Inna gospodarka jest możliwa

Przemówienie do uczestników spotkania poświęconego "gospodarce komunii" 4.02.2017

Inna gospodarka jest możliwa

W sobotę 4 lutego w Auli Pawła VI Papież przyjął uczestników spotkania poświęconego «gospodarce komunii», zorganizowanego przez Ruch «Focolari» w Mariapoli w Castelgandolfo, w którym wzięli udział przedstawiciele 47 krajów z pięciu kontynentów. Na spotkanie z Papieżem przybyło ponad tysiąc osób: przedsiębiorcy, młodzież, studenci i nauczyciele akademiccy, którzy przez swoje badania chcą stworzyć teoretyczne podstawy gospodarki komunii. Towarzyszyła im Maria Voce, przewodnicząca Ruchu «Focolari». «Nie mogliśmy nie podziękować Papieżowi za 'Evanglii gaudium' i za 'Laudato si’', manifest na rzecz ekonomii, która powinna stać się nareszcie 'oikonomia': dobrym zarządzaniem wspólnym domem, ziemią», powiedział Luigino Bruni, ekonomista i międzynarodowy koordynator gospodarki komunii, zwracając się do Franciszka na początku audiencji. Papież skierował do zgromadzonych następujące przemówienie:

Drodzy Bracia i Siostry!

Cieszę się, że mogę was przyjąć jako przedstawicieli projektu, który od dawna szczerze mnie interesuje. Do każdego z was kieruję moje serdeczne pozdrowienie, a w szczególności dziękuję waszemu koordynatorowi, prof. Luiginowi Bruni, za uprzejme słowa. I dziękuję także za świadectwa.

Gospodarka i komunia. Dwa słowa, które obecna kultura wyraźnie rozdziela i często uważa za przeciwstawne. Dwa słowa, które wy natomiast połączyliście, odpowiadając na zachętę skierowaną do was dwadzieścia pięć lat temu przez Chiarę Lubich w Brazylii, kiedy patrząc na skandaliczne nierówności występujące w Sao Paulo, wezwała przedsiębiorców, by stawali się twórcami komunii. Zachęcając was, byście byli kreatywni, kompetentni, ale nie tylko. Przedsiębiorca jest przez was postrzegany jako twórca komunii. Wprowadzając do gospodarki dobre ziarno komunii, zainicjowaliście głęboką zmianę w sposobie widzenia i w życiu przedsiębiorstwa. Przedsiębiorstwo może nie tylko nie niszczyć komunii między osobami, lecz może ją budować, może ją umacniać. Swoim życiem pokazujecie, że gospodarka i komunia stają się piękniejsze, kiedy są razem. Piękniejsza jest gospodarka, niewątpliwie, ale piękniejsza jest też komunia, ponieważ duchowa komunia serc jest jeszcze bardziej pełna, kiedy staje się komunią dóbr, talentów, zysków.

Z myślą o waszych wysiłkach chcę wam dziś powiedzieć trzy rzeczy.

Pierwsza z nich dotyczy pieniędzy. To bardzo ważne, że w centrum gospodarki komunii jest komunia waszych wpływów. Gospodarka komunii jest również komunią zysków, wyrazem komunii życia. Wielokrotnie mówiłem o pieniądzach jako o bożku. Biblia mówi nam to na różne sposoby. Nieprzypadkowo pierwszym publicznym czynem Jezusa, w Ewangelii św. Jana, jest wypędzenie kupców ze świątyni (por. 2, 13-21). Nie można zrozumieć nowego Królestwa, które niesie Jezus, jeśli nie uwolnimy się od bożków, z których jednym z najpotężniejszych jest pieniądz. Jak zatem można być takimi kupcami, jakich Jezus nie wypędza? Pieniądze są ważne, przede wszystkim kiedy ich brakuje, i to od nich zależy żywność, szkoła, przyszłość dzieci. Lecz staje się bożkiem, kiedy jest celem. Chciwość, która nieprzypadkowo jest jednym z grzechów głównych, jest grzechem bałwochwalstwa, ponieważ gromadzenie pieniędzy dla siebie staje się celem działania. Jezus, właśnie On, zaliczył pieniądz do kategorii «panów»: «Nikt nie może dwom panom służyć». Jest ich dwóch: Bóg albo pieniądze, anty-Bóg, bożek. Tak powiedział Jezus. Na tym samym poziomie wyboru. Pomyślcie o tym.

Kiedy kapitalizm czyni z dążenia do zysku swój jedyny cel, powstaje ryzyko, że stanie się strukturą bałwochwalczą, formą kultu. «Bogini fortuna» coraz bardziej jest nowym bóstwem pewnego typu działalności finansowej i całego tego hazardowego systemu, który niszczy miliony rodzin na świecie, a z którym wy słusznie walczycie. Ten bałwochwalczy kult jest surogatem życia wiecznego. Poszczególne przedmioty (samochody, telefony...) starzeją się i zużywają, ale jeśli mam pieniądze lub możliwość uzyskania kredytu, mogę natychmiast kupić następne, łudząc się, że uda się nam pokonać śmierć.

Staje się wówczas zrozumiała wartość etyczna i duchowa waszego wyboru, by połączyć zyski. Najlepszym i najbardziej konkretnym sposobem na to, by nie robić z pieniędzy bożka, jest dzielenie się nimi, dzielenie się z innymi, zwłaszcza z ubogimi, albo wykorzystanie ich na naukę dla młodzieży, dzięki przezwyciężeniu bałwochwalczej pokusy komunią. Kiedy dzielicie się zyskami, lub czynicie z nich dar, dokonujecie aktu wzniosłej duchowości, mówiąc do pieniądza za pomocą faktów: nie jesteś Bogiem, nie jesteś panem, nie jesteś właścicielem! I nie zapominajcie również o tej wielkiej filozofii i wielkiej teologii, którą wyrażały nasze babcie, mówiąc: «Diabeł wchodzi przez kieszenie». Nie zapominajcie o tym!

Druga rzecz, którą chcę wam powiedzieć, dotyczy ubóstwa, centralnego tematu waszego ruchu.

Dziś podejmowane są różnorodne inicjatywy, publiczne i prywatne, by zwalczać ubóstwo. I wszystko to, z jednej strony, jest wzrostem człowieczeństwa. W Biblii pomaganiu ubogim, sierotom, wdowom, «odrzutom» społeczeństwa tamtej epoki służyła dziesięcina i pokłosie. Lecz duża część ludu była wciąż biedna, ta pomoc nie wystarczała, by wyżywić wszystkich i otoczyć ich opieką. «Odrzutów» społeczeństwa było dużo. Dziś wynaleźliśmy inne sposoby, by otaczać opieką, żywić, uczyć ubogich, a pewne biblijne ziarna wydały owoc w postaci instytucji skuteczniejszych od dawnych. Racją podatków jest również ta solidarność, której się odmawia unikając ich płacenia i uchylając się od tego, co jest nie tylko niezgodne z prawem, ale stanowi akt negujący podstawowe prawo życia: wzajemną pomoc.

Lecz — i trzeba to mówić, bo nigdy nie będzie tego dość — kapitalizm wciąż produkuje odrzuty, które potem chciałby otoczyć opieką. Głównym problemem etycznym tego kapitalizmu jest tworzenie odrzutów, a potem zabieganie o to, by je ukryć lub otoczyć opieką, by ich nie było widać. Poważną formą ubóstwa cywilizacji jest to, że nie jest już w stanie zobaczyć swoich ubogich, którzy najpierw zostają odrzuceni, a potem ukryci.

Samoloty zanieczyszczają atmosferę, lecz za niewielką część ceny biletów sadzone są drzewa, żeby wyrównać szkodę wyrządzoną światu stworzonemu. Przemysł czerpiący zyski z gier hazardowych finansuje kampanie promujące leczenie patologicznych graczy, których sam tworzy. A w dniu, w którym fabryki broni będą finansowały szpitale leczące dzieci okaleczone przez produkowane przez nie bomby, system osiągnie swój szczyt. To jest hipokryzja!

Gospodarka komunii, jeśli chce być wierna swojemu charyzmatowi, powinna nie tylko opiekować się ofiarami, lecz budować system, w którym ofiar będzie coraz mniej, w którym w miarę możliwości ofiar nie będzie wcale. Dopóki gospodarka będzie produkować nawet jedną ofiarę i będzie nawet tylko jedna odrzucona osoba, komunia nie będzie jeszcze urzeczywistniona, święto powszechnego braterstwa nie będzie pełne.

Trzeba zatem stawiać sobie za cel zmianę reguł gry systemu gospodarczo-społecznego. Naśladowanie Miłosiernego Samarytanina z Ewangelii nie jest wystarczające. Oczywiście, kiedy przedsiębiorca lub jakakolwiek osoba trafi na ofiarę, powinien otoczyć ją opieką, a nawet, jak Miłosierny Samarytanin, włączyć rynek (karczmarza) do swojej braterskiej działalności. Wiem, że staracie się to robić od 25 lat. Lecz należy przede wszystkim działać, zanim człowiek spotka zbójców, zwalczając struktury grzechu, których wytworem są zbójcy i ofiary. Przedsiębiorca, który jest tylko Miłosiernym Samarytaninem, wykonuje swój obowiązek tylko połowicznie: leczy dzisiejsze ofiary, ale nie zmniejsza liczby ofiar w przyszłości. Aby budować komunię, trzeba naśladować miłosiernego ojca z przypowieści o synu marnotrawnym i czekać w domu na dzieci, pracowników i współpracowników, którzy pobłądzili, brać ich w objęcia i świętować z nimi i dla nich — nie dać się zablokować przez merytokrację, do której nawołuje starszy syn i inni, którzy w imię zasług odmawiają okazania miłosierdzia. Przedsiębiorca komunii jest wezwany do tego, by robić wszystko, ażeby nawet ci, którzy błądzą i opuszczają jego dom, mogli mieć nadzieję na godną pracę i wynagrodzenie, i by nie musieli jeść strąków ze świniami. Żaden syn, żaden człowiek, nawet najbardziej zbuntowany, nie zasługuje na strąki.

