Rozczarowanie. Tak można określić decyzję Europejskiego Banku Centralnego, który tylko o pół roku przedłużył program QE, czyli interwencyjny skup aktywów. Stopy procentowe pozostały niezmienione
Rozczarowanie. Tak można określić decyzję Europejskiego Banku Centralnego, który tylko o pół roku przedłużył program QE, czyli interwencyjny skup aktywów. Natomiast stopy procentowe zostały niezmienione, wobec oczekiwań obniżenia ich o co najmniej 0,10%, czyli o 10 punktów bazowych. Także bez zmian pozostała comiesięczna wartość zakupów, wobec oczekiwań zwiększenia o 10 — 15 mld euro. Został tylko poszerzony zakres instrumentów finansowych możliwych do skupu. Takie decyzje EBC trudno nawet nazwać powściągliwością, to niestety dość charakterystyczna indolencja monetarnej władzy Strefy Euro. Zatem trudno się dziwić, że Strefa Euro przeżywa i będzie przeżywała kryzysy finansowe i gospodarcze. Niestety nie tylko Europejski Bank Centralny, ale bodajże wszystkie instytucje Unii Europejskiej cechują się taką indolencją decyzyjną, wobec nadmiernie rozbudowanej biurokracji.
Reakcja rynku była natychmiastowa i skrajnie przesadzona. Bowiem euro umocniło się w stosunku do dolara aż o 3%, co zdarza się niezwykle rzadko. Był to bowiem najmocniejszy ruch dzienny od 6 lat, czyli od 2009 r. Większość analityków w tym analitycy Goldman Sachs, prognozowali umocnienie się dolara w stosunku do euro przynajmniej do poziomu 1,0300, a w konsekwencji do zrównania się parytetu tych walut. Tymczasem euro poszybowało ponad kurs 1,0900, wobec dolara. Nie można wykluczyć, że indolencja Europejskiego Banku Centralnego była tylko pretekstem dla międzynarodowego kapitału spekulacyjnego do tak przesadnej reakcji rynku walutowego. Tak gwałtowna i wielka zmiana powoduje znaczący przepływ wielomiliardowego kapitału, który najczęściej przechodzi od mniejszych instytucji finansowych i prywatnych inwestorów do międzynarodowych korporacji bankowych oraz funduszy hedgingowych. Taka akcja najczęściej poprzedzana jest medialnymi zapewnieniami autorytetów finansowy oraz przez analityków wielkich banków światowych zapowiadających co innego, niż to co się stanie za chwilę. I tak było tym razem.
Po tak burzliwym tygodniu, można się spodziewać przynajmniej chwilowego uspokojenia, tym bardziej przed kolejną ważną decyzją centralnego banku w tym wypadku Stanów Zjednoczonych. Już 16 grudnie FED może i zapewne podniesie stopy procentowe w USA. Zatem można się spodziewać ponownego umocnienia dolara względem euro. W tych okolicznościach gwałtowne osłabienie dolara wobec euro w czwartek ubiegłego tygodnia, było chyba ostatnią szansą na zarobienie znacznych pieniędzy na centralnej spekulacyjnej walucie świata, jaką jest euro.
Po chwilowym uspokojeniu zakładam, że w nadchodzącym tygodniu dojdzie do odwrotnej reakcji rynku walutowego niż w poprzednim tygodniu. Euro osłabi się w stosunku do dolara, a złoty nieznacznie umocni się w stosunku do euro i nieco bardziej osłabi się w stosunku do dolara. Zatem ubiegłotygodniowe zejście kursu dolara poniżej 4,00 PLN uważam za okazję do zakupów amerykańskiej waluty.
EUR/USD — W ubiegłym tygodniu doszło do gwałtownej zmiany. Z technicznego punktu widzenia, nastąpiła zmiana trendu ze spadającego na rosnący, czyli z długoterminowego umocnienia dolara, na jego osłabienie w stosunku do euro. Z kolei z fundamentalnego punktu widzenia, rychła perspektywa pierwszej od wielu lat podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych mówi nam co innego, o umocnieniu się dolara. Osobiście bardziej bazuję na fundamentalnej analizie i dlatego spodziewam się przeceny euro.
EUR/PLN — Tutaj mamy niezagrożony trend rosnący. Jednakże zakładam w nadchodzącym tygodniu, a tym bardziej w połowie grudnia, korekty i zjazdu kursu poniżej 4,3000.
USD/PLN — Na tym rynku z technicznego punktu widzenia doszło do zmiany trendu z rosnącego na spadający. Biorąc jednak pod uwagę fundamentalną analizę zakładam, że jest to tylko znacząca korekta, czyli fałszywe wybicie dołem i spodziewam się powrotu do rosnącego trendu.
opr. mg/mg