O Domu Spotkań im. Eichendorffa w Łubowicach k. Raciborza
12 lipca abp Alfons Nossol poświęcił Dom Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach koło Raciborza. Czy ten dom stanie się centrum kultury i miejscem międzynarodowych spotkań, jak ambitnie zakładają ci, którzy doprowadzili do jego powstania?
Łubowicki Dom Spotkań "zaprojektowany" został już prawie dziesięć lat temu. W pewnym sensie projektantami byli kanclerz Niemiec Helmut Kohl i premier RP Tadeusz Mazowiecki, którzy postanowili, że w miejscach upamiętnionych życiem i twórczością wielkich Niemców powstaną ośrodki działające na rzecz pojednania i zrozumienia między narodami, szczególnie między Polakami i Niemcami. Wyznaczono kilka takich miejsc: Krzyżową - miejsce działalności Helmuta Jamesa von Moltke i jego antyfaszystowskiego "Kręgu z Krzyżowej", Jagniątków - dom Gerhardta Hauptmanna, pisarza-noblisty oraz Łubowice - miejsce narodzin Josepha von Eichendorffa. Priorytet uzyskała Krzyżowa.
Tyle zostało na papierze. Reszta należała do środowisk lokalnych, których zadaniem było zorganizowanie wokół tych miejsc takich inicjatyw i form aktywności, które przekonałyby do zasadności inwestowania w nie poważnych kwot. Zdecydowanie najlepiej wykorzystało stworzoną szansę środowisko wrocławskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, które szybko zorganizowało się w Fundację "Krzyżowa" i patronuje renomowanemu Międzynarodowemu Domowi Spotkań Młodzieży w Krzyżowej. Z niezłej pozycji startowały również Łubowice. Zanim Mazowiecki i Kohl spotkali się w Krzyżowej, w Łubowicach istniała już Izba Pamięci Josepha von Eichendorffa, stworzona i z pietyzmem prowadzona przez ks. Henryka Rzegę, tamtejszego proboszcza, oraz grono miłośników poety - poźniejsze Towarzystwo Miłośników Eichendorffa (TME). Po dziesięciu latach to właśnie oni przyznają, że zabrakło im siły przebicia, żeby przeprowadzić najambitniejszą wersję planów.
W pewnym momencie wydawało się bowiem, że uda się odbudować nawet zamek Eichendorffów, po którym dziś zostały tylko ruiny. - Nie mierzyliśmy zamiarów według naszych realnych sił - przyznają działacze TME. Ostatecznie Dom Spotkań powstał w budynku - nieopodal ruin zamku i kościoła - w którym przed wojną mieściła się gospoda. Po wojnie był on magazynem, sklepem GS, a nawet chlewem. Od 1993 roku jest własnością TME, a wkrótce ma być przekazany Fundacji "Eichendorff", której założycielami są TME, gmina Rudnik oraz zarządy Towarzystwa Społeczno--Kulturalnego Niemców. Dom odbudowano za kwotę 1,8 mln marek, głównie ze środków rządu federalnego Niemiec oraz landu Bawarii. Ma on 50 miejsc hotelowych (doba hotelowa ze śniadaniem kosztuje 60-70 zł), salę konferencyjną, restaurację. Wkrótce ma też powstać rada naukowa Domu.
Podczas ekumenicznego nabożeństwa, które rozpoczęło uroczystość poświęcenia i oficjalnego otwarcia Domu abp Alfons Nossol zarysował duchowe perspektywy, które otwierają się przed Domem Spotkań J. von Eichendorffa. Biskup Opolski przypomniał słowa poety "tam, gdzie jest entuzjasta, tam jest szczyt świata" i charakterystyczną dla Eichendorffa miłość Boga, człowieka, natury i swojej małej ojczyzny - heimatu. - Eichendorff już wtedy był Europejczykiem, który scalał w sobie racjonalność zachodnioeuropejską z emocjonalnością słowiańską - wołał abp Nossol, nawiązując do papieskiego wezwania, by Europa czerpała z bogactwa duchowego Zachodu i Wschodu. Oto perspektywy i ambitne wyzwania, jakie stoją przed łubowickim Domem Spotkań.
Czy więc Dom ten stanie się autentycznym centrum kultury i duchowej wymiany między narodami? Jeszcze za wcześnie na odpowiedź. Oby tak się stało, szansa na to jest. Spełnione muszą być jednak przynajmniej dwa warunki. Po pierwsze: tworzenie w tym miejscu centrum emanującego "duchem Eichendorffa" będzie wymagało dalszego wysiłku. Kto wie, czy ten wysiłek nie będzie musiał być większy niż niemal dziesięcioletnie starania o finansowe wsparcie budowy Domu. Po drugie: zarządzającym Domem Spotkań potrzeba będzie wyobraźni - aż chciałoby się powiedzieć, poetyckiej wyobraźni - która sprawi, że będzie to nie tylko przystanek dla tych, którzy chcą zwiedzić Izbę Pamięci poety, spojrzeć na ruiny zamku i pospacerować "zajęczą alejką" w starym parku.
opr. ab/ab