Trzecia, ostatnia rzecz dotyczy przyszłości. Tych 25 lat waszych dziejów mówi, że komunia i przedsiębiorstwo mogą być i wzrastać razem. Doświadczenie to na razie ogranicza się do niewielkiej liczby przedsiębiorstw, bardzo małej, jeśli zestawimy ją z wielkim kapitałem światowym. Lecz zmiany w odniesieniu do ducha, a zatem do życia, nie są związane z wielkimi liczbami. Mała trzódka, lampa, moneta, baranek, perła, sól, zaczyn: takie obrazy spotykamy w Ewangeliach. A prorocy zapowiedzieli nam nową epokę zbawienia wskazując znak dziecka, Emanuela, i mówiąc o wiernej «reszcie», małej grupie.

Nie potrzeba licznej grupy, by zmienić nasze życie: wystarczy, że sól i zaczyn nie zmienią swojej natury. Wielką pracą, którą należy wykonać, jest zabieganie o to, by nie stracić «substancji aktywnej», która w nich działa: sól nie pełni swojej funkcji przez zwiększanie ilości — przeciwnie, za dużo soli sprawia, że makaron robi się słony — lecz przez ratowanie swojej «duszy», czyli jakości. Za każdym razem, kiedy ludzie, ludy, a zwłaszcza Kościół chcieli zbawić świat zwiększając się liczebnie, tworzyli struktury władzy, zapominając o ubogich. Ratujmy naszą gospodarkę pozostając po prostu solą i zaczynem: jest to trudne zadanie, bo wszystko niszczeje z upływem czasu. Co robić, żeby nie utracić substancji czynnej, «enzymu» komunii?

Kiedy nie było lodówek, aby przechować zakwas chlebowy, dawało się sąsiadce trochę własnego wyrośniętego ciasta, a kiedy trzeba było znów piec chleb, prosiło się o odrobinę ciasta tę kobietę lub inną, która również je kiedyś dostała. To jest wzajemność. Komunia to nie tylko dzielenie się dobrami, ale również pomnażanie dóbr, wytwarzanie nowego chleba, nowych dóbr, nowego Dobra wielką literą. Żywa substancja Ewangelii pozostaje aktywna tylko wtedy, kiedy ją ofiarujemy, bo jest miłością, a miłość jest aktywna, kiedy kochamy, a nie kiedy piszemy powieści lub oglądamy telenowele. Jeśli natomiast zachowujemy ją całą zazdrośnie i tylko dla siebie, pokrywa się pleśnią i umiera. Ewangelia może spleśnieć. Gospodarka komunii wyda owoce, jeśli będziecie ją ofiarowali innym i nie zostanie tylko w waszym «domu». Ofiarujcie ją wszystkim, a najpierw ubogim i młodym, bo oni są tymi, którzy najbardziej jej potrzebują i potrafią robić tak, by otrzymany dar wydawał owoce! Aby mieć życie w obfitości, trzeba nauczyć się czynić dar z siebie: nie tylko z zysków przedsiębiorstwa, lecz z was samych. Pierwszym darem przedsiębiorcy jest jego osoba: wasze pieniądze, choć ważne, to za mało. Pieniądze nie ratują, jeśli nie towarzyszy im dar z osoby. Dzisiejsza gospodarka, ubodzy, młodzi potrzebują przede wszystkim waszej duszy, waszego braterstwa, pełnego szacunku i pokornego, waszej chęci życia, a dopiero potem waszych pieniędzy.

Kapitalizm zna filantropię, nie zna komunii. Proste jest ofiarowanie części zysków bez obejmowania i dotykania osób, które otrzymują te «okruchy». Tymczasem nawet tylko pięć chlebów i dwie ryby mogą nakarmić tłumy, jeśli jest to dzielenie się całym naszym życiem. Według logiki Ewangelii, jeśli nie daje się wszystkiego, nie daje się nigdy dość.

Wy już te rzeczy robicie. Możecie jednak dzielić się w większym stopniu zyskami, by zwalczać bałwochwalstwo, zmieniać struktury, by zapobiegać tworzeniu ofiar i odrzutów; możecie dawać więcej waszego zaczynu, by rosło ciasto na chleb dla wielu. «Nie» dla gospodarki, która zabija, niech stanie się «tak» dla gospodarki, która pozwala żyć, ponieważ zakłada dzielenie się, włącza ubogich, wykorzystuje zyski, by tworzyć komunię.

Życzę wam, byście szli dalej waszą drogą, z odwagą, pokorą i radością. «Radosnego dawcę miłuje Bóg» (2 Kor 9, 7). Bóg kocha wasze zyski i talenty dawane z radością. Już to robicie; możecie robić jeszcze więcej.

Życzę wam, byście dalej byli ziarnem, solą i zaczynem innej gospodarki: gospodarki Królestwa, gdzie bogaci potrafią dzielić się bogactwami, a ubodzy nazywani są błogosławionymi. Dziękuję.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama