwo, Kościół”. Papież Franciszek, odprawiając w czwartek 20 września Mszę św. w Domu św. Marty, zachęcał, aby coraz bardziej zawierzać miłosierdziu i przebaczeniu Boga, a trzymać się z daleka od „zgorszenia hipokrytów”.
„W dzisiejszych czytaniach występują trzy grupy osób: Jezus i Jego uczniowie; kobieta i Paweł; uczeni w Prawie”. Odnosząc się do fragmentu Ewangelii Łukasza (7, 36-50), Papież powiedział: „Jezus jest zaproszony, ale przyjmowany bez wielkich uprzejmości — uprzejmości, jakie były w zwyczaju w Jego czasach — lecz On udaje, że tego nie zauważa, zachowuje się normalnie. Wtedy pojawia się ta kobieta. Ewangelia mówi: „grzesznica” — tak ją określano — jedna z tych, których przeznaczeniem było albo to, że były odwiedzane po kryjomu, również przez nich, faryzeuszy, albo były kamienowane”. Ale „ta kobieta — zauważył Papież — okazuje miłość, wielką miłość do Jezusa i nie ukrywa tego, że jest grzeszna, gdyż wszyscy ją znali, także wielu z tych, którzy byli tam, przy stole, bywało u niej”.
Odnosząc się następnie do fragmentu Pierwszego Listu do Koryntian (15, 1-11), Papież zwrócił uwagę, że „Paweł po tym, jak mówił o wielu sprawach, także o charyzmatach, o Kościele, przechodzi do istoty zbawienia: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł (...) za nasze grzechy (...). Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży'”.
Tak więc, podkreślił Franciszek, „obydwoje szukali Boga z miłością, ale miłością 'połowiczną'”. Paweł „dlatego, że myślał, iż miłość jest prawem, i miał serce zamknięte na objawienie Jezusa Chrystusa — prześladował chrześcijan, ale z gorliwości względem Prawa, z powodu tej miłości niedojrzałej”. I „ta kobieta — kontynuował Papież — szukała miłości, podobnie jak tamta inna, Samarytanka: biedaczka, tylu mężów, a nie znajdowała miłości, choć jej szukała. Małej miłości. I Jezus mówi: 'Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała'”.
„Ale jak kochać? Te nie umieją kochać. Szukają miłości”, stwierdził Papież. A „Jezus, odnosząc się do nich, mówi — kiedyś powiedział — że wejdą przed nami do królestwa niebieskiego. „Co za zgorszenie...' — faryzeusze — 'co za ludzie!'”. Natomiast „Jezus patrzy na drobny gest miłości, mały gest dobrej woli i podejmuje go i niesie dalej. Takie jest miłosierdzie Jezusa — zawsze przebacza, zawsze przyjmuje”.
„Inna grupa”, wyjaśnił Franciszek, odnosząc się do dzisiejszego fragmentu Ewangelii, to „uczeni w Prawie, którzy obserwowali Jezusa, aby zobaczyć, czy mogą Go przyłapać na błędzie, zastawiali na Niego pułapkę”. Te osoby, dodał, „przybierają postawę, jaką tylko obłudnicy zwykli często przyjmować: gorszą się. 'No patrz, co za skandal! Nie można tak żyć! Zatraciliśmy wartości... Teraz wszyscy mają prawo wchodzić do kościoła, nawet rozwiedzeni, wszyscy. Gdzie my jesteśmy?'”. I to jest zgorszenie obłudników”.
„To jest dialog, zaznaczył Papież, między wielką miłością — która wszystko przebacza — Jezusa; miłością 'połowiczną' Pawła i tej kobiety, a także naszą, która jest miłością niepełną, bo nikt z nas nie jest świętym kanonizowanym. Powiedzmy szczerze”. I „obłuda — obłuda 'sprawiedliwych', 'czystych', tych, którzy uważają się za zbawionych ze względu na własne, zewnętrzne zasługi”. Jednak „Jezus mówi do nich — obłudników — 'groby pobielane'. Wszystko piękne, ładne cmentarze, ale w środku zgnilizna i rozkład”. Właśnie „taka jest dusza obłudników”.
„Kościół na swej drodze w historii jest prześladowany przez ludzi obłudnych — obłudnych w środku i na zewnątrz”, stwierdził Papież. „Diabeł nie ma nic do roboty z grzesznikami skruszonymi, ponieważ patrzą na Boga i mówią: 'Panie, jestem grzeszny, pomóż mi'”. A o ile „diabeł jest bezsilny” w przypadku grzeszników skruszonych, o tyle „jest silny w przypadku obłudników. Jest silny i posługuje się nimi, żeby niszczyć — niszczyć ludzi, niszczyć społeczeństwo, niszczyć Kościół”. A „mocną stroną diabła jest obłuda, bowiem on jest kłamcą — pokazuje się jako potężny książę, bardzo piękny, a za tym jest zabójca”.
Zatem dziś liturgia przedstawia te „trzy grupy osób”, powtórzył Franciszek: „Jezusa, który przebacza, przyjmuje, który jest miłosierny — to słowo jakże często jest zapominane, kiedy źle mówimy o innych. Pomyślcie o tym: musimy być miłosierni tak jak Jezus i nie potępiać innych. Jezus na centralnym miejscu”. Są także: „Paweł — grzesznik, prześladowca, ale z miłością 'połowiczną'”, i „ta kobieta, grzesznica, również ona z miłością 'niepełną'”. A „Jezus przebacza obojgu. I spotykają prawdziwą miłość — Jezusa”. Wreszcie, są „obłudnicy, którzy nie są zdolni spotkać miłości, bo mają serce zamknięte — w swoich ideach, w swoich doktrynach, w swojej praworządności”.
„Prośmy Jezusa — zachęcił Franciszek na zakończenie homilii — aby zawsze otaczał opieką nasz Kościół, który jako matka jest święty, ale pełen grzesznych dzieci, jak my. I aby darzył go swoim miłosierdziem, a każdego z nas swoim przebaczeniem”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano