Zmiana na stanowisku premiera w dniu, w którym odrzucono wotum nieufności wobec Beaty Szydło może dziwić. Dzięki temu posunięciu zmieniono jednak całkowicie narrację medialną. Jakie mogą być skutki ekonomiczne tego posunięcia?
W ubiegłym tygodniu doszło do zmiany na stanowisku premiera. Pani premier Beata Szydło zrezygnowała, po to, aby dotychczasowy wicepremier Mateusz Morawiecki został nowym premierem polskiego rządu. Nie mogło dojść do tak istotnej zmiany w innym terminie, jak tylko w dniu po odrzuceniu absurdalnego wniosku "Totalnej Opozycji", konstruktywnego wotum nieufności. Absurdalnego, bo opozycja z lewicowymi komisarzami Unii Europejskiej, zarzuciła polskiemu rządowi tolerowanie, jak to określili "Marszu Faszystów" z okazji święta niepodległości. Unijni technokraci o lewicowych poglądach wraz z krajową opozycją przerazili się wybuchu polskiego patriotyzmu, który idzie w najlepszą ze stron, nawiązując do tradycyjnego patriotyzmu związanego z wiarą naszych ojców. Bowiem hasło tegorocznego marszu niepodległości, brzmiało: MY CHCEMY BOGA, a więc odwołanie się narodu polskiego do wartości chrześcijańskich w życiu publicznym.
Zmiana na stanowisku premiera ogłoszona w tym samym dniu po odrzuceniu wniosku opozycji o odwołanie rządu pani premier Beaty Szydło, całkowicie zdominowała przekaz medialny i nikt nawet pośród unijnych polityków sprzyjających "Totalnej Opozycji", już nie mógł wspominać o wotum nieufności dla polskiego rządu.
Pani premier Beata Szydło, na wiele dni, a nawet tygodni wcześniej wiedziała, że poda się do dymisji, z przyczyn czekających polski rząd zadań, w który lepiej sprawdzi się Mateusz Morawiecki, a jednak dzielnie broniła polskiej racji stanu, aż do końca. Świadczy to o niezwykłym harcie ducha i oddaniu służbie polskiemu narodowi.
Rynek walutowy ze spokojem, a nawet z zadowoleniem przyjął Mateusza Morawieckiego na stanowisku premiera. Mateusz Morawiecki jest postrzegany, jako wybitny fachowiec od gospodarki, doskonale przygotowany pod względem ekonomicznym do sprawowania funkcji premiera. Polska waluta się nieznacznie umocniła i ma tendencje do dalszej aprecjacji.
Prezes Jarosław Kaczyński desygnując Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera, nie tylko wzmocnił, już i tak dobrą stronę polskiej gospodarki, ale także dał jasny sygnał Unii Europejskiej, że z polską gospodarką, z polską narodową polityką będzie musiała się Unia coraz bardziej liczyć. Bowiem premier Mateusz Morawiecki, znając kilka języków w tym angielski, niemiecki i rosyjski, doskonale orientuje się w polityce unijnej i będzie mógł z większym powodzeniem reprezentować i bronić polskie interesy.
Agencja ratingowa Fitch znowu podniosła prognozę PKB dla Polski, na 2017 rok z 4, 0% do 4, 4%, a na 2018 rok z 3, 2% do 3,6%. Jednocześnie wskazała na główne zagrożenia dla polskiej gospodarki, jakim będzie niedobór siły roboczej. Właśnie między innymi, dlatego premierem polskiego rządu został Mateusz Morawiecki.
Wczoraj, tj. 08.12.2017 r. zostały podane amerykańskie dane z rynku pracy. Liczba nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wyniosła 228 tyś., wobec oczekiwanych 195 tyś.. Stopa bezrobocia utrzymała się na rekordowym najniższym poziomie 4, 1%, tylko wynagrodzenie godzinowe wzrosło mniej, bo o 0, 2%, wobec oczekiwanych 0,3%. Na tak dobre dane, zapewne w następnym tygodniu, gdzie dojdzie do ostatniego posiedzenia FOMC w tym roku, zareaguje FED trzecią podwyżką stóp procentowych. Rynek już zdyskontował w 90% ową podwyżkę, dlatego mieliśmy aż sześć z rządu sesji umocnienia dolara do euro. W sumie dolar zyskał aż 1, 5% w stosunku do euro. Gdyby jednak nie nastąpiła podwyżka stóp procentowych, co jest bardzo mało prawdopodobne, niewątpliwie dolar straciłby gwałtownie, a euro zyskało, ale krótkotrwale. Teraz najważniejsze będzie to, czy w kolejnym, 2018 roku, polityka zaciskania, czyli podwyższania stóp procentowych będzie kontynuowana? Zapewne tak, a nawet w 2019 roku, patrząc na dynamikę rozwoju amerykańskiej gospodarki zarządzanej przez republikanów i Donalda Trumpa.
opr. mg/mg