Relacja z Europejskiego Spotkania Młodych w Lizbonie (2005)
W Lizbonie słychać było wszystkie europejskie językiKolorowy tłum opanował na kilka dni słoneczne ulice Lizbony. Rozbrzmiały śpiewem, regionalnymi tańcami, a w malutkich uliczkach miasta słychać było wszystkie europejskie języki. Czterdzieści tysięcy młodych przyjechało na spotkanie organizowane przez braci z Taizé.
Kolorowy tłum opanował na kilka dni słoneczne ulice Lizbony. Rozbrzmiały śpiewem, regionalnymi tańcami, a w malutkich uliczkach miasta słychać było wszystkie europejskie języki. Czterdzieści tysięcy młodych przyjechało na spotkanie organizowane przez braci z Taizé. Tradycyjnie najwięcej było Polaków. Niewielu stać było na samolot, do Portugalii dotarli więc 150 autokarami. Sześć tysięcy młodych znad Wisły w autobusach spędziło trzy dni i dwie noce. Pokonali aż 3,5 tys. kilometrów. Do Lizbony dotarło również dwa tysiące Rumunów i liczne grupy młodych z Serbii i Słowenii. Sześciuset Litwinów, by dotrzeć na czas, wstało prosto od wigilijnego stołu. Lizbona na europejskie spotkanie czekała od dawna.
Stali bywalcy spotkań zacierali ręce. Na dotychczasowych pielgrzymkach też to czynili, ale jedynie po to, by je rozgrzać. W czasie spotkań w Wiedniu, Pradze, Wrocławiu czy Hamburgu grzali się przy ustawionych w ogromnych namiotach prowizorycznych grzejnikach, bo gdy wychodzili z modlitw, w twarz uderzało ich lodowate powietrze. Stolica Portugalii przywitała ich słońcem i kilkunastostopniową temperaturą. To pierwsze pozytywne zaskoczenie.
Drugie było równie miłe. Ku zdumieniu organizatorów okazało się, że rodzin pragnących przyjąć pielgrzymów zgłosiło się tak wiele, że bracia, by nie sprawić im przykrości, przydzielali po... jednym pielgrzymie. Każdy trafił do innej rodziny. Portugalczycy zachęceni krótkim matematycznym równaniem: „Tylko 2 m2 by przyjąć w domu 1 młodego” tłumnie zgłaszali się do braci w białych habitach. Zachęcało ich hasło spotkania: „Wpuść Europę do domu”.
Młodzi zamieszkali w domach 200 parafii stolicy Portugalii i okolicznych miasteczek. Podobna rzecz zdarzyła się jedynie w czasie spotkań we Wrocławiu (1989, 1995) i Warszawie (1999). W innych dotychczasowych miejscach spotkań uczestnicy musieli spać stłoczeni w szkolnych salach gimnastycznych i parafialnych salkach. — Gościnność Portugalczyków rozłożyła nas na łopatki — cieszyli się pielgrzymi.
„Co zrobić, by przyszłość była pełna pokoju, a nie zguby? Jak walczyć z dyskryminacją? Jak pomóc coraz liczniejszym imigrantom?” — zastanawiali się młodzi na porannych spotkaniach w międzynarodowych grupach. Po południu mogli wysłuchać wielu ciekawych prelekcji. Sporym zainteresowaniem cieszył się wykład na temat muzyki fado — śpiewu, który, jak przekonywali gospodarze, odsłania portugalską duszę.
Młodzi słuchali z zaciekawieniem. Na domowych półkach zostawili przecież płyty popularnej na całym świecie grupy Madredeus. W popołudniowych spotkaniach uczestniczył również patriarcha Lizbony kard. José Policarpo. Dwukrotnie w ciągu dnia młodzi gromadzili się wokół sporej, otoczonej maleńkimi lampionikami ikony krzyża.
Adorowali ją w milczeniu, przeplatanym jedynie pięknymi, pełnymi oddechu kanonami.
Przykucnęli na kolorowych karimatach w ogromnych halach wystawowych, które kilka lat temu gościły wystawę EXPO. Teraz zmieniły się nie do poznania. Dużo wcześniej zostały udekorowane przez portugalską młodzież. Na ścianach z awisły piękne ikony, hale oświetlone zostały setami malutkich świeczek, a wysokie kolumny młodzi ozdobili charakterystyczną kolorową portugalską ceramiką.
Oczy wszystkich wpatrzone były jednak w siedzącego w białym habicie niepozornego staruszka. Otoczony dziećmi, dziewięćdziesięcioletni brat Roger spokojnym, ledwo słyszalnym głosem czytał: „Gdzie znaleźć prostotę, niezbędną, by żyć Ewangelią? Wyjaśniają nam to słowa Chrystusa. Pewnego dnia powiedział do uczniów: Pozwólcie dzieciom przyjść do Mnie, do takich bowiem należy Boża rzeczywistość”. Jego rozważania tłumaczono od razu na 20 języków. W skupieniu słuchali go Ukraińcy, Serbowie i Rumuni. Na uszach mieli słuchawki, bo tłumaczenie docierało do nich przez malutkie radyjka UKF.
„Miasto, do którego przyjechaliście, jest otwarte na świat. Obyście i wy stawali się otwarci na waszych braci z innych kultur, aby zmieniać planetę w społeczeństwo coraz bardziej braterskie!” — napisał do młodych Jan Paweł II, powierzając ich wszystkich opiece Matki Bożej z Fatimy.
opr. mg/mg