Rola kultury polskiej w doświadczeniu procesów integracyjnych

O roli polskiej kultury w kształtowaniu się procesów integracyjnych.

Przemówienie abp Józefa Życińskiego, wygłoszone podczas konferencji pt. "Świadomość tożsamości europejskiej Rola Kościoła Katolickiego w procesie integracji europejskiej” w Krakowie 14 - 15.09.2001 r.

Rola kultury polskiej w doświadczeniu procesów integracyjnych

Transformacje kulturowe zachodzące na kontynencie europejskim stanowią wynik współdziałania tradycji i nowych wyzwań. Wyniki te przybierają różną postać zależnie od tego, jak różne było oddziaływanie wartości konstytuujących tradycję narodową czy religijną danego środowiska. Jako szczególnie wymowny przykład można wskazać głębokie różnice w procesach sekularyzacyjnych zachodzących na terenie Słowacji i Czech. Przed laty tereny te, należące do obszaru Czechosłowacji, były poddane intensywnej indoktrynacji ideologicznej, wzmożonej po interwencji zbrojnej w 1968 r. Obecnie na terenie Słowacji widzimy odrodzenie religijne, którego znakiem są liczne powołania kapłańskie i zakonne, nowe instytuty świeckie, zainteresowanie młodzieży wartościami religijnymi. Oznak tych nie widać w opracowaniach socjologicznych dotyczących Republiki Czeskiej. Widać tam natomiast szybki spadek liczby wiernych deklarujących więź ze wspólnotą wyznaniową. Widać również wyraźne oznaki kryzysu rodziny, nie tylko w wymiarze sakramentalnym, lecz również humanistycznym.

Te same formy indoktrynacji przyniosły więc zupełnie różne następstwa na terenach, które w swym historycznym rozwoju kształtowane były przez odmienne wpływy religijne i zróżnicowane wzorce kulturowe. Nie należy do mego tematu analizowanie, dlaczego inne okazały się następstwa indoktrynacji ideologicznej w Czechach i NRD zaś inne w Polsce czy Słowacji. Mym zadaniem jest natomiast wyakcentowanie chrześcijańskiej odpowiedzialności za obecny przebieg procesów integracyjnych na kontynencie europejskim. Apelował o tę odpowiedzialność Jan Paweł II podczas audiencji dla Komitetu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, podkreślając wspólnotę więzi w formowaniu tożsamości europejskiej, kształtowanej przez "więzy wspólnej kultury" i prowadzącej "do uznania wspólnoty dziedzictwa i cywilizacji", mimo podziałów fizycznych, politycznych i ideologicznych(1). Dla określenia tej tożsamości istotna jest pamięć, że to właśnie chrześcijaństwo określa duchową genealogię kontynentu europejskiego i Europa poszukująca nowej jedności "musi się zwrócić ku tym wartościom, które za sprawą chrześcijaństwa od samego początku kształtowały się w obrębie jej kultury"(2). W dziele szukania tej najgłębszej jedności Europy "Episkopat Polski, wszystkie Episkopaty i Kościoły Europy mają ogromne zadanie do spełnienia"(3). Jego realizacja następuje "nie w drodze bezpośredniej działalności politycznej, ale przez służbę tym wartościom ..., które znajdują się u podstaw międzynarodowego dobra wspólnego"(4).

Rolę inspiracji ewangelicznych w kształtowaniu jedności świata, który stał się już globalną wioską podkreślał Jan Paweł II w swym wystąpieniu w Atenach 4 maja 2001 r. Mówił wtedy: "Pragniemy, aby globalizacja wydała dobre owoce. Chcemy jednak podkreślić, że przyniesie ona zgubne następstwa, jeśli nie nastanie coś, co można by określić "globalizacją braterstwa" w Chrystusie."(5) W nurcie ważnych transformacji kulturowych szczególna rola chrześcijaństwa winna się więc przejawiać w wielkiej integracji kulturowej, łączącej tę wierność tradycji, która chroni przed aksjologicznym wykorzenieniem, z otwarciem na znaki czasu stanowiące wyraz nowych wyzwań. Naszą kulturową rolę ewangelia porównuje do roli ojca rodziny, "który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare" (Mt 13:52). Wyzwaniem stojącym obecnie przed Kościołem w Polsce jest harmonijne włączenie najważniejszych składników naszej tradycji kulturowej w proces integracji aksjologicznej kształtującej duchowe dziedzictwo zjednoczonej Europy.

II

Wśród czynników, które utrudniają akceptację papieskiej wizji odpowiedzialności za jedność kontynentu europejskiego można wskazywać m.in. bolesne doświadczenia z polskiej historii. Ich wyrazicielem był choćby Julian Tuwim, gdy w doświadczeniu dramatu II wojny światowej, wyrażał w dalekiej Brazylii swą wizję przyszłej Europy, pisząc w Kwiatach polskich:

Wtłoczonym między dzicz niemiecką
I nowy naród stu narodów
Na wschód granicę daj sąsiedzką,
A wieczną przepaść od Zachodu.

Tę wizję "wiecznej przepaści od Zachodu" podtrzymywało zarówno wielu sympatyków narodowej demokracji, jak i ideologicznych zwolenników żelaznej kurtyny czy muru berlińskiego. Przeniknęła ona silnie do podświadomości środowisk, w których zdroworozsądkowe lęki dominują nad papieskim wezwaniem, aby funkcjonowanie obydwu płuc, tradycji Wschodu i Zachodu, zespolić w budowaniu "naszej wspólnej europejskiej ojczyzny"(6). Aby przezwyciężyć te lęki, trzeba wracać pamięcią do roli, jaką wartości chrześcijańskiej odgrywały w dziejach Europy w kształtowaniu jej kulturowego oblicza. Mówił o tym Jan Paweł II, m.in. w przemówieniu do rektorów uniwersytetów europejskich podkreślając, iż chrześcijańskie korzenie Europy znajdują wyraz także i w tym, "że żaden inny kontynent świata nie podtrzymywał równie długo jak Europa więzi z Kościołem; żaden nie otrzymał równie głębokiego znamienia ze strony treści biblijnych; w strukturach żadnego innego kontynentu nie widać równie wyraziście oznak wiary chrześcijańskiej. Świadczą o tym katedry i święci, mistrzowie sztuki i myśli, czy nawet same instytucje akademickie. Wielkie dziedzictwo humanistyczne Europy dojrzewało w dialogu prowadzonym przez logos ludzki i logos chrześcijański, dialogu nauki i objawienia biblijnego, Boga i człowieka doświadczającego wolności wiary"(7). Nie wolno nam lekceważyć odpowiedzialności za przyszłość Europy, jeśli pamiętamy, że Chrystus jest "sprawcą ducha europejskiego" zaś "ziemia polska w środku Europy jest naznaczona tradycją własnej europejskości"(8)
Lekceważąc papieskie przesłanie nie tylko ignoruje się tę wielką rolę, jaką odgrywało chrześcijaństwo w kształtowaniu duchowego oblicza Europy, lecz również kwestionuje się te karty polskich dziejów, w których wyrażało się myślenie w kategoriach ponadpaństwowych. Ich wyrazem była zarówno obecność Polaków pod Wiedniem w 1683 r., jak i bitwa pod Warszawą 15 sierpnia 1920 r., która powstrzymała ofensywę Armii Czerwonej i na kilkanaście najbliższych lat określiła w decydujący sposób przyszłość Europy. Ignorowanie zarówno tej tradycji, jak i elementarnego poczucia troski o przyszłość kontynentu, który boryka się z wieloma kryzysami, stanowi przejaw podejścia, w którym trudno dopatrzeć się kulturowych wpływów Ewangelii. Za skandaliczną należy uznać postawę, w której ignoruje się papieskie nauczanie o chrześcijańskiej odpowiedzialności za przyszłość Europy, po to, by na jego miejsce wprowadzać ideologiczne fobie, obce poczuciu elementarnej solidarności w obliczu współczesnych zagrożeń.

Niejednokrotnie można słyszeć słowa ubolewania, iż Kościół nie nadąża za kulturowymi wyzwaniami epoki i pozwala zsekularyzowanym środowiskom przejmować inicjatywę przy kształtowaniu duchowego oblicza współczesności. W sarkastycznych komentarzach słyszy się, iż ostatnią inicjatywą kulturalną, na którą Kościół się nie spóźnił, była budowa katedry w Chartres. Podobne komentarze są niesprawiedliwe i bolesne. Niemniej bolesne jest jednak ignorowanie nauczania Papieża, który wyprzedza epokę oraz kultywowanie mentalności zaścianka, wówczas gdy potrzeba nam uniwersalizmu chrześcijańskiego i poszukiwania nowych, odważnych form integracji, uwzględniających kulturowe znaki czasu.

III

Wyzwania niesione obecnie przez integrację europejską miały już swe odpowiedniki w historii naszego kraju. Jako przykład wystarczy wskazać kulturowe oddziaływanie Włoch w okresie Odrodzenia. Wynik pozytywnej akceptacji włoskich propozycji kulturowych stanowi choćby sztuka Krakowa. Sceptycy niechętni naśladowaniu włoskich wzorców kulturowych, mogli wtedy rozwijać idee Macieja z Miechowa, który w rozprawie o obojgu Sarmacjach przedstawił już w 1517 r. wstępne idee sarmatyzmu. Można było mnożyć argumenty za tym, iż włoskie Odrodzenie wnosi laicyzację zarówno do kultury, jak i sztuki, stawiając człowieka w centrum zainteresowań i odchodząc od tych głęboko religijnych idei średniowiecza, które inspirowały najpiękniejsze dzieła rodzimej, nadwiślańskiej kultury. Późniejszy konflikt związany z potępieniem Galileusza można było interpretować w kategoriach nowinkarstwa prowadzącego do bezbożnej arogancji ze strony, rozwijanej w Italii, nowej nauki. Ujmowanie relacji między polską i włoską kulturą w kategoriach konfliktu i walki nie przyniosłyby nigdy tych pozytywnych zjawisk, które wpisały się w nasza historie dzięki twórczemu dialogowi kultur, dzięki odważnemu otwarciu polskiej kultury na asymilacyjny dialog niosący nową syntezę.

Inne pozytywne przejawy podobnego dialogu można wskazać w Lublinie, który przez długi okres był miejscem spotkania tradycji wschodu i zachodu. Symbolem tamtych spotkań pozostaje nagrobek w ewangelickiej świątyni Lublina. Sporządzony cyrylicą tekst informuje, iż w miejscu tym spoczywa Friedrich Marianowicz Dreiman, który w Lublinie odnalazł swoją małą ojczyznę, gdzie żył, pracował, marzył. Imiona i nazwisko zmarłego informują o kulturowych interakcjach na terenie jego rodziny. Protestancki zbór i imię Friedrich świadczą o niemieckich wpływach. Otczestwo "Marianowicz", jak również zastosowanie cyrylicy, świadczą o wpływach rosyjskich. Wreszcie nazwisko Dreiman było nazwiskiem Żydów lubelskich. To współoddziaływanie różnorodnych wpływów etnicznych decydowało o kulturowym bogactwie miasta Unii Lubelskiej i prowadziło do dialogu kultur, którego symbolem pozostają choćby dwie ambony w lubelskim kościele oo. Dominikanów. Wówczas, kiedy w Europie tropiono heretyków i przygotowywano dla nich stosy, w Lublinie zapraszano ich do udziału w publicznych dyskusjach, praktykując zasadę stanowiącą dewizę Uniwersytetu Jagiellońskiego: "Plus ratio quam vis".

Polskie doświadczenia dialogu kulturowego stały się mniej istotne, gdy w czasach PRL zaistniała konieczność troski o ocalenie podstawowych wartości. Brak jednak merytorycznych powodów do tego, by papieskiej wizji jedności Europy przeciwstawiać pesymistyczny defetyzm, w którym nie widzi się nowych apostolskich zadań stawianych przed polskim katolicyzmem zaś duszpasterskie problemy innych krajów ujmuje się wyłącznie w kategoriach zgorszenia i agresji. Wydaje się, iż w okresie inwazji barbarzyńców papież Grzegorz Wielki okazywał więcej szacunku dla Hunów czy Wandali, z którymi podjął skuteczny dialog, niż współcześnie przedstawiciele zideologizowanego chrześcijaństwa okazują społecznościom Europy zachodniej, doświadczającym krytycznych zagrożeń niesionych przez sekularyzm.

