Piękno waszym powołaniem otrzymanym od Boga

Przemówienie do artystów w dniu ich Jubileuszu. 18.02.2000

«Artysta nieustannie poszukuje ukrytego sensu rzeczy, z wielkim trudem stara się wysłowić rzeczywistość niewysłowioną. Nie sposób zatem nie dostrzec, jak wielkim źródłem natchnienia może być dla niego ta swoista 'ojczyzna duszy', jaką jest religia». W tych słowach z papieskiego Listu do artystów (4 kwietnia 1999 r.) zawarte jest swoiste uzasadnienie kolejnego doniosłego wydarzenia, wpisanego w uroczystości Roku Świętego, jakim był Jubileusz Artystów.

Data obchodów związana była z przypadającym 18 lutego liturgicznym wspomnieniem bł. Fra Angelico, wielkiego średniowiecznego malarza, dominikanina. Dzień wcześniej przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Kościelnych Dóbr Kultury abp Francesco Marchisano przewodniczył Nieszporom ku czci bł. Fra Angelico w rzymskiej bazylice Matki Bożej «sopra Minerva», gdzie jest on pochowany. Obecnych było wielu artystów z całego świata i wspólnota dominikańska opiekująca się świątynią; homilię wygłosił o. Innocenzo Venchi OP, postulator generalny.

Centralnym momentem Jubileuszu Artystów była Msza św. koncelebrowana w Bazylice św. Piotra przed południem 18 lutego, pod przewodnictwem kard. Rogera Etchegaraya, z udziałem ok. 4 tys. artystów, którzy na zakończenie liturgii spotkali się z Janem Pawłem II. Podczas Mszy św. homilię wygłosił kard. Etchegaray, śpiewał chór bazyliki św. Franciszka w Asyżu. Papież, przybywając na spotkanie z artystami, przeszedł główną nawą świątyni, pozdrawiając zgromadzonych. Powitany przez abpa Francesco Marchisano, wygłosił przemówienie, poświęcone religijnemu powołaniu ludzi sztuki.

Po południu w watykańskiej Auli Pawła VI odbyło się międzynarodowe sympozjum na temat: «Kościół i sztuka w pielgrzymce ku Bogu». Referaty wygłosili m.in. polski reżyser Krzysztof Zanussi, włoski kompozytor muzyki filmowej Ennio Morricone oraz o. Marko Ivan Rupnik SJ, Słoweniec, jeden z twórców nowej dekoracji mozaikowej w kaplicy «Redemptoris Mater» w Pałacu Apostolskim.

Obchodom Jubileuszu Artystów towarzyszyły liczne imprezy kulturalne — wystawy, koncerty, sympozja — organizowane w lutym w Rzymie; np. w sobotę 19 lutego można było bezpłatnie zwiedzać chrześcijańskie katakumby.

Poniżej zamieszczamy tekst przemówienia Ojca Świętego do artystów.

Księże Kardynale, czcigodni Bracia w biskupstwie i kapłaństwie, drodzy Bracia i Siostry!

1. Z wielką radością spotykam się z wami w tej Bazylice, która jest dziełem twórców zaliczanych do największych geniuszów architektury i rzeźby. Witajcie! Pozdrawiam kard. Rogera Etchegaraya, który przewodniczył liturgii Mszy św. Wraz z nim witam abpa Francesco Marchisano, przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Kościelnych Dóbr Kultury, a także innych biskupów i kapłanów. Witam obecnych tu przedstawicieli władz państwowych i artystów. Do wszystkich kieruję słowa uznania za to przejmujące świadectwo wiary. Nikt bardziej niż wy, drodzy artyści, nie może czuć się jak we własnym domu tutaj, gdzie wiara i sztuka spotykają się w tak szczególny sposób, wznosząc nas na wyżyny kontemplacji chwały Bożej.

Doświadczyliście tego przed chwilą, podczas liturgii eucharystycznej, która jest sercem życia Kościoła. Jeżeli — jak powiada Sobór — «liturgia ziemska daje nam niejako przedsmak uczestnictwa w liturgii niebiańskiej» (Sacrosanctum Concilium, 8) — to szczególnie wyraźnie jest to odczuwalne w tej wspaniałej świątyni. Kieruje ona naszą myśl ku niebieskiemu Jeruzalem, którego fundamenty, wedle słów Apokalipsy, «zdobne są wszelakim drogim kamieniem» (21, 19) i nie potrzeba mu już światła słońca ani księżyca, «bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą — Baranek» (21, 23).

2. Cieszę się, że mogę dziś znów skierować do was wyrazy szacunku, które w ubiegłym roku zawarłem w moim Liście do artystów. Pora już, aby odtworzyć płodną więź przymierza między Kościołem a sztuką, które tak głęboki wpływ wywierało na dzieje chrześcijaństwa w ciągu minionych dwóch tysiącleci. Wymaga to od was, drodzy artyści wierzący, zdolności głębokiego przeżywania rzeczywistości wiary chrześcijańskiej, tak aby stawała się ona źródłem kultury i przynosiła światu nowe «epifanie» Boskiego piękna, dostrzeganego w stworzeniu.

Jesteście tu dzisiaj właśnie po to, aby wyrazić swoją wiarę. Przybyliście, aby obchodzić Jubileusz. A cóż to znaczy, w najgłębszym sensie, jeżeli nie wpatrywać się w oblicze Chrystusa, aby zaznać Jego miłosierdzia i zanurzyć się w Jego światłości? Jubileusz to Chrystus! To On jest naszym zbawieniem i naszą radością, to On jest naszą pieśnią i nadzieją. Kto wchodzi do tej Bazyliki przez Drzwi Święte, spotyka Go na samym początku, gdy skieruje wzrok na Pietę Michała Anioła i zespoli niejako swoje spojrzenie ze spojrzeniem Maryi, tulącej martwe ciało Syna. To umęczone, ale mimo to pełne uroku ciało «najpiękniejszego z synów ludzkich» (por. Ps 45 [44], 3) jest źródłem życia. Maryja, symbolizująca nową ludzkość jako Ta, która sama została zbawiona, powierza Go każdemu z nas jako zasiew zmartwychwstania. My bowiem, jak naucza apostoł Paweł, «przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie — jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca» (Rz 6, 4).

3. Jubileusz nakazuje nam przyjąć tę łaskę zmartwychwstania, tak aby przeniknęła ona wszystkie zakamarki naszego życia, uzdrawiając je nie tylko z grzechu, ale także z zanieczyszczeń, jakie grzech pozostawia w nas nawet wówczas, gdy już pojednamy się z Bogiem. W pewnym sensie Jubileusz ma «ociosać» kamień naszego serca, aby wyłoniło się z niego oblicze Chrystusa, nowego Człowieka.

Artystą, który potrafi do głębi przeprowadzić to dzieło, jest Duch Święty. Potrzebuje On jednak naszego współdziałania i uległości. Nawrócenie serca jest, by tak rzec, dziełem sztuki tworzonym wspólnie przez Ducha Świętego i naszą wolność. Wy, artyści, nawykli do kształtowania różnorakiej materii zgodnie z natchnieniem waszego geniuszu, wiecie, jak bardzo codzienny wysiłek doskonalenia swojego życia podobny jest do twórczego trudu. Jak napisałem w skierowanym do was Liście, «w 'twórczości artystycznej' człowiek bardziej niż w jakikolwiek inny sposób objawia się jako 'obraz Boży' i wypełnia to zadanie przede wszystkim kształtując wspaniałą 'materię' własnego człowieczeństwa, a z kolei także sprawując twórczą władzę nad otaczającym go światem» (List do artystów, 1). Istnieje szczególna analogia między sztuką formowania samego siebie a sztuką przekształcania materii.

4. W jednej i drugiej dziedzinie punktem wyjścia jest zawsze dar otrzymany z wysoka. Jeśli twórczość artystyczna potrzebuje «natchnienia», to do rozwoju duchowego potrzebna jest łaska, czyli dar, przez który Bóg udziela samego siebie, otaczając miłością nasze życie, oświecając naszą drogę, pukając do drzwi naszego serca, aby w końcu w nim zamieszkać i uczynić go świątynią swojej świętości: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać» (J 14, 23).

Ten dialog z łaską angażuje nas przede wszystkim na płaszczyźnie etycznej, ale dotyka wszystkich wymiarów naszego życia, a w szczególny sposób wyraża się przez realizację talentu artystycznego. Śladem obecności Boga w waszych sercach jest urzeczenie pięknem i tęsknota za nim. Nie ulega bowiem wątpliwości, że artysta zachowuje szczególną relację z pięknem, można wręcz powiedzieć, że piękno jest «jego powołaniem, zadanym mu przez Stwórcę» (List do artystów, 3). Jeżeli człowiek potrafi dostrzec w rozlicznych przejawach piękna promień najdoskonalszego piękna, wówczas sztuka staje się drogą ku Bogu i nakłania artystę do połączenia twórczej pracy z trudem życia coraz bardziej zgodnego z Bożym prawem. Czasem właśnie kontrast między blaskiem artystycznego dzieła a ociężałością własnego serca może wzbudzić ów zbawienny niepokój, który pozwala odczuć pragnienie przezwyciężenia własnej mierności i rozpoczęcia nowego życia, wielkodusznie otwartego na miłość do Boga i braci.

5. To wtedy właśnie nasze człowieczeństwo wzbija się wysoko, ku doświadczeniu wolności i — rzekłbym — nieskończoności, podobnym do tego, jakie przeżywamy patrząc na jeszcze jedno dzieło Michała Anioła — kopułę, która góruje nad tą świątynią i jest jej zwieńczeniem. Widziana z zewnątrz, wydaje się obrazem sklepienia niebieskiego, osłaniającego wspólnotę zgromadzoną na modlitwie, jakby była symbolem miłości, z jaką Bóg pochyla się nad wiernymi. Gdy natomiast podziwiamy ją od wewnątrz, jej oszałamiająca wyniosłość wyraża piękno i zarazem trud wznoszenia się ku pełnemu spotkaniu z Bogiem.

Właśnie do takiego wznoszenia się wzywa was, drodzy artyści, dzisiejsza uroczystość jubileuszowa. Jest ona zachętą do uprawiania wspaniałej «sztuki» świętości. Jeżeli wyda się wam to zbyt trudne, niech pociesza was myśl, że na tej drodze nie jesteśmy sami: łaska wspomaga nas także dzięki obecności przy nas Kościoła, przez którą staje się on matką każdego z nas, wyjednując u Boskiego Oblubieńca przeobfite miłosierdzie i dary. Czyż nie taki sens ma pojęcie mater Ecclesia, które Bernini tak trafnie wyraził w swojej majestatycznej kolumnadzie, nadając jej kształt otwartych ramion? Te ogromne ramiona to przecież ramiona matki, otwierające się na przyjęcie całej ludzkości. Ogarnięty tymi ramionami, każdy członek Kościoła może tu znaleźć wytchnienie na swej pielgrzymiej drodze, na szlaku wiodącym do ojczyzny.

Nasza refleksja powraca zatem do punktu wyjścia, do niebieskiej Jerozolimy, za którą tęsknimy jako pielgrzymujący Lud Boży.

Życzę wam, drodzy artyści, żeby zawsze pociągało was jej piękno, a pragnąc wspomóc wasze wysiłki, z serca udzielam wam Apostolskiego Błogosławieństwa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama