Samarytanin, który okaże się głównym bohaterem tej sceny, zwrócił się do Jezusa dwukrotnie. Po raz pierwszy – wraz ze swoimi dziewięcioma towarzyszami niedoli – z tą chwytającą za serce prośbą o litość. I nie chodziło o współczucie, ale o zaradzenie tej dramatycznej sytuacji, która wypychała ludzi nią dotkniętych ze społeczeństwa, w sferę osamotnionej wegetacji. Drugie spotkanie z Jezusem następuje już po cudownym oczyszczeniu. I wtedy Samarytanin przychodzi już sam, z dziękczynieniem. Już nie ma żadnej prośby kierowanej do Jezusa, ale przychodzi bezinteresownie, po prostu, by podziękować, podzielić się swą radością i oddać chwalę Bogu. Zamknięty dla niego do tej pory świat normalnych społecznych relacji znów staje się dostępny i otwiera się perspektywa nowego życia. Ze statystycznego punktu widzenia, ten uzdrowiony stanowi jednak tylko dziesięć procent tych, którym Jezus przywrócił zdrowie.
Tę opowieść można czytać w różny sposób – także jako historię naszych modlitw. Zwracamy się do Boga przeważnie z małymi czy większymi biedami, jakie nas dotykają, z prośbami o zdrowie, pomyślność, zgodę, pokój, powodzenie naszych zamierzeń. Modlitwa prośby jest niewątpliwie dobrą i właściwą formą modlitwy, ale jednak kluczowe pozostaje to, w jakim stanie ducha ją zanosimy. Ten stan naszego wnętrza pokazuje się wyraźnie wtedy, gdy nasze modlitwy zostaną wysłuchane. Bardzo często wydaje nam się wtedy, że pomyślny obrót spraw jest związany z naszymi wysiłkami, życzliwością innych, a jeszcze częściej – z przypadkowo pomyślnym obrotem spraw. I wtedy jesteśmy wśród dziewięćdziesięciu procent tych, którzy sądzą, że nie ma potrzeby powtórnie zanudzać Boga naszym dziękczynieniem.
Modlitwa dziękczynna jest niezwykle wartościową formą modlitwy. Postawa dziękczynienia rozbija schemat, który każe nam krążyć wokół własnego ego. Jest to modlitwa uwalniająca od skupiania się na sobie, które często prowadzi do niezadowolenia i potrafi koncentrować człowieka na tym, co negatywne. Modlitwa dziękczynna uwalnia od postawy roszczeniowej, a więc postawy kogoś, kto myśli, że wszystko mu się należy. Ktoś, kto potrafi w każdej swojej pełnej małych i wielkich próśb modlitwie poświęcić jakiś czas na dziękczynienie, dostrzega drobne cuda, które dzieją się codziennie w jego życiu: dobroć ludzi, piękno świata, zwyczajną radość, małe pozorne zbiegi okoliczności. Pięknie jest być jednym z dziesięciu….