Ani defetyzm, ani agresywna negacja nie dadzą się pogodzić z aksjologicznym przesłaniem ewangelii. Odwołanie do potwierdzonych empirycznie polskich doświadczeń upoważnia natomiast do wręcz przeciwnych postaw. Aby nie wikłać się w kontrowersyjne interpretacje dotyczące kampanii wrześniowej czy powstania warszawskiego, odwołam się tylko do niekwestionowalnych faktów z najnowszej historii Polski. Można w niej znaleźć wiele przykładów, kiedy to tradycja kulturowa - a zwłaszcza obecne w niej wartości duchowe - prowadziły do integracji społeczeństwa w obliczu nowych wyzwań i zamiast oczekiwanego kryzysu niosły nowatorską syntezę.

Nie sposób zaprzeczyć, że list biskupów polskich do niemieckich z 1965 r., przygotowany w okresie szczególnych ograniczeń narzucanych przez system totalitarny, stanowił bardzo ważny krok w stronę budowania jedności naszego kontynentu. Był to krok tym trudniejszy, że wśród jego krytyków znajdowali się zarówno partyjni ideolodzy, jak i szerokie rzesze społeczeństwa podzielające psychologiczne uprzedzenia wobec narodu niemieckiego. Innym polskim przyczynkiem, istotnym dla budowania Europy bez murów i żelaznych kurtyn, były robotnicze świadectwa godności, których konsekwencję stanowiło powstanie NSZZ "Solidarność". Zarówno ówczesna więź między środowiskami intelektualistów i robotników, jak i późniejsze przesłanie do narodów Europy wschodniej stanowiło wyraz odpowiedzialności za duchową i aksjologiczną integrację służącą kształtowaniu nowej jedności kontynentu, radykalnie różnej od wcześniejszych struktur, uznających decyzje Jałty za nienaruszalny aksjomat. Można ubolewać, że ta doniosła przełomowa praktyka znajduje współcześnie zdecydowanie zbyt mało kontynuatorów w środowiskach polskich katolików podejmujących udział w dyskusjach o integracji europejskiej. W wielu dyskusjach jako naczelny wątek pojawiają się zasady strategii politycznej, natomiast niewielką wagę wiąże się z aksjologicznym przesłaniem chrześcijaństwa, które stanowiło istotę przesłania Apostołów niosących prawdę Ewangelii na krańce świata.

Rolę polskiej tradycji w wielkim dialogu kultur wymownie podsumował Jan Paweł II w swym przemówieniu do polskich pielgrzymów w 10. rocznicę swego pontyfikatu. Powiedział on 16 X 1988 r.: "stale jestem świadomy tego, ile zawdzięczam temu dziedzictwu wiary, kultury i historii, jakie wyniosłem z mej ojczystej ziemi. Zawdzięczam dlatego, że to dziedzictwo nie pozwala mi otwierać się na wielorakie bogactwo ludów i narodów we wspólnocie Kościoła. Moje własne rodzime dziedzictwo nie ogranicza mnie w sobie, ale pomaga odkrywać i rozumieć innych". Można ubolewać, iż to papieskie świadectwo łączące uniwersalizm z wiernością ojczystej tradycji kulturowej nie znajduje należytego rezonansu w duszpasterskim kształtowaniu naszej odpowiedzialności za kształt jednoczącej się Europy.

IV

Aby polska kultura mogła odgrywać tę rolę integracyjną, którą okazywała się istotna w obliczu wielkich dziejowych wyzwań, trzeba położyć szczególny nacisk na obecność w niej wartości istotnych dla harmonijnej syntezy uniwersalizmu chrześcijańskiego z lokalną tradycją. Wzorców podobnej syntezy dostarcza Jerozolima przeżywająca tajemnicę zesłania Ducha Świętego. W otwarciu na tę samą prawdę Ewangelii zjednoczyli się wtedy "Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie" (Dz Ap 2, 9-11).W ewangelicznej perspektywie integracji Wieczernika kryterium czystości etnicznej zostaje podporządkowane innym ważniejszym wartościom. Podczas gdy Wieczernik ustanowienia Eucharystii gromadził samych Żydów, w otoczeniu Wieczernika Zesłania Ducha Świętego dominują inne grupy etniczne. Nie tylko nie można przypisać tam wyróżnionej roli "prawdziwym Żydom", lecz wręcz Żydzi umieszczeni są dopiero w końcowej partii spisu grup etnicznych wspominanych przez Dzieje Apostolskie. W chrześcijańskiej wizji kultury i społeczeństwa przynależność narodowa stanowi wartość pozytywną; nie można jej jednak podnosić do rangi wartości absolutnej. Jan Paweł II ostrzega że próba wywyższania jednej grupy etnicznej może łatwo prowadzić do totalitaryzmu(9). Podkreśla także, iż wierność aksjologii Ewangelii pozwala uszanować duchowe bogactwo różnorodnych tradycji kulturowych, podporządkowując je trosce o dobro wspólne całej rodziny ludzkiej(10). W perspektywie tej rozwijana należycie kultura narodowa staje się nośnikiem uniwersalnych wartości: "każdy człowiek, lud i naród, każda kultura w ciągu historii poznają i realizują ... dobro prawdę i piękno"(11). Jako szczególnego polskiego świadka tych wartości Ojciec święty przywołuje ks. Jerzego Popiełuszkę, który "jest patronem naszej obecności w Europie za cenę życia"(12).

W perspektywie papieskiego nauczania kultura integruje, jeśli należyte miejsce przyznamy w niej wartościom uniwersalnym. Kultura może jednak również dzielić, jeśli absolutyzujemy w niej wartości względne. Kultura zatraca wreszcie swe zdolności integracyjne, jeśli usiłuje się w niej podporządkować zasadom pragmatyki i konwencji elementarne wartości ludzkie. Praktykę taką rozwijali sympatycy rewolucyjnych haseł z 1968 r. Miłosz pisze, że w Berkeley można było wtedy zostać uznanym za faszystę, jeśli podczas wykładu użyło się słowa "wartość" Na Sorbonie Jean Paul Sartre powtarzał natomiast deklaracje, które znalazły się na kartach Krytyki rozumu dialektycznego: "W wolnym społeczeństwie przyszłości wartości znikną [...], by ustąpić miejsca ponownie odkrytej praxis". Rozwijając optymistyczną wizję przyszłej rewolucji, pisał: "Nadchodząca rewolucja będzie się bardzo różnić od poprzednich. Będzie trwała dłużej, będzie surowsza i dużo głębsza. Nie myślę tylko o Francji. Obecnie identyfikuję siebie z walkę rewolucyjną, która toczy się na całym świecie.

... Będzie potrzeba przynajmniej 50 lat do częściowego zwycięstwa mas ludowych nad burżuazją. Prawdziwa alternatywa brzmi jednak: socjalizm albo barbaria". Innym językiem, wyrażał wtedy to samo oczekiwanie Pier Paolo Pasolini, gdy w ostatnim wywiadzie swego życia rozwijał alternatywę: rewolucja albo piekło prymitywów. "Płaczę za czystą i niekłamaną rewolucją uciskanych, których jedynym celem jest wyzwolenie.
... Błogosławieniście, którzy się tak cieszycie, że możecie przypiąć do zbrodni piękną etykietkę". (Zeszyty Literackie, 2000, nr 71, s. 76).

W kulturowych prognozach pokolenia 1968, niczym w znanym wierszu Kawafisa, pojawia się pełne nadziei czekanie na barbarzyńców, którzy przyjdą i wreszcie zrobią porządek. To, czy barbarzyńca pojawia się w wersji "naturalnej" czy też ideologicznej, jest już wtórną kwestią, związaną z kryteriami klasyfikacji barbarzyńców. Bardziej istotne jest dla mnie pytanie o przyczynę tego, że czołowi intelektualiści epoki z tak wielką nadzieją oczekiwali na katastrofę, która miała wnieść ożywienie w kulturowy pejzaż zmęczonej Europy. Przeobrażenia 1989 r. ukazały jak uproszczone były tamte oczekiwania. Nie przyniosły one ani inwazji barbarzyńców, ani rewolucji socjalistycznej. Przyniosły świadectwo wartości, które usiłowano deprecjonować w wersjach oficjalnego socjalizmu. Zarówno prognozy polityków, jak i proste schematy intelektualistów okazały się bezpodstawne. Przyszłego kształtu kultury europejskiej nie da się podporządkować prostym algorytmom. Jak pisał Ortega y Gasset, bogactwo europejskich kultur i stylów można porównać do roju pszczół. Zadaniem wszystkich chrześcijan pozostaje troska o to, aby w wielkim roju różnorodnych tradycji kulturowych czytelne były zwłaszcza wartości głoszone przez mistyków i świętych, którzy poprzedzili nas z wyznaniem wiary.

Zarówno nihilizm, jak i ideologiczny eurosceptycyzm wyrastają z inspiracji aksjologicznych odległych od ewangelii. Być chrześcijaninem dzisiaj, podkreśla Jan Paweł II w encyklice Slavorum apostoli, "oznacza być twórcą komunii w Kościele i społeczeństwie" i zaraz wymienia wartości podstawowe dla procesu integracji. Są nimi: "otwartość ducha ku braciom, wzajemne zrozumienie, gotowość współpracy na drodze wspaniałomyślnej wymiany dóbr kulturalnych i duchowych"(13). W aksjologii inspirowanej ewangelią dla wartości tych nie ma chrześcijańskiej alternatywy. Alternatywę pozorną, obcą chrześcijańskiej wizji kultury, stanowiłaby - według Jana Pawła II - wyizolowana zamknięta w sobie tradycja narażona na niebezpieczeństwo zubożenia(14). Zarówno w stronę zwolenników aksjologicznego nihilizmu, jak i eurosceptyków trzeba odnieść papieskie pytanie: "Jakże można liczyć na zbudowanie "wspólnego domu" dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej, będącej owocem miłości Boga"(15). Ta aksjologia realizowana w wielości kultur nadaje konkretny sens papieskiej tezie: "Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności"(16). Chrystus wyzwalający ze zdroworozsądkowych lęków jako szczególne wyzwanie chwili obecnej stawia przed nami wielką kulturową integrację, w której wielkie duchowe dziedzictwo polskiej kultury potrafimy zespolić z tymi uniwersalnymi wartościami, których nie może zabraknąć w zjednoczonej Europie świadomej swych chrześcijańskich korzeni.

(1) Jan Paweł II, Przemówienie podczas audiencji dla Komitetu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy do stosunków z parlamentami krajowymi, w: Józef Życiński, Europejska wspólnota ducha, ATK: Warszawa 1998, s. 179.
(2) Tamże.
(3) Jan Paweł II, Przemówienie do Konferencji Episkopatu Polski", Częstochowa 1979, w: Pielgrzymki do Ojczyzny, Znak 1997, s. 95.
(4) Tamże, s. 90.
(5) Jan Paweł II i Christodoulos, abp Aten i całej Grecji, 4 maja 2001.
(6) Jan Paweł II, Przemówienie w Parlamencie Europejskim, w: Europejska wspólnota ducha, s. 189.
(7) Jan Paweł II, Przemówienie na forum rektorów uniwersytetów europejskich, 19 IV 1991 r., w: Europejska wspólnota ducha, s. 208.
(8) Jan Paweł II, Homilia podczas beatyfikacji o. Rafała Chylińskiego, w: Homilie..., s. 755.
(9) Przemówienie do Rady Europy w Strasburgu
(10) Egregiae virtutis, w: Listy pasterskie Jana Pawła II, Znak: Kraków 1997, s. 454n.
(11) Slavorum apostoli, w: Encykliki Jana Pawła II, Znak: Kraków 1996, s. 238.
(12) Jan Paweł II, Homilia we Włocławku, 7 VI 1991, w: Homilie..., s. 692.
(13) Slavorum apostoli, w: Encykliki..., s. 247.
(14) Tamże, s. 246.
(15) Jan Paweł II, Homilia w Gnieźnie, 3 VI 1997, w: Pielgrzymki do Ojczyzny, s. 912.
(16) Tamże.

Copyright by Wydawnictwo „Wokół Nas”


opr. JU/PO

˙
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama