Człowiek ukształtowany przez łaskę

Życiorys ks. Ignacego Posadzego, założyciela Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej.

„Był w pełni Człowiekiem, z upadkami i wzlotami, z sukcesami i osobistymi porażkami, zawsze, we wszystkim całkowicie poddany woli Boga”

S. Ewa Kaczmarek MChR

Człowiek ukształtowany przez łaskę

17 stycznia mija 25 lat od śmierci Ojca Ignacego Posadzego, założyciela Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej i współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego.

Był to człowiek wielkiego ducha, którego pasją życia była troska o synów i córki polskiej ziemi, rozproszonych po wszystkich krajach świata. Kardynał August Hlond pisał o nim, że „pasterskie tęsknoty rozpostarł szeroko jak plemienne tułactwo”.

Ksiądz Ignacy Posadzy urodził się 17 lutego 1898 roku w Szadłowicach. Był ósmym dzieckiem Jakuba i Katarzyny z Pawlaków. Po ukończeniu 4–letniej Szkoły Elementarnej w Szadłowicach, kontynuował naukę w gimnazjum w Inowrocławiu. Na jego lata gimnazjalne Ignacego przypadł okres wzmożonej germanizacji. Młodzież polska miała trudności w pobieraniu nauki. Pomimo tych przeszkód uzyskał świadectwo dojrzałości w 1917 roku. W tym samym roku, w marcu, zgłosił się do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. Ponieważ w gmachu seminarium mieścił się szpital wojskowy, kandydaci do kapłaństwa wysyłani byli na studia do Münster i Fuldy.

Młody kapłan

Pod koniec 1918 roku wrócił do rodzinnej wioski, a po wyzwoleniu Wielkopolski z okupacji niemieckiej kontynuował studia w seminarium duchownym. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk bp. Wilhelma Kloske. Uroczystość odbyła się w katedrze gnieźnieńskiej 19 lutego 1921 roku. Pierwszą parafią neoprezbitera była kolegiata farna w Poznaniu. Ksiądz Posadzy od dziecka był słabego zdrowia. Liczne i trudne zajęcia, które podjął w poznańskiej farze spowodowały, że po trzech latach pracy zapadł na zdrowiu. Powrót do pracy duszpasterskiej okazał się niemożliwy. W 1923 roku ks. rektor Stanisław Janasik zaproponował księdzu Ignacemu stanowisko ojca duchownego w seminarium. Na tę propozycję nie zgodził się jednak kardynał Edmund Dalbor, biorąc pod uwagę młody wiek kandydata. W zamian za to otrzymał nominację na prefekta w seminarium nauczycielskim męskim, a nieco później również żeńskim. Obok lekcji religii ks. Ignacy wykładał język niemiecki.

Społecznik

Młody, pełen zapału kapłan równocześnie z pracą nauczycielską prowadził działalność społeczną. Był kapelanem hufca poznańskich harcerzy, zajmował się akcją charytatywną, organizował zbiórki pieniężne dla bezrobotnych. W 1927 roku jako ceniony kaznodzieja i poszukiwany prelegent został zaangażowany w redakcji „Przewodnika Katolickiego”. Nie czując się powołanym do tej pracy, prosił o zwolnienie z powierzonej funkcji. Nie zaprzestał jednak pracy pisarskiej. W swoim dorobku miał pokaźną liczbę artykułów i reportaży z podróży, wysoko cenionych zarówno przez przeciętnych czytelników, jak i znawców literatury podróżniczej. Związek Zawodowy Literatów Polskich już w 1932 roku przyjął go w poczet swoich członków.

Bolączka emigracyjna

Ignacy Posadzy już jako mały chłopiec spotkał się z problemem emigracji. Z jego rodzinnych Szadłowic wiele osób wyjeżdżało do pracy sezonowej do Zagłębia Ruhry, a niektórzy także na stałe do USA. W latach studiów seminaryjnych w Niemczech osobiście zetknął się z polskimi emigrantami. Ich los wywarł na młodym kleryku tak duże wrażenie, że postanowił każdy swój wolny czas przeznaczać na pracę wśród polskich emigrantów. Po raz pierwszy w 1923 roku udał się do niemieckiej Polonii. W sierpniu 1926 roku popłynął wraz z polskimi emigrantami do Danii. Rok później odbył podróż do Rzymu, Egiptu i Ziemi Świętej. Rumunię odwiedził w lipcu 1928 roku. Z każdej podróży przysyłał reportaże. Dzielił się w nich swoimi wrażeniami ze spotkań z Polonią. Poprzez pogadanki i audycje zaznajamiał społeczeństwo z niedolą ludzi żyjących poza granicami kraju. W latach 1929-1931 prymas Hlond zlecił ks. Ignacemu przeprowadzenie inspekcji polskich placówek duszpasterskich w Brazylii, Urugwaju, Argentynie i Paragwaju.

Na słowo prymasa

Żywe zainteresowanie kwestią emigracji i odwiedzanie ośrodków polonijnych sprawiło, że ks. Posadzy stał się znawcą tego problemu. Od 1932 roku, z woli ks. prymasa, pełnił funkcje przełożonego i organizatora nowo powstałego zgromadzenia męskiego – Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, którego charyzmatem do dzisiaj jest szczególna opieka duchowa nad polską emigracją. Nowe obowiązki, choć zapewne ograniczyły, nie przeszkodziły jednak przełożonemu księży chrystusowców w podejmowaniu nowych podróży misyjnych i duszpasterskich. W 1937 roku uczestniczył w Kongresie Eucharystycznym w Manili. Odwiedził Filipiny, był w Chinach, Japonii, Korei, Mandżurii i Związku Radzieckim. Swoje wrażenia opisał w książce „Przez tajemniczy Wschód". Jeszcze pod koniec czerwca 1939 roku udał się do Danii na Zjazd Młodzieży Polskiej oraz do Francji na Zjazd Katolicki Polaków.

Wojenna zawierucha

Bogatą działalność ks. Posadzego przerwał wybuch wojny. Od pierwszych dni okupacji ojciec Ignacy był poszukiwany przez gestapo i musiał się ukrywać. Lata wojenne w większości spędził w Krakowie. Życie w ciągłym napięciu, czyhające niebezpieczeństwo śmierci i nieustanne ukrywanie się mocno nadszarpnęło jego słabe zdrowie. Zapaść serca, a następnie zapalanie płuc nie dawały wielkich nadziei na przeżycie. Wyczerpany chorobami, ale z nadzieją na wyzdrowienie, powrócił do Poznania w maju 1945 roku. Po zakończeniu wojny Sługa Boży na stałe zamieszkał w Puszczykowie, w domu darowanym chrystusowcom przez kardynała Hlonda. Stamtąd kierował zgromadzeniem, aż do złożenia rezygnacji w 1968 roku. W roku 1958, pamiętając o sugestiach kard. Augusta Hlonda, przystąpił do organizowania zgromadzenia żeńskiego do pracy wśród Polonii. Dekret erekcyjny Zgromadzenia Sióstr Misjonarek dla Polonii Zagranicznej podpisał abp Antoni Baraniak 21 listopada 1959 roku.

Człowiek uśmiechu

We wspomnieniach przyjaciół i tych, z którymi się zetknął, ojciec Posadzy jawi się jako człowiek wielkiej dobroci serca i pokory. Cechy te zjednywały mu otoczenie. Porównywano go z Janem XXIII i ks. Janem Bosko. Dla każdego miał dobre słowo i potrafił zasiać ziarno nadziei w sercu. Profesor Maria Paradowska życie Ojca Posadzego scharakteryzowała następująco: „Od Szadłowic – do Puszczykowa..., od narodzin – do śmierci.... Lata bogatego i owocnego życia, pełnego pracy, modlitwy i zawierzenia Bogu, wielkiej troski o ludzi, życzliwości, zrozumienia dla każdego człowieka, dużej wiedzy, otwartego serca i umysłu. W drodze, jaką przeszedł, było wiele progów, o które się potknął, ale też wiele szczytów zdobytych, były smutek, łzy i radość (...) Był w pełni Człowiekiem, z upadkami i wzlotami, z sukcesami o osobistymi porażkami, zawsze, we wszystkim całkowicie poddany woli Boga”. Sługa Boży Ojciec Ignacy może być więc dla wszystkich przykładem człowieka, który zawierzył Bogu do końca, ukazał, z jakiego źródła czerpać nadzieję i jak służyć z miłością. Ojciec Święty Jan Paweł II na wiadomość o jego śmierci napisał: „…dziękuję wszechmogącemu Bogu za długie życie i dzieło człowieka ukształtowanego przez Łaskę i Szafarza Łaski, który głęboko wpisał się we współczesne dzieje Kościoła w Polsce, człowieka wiary, kontemplacji i apostolstwa, człowieka Bożego”.

17 stycznia 2009 roku w Domu Głównym Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu zainaugurowano obchody Roku Sługi Bożego Ojca Ignacego Posadzego.

Uroczystości rozpoczęła koncelebrowana Eucharystia, której przewodniczył ks. Tomasz Sielicki, przełożony generalny Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, a homilię wygłosił ks. Bogusław Kozioł, postulator w procesie beatyfikacyjnym o. Ignacego Posadzego. Wśród zaproszonych gości była Matka Edyta Rychel, przełożona generalna Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej, wraz ze swoją Radą i siostrami oraz księża. Obecni byli też bracia i klerycy Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Wśród zgromadzonych nie zabrakło i tych, którzy mieli okazję spotykać, współpracować i rozmawiać ze sługą Bożym ojcem Ignacym Posadzym. Ich wspomnienia i refleksje okazały się cenną pamiątką przeszłości i ubogaciły przebieg uroczystości.

"Z o. Ignacym Posadzym spotkałam się wiele razy. Było to na początku mojego życia zakonnego, a więc w postulacie, a później w nowicjacie. Ojciec wtedy często rozmawiał z każdą z nas indywidualnie. Pytał o wszystko, lecz przede wszystkim o sprawy duchowe. Był bardzo serdeczny, pogodny i pełen kapłańskiej godności. Z jego twarzy biła wielka wiara i niezachwiana ufność do Chrystusa i Jego Matki. Cała sylwetka Ojca budziła szacunek i zaufanie do jego osoby".

s. Joanna Mieczkowska MChR

"Nawet w największym cierpieniu mówił o miłości Boga względem nas. Siebie i swoje potrzeby odsuwał na dalszy plan, ciągle myśląc o tych, których powierzył mu Chrystus".

s. Daniela Podsiadło MChR

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama