Kim są O. Carlos Olivero i inni curas villeros z Buenos Aires? W argentyńskich villas jest nie tylko desperacja i nędza - można spotkać też wielką wiarę i głęboką ufność w Zmartwychwstanie!
«Mój były arcybiskup nauczył mnie, bym nie była klerykalna», wyjaśnia z uśmiechem Silvina Premat, dziennikarka gazety «La Nación», opowiadając o tym, jak powstała jej książka poświęcona curas villeros z Buenos Aires, przetłumaczona obecnie na włoski «Preti dalla fine del mondo. Viaggio tra i curas villeros di Bergoglio» [Księża z końca świata. Wśród curas villeros Bergoglia] (Bologna, Editrice Missionaria Italiana, 2014, str. 320, euro 18,50). «Dlatego nie rozmawiałam tylko z księżmi, bo drzewo poznaje się po owocach», mówi Silvina, zaproszona przez Radio Watykańskie do opowiedzenia o swoim reportażu sui generis razem z o. Carlosem „Charlym” Olivero, jednym z kapłanów, o których opowiada książka, pracującym w parafii Virgen de los Milagros de Caacupé w villa 21-24 stolicy Argentyny.
Zdjęcia są pierwszą rzeczą, na jaką czytelnik powinien zwrócić uwagę, podkreślił bp Nunzio Galantino, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch, wygłaszając wprowadzenie do spotkania, które odbyło się 2 września po południu w siedzibie Radia Watykańskiego, a jego moderatorem był Enzo Romeo, watykanista dziennika telewizyjnego RAI2. Kiedy widzimy kapłana w białej sutannie, w kowbojskim kapeluszu i adidasach, który niesie figurę Matki Bożej w procesji ulicami barrio, podkreślił bp Galantino, pozwala nam to zrozumieć głęboką jedność, która w trwały sposób łączy modlitwę i życie, sprawowanie sakramentów i materialną pomoc dla potrzebujących rodzin. A także osobisty dialog kapłana z Bogiem i bezgraniczną gotowość, by przyjąć niewolników paco i towarzyszyć na drodze do wyzdrowienia ofiarom tego taniego narkotyku, produktu ubocznego przy wyrobie kokainy, którego używa się powszechnie w ubogich dzielnicach: są to wycieńczeni młodzi ludzie, wychudzeni i wstrząsani przez konwulsje spowodowane przez narkotyk, tak dalece nieprzewidywalni, że niekiedy nawet szpitale nie chcą się nimi zajmować.
W villas jest nie tylko desperacja i nędza, handel narkotyków i prostytucja; w slumsach rozwijających się na granicach miasta często można spotkać też wielką wiarę i głęboką ufność w Zmartwychwstanie. Barrio potrzebuje kapłana, by żyć i pogłębiać swoją wiarę, lecz stwierdzenie to jest prawdziwe również, kiedy je odwrócimy. «Nie można być kapłanem, jeśli nie przyciska się gazu do końca», mówi o. Olivero, opowiadając o swoim powołaniu i o swoim doświadczeniu duszpasterskim. Bergoglio, który udzielił mu święceń kapłańskich, z miłością i uznaniem śledzi jego pracę, lecz ostrzega zarówno jego, jak i jego towarzyszy w apostolacie: «To będzie walka wręcz. Nie myślcie, że uda się wam stworzyć skuteczną 'fabrykę leczenia z narkomanii' bez wystawienia na ryzyko samych siebie».