Przepaść technologiczna między dziećmi a rodzicami powiększa się - niestety, coraz częściej dzieci wychowywane są przez internet...
Ponad połowa młodych internautów spotkała się w Sieci z przemocą, szantażem czy treściami pornograficznymi. Autor zdjęcia: Henryk Przondziono
Od września br. wszystkie dzieci klas początkowych rozpoczną naukę korzystania z komputerów. Niektóre nie muszą, bo przy komputerze spędzają kilka godzin dziennie.
Nikogo nie dziwi widok dzieci (nawet kilkuletnich) bawiących się na komputerze. Grają, czatują, surfują w Internecie. Niektórzy zdziwiliby się bardzo, gdyby wiedzieli, co ich pociechy w wirtualnym świecie robią rzeczywiście. Do niedawna mówiło się, że dzieci wychowują szkoła, ulica i dom. Dzisiaj trzeba dodać, że robi to także Internet. Zdaniem uczestników konferencji „Bezpieczeństwo i ochrona prywatności dzieci i młodzieży w Internecie”, zorganizowanej przez Microsoft, najsłabszym ogniwem są dom i rodzice. Szkoła cały czas się uczy, rodzice nie. Często nie mają pojęcia ani o zaletach, ani o zagrożeniach, jakie wiążą się z nowoczesnymi technologiami cyfrowymi.
Głęboka przepaść
Zdaniem specjalistów, przepaść technologiczna między rodzicami i dziećmi powiększa się. Coraz młodsi w rzeczywistości wirtualnej czują się jak u siebie w domu. Nie rozmawiają z rodzicami o tym, co w Sieci znajdują, bo rodzice — często sami nieumiejący obsługiwać komputera — nie są dla nich partnerami w dyskusji. Na niekorzyść komunikacji rodzic—dziecko może działać także zwykłe poczucie wstydu. Dzieci często nie mówią rodzicom np. o tym, że w szkole spotkała je jakaś przykrość czy przemoc. Ten sam mechanizm może działać w wirtualnym świecie. Z badań przeprowadzonych przez Fundację Dzieci Niczyje wynika, że ponad połowa internautów w wieku 12—17 lat zetknęła się w Sieci z przemocą werbalną, 47 proc. doświadczyło wulgarnego wyzywania, co piąty poniżania, ośmieszania i upokarzania, a 16 proc. — straszenia i szantażowania. A to nie całe zło, jakie może dziecko spotkać w Sieci. Badania nie obejmowały treści nielegalnych (np. pornograficznych), na które dziecko bez trudu, a często przez przypadek może trafić. Zdaniem ekspertów, problem będzie narastał, chociażby z tego powodu, że co roku ponad milion Polaków dołącza do grona internautów.
Jest jeszcze coś. — Świat dzieci wypełnia się elektronicznymi gadżetami ułatwiającymi kontakt z otoczeniem, dostęp do rozrywki i naukę. Coraz większym problemem staje się zalew nielegalnych lub niebezpiecznych treści oraz wystawienie dziecka na zagrożenia związane z ryzykownymi zachowaniami, w tym z kradzieżami informacji osobistych i danych osobowych — mówił Mairead Keigher, menedżer ds. odpowiedzialności społecznej firmy Microsoft. W Sieci można sprzedawać i kupować tożsamość. Chodzi o numery dowodów osobistych, numery kont bankowych, ale także hasła, PIN-y czy inne dane „wrażliwe”. Policja podobno dysponuje cennikami najcenniejszych informacji poufnych kradzionych w Sieci. Dzieci mogą być nie tylko ofiarami takich zachowań, ale również sprawcami.
Żeglarze i rozbitkowie
Rodzice, czy ogólniej dorośli, przypominają żeglarzy, którzy w najlepszym wypadku cały czas pływają wzdłuż linii brzegowej, kiedy ich dzieci już dawno przepłynęły cyfrowy ocean, dzielący je od Nowego Świata. Tym Nowym Światem jest Sieć. Nowa ojczyzna dla wielu młodych użytkowników Internetu. Miejsce wspaniałe, otwierające nowe możliwości, ale także potencjalnie niebezpieczne. Wyjściem nie jest zamknięcie komputera w szafie. Dziecko bez umiejętności pracy z komputerem nie ma szans dotrzeć do wielu informacji. Co zatem powinien robić rodzic? — Nie możemy zostawiać dzieci samym sobie, a najlepszy sposób ochrony to życzliwe zainteresowanie — mówi Mairead Keigher. Na domowych komputerach powinny być instalowane odpowiednie blokady i programy zarządzające czasem, jaki dziecko spędza przed komputerem.
Monitorowanie to za mało. Nie da się permanentnie dziecka kontrolować. Dlatego najlepszą metodą jest wiedza. Dziecko musi wiedzieć, jakie w wirtualnej rzeczywistości czyhają na nie niebezpieczeństwa. Czego unikać, gdzie uważać, czego się spodziewać. Tylko w ten sposób będzie mogło dokonywać świadomych wyborów między dobrem a złem i ograniczać szkodliwy wpływ Sieci.
Nauczyciele, szkolcie się!
Wiele do zrobienia mają też szkoły i nauczyciele. Już dzisiaj wiele placówek stosuje odpowiednie zabezpieczenia czy blokady. Treści dla dzieci niebezpieczne są automatycznie blokowane, a ruch ucznia w Sieci monitorowany.
Od kilku lat w ramach różnych programów szkolić mogą się także nauczyciele. W programie Intel „Nauczanie ku Przyszłości” wzięło udział ok. 70 tys. pedagogów. Ogólnopolska Fundacja Edukacji Komputerowej przeszkoliła około 100 tys. nauczycieli. W ramach programu edukacyjnego Microsoft „Partnerstwo dla Przyszłości” stworzono system 7 regionalnych centrów innowacji, w którego skład weszły najlepsze Ośrodki Doskonalenia Nauczycieli w Gliwicach, Łodzi, Lublinie, Kielcach, Opolu, Poznaniu i Warszawie. Z kolei w Regionalnych Centrach Innowacji ze znajomości technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) przeszkolonych zostało ponad 45 tys. nauczycieli. W ramach „Partnerstwa dla Przyszłości” Microsoft powstała polska wersja elektronicznego materiału dydaktycznego do nauczania bezpieczeństwa i ochrony prywatności w Internecie dzieci w wieku 7—12 i 13—16 lat. Z materiału tego mogą korzystać nie tylko dzieci i nauczyciele, ale również rodzice. Wystarczy pobrać go ze strony www.partnerstwodlaprzyszlosci.edu.pl.
O tym, że Internet już dzisiaj wychowuje dzieci i młodzież, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jak to wychowanie będzie wyglądało i jakie efekty przyniesie w przyszłości, zależy od współpracy szkoły i rodziców, ale także stanowiących i egzekwujących prawo. Rodzicu, jeżeli nie wiesz, co to jest cyberprzemoc, trojany, portale społecznościowe, komunikatory, P2P czy czaty, czas się doszkolić. Chociażby po to, by móc jak równy z równym porozmawiać ze swoim dzieckiem.
opr. mg/mg