Wierzyć w Boga

Przemówienie podczas audiencji generalnej 12.06.1968

Na nasze usta wybiegają dla was słowa Chrystusa, słowa wypowiedziane do uczniów podczas ostatniej wieczerzy, w chwili gdy było już tylko jedenastu po odejściu zdrajcy: "Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga i we mnie wierzcie"(1). Tak, tego dla was właśnie pragniemy, to wam zalecamy: wierzcie w Boga i wierzcie w Chrystusa. To jest temat roku, który skończył się w tym miesiącu i który nazwaliśmy "rokiem wiary" - ku pamięci i czci jubileuszu męczeństwa świętych Apostołów, Piotra i Pawła.

Nowe i dziwne słowa

Wymawiając te uroczyste i błogosławione słowa uświadamiamy wam kontrast, jaki one stanowią z obiegowymi pojęciami świata współczesnego na temat świętego imienia Boga: jak straszliwa fala pojęcia te zalewają wiarę tylu ludzi naszych czasów; słyszycie o nich zapewne, a może czujecie, że wdzierają się one gwałtownie w wasze umysły, lub też wnikają w nie z logicznym i przekonywującym urokiem. Są one liczne, poważne i skomplikowane i przybierają nowe i dziwne nazwy: zeświecczenia, demitologizacji, całkowitej desakralizacji i w końcu ateizmu i antyteizmu, tj. nieobecności lub zaprzeczenia istnienia Boga; maja one setki oblicz, zależnie od szkół filozoficznych, z których wywodzi się odrzucenie Boga, zależnie od ruchów społecznych i politycznych lub w zależności od praktycznego zaniedbania wszelkiego poczucia i obowiązku religijnego.

Ten ponury wir osacza dziś wiarę w Boga tak, że obecna sytuację wiary możemy streścić w jednym pytaniu: czy jest dziś jeszcze rzeczą możliwą wierzyć w Boga? Pytanie straszliwe, wymagające tomów, by na nie odpowiedzieć. Lecz stawiamy je tutaj nie po to, by nad nim podyskutować, tak jak należałoby to uczynić w ścisłym wykładzie, lecz aby wam przypomnieć już wspomniane słowa Chrystusa: Nie bójcie się, miejcie wiarę!

Wystarczy nam obecnie zapewnić was poprzez zachętę Boskiego Mistrza: Tak, jest jeszcze rzeczą możliwą wierzyć dzisiaj w Boga i w Chrystusa. Możemy nawet posunąć to twierdzenie dalej: Dziś istnieje więcej możliwości niż wczoraj, by wierzyć w Boga, jeśli prawdą jest, że dziś rozum ludzki jest bardziej rozwinięty, lepiej ukształtowany do rozważań, bardziej skłonny do poszukiwania wewnętrznych i najwyższych przyczyn każdej rzeczy.

Umieć dobrze myśleć - warunkiem prawdziwego poznania Boga

Gdyż wszystko polega na tym, by umieć dobrze myśleć. Gdy to mówimy, należy pamiętać, że w tym wielkim problemie używamy słowa "wiara" w jego pierwszym znaczeniu jako naturalnego poznania Boga, tj. tego poznania, które możemy posiadać o jego Boskości dzięki zwykłym siłom naszego rozumu. Natomiast jeśli mówimy o wierze jako o prawdziwym, nadprzyrodzonym poznaniu Boga, wywodzącym się z objawienia, wówczas zwykłe siły naszego rozumu są potrzebne i służą bez wątpienia, lecz nie są wystarczające. Muszą być wspomagane przez szczególną pomoc samego Boga, którą nazywamy łaską.

Łaska jest wówczas darem, którego udziela nam sam Bóg. Jest to cnota teologiczna, która - pozostając w cieniu tajemnicy zawsze otaczającej Boga - daje nam pewność i radość tylu o Nim prawd. Zatrzymujemy obecnie naszą uwagę przy pierwszym znaczeniu, które możemy nazwać poznaniem rozumowym pewnych prawd religijnych i pierwszej spośród wszystkich, tj. prawdy o istnieniu Boga, będącej dziś prawdą tak bardzo dyskutowaną i tak atakowaną.

Twierdzimy, że to prawda podstawowa, której nie podważyły żadne zarzuty, jakie się jej przeciwstawia. Uważajmy: inną sprawa jest twierdzić, że Bóg istnieje, a inną twierdzić, kim On jest. Możemy z całą pewnością poznać istnienie Boga, lecz nigdy nie poznajemy wystarczająco istoty Boga, kim On jest(2).

Aby dojść do pewności o tym niewymownym i suwerennym istnieniu wystarczy, powiadamy, dobrze myśleć. Wyraźne pouczenie Soboru Watykańskiego I daje nam tego gwarancję, gdy podejmując starożytną doktrynę Kościoła i - możemy dodać - filozofii ludzkiej twierdzi, że Boga jako zasadę i cel wszystkiego można poznać z całą pewnością w przyrodzonym świetle rozumu, poprzez rzeczy stworzone"(3). Dlaczegoż więc tylu ludzi, nawet bardzo kulturalnych, twierdzi coś przeciwnego? Gdyż - odpowiadamy - nie posługują się swym rozumem według autentycznych praw myśli w poszukiwaniu prawdy.

Zdajemy sobie sprawo z tego, że to, co powiedzieliśmy, jest rzeczą bardzo poważna. Lecz to jest prawda. Można by prowadzić niekończącą się dyskusję na temat obowiązku i sztuki dobrego myślenia, według wymogów i kryteriów autentycznej mądrości ludzkiej i według logiki, jakiej domaga się właśnie nauka oraz uczciwy i poprawny zdrowy rozsądek. Ten kierunek myśli religijnej, który wydaje się wszakże oczywisty i zapisany zarówno w zdrowym rozsądku człowieka, jak i w stosunku łączącym prawdy, jaki udaje się ustalić z rzeczami poznanymi, ten kierunek jest dziś kwestionowany jako dziecinne i przestarzałe roszczenie, a przecież jest on i zawsze będzie królewską droga, prowadząca niechybnie umysł ludzki od świata zmysłowego do progu świata Bożego.

Cywilizacja techniczna i wiara

Pozostawmy na boku omówienie systemów filozoficznych odnoszących się do tego zasadniczego problemu. Elementarny charakter naszej rozmowy nie pozwala na to. Zadowolimy się położeniem nacisku na jedną z większych trudności, które dziś powstrzymują rozum w drodze ku temu celowi, jakim jest Bóg, który nadaje sens i wartość całej wiedzy ludzkiej. Chcemy mówić o umysłowości technicznej, która ma swe korzenie w naukowej umysłowości i która lubuje się w harmonii przedziwnej całości niezliczonych i potężnych instrumentów, oddanych rękom człowieka dumnego z ich wynalezienia, zwolnionego od trudów, rzutowanego w królestwie fantazji naukowej (science-fiction), gdzie wszystko wydaje się być wytłumaczalne i wszystko możliwe bez uciekania się myślą czy modlitwą do Boga transcendentnego i tajemniczego.

Opanowanie rzeczy i sił naturalnych, prymat przyznany działaniu praktycznemu i użytecznemu, całkowicie nowa organizacja życia, wynikająca z wielorakiego posługiwania się technika, odejmują człowiekowi wspomnienie o Bogu i gaszą w nim potrzebę wiary i religii. Już Nasz poprzednik, Pius XII, w podziwu godnej analizie tego tematu, wygłoszonej w orędziu radiowym na Boże Narodzenie w 1953 r., mówił "o duchu technicznym", jakim jest przeniknięta umysłowość współczesna i określił go "jako to, co zdaniem wszystkich nadaje życiu ludzkiemu najwyższą wartość, a co jest czerpaniem największych korzyści i sił ze składników natury"(4). I jeszcze: "Techniczna koncepcja życia nie jest więc niczym innym, jak tylko szczególną formą materializmu w tej mierze, w jakiej daje on jako ostateczna odpowiedź na pytanie o sens istnienia formułę matematyczną...(5)

Chociaż zdaniem soboru "to może często utrudnić dostęp do Boga"(6), to jednak nie uniemożliwia go, a nawet powinno ułatwić dzięki pędowi do odkrycia głębi egzystencjalnych natury i dzięki doświadczeniu rozumu ludzkiego, który nie stwarza tych głębi, lecz je odkrywa i użytkuje. Chodzi o to, by mieć oczy otwarte, by używać swego rozumu wedle jego możliwości i by patrzeć poza ekran tego, co zmysłowe, poszukując istotnych i ostatecznych przyczyn rzeczy.

Wówczas to ujawnia się czytelność rządów Bożych i bynajmniej nie obniżając wartości królestwa natury i nauki, która je bada, i techniki, która je opanowuje, oświetla wiedzą te przedziwne wartości nowym i wyzwalającym pięknem; odbiera się wtedy światu technicznemu cechę organizacji ucisku i lęku, które wynikają z ograniczeń właściwych środowisku materialistycznemu; środowisko to wybucha właśnie dzisiaj gwałtownym i irracjonalnym buntem, jakby dla ujawnienia radykalnej niezdolności naszej zdesakralizowanej cywilizacji do zaspokojenia nieodpartych wymogów umysłu ludzkiego.

Bóg jest potrzebny jak słońce

A jeśli my współcześni, mamy tyle trudności, w zdaniu sobie sprawy z tego, dowodzi to, że musimy oczyścić banalne i błędne pojęcie, jakie często miewamy o Bóstwie, i starać się niezmordowanie, by przyznać imieniu Boga nieskończone bogactwo jego transcendencji i niewypowiedzianą słodycz, pełną czci i miłości dla jego wszechobecności i jego immanencji. Musimy "wierzyć w Boga"! Lecz czyż nie jest dla nas zbyt trudny ten wysiłek, od którego odzwyczaj nas współczesny sposób myślenia przyzwyczajając do bluźnierczego nawet okrzyku naszej ślepoty: Bóg umarł?

Tak, to jest trudne. Lecz oto przychodzi Mistrz i dodaje: "wierzcie także we mnie". Chrystus nas uzdalnia do wiary naturalnej i nadnaturalnej. Św. Augustyn przypomina nam: Aby (człowiek) mógł postępować z większą ufnością ku prawdzie, sarna Prawda, Bóg, Syn Boży, który stał się człowiekiem, nie przestając być Bogiem, ustala... i stwarza wiarę, aby pochód człowieka ku Bogu był dla człowieka otwarty poprzez Człowieka-Boga. Jest on istotnie pośrednikiem między Bogiem a ludźmi - człowiek Jezus Chrystus"(7).

Posłuchajcie od nowa, drodzy Synowie, jego głosu: "Wierzycie w Boga - wierzcie także we mnie". Jest to głos prawdy i zbawienia.


Przypisy:

1. J 14, 1.

2. SG I c. 14.

3. Denz. Sch. nr 3004. 54

4. Discorsi e radiomessaggii XV, s. 552.

5. Tamże s, 527.

6. KDK nr 19.

7. De civitate Dei 11, 2 (PL 41, 318).



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 52 - 57.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama