Przemówienie do uczestników międzynarodowego spotkania nt. "Evangelii gaudium" - 19.09.2014
W dniach 18-20 września w Watykanie odbywało się międzynarodowe spotkanie, poświęcone projektowi duszpasterskiemu «Evangelii gaudium», zorganizowane przez Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Z jego uczestnikami Papież Franciszek spotkał się w Auli Pawła VI 19 września po południu i po słowie powitalnym przewodniczącego tej Rady, abpa Rina Fisichelli, wygłosił do nich następujące przemówienie:
Drodzy Bracia i Siostry, dobrego popołudnia!
Cieszę się, że mogę wziąć udział w waszych obradach, i dziękuję abpowi Rinowi Fisichelli za wprowadzenie. Dziękuję także za ten kontekst «życia»: to jest życie! Dziękuję.
Pracujecie w duszpasterstwie w różnych Kościołach świata, a zebraliście się, aby wspólnie zastanowić się nad projektem duszpasterskim Evangelii gaudium. W istocie ja sam napisałem, że ten dokument ma «znaczenie programowe i poważne konsekwencje» (n. 25). I nie może być inaczej, gdy chodzi o główną misję Kościoła, czyli ewangelizowanie! Są jednak chwile, kiedy ta misja staje się bardziej paląca, i trzeba ożywić naszą odpowiedzialność za nią.
Przychodzą mi na myśl przede wszystkim słowa z Ewangelii Mateusza, gdzie mowa jest o tym, że Jezus, «widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza» (9, 36). Jakże wiele osób na licznych peryferiach egzystencjalnych w naszych czasach jest «znękanych i porzuconych», i oczekują one Kościoła, oczekują nas! Jak można do nich dotrzeć? Jak podzielić się z nimi doświadczeniem wiary, miłością Bożą, spotkaniem z Jezusem? Za to odpowiedzialne są nasze wspólnoty i nasze duszpasterstwo.
Zadaniem Papieża nie jest «przedstawianie szczegółowej i wyczerpującej analizy współczesnej rzeczywistości» (Evangelii gaudium, 51), ale zachęca on cały Kościół, aby odczytywał znaki czasu, które Pan daje nam nieustannie. Ileż znaków jest obecnych w naszych wspólnotach, i ile możliwości Pan nam stwarza, żebyśmy mogli rozpoznać Jego obecność we współczesnym świecie! Pośród rzeczywistości negatywnych, które jak zawsze robią najwięcej hałasu, widzimy również tak wiele znaków, które budzą nadzieję i dodają odwagi. Te znaki, jak mówi Gaudium et spes, powinny być odczytywane w świetle Ewangelii (por. nn. 4 i 44): to jest «czas pomyślny» (por. 2 Kor 6, 2), to pora na konkretne zaangażowanie, to jest kontekst, w którym mamy pracować nad powiększaniem królestwa Bożego (por. J 4, 35-36). Ileż ubóstwa i samotności widzimy, niestety, w dzisiejszym świecie! Ileż osób żyje w wielkim cierpieniu, i oczekują od Kościoła, aby był znakiem bliskości, dobroci, solidarności i miłosierdzia Pana. To jest zadanie, które w sposób szczególny obowiązuje tych, którzy są odpowiedzialni za duszpasterstwo: biskupa w diecezji, proboszcza w swojej parafii, diakonów w posłudze miłości, katechetów i katechetki w ich misji przekazywania wiary... Krótko mówiąc, wszyscy, którzy pracują w różnych dziedzinach duszpasterstwa, są wezwani do rozpoznawania i odczytywania tych znaków czasu, aby dawać mądrą i wielkoduszną odpowiedź. W obliczu tak wielu potrzeb duszpasterskich, wobec tak wielu oczekiwań ludzi istnieje niebezpieczeństwo, że przestraszymy się i zamkniemy w sobie, w postawie lęku i obronnej. A z tego rodzi się pokusa wystarczalności i klerykalizmu, owego kodyfikowania wiary w reguły i przepisy, jak to robili uczeni w Piśmie, faryzeusze i uczeni w Prawie z czasów Jezusa. Wszystko będzie dla nas jasne, wszystko uporządkowane, ale lud wierzący i poszukujący nadal będzie odczuwał głód i pragnienie Boga. Powiedziałem też parokrotnie, że Kościół przypomina mi szpital polowy: tak wiele zranionych osób, które oczekują od nas bliskości, które oczekują od nas tego, czego oczekiwały od Jezusa: bliskości, bycia z nimi. A przyjmując tę postawę uczonych w Piśmie, uczonych w Prawie i faryzeuszy, nie damy nigdy świadectwa bliskości.
Są jeszcze inne słowa, które budzą we mnie refleksję. Kiedy Jezus opowiada o właścicielu winnicy, który gdy potrzebował robotników, wychodził z domu o różnych porach dnia, aby nająć pracowników do swojej winnicy (por. Mt 20, 1-16). Nie wyszedł tylko jeden raz. W przypowieści Jezus mówi, że wyszedł co najmniej pięć razy: o świcie, o godzinie dziewiątej, w południe, o trzeciej i o piątej po południu — mamy jeszcze czas, aby przyszedł do nas! Była tak wielka potrzeba ludzi w winnicy, że ten człowiek spędził prawie cały czas chodząc po ulicach i placach miasteczka w poszukiwaniu robotników. Pomyślcie o tych z ostatniej godziny: nikt ich nie najął, kto wie, jak mogli się czuć, gdyż na koniec dnia wróciliby do domu z niczym, nie mając czym nakarmić swoich dzieci. Otóż osoby odpowiedzialne za duszpasterstwo mogą znaleźć piękny przykład w tej przypowieści. Wychodzić o różnych porach dnia, aby iść na spotkanie tych, którzy szukają Pana. Docierać do najsłabszych i najuboższych, aby dać im wsparcie, pomagając im poczuć się użyteczni w winnicy Pańskiej, choćby tylko przez jedną godzinę.
Inna sprawa: nie podążajmy, proszę, za głosem syren, które nawołują do tego, aby z duszpasterstwa uczynić serię gorączkowych inicjatyw, nie umiejąc uchwycić tego, co istotne w pracy ewangelizacyjnej. Niekiedy wydaje się, że bardziej zabiegamy o mnożenie form działania, zamiast troszczyć się o osoby i ich spotkanie z Bogiem. Duszpasterstwo, w którym nie ma tego uwrażliwienia, staje się po trosze jałowe. Nie zapominajmy, że powinniśmy postępować tak jak Jezus względem swoich uczniów: po tym jak poszli oni do miasteczek, żeby nieść orędzie Ewangelii, wrócili zadowoleni ze swoich sukcesów; a Jezus bierze ich na bok, w odosobnione miejsce, aby trochę z nimi pobyć (por. Mk 6, 31). Duszpasterstwo bez modlitwy i kontemplacji nie będzie mogło nigdy dotrzeć do serca osób. Pozostanie na powierzchni, nie pozwalając ziarnu Słowa Bożego zakorzenić się, wykiełkować, wzrastać i wydać owoc (por. Mt 13, 1-23).
Wiem, że wy wszyscy wiele pracujecie, dlatego chcę wam powierzyć ostatnie ważne słowo: cierpliwość. Cierpliwość i wytrwałość. Słowo Boże weszło w «cierpliwość» w chwili wcielenia, i tak aż po śmierć na krzyżu. Cierpliwość i wytrwałość. Nie mamy «czarodziejskiej różdżki» dla rozwiązania wszystkiego, ale mamy ufność w Panu, który jest z nami i nigdy nas nie opuszcza. W chwilach trudności i rozczarowań, które nierzadko występują w naszej pracy duszpasterskiej, nie może nigdy zabraknąć naszej ufności w Panu i modlitwy, która ją umacnia. Nie zapominajmy jednak, że pomoc otrzymujemy przede wszystkim od tych, do których się zbliżamy i których wspieramy. Czyńmy dobrze, ale nie spodziewając się wynagrodzenia. Zasiewajmy i dajmy świadectwo. Świadectwo jest początkiem ewangelizacji, która dotyka serca i je odmienia. Słowa bez świadectwa nie funkcjonują, są nieprzydatne! Świadectwo jest tym, co przynosi i nadaje wagę słowu.
Dziękuję za wasz trud! Błogosławię wam i proszę, nie zapominajcie modlić się za mnie, ponieważ ja muszę dużo mówić, i żebym ja też dawał trochę chrześcijańskiego świadectwa! Dziękuję.
Pomódlmy się do Maryi, Matki ewangelizacji: Zdrowaś Maryjo...
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10/2014) and Polish Bishops Conference