W oczekiwaniu na decyzje

Czy nauczanie zdalne pozostanie z nami na dłużej? Czego nauczył nas rok pandemii, jeśli chodzi o szkolnictwo i system nauki? Rozmowa z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem

O tym, kiedy uczniowie wrócą do szkół, czy nauczanie zdalne pozostanie z nami na dłużej, a także na czym będzie polegać nowa formuła wspierania dzieci i uczniów, zwłaszcza z niepełnosprawnością, oraz ich rodzin, mówi minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Zadam Panu chyba najczęstsze pytanie ostatnich miesięcy: kiedy pozostali uczniowie i studenci wrócą do szkół?

Pod koniec lutego będziemy podejmowali stopniowo kolejne decyzje, ostrożne i odpowiedzialne. Jest na to spora szansa, że pozostali uczniowie wrócą jeszcze w tym roku szkolnym do nauki stacjonarnej. Oczywiście wszystko uzależnione jest od rozwoju pandemii. Akcja szczepienia nauczycieli może znacznie przyspieszyć powrót uczniów do szkół. Jeśli zaszczepi się wielu pedagogów, to będziemy mogli podejmować decyzje o powrocie do nauczania stacjonarnego w szerszym zakresie niż dotychczas.

Ponowne testy przesiewowe nauczycieli pokazały, że liczba zakażeń w tych miejscach nie wzrosła znacznie. To oznaczałoby, że szkoła jednak nie jest miejscem, gdzie występuje największe ryzyko zakażeń...

Testy są potrzebne, aby ci, którzy są zarażeni, w szczególności osoby bezobjawowe, nie rozprzestrzeniali wirusa. Chcemy, aby ewentualny powrót do nauki stacjonarnej był bezpieczny.

65% nauczycieli zgłosiło chęć zaszczepienia się. To chyba pokazuje, iż oni również chcą szybkiego powrotu do szkół?

Zgadza się. To dane dotyczące pierwszego etapu. Od poniedziałku 18 lutego ruszyliśmy z rejestracją kolejnej grupy nauczycieli i zachęcamy do zaszczepienia się. To jest ten moment, w którym możemy wykazać się wielką odpowiedzialnością za polską oświatę, za polskie szkolnictwo wyższe i przyspieszyć powrót do normalności, bo - co powtarzam na każdym kroku - jeśli zdecydowana większość nauczycieli zostanie zaszczepiona, to i decyzje dotyczące powrotu do szkół oraz uczelni zapewne będą łatwiejsze.

Nauczanie zdalne ma szansę pozostać z nami na stałe czy jednak nauka w tradycyjnej formie ma większy sens?

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nauka zdalna nie jest docelowym modelem edukacji. Ma jednak zalety, które można wykorzystać jako uzupełnienie kształcenia tradycyjnego. Prawie od roku uczniowie mają styczność z nauką zdalną, to konieczność w czasie pandemii. Nie wiemy, co będzie się działo w następnych latach, również jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, pandemiczne. Dlatego tak ważne jest, aby te zdobycze nauki zdalnej były rozwijane, żeby być gotowym w danym momencie na sprawne przejście na nauczanie zdalne. Oczywiście trzeba pamiętać, że jesteśmy ludźmi, zaś kwestie wspólnoty, relacji są dla nas bardzo ważne. Uczeń potrzebuje kontaktu z nauczycielem, a nauczyciel z uczniem - to naturalne. Tego niestety nie ma w nauczaniu zdalnym, dlatego zależy nam na tym, aby jak najszybciej i jeśli tylko będzie to możliwe, uczniowie wrócili do szkoły.

Jak ocenia Pan obecne treści podstaw programowych realizowanych w polskich szkołach - są wystarczające czy należałoby się nad nimi pochylić?

Istnieją obszary, w których widać potrzebę zmian, choćby w zakresie dziedzictwa kulturowego Jana Pawła II, jednego z najwybitniejszych Polaków. Świadomość jego myśli filozoficznej, społecznej czy katolickiej jest na niskim poziomie. A to źródło potężnej wiedzy o człowieku.

Ważne są także kwestie dotyczące naszej tożsamości narodowej. Ona jest kluczem do tego, aby ciągłość historyczna była kontynuowana. Świadomość, że jesteśmy uczestnikami pewnej międzypokoleniowej sztafety, to konieczność. Do tego służyły i służą zmiany, które zostały przeprowadzone w ministerstwie edukacji w ciągu ostatnich pięciu lat, kiedy to m.in. przywrócono pełny kurs nauczania historii w szkole średniej. To niezwykle ważne. Trzeba podkreślić, że tu nie chodzi o jakąś rewolucję w systemie edukacji, ale o zmiany o charakterze ewolucyjnym.

Pojawiły się informacje, że prowadzone są prace nad umożliwieniem uczniom zdawania matury z religii. Czy takie rozmowy rzeczywiście trwają?

Pomysł egzaminu maturalnego to jeden z postulatów zgłaszanych przez stronę kościelną od lat. Na początku stycznia spotkałem się z przedstawicielami Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. Rozmowa miała charakter kurtuazyjny i koncentrowała się wokół kwestii nauki religii oraz etyki na różnych poziomach kształcenia. Od momentu powołania mnie na urząd ministra edukacji i nauki spotykam się z wieloma osobami, również przedstawicielami kościołów. Prowadzę różne rozmowy, słucham opinii. Wśród nich pojawiają się też takie, które mówią o tym, że skoro uczestniczymy w szkołach w lekcjach religii i skoro działają w Polsce uczelnie katolickie, to dlaczego nie można byłoby wprowadzić religii na poziom egzaminu maturalnego dla osób chętnych. To jeden z pomysłów, który się pojawia i o którym słyszymy.

Trwają również prace nad nową formułą wspierania dzieci i uczniów, w tym zwłaszcza z niepełnosprawnością oraz ich rodzin? Na czym miałyby polegać zmiany?

Dążymy do tego, aby w krótkiej perspektywie czasowej uruchomić powszechne wsparcie dziecka z niepełnosprawnościami i jego rodziny na wczesnym etapie jego rozwoju. Z myślą o kompleksowym działaniu przygotowujemy centra dziecka i rodziny. Musimy, jako państwo, robić wszystko, co jest w zasięgu naszych możliwości organizacyjnych, finansowych, żeby z uwagi na tę równość w godności wychodzić naprzeciw oczekiwaniom dzieci i młodzieży, osobom z niepełnosprawnościami, a także naprzeciw oczekiwaniom rodzin tych dzieci i młodzieży. Wszystko po to, aby umożliwić im szczęśliwe życie pomimo niepełnosprawności.

Trzeba teraz znaleźć taki model, który rzeczywiście pozwoli na przygotowanie kadr w szkołach i dostosowanie placówek oświatowych. Taki model, który przygotuje także środowisko szkolne i spowoduje, że to włączenie do edukacji będzie na wyższym poziomie - z jedną bardzo ważną uwagą: to rodzice decydują o tym, gdzie uczy się ich dziecko, które ma niepełnosprawność. Rodzice wraz ze specjalistami, którzy potrafią te niepełnosprawności rozpoznać, zdiagnozować i, podpowiadając rodzicom, wskazać, jakie miejsce dla ich dziecka i dla nich samych byłoby najlepsze. Dlatego chcemy uruchomić powszechne wsparcie dziecka z niepełnosprawnościami na wczesnym etapie jego rozwoju, by jeszcze przed szkołą, przez te kilka lat, gdy będzie poza systemem edukacji, praca z tym dzieckiem, rehabilitacja i opieka nad nim, nad całą rodziną, spowodowała jak najlepsze przygotowanie do edukacji włączającej. Centra dziecka i rodziny, które przygotowujemy, będą odpowiedzią na to.

Dziękuję za rozmowę.

not. JAG

Echo Katolickie 7/2021

